Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Lis 23, 2024 2:41 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 42 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Driving Rain vs Memory Almost Full
Driving Rain 42%  42%  [ 8 ]
Memory Almost Full 58%  58%  [ 11 ]
Razem głosów : 19
Autor Wiadomość
PostWysłany: Wto Cze 23, 2015 10:04 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Śro Lip 21, 2004 1:31 pm
Posty: 135
Miejscowość: Blue Island
Driving Rain
Image
Album wydany w 2001 roku, którego współproducentem był David Kahne. Album powstał w zaledwie dwa miesiące, ma bardzo surowe brzmienie, zawiera wiele muzycznych pereł. Okładkę zdobi zdjęcie zrobione aparatem wbudowanym w zegarek(!). Na albumie Paula po raz pierwszy pojawili się Rusty Anderson i Abe Laboriel Jr.
1."Lonely Road"
2."From a Lover to a Friend"
3."She's Given Up Talking"
4."Driving Rain"
5."I Do"
6."Tiny Bubble"
7."Magic"
8."Your Way"
9."Spinning on an Axis"
10."About You"
11."Heather"
12."Back in the Sunshine Again"
13."Your Loving Flame"
14."Riding into Jaipur"
15."Rinse the Raindrops"
16."Freedom"

Memory Almost Full
Image
Album Paula z 2007 roku. Jego producentem był ponownie David Kahne. Część utworów powstała i została zarejestrowana jeszcze w 2003 roku. Album został dobrze przyjęty przez krytykę i fanów. Tytuł albumu to podobno anagram słów: „For My Soulmate LLM” (dla mojej bratniej duszy Lindy Louise McCartney).
1."Dance Tonight"
2."Ever Present Past"
3."See Your Sunshine"
4."Only Mama Knows"
5."You Tell Me"
6."Mr. Bellamy"
7."Gratitude"
8."Vintage Clothes"
9."That Was Me"
10."Feet in the Clouds"
11."House of Wax"
12."The End of the End"
13."Nod Your Head"

ps.wersja deluxe zawierała jeszcze dodatkowo trzy utwory (”In Private”,”Why So Blue”, ”222”), które niestety nie znalazły się w wersji podstawowej albumu.

Rockowe i surowe brzmienie, klimat, kilka naprawdę zjawiskowych utworów...wybieram "Driving Rain"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 25, 2015 9:33 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1346
Pojedynkowe zestawienie tych dwóch albumów - ciekawe. Sądzę, że oba są ważne szczególnie dla młodszych fanów, ponieważ spora ich część zapewne przeżyła premierę tych płyt w czasie rzeczywistym i stąd zrozumiałe, że mają do nich stosunek bardziej emocjonalny niż do albumów „sprzed ich ery”. Takie opinie byłyby interesujące.

W wolnej chwili napiszę więcej, a krótko: podobnie jak Dorothy, stawiam na Driving Rain (natomiast wiem, że Memory Almost Full ma też wielu zwolenników, więc wynik nie powinien być chyba jednostronny?)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 25, 2015 12:35 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Bez zastanowienia wybieram Memory Almost Full. Driving Rain to dla mnie jedyna rozczarowująca płyta Paula po latach 80-tych, z zaledwie dwoma świetnymi nagraniami (Rinse the Raindrops oraz Heather) i kilkoma niezłymi, które jednak gdzieś giną w mojej pamięci. Od zawsze miałem wrażenie, że Driving Rain to jedyna płyta McCartney'a ostatnich 25 lat, która ma więcej przeciwników niż zwolenników, a przynajmniej fanów przechodzących obok niej obojętnie. Dlatego jej zaskakująca (i mam nadzieję chwilowa :)) wygrana w tym pojedynku na ten moment całkowicie zbiła mnie z tropu ;).
Memory, owszem, tez szaleństwa wśród fanów nie spowodował (jak choćby Chaos czy New), ale pamiętam, że jak wyszła to była dostatecznie ciepło przyjęta a Mr Bellamy został z miejsca okrzyknięty klasykiem, czego chyba nie można powiedzieć o żadnym utworze z Driving Rain.
Oprócz Mr Bellamy cenię bardzo również: House Of Wax, The End Of The End, Only Mama Knows, Nod Your Head, You Tell Me, Gratitude i Vintage Clothes. Natomiast 2 bonusy, czyli Why So Blue i 222 uważam za wprost rewelacyjne.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Cze 25, 2015 10:53 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
W moim przypadku werdykt może być tylko jeden: Memory Almost Full.

