Zgodnie z obietnicą: Scorpions w Polsce 2