A to dlatego, że był to mój pierwszy album, który poznałem „za nowości”, pierwszy album Paula, który kupiłem, jeden z pierwszych albumów solowych Beatlesów, w jakich się zasłuchiwałem. Gdzieś tak w pierwszej połowie 2006 roku na dobre „wpadłem” w fascynację The Beatles i po przesłuchaniu wszystkich ich albumów wziąłem się za dzieła solowe. No i przeczytałem, że w moje urodziny (!) Paul wydaje nowy album! No to nie ma dyskusji – kupuję! Nie pamiętam, czy w Polsce też wyszedł 4 czerwca, ale w tygodniu, kiedy pojawił się w naszej dystrybucji, zorientowałem się, że w Zamościu nie ma sklepu płytowego! Jedyny jaki istniał upadł gdzieś na początku XXI wieku, a w 2007 roku nie było jeszcze Empiku (nie ma to jak 60-tysięczne miasto bez Empiku, co nie?). Ale pojechałem na drugi koniec miasta do supermarketu, w którym była mała półka z płytami – patrzę – jest! Kupiłem (do dzisiaj pamiętam, że kosztował 36,99 zł i to za uboższą „polską edycję”) i zacząłem słuchać. Zakochałem się w tym albumie od pierwszego przesłuchania i do dzisiaj znam go praktycznie na pamięć. Ba, nie zestarzał się do dziś prawie wcale. Nadal bardzo przyjemnie się go słucha.

Przede wszystkim jest to zasługa udanych kompozycji. Oczywiście zdarzają się bardziej proste, wręcz banalne (jak „Dance Tonight”), ale z drugiej strony mamy tu np. rewelacyjne „Mr. Bellamy”. Po drugie, płyta jest pełna młodzieńczej, pozytywnej energii, jest (przeważnie) wesoła, ale wesołość ta została umiejętnie skontrapunktowana z bardziej refleksyjnymi momentami („The End of the End”). Brzmienie – nowoczesne, nieco wygładzone i nie stroniące od elektroniki – co mi odpowiadało w 2007 roku i odpowiada teraz. Siłą albumu są też łatwe do zapamiętania melodie i niebanalne aranżacje (jak zderzenie smyczków i przesterowanych gitar w „Only Mama Knows”).

Jeśli chodzi o kompozycje, to mam dwie ulubione: „Mr. Bellamy” i „House of Wax”. Obie wręcz uwielbiam, ale którą bardziej, nie jestem w stanie zdecydować. „House of Wax” to cudowna solówka gitarowa, wspaniały wokal, a „Mr. Bellamy” to niebanalna melodia i zabawa wokalem. Bardzo lubię także „Only Mama Knows”, które zaczyna się, jakby miała to być prowadzona przez smyczki ballada, a dostajemy ostrego rockera; cudownie taneczny i nowoczesny „Ever Present Past”, który sprawdziłby się idealnie jako otwieracz; beztroski „That Was Me” z melodyjną linią basu; i smutną balladę „The End of the End”, pozornie (ale tylko pozornie) niepasującą do reszty albumu swą tematyczną ciężkością. Moim zdaniem to jedna z lepszych ballad Paula ostatnich lat (pamiętam, że jak pierwszy raz ją usłyszałem, to się przestraszyłem, że Paul wybiera się już na tamten świat, ale na szczęście nie :wink: ). Dalej – prosty, ale właśnie tą prostotą pociągający „Dance Tonight”, bardzo przyjemny „Feet in the Clouds” (nawet ta zabawa wokalem w końcówce), „See Your Sunshine”, „Vintage Clothes” oraz nieco szalone zwieńczenie albumu, czyli „Nod Your Head” z gardłowym wokalem i świdrującym brzmieniem gitar. Najsłabszą kompozycją pozostaje dla mnie „Gratitude”, którą z powodzeniem mógłby zastąpić któryś z utworów bonusowych, a co do „You Tell Me”, to melodia jest bezsprzecznie ładna, ale wokal Paula jest trochę za bardzo... jęczący. Bonusy także trzymają wysoki poziom: eksperymentalne „222”, melancholijne, ale nie do przesady, „Why So Blue” oraz intrygujące „In Private”, które brzmi dla mnie jak wstęp do jakiejś dłuższej kompozycji.

Oczywiście jest wiele albumów Paula, które cenię wyżej, ale „Memory Almost Full” już zawsze będzie dla mnie takim „starym znajomym”, który ma swoje wady, ale którego nie mogę nie lubić.

Natomiast „Driving Rain”... cóż, nie jest to zły czy słaby album, ale jakoś go „nie czuję”. Nie pamiętam całego, bo i trudniej zapamiętać te kompozycje, bardziej ambitne, ale i pełne melancholii, smutku, refleksyjne i – mam wrażenie – bardziej osobiste niż na „Memory...”. Poza tym moim zdaniem album jest za długi. Biorąc pod uwagę, że na płycie nie brakuje kompozycji nijakich (jak „I Do”, „Magic”, „About You”, „Back in the Sunshine Again”), to można byłoby go z powodzeniem skrócić. Ten klimat melancholii, tajemniczości i autorefleksji może być oczywiście zaletą, ale do mnie on nie trafia. Jak mam ochotę na muzykę melancholijną, słucham innych rzeczy.

Kompozycje są nierówne. Obok świetnych („Freedom”, że tak zacznę od końca, to jedna z lepszych ballad Paula w XXI wieku; mocne, rockowe „Lonely Road” i „From a Lover to a Friend” to jasne punkty zestawu, poza tym lubię mroczne „She's Given Up Talking” i „Your Loving Flame” , urocze „Heather” oraz nietypowe jak na Paula „Riding Into Jaipur”) zdarzają się i słabsze („Tiny Bubble” z irytującymi „well, well, oh yeah” we wstępie plus te cztery nijakie, które wymieniłem wyżej). A pozostałe są tylko w porządku – słabo jak na Paula (mam na myśli „Spinning on an Axis”, „Driving Rain”, „Your Way”). Oddzielna sprawa to „Rinse the Raindrops” – który z jednej strony bardzo mi się podoba (całą płytę trzeba było czekać na porządnie rockowe granie), a z drugiej to rozimprowizowanie sprawia, że zdaje się jakby niedokończony - ale ogólnie na plus.

Całościowo „Driving Rain” jest dobrym albumem, takim – powiedziałbym – na poziomie Paula (czyli wysokim). Gdybym nie miał osobistych wspomnień związanych z „Memory Almost Full”, to być może miałbym problem z wyborem. A tak nie mam, i dobrze, bo tak się przymierzam i przymierzam do innego zestawienia albumów, za którymi nie przepadam („McCartney” I i II), że nie wiem, czy w ogóle coś na ich temat napiszę. A tu wybór był prosty :)

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Cze 26, 2015 1:09 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Fangorn napisał(a):
A to dlatego, że był to mój pierwszy album, który poznałem „za nowości”, pierwszy album Paula, który kupiłem, jeden z pierwszych albumów solowych Beatlesów, w jakich się zasłuchiwałem. Gdzieś tak w pierwszej połowie 2006 roku na dobre „wpadłem” w fascynację The Beatles i po przesłuchaniu wszystkich ich albumów wziąłem się za dzieła solowe. No i przeczytałem, że w moje urodziny (!) Paul wydaje nowy album! No to nie ma dyskusji – kupuję! Nie pamiętam, czy w Polsce też wyszedł 4 czerwca, ale w tygodniu, kiedy pojawił się w naszej dystrybucji, zorientowałem się, że w Zamościu nie ma sklepu płytowego! Jedyny jaki istniał upadł gdzieś na początku XXI wieku, a w 2007 roku nie było jeszcze Empiku (nie ma to jak 60-tysięczne miasto bez Empiku, co nie?). Ale pojechałem na drugi koniec miasta do supermarketu, w którym była mała półka z płytami – patrzę – jest! Kupiłem (do dzisiaj pamiętam, że kosztował 36,99 zł i to za uboższą „polską edycję”) i zacząłem słuchać. Zakochałem się w tym albumie od pierwszego przesłuchania i do dzisiaj znam go praktycznie na pamięć. Ba, nie zestarzał się do dziś prawie wcale. Nadal bardzo przyjemnie się go słucha.


Miałem podobną historię ale z Flaming Pie, który był moim pierwszym kupionym albumem Paula (na kasecie :)). Pierwszym i ostatnim jaki kupiłem w moim Bielsku, bo gdy skończyły się lata 90-te upadł jakikolwiek muzyczny handel w moim mieście i do dziś nie ma tutaj żadnego sklepu muzycznego.

Fangorn napisał(a):
Jeśli chodzi o kompozycje, to mam dwie ulubione: „Mr. Bellamy” i „House of Wax”. Obie wręcz uwielbiam, ale którą bardziej, nie jestem w stanie zdecydować. „House of Wax” to cudowna solówka gitarowa, wspaniały wokal, a „Mr. Bellamy” to niebanalna melodia i zabawa wokalem.


To także 2 moje ulubione utwory z płyty. Z tym, że Mr Bellamy jest u mnie samotnym liderem, bez konkurencji. A co do House Of Wax to solówki w nim zawarte od zawsze przywodziły mi na myśl grę Davida Gilmoura i z początku myślałem nawet, że on tam gra.

Fangorn napisał(a):
cudownie taneczny i nowoczesny „Ever Present Past”, który sprawdziłby się idealnie jako otwieracz;


Moim zdaniem to jedyny wypełniacz na płycie, jedyne potknięcie, które zamieniłbym na cokolwiek innego. Coś okropnego :)

Fangorn napisał(a):
Najsłabszą kompozycją pozostaje dla mnie „Gratitude”,


Ciekawa opinia. Dla mnie to perełka, genialnie zaśpiewany utwór.

Fangorn napisał(a):
zdarzają się i słabsze („Tiny Bubble” z irytującymi „well, well, oh yeah”


To jeden z tych, które bym bronił, ma bardzo przyjemną melodię i klimat (kojarzy mi się z nim Looking At Her, od pierwszego przesłuchania). I jest to przyjemne skojarzenie.

Driving Rain wygrywa w ankiecie ale wcześniej zawsze była w cieniu Memory Almost Full w okazjonalnych rankingach na forum. Zrobiłem sobie wyliczenia :) W płytowym rankingu Driving zajęło 16 miejsce, Memory 11. W utworowym plebiscycie McCartney'a Driving miało tylko 2 reprezentantów w top 100: Rinse the Raindrops (41 miejsce) i Heather (84). Memory miało ich czterech: Mr Bellamy (17 miejsce!), Dance Tonight (71), That Was Me (85) i You Tell Me (98). Taka ciekawostka.

Na koniec sprawdziłem pozycje na liście w UK i USA. Na Wyspach Memory zajęło 5 pozycje, Driving 46, w USA pierwsza płyta 3 miejsce, druga 26. Niezły kontrast. Z tego co się zorientowałem Driving Rain jest najgorzej sprzedającą się płytą Paula w ogóle (gorzej nawet od Press To Play czy Wild Life). Ciekawe z czego to wynika?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Cze 26, 2015 1:38 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Zawsze wolałam MAFa.
Chociaż uważam, że Driving Rain ma ładniejszą okładkę.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Cze 27, 2015 2:28 am 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Cze 07, 2014 8:26 am
Posty: 104
Emeela napisał(a):
Chociaż uważam, że Driving Rain ma ładniejszą okładkę.

Żartujesz, prawda... ?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Cze 27, 2015 1:28 pm 
Offline
młodszy fan

Rejestracja: Nie Sie 04, 2013 9:19 pm
Posty: 24
Miejscowość: okolice Krakowa...
Rocky1995 napisał(a):
Żartujesz, prawda... ?

dla mnie może nie jest ładniejsza , ale bardziej klimatyczna z pewnością :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Cze 27, 2015 3:12 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Fangorn napisał(a):
Najsłabszą kompozycją pozostaje dla mnie „Gratitude”

Ciekawa opinia. Dla mnie to perełka, genialnie zaśpiewany utwór.

To nie jest moim zdaniem zły utwór (na MAF nie ma naprawdę słabych piosenek), ale coś musiałem wybrać, żeby nie wyszło, że wszystko mi się podoba :wink: Jakoś nie mogę się przekonać do melodii "Gratitude", natomiast wokal rzeczywiście pierwsza klasa.

Yer Blue napisał(a):
Fangorn napisał(a):
zdarzają się i słabsze („Tiny Bubble” z irytującymi „well, well, oh yeah”

To jeden z tych, które bym bronił, ma bardzo przyjemną melodię i klimat (kojarzy mi się z nim Looking At Her, od pierwszego przesłuchania). I jest to przyjemne skojarzenie.

Hmmm... może i coś w tym jest. Ale nie poprawia to mojego wrażenia co do "Tiny Bubble". Zwrotki są OK, ale refren przywodzi mi na myśl te fragmenty "Flowers in the Dirt", których najbardziej nie lubię.

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 28, 2015 4:27 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1346
Krótko: posłuchajcie całego albumu Driving Rain pod kątem GITARY, PERKUSJI, BASU (o WOKALU nie wspomnę). Tak dobrego basu, tak dobrej gitary, tak dobrej perkusji dawno u Makki nie było… Gitara - tyle Smaczków! :) Perkusja - Ach! :)

...a czy ktoś w ogóle słucha jeszcze Paula jako Basisty?... [np. w średnim See Your Sunshine z konkurencyjnego Memory Almost Full bas jest Mniam-Mniam! :) ]

Na Driving Rain jest ROCK jaki u Makki niecodziennie się zdarza - na Driving Rain gra ZESPÓŁ - naprawdę Bardzo Dobry Zespół! - ROCKOWY! Tak Dobry, że żal mnie bierze, że Paul tak szybko sprowadził ich do roli Profesjonalnych Rzemieślników-Akompaniatorów… Przypadek? …mhm…

PS. A (moim zdaniem) od Kompletnie Fatalnie Niestrawnego „Gratitude” (cieszę się, że Fangorn też tego nie darzy) gorsze jest tylko „From A Lover To A Friend” - dla mnie to Macca-Trauma Ever... :(

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Cze 28, 2015 9:34 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Ja wybieram Memory Almost Full, chociaż te kilka lat temu, bezpośrednio po premierze, przesłuchałam go może ze trzy razy i odstawiłam na półkę - wracając w zasadzie jedynie do "Dance Tonight", "Mr Bellamy" i bonusów. Tak bardzo mi się wtedy nie podobał :) Stosunkowo niedawno dałam MAF jednak drugą szansę i ze zdumieniem stwierdziłam, że to całkiem niezły album! Do ulubionych kawałków, oprócz wyżej wymienionych, doszły u mnie jeszcze "Only Mama Knows", "Vintage Clothes" i "House of Wax". Reszta (+ "Dance Tonight") jest co najmniej dobra, i tylko dwa utwory jak przy pierwszym odsłuchu, tak i dzisiaj stają mi kością w gardle (w uchu? :wink: ) - "Ever Present Past" i "See Your Sunshine". Ten pierwszy to jakieś nieporozumienie, Paul najwyraźniej chciał być na czasie i cool a wyszło mu coś, co jest o wiele gorsze od uważanego przez wielu za szczyt McCartneyowskiego kiczu "Temporary Secretary"... Drugie "dzieło" natomiast nawet nie wiem, jak określić, zresztą jego linia melodyczna jest na tyle beznadziejna, że nawet za bardzo jej nie pamiętam.

Dlatego MAF zaczyna się dla mnie od utworu czwartego :) I gdyby tak te pierwsze trzy kawałki, nawet z "Dance Tonight", wymienić na bonusy... które są zjawiskowe. "Why So Blue" to chyba jest u mnie nawet w top "Paul, why????" wszechczasów ;)

Jeśli zaś chodzi o Driving Rain... nie zaprzeczam istnienia smaczków, o których wspomniał Argus, ale dla mnie ta płyta jest całościowo jakaś taka nijaka. Kilka lat temu podjęłam wysiłek przekonania się do niej i przez jakiś czas słuchałam jej bardzo intensywnie. Do dziś jednak nie potrafię zanucić melodii niektórych znajdujących się na DR utworów, a to chyba wiele mówi...

Okładki obydwie są okropne, ale ta z MAF to w moim mniemaniu najbrzydsza okładka u solowego Paula w ogóle :lol:

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 29, 2015 12:39 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Rita napisał(a):
Jeśli zaś chodzi o Driving Rain... nie zaprzeczam istnienia smaczków, o których wspomniał Argus, ale dla mnie ta płyta jest całościowo jakaś taka nijaka. Kilka lat temu podjęłam wysiłek przekonania się do niej i przez jakiś czas słuchałam jej bardzo intensywnie. Do dziś jednak nie potrafię zanucić melodii niektórych znajdujących się na DR utworów, a to chyba wiele mówi...

Mam podobnie. Nie wiem, czy utwory są tak ambitne i trudne, czy tak słabe, że ich przypomnienie sobie sprawia trudności. Ale na pewno przesłucham jeszcze raz album pod kątem gitary, basu i perkusji, jak to zasugerował Argus. Zresztą na świetną moim zdaniem perkusję w "Heather" zwróciłem od razu uwagę, ale jakoś mi umknęło, żeby to napisać.
Argus9 napisał(a):
Na Driving Rain jest ROCK jaki u Makki niecodziennie się zdarza - na Driving Rain gra ZESPÓŁ - naprawdę Bardzo Dobry Zespół! - ROCKOWY! Tak Dobry, że żal mnie bierze, że Paul tak szybko sprowadził ich do roli Profesjonalnych Rzemieślników-Akompaniatorów… Przypadek? …mhm…

Ja to się dziwię, jak oni tak długo z Paulem wytrzymali. Biorąc pod uwagę wypowiedzi muzyków, którzy byli z Paulem w Wingsach czy później, to on potrafi być naprawdę trudny we współpracy. Może właśnie dlatego, że dali się zdegradować do roli rzemieślników, są z Paulem już tak długo. Musieli się na to zgodzić. Może tak Wielki Talent, jakim niewątpliwie jest Paul, potrzebuje po prostu drugiego Wielkiego Talentu, by nawiązać z nim równorzędną współpracę? A jeśli któryś z muzyków próbuje dodać coś od siebie, to musi uważać, by nie próbować za bardzo się wybić? Na przykład dlaczego Paul zrezygnował ze świetnego zespołu z przełomu lat 80. i 90.? Czemu pozbył się Hamisha Stuarta, Chrisa Whittena, Robbiego McIntosha, Blaira Cunninghama? Moim zdaniem był to nawet lepszy skład niż obecny, właśnie więcej dający od siebie, jeśli chodzi o poszczególnych członków. Były tam jakieś konflikty czy po prostu Paul poczuł, że potrzebuje zmiany? Może też na starość Paul po prostu złagodniał, jeśli chodzi o współpracę z muzykami i dlatego tak długo nie zmienia zespołu. Ale to tylko takie dywagacje teoretyczne :wink:

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 29, 2015 2:27 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Dobre brzmienie Driving Rain, jego często rockowy charakter nie jest jednak w stanie wyleczyć płyty z podstawowego grzechu: wyjątkowo słabych, bezbarwnych melodycznie kompozycji. A takowych jest połowa płyty: tytułowy, Your Way, From a Lover to a Friend, Spinning on an Axis, Back in the Sunshine Again (wszystkie 5 powodują u mnie autentyczne zniesmaczenie i natychmiastową chęć polepszenia humoru czymś lepszym), oryginalne ale nijakie Riding into Jaipur czy mocne About You, które pomimo soczystego brzmienia jest puste w środku. Po sekundzie od jego wysłuchania kompletnie się o nim zapomina. Do jeszcze dwóch mam uwagi: Freedom ma z kolei bardzo niosłą melodię ale jednocześnie kłuje w uszy jej wtórność. Natomiast Your Loving Flame jest ślicznym utworem ale wersja na płycie jest kompletnie pozbawiona wdzięku (na koncertach zawsze wypadał 100 razy lepiej, z sercem był śpiewany). W ogóle Driving Rain często nie podoba mi się wokalnie. Głos Paula jest jakiś taki matowy, czasem wydaje się zmęczony (nie zawsze oczywiście, Rinse the Raindrops jest przeciwieństwem złych cech płyty pod każdym względem).
Na koniec powiem, że długość Driving Rain nie jest jego wadą. Więcej muzyki to dla mnie zawsze plus ("płyta jest za długa" to dla mnie najdziwniejszy zarzut jaki mogę usłyszeć). Problem tkwi w mizerności i bezpłciowości materiału - przez co dłużyć się może już od 10 minuty.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 29, 2015 4:05 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Yer Blue napisał(a):
Więcej muzyki to dla mnie zawsze plus ("płyta jest za długa" to dla mnie najdziwniejszy zarzut jaki mogę usłyszeć).

Serio? Spójrz na to tak jak ja. Co wolisz? 38 minut słabej muzyki czy 72 minuty słabej muzyki?

Moim zdaniem album - bo mówimy tu o Albumie, a nie o zbiorze piosenek - musi charakteryzować się pewną zwartością, nie może męczyć słuchacza, nie może być rozwlekły. To samo film, to samo książka. Jeśli sprawdzam po - dajmy na to - 7 utworach na 12, ile jeszcze do końca, to nie jest za dobrze. Długość (minutowa) jest w tym wypadku wartością względną - jedne albumy są świetne, choć trwają dwie godziny, inne mają po 40 minut i potrafią znudzić. Kwestia jakości utworów. W tym wypadku (nie najlepsze kompozycje) Paul mógłby, moim zdaniem, skrócić album (Driving Rain trwa 67 minut, MAF - 41 minut).

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Cze 29, 2015 7:41 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 868
Fangorn napisał(a):
Paul mógłby, moim zdaniem, skrócić album (Driving Rain trwa 67 minut, MAF - 41 minut).


W ankiecie wybrałem Driving Rain. Po pierwszym przesłuchaniu MAF , miałem odczucie , że jest za krótka. Trzy pierwsze kompozycje hmmm...potem dobrze , potem nieszczęsne Gratitude i ostanie wrażenie: to już minęła ta zapowiadana suita ?
Bonusy poprawiły mi humor. Driving w dużym skrócie , zawsze wydawał mi się intrygujący. Rola producenta?
P.S. Wracając z nowo zakupionym DR z wrocławskiego Empiku , ktoś wyrzucił na ulicę, bodajże z drugiego piętra ...telewizor. Do konfrontacji mojej głowy z telewizorem zabrakło ok. 15-20 metrów.

Yer Blue napisał(a):
Więcej muzyki to dla mnie zawsze plus ("płyta jest za długa" to dla mnie najdziwniejszy zarzut jaki mogę usłyszeć).

O co tu chodzi Yer !?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Cze 30, 2015 10:52 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 604
Miejscowość: Cieszyn
Ostatnimi czasy dosłownie ścigam swój własny cień, wręcz brakuje mi doby, więc i dużo rzadziej sie wypowiadam ...wybaczcie.
Ledwie ogarniam czytanie nowych tematów, a czytam w każdej wolnej chwili.
Jeśli chodzi o ten pojedynek to zdecydowanie Driving Rain, który zresztą w moim rankingu płyt Paula, otwiera jakby drugą, słabszą połowę jego albumów.
W stosunku do MAF zdecydowanie bardziej gitarowa i jak słuszne zauważył Argus , zespołowa. Mimo kilku wybitnie słabych piosenek, na które zeszta wszyscy zwrócili
uwagę, zestaw tych udanych o wiele dlugości wyprzedza zbiór tych lepszych z fotelowego albumu :wink:
Trudno mi teraz z marszu wymieniać poszczególne tytuły uzasadniające mój wybór,ale idąc tropem rozumowania Rity, o wiele więcej zanuciłbym piosenek z tego perwszego :D


Fangorn napisał(a):
Na przykład dlaczego Paul zrezygnował ze świetnego zespołu z przełomu lat 80. i 90.? Czemu pozbył się Hamisha Stuarta, Chrisa Whittena, Robbiego McIntosha, Blaira Cunninghama? Moim zdaniem był to nawet lepszy skład niż obecny, właśnie więcej dający od siebie, jeśli chodzi o poszczególnych członków. Były tam jakieś konflikty czy po prostu Paul poczuł, że potrzebuje zmiany? Może też na starość Paul po prostu złagodniał, jeśli chodzi o współpracę z muzykami i dlatego tak długo nie zmienia zespołu. Ale to tylko takie dywagacje teoretyczne :wink:


No własnie, nie odnosicie wrażenia ze muzycy o których wspomina Fangorn o wiele więcej wnosili do albumów Paula, niż obecni(nic nie ujmując im umiejętnościom)?
Sam jestem ciekaw jakie były powody ich odejścia. Może ktoś posiada wiedze w tej dygresji?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Cze 30, 2015 11:26 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Fangorn napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Więcej muzyki to dla mnie zawsze plus ("płyta jest za długa" to dla mnie najdziwniejszy zarzut jaki mogę usłyszeć).

Serio? Spójrz na to tak jak ja. Co wolisz? 38 minut słabej muzyki czy 72 minuty słabej muzyki?


Długość płyty jest bez różnicy gdy muzyka jest słaba. Natomiast więcej utworów to zawsze szansa na znalezienie większej ilości dobrej muzyki.

Fangorn napisał(a):
Moim zdaniem album - bo mówimy tu o Albumie, a nie o zbiorze piosenek - musi charakteryzować się pewną zwartością, nie może męczyć słuchacza, nie może być rozwlekły. To samo film, to samo książka. Jeśli sprawdzam po - dajmy na to - 7 utworach na 12, ile jeszcze do końca, to nie jest za dobrze. Długość (minutowa) jest w tym wypadku wartością względną - jedne albumy są świetne, choć trwają dwie godziny, inne mają po 40 minut i potrafią znudzić. Kwestia jakości utworów.


Tak i dlatego trzeba mieć pretensje do jakości utworów a nie do długości płyty.

Fangorn napisał(a):
W tym wypadku (nie najlepsze kompozycje) Paul mógłby, moim zdaniem, skrócić album (Driving Rain trwa 67 minut, MAF - 41 minut).
[/quote]

Problem w tym, że Macca może inaczej definiować "nie najlepsze kompozycje" i skracając Driving Rain do powiedzmy 45 minut prawdopodobnie okroiłby płytę z jakiejś perły w mniemaniu powiedzmy moim. Czysto hipotetycznie zakładam, że wywaliłby Rinse the Raindrops bo jest bardzo długie (podobny przykład był na McII, na które nie weszło fantastyczne Secret Friend, raczej łatwo zagadnąć, dlaczego). To ja już wolę dłuższą płytę ze statystycznie większą ilością dobrej muzyki niż krótszą z dużym prawdopodobieństwem zawężenia również tych wartościowych utworów.
Fani też są podzieleni co do tych słabych numerów. Ja np lubię Tiny Bubble a nawet I Do, niektórzy bardzo cenią From A Lover To A Friend - jakiekolwiek "obiektywne" cięcia zrobiłyby dla Driving Rain krzywdę. No chyba, że ktoś zrobi cięcia na własny użytek.


"Więcej muzyki to dla mnie zawsze plus ("płyta jest za długa" to dla mnie najdziwniejszy zarzut jaki mogę usłyszeć).

O co tu chodzi Yer !?"

Patrz wyżej, Max :)
Zarzut to ja mogę mieć do płyty za krótkiej (którą notabene MAF w moim odczuciu nie jest).

_________________
Image


Ostatnio edytowany przez Yer Blue, Śro Lip 01, 2015 4:40 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Lip 01, 2015 2:19 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Wanderlust napisał(a):
Rocky1995 napisał(a):
Żartujesz, prawda... ?

dla mnie może nie jest ładniejsza , ale bardziej klimatyczna z pewnością :)



Absolutnie nie żartuję.
Moim zdaniem jest - właśnie - bardziej klimatyczna.
Cóż, nigdy nie twierdziłam, żem mam dobry gust.

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lip 02, 2015 10:21 pm 
Offline
Sierżant Pepper
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Cze 07, 2014 8:26 am
Posty: 104
Emeela napisał(a):
Wanderlust napisał(a):
Rocky1995 napisał(a):
Żartujesz, prawda... ?

dla mnie może nie jest ładniejsza , ale bardziej klimatyczna z pewnością :)



Absolutnie nie żartuję.
Moim zdaniem jest - właśnie - bardziej klimatyczna.
Cóż, nigdy nie twierdziłam, żem mam dobry gust.

Żeby być sprawiedliwym obie są paskudne, ale mimo wszystko zawsze okładka DR wydawała mi się taka na odpierdziel, nie ma w tym ani jakieś ciekawej historii ani wyższej formy artyzmu czy choćby wrażeń estetycznych, od rozpikselowany czarno-biały Paul.
Co do albumów to po dłuższym zastanowieniu jednak stawiam na MAF.


Ostatnio edytowany przez Rocky1995, Pią Lip 03, 2015 12:13 am, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lip 02, 2015 10:41 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Rocky1995 napisał(a):
Co do albumów to jednak po dłuższym zastanowieniu jednak stawiam na MAL.


Memory Almost Lost? :wink:

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 42 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 16 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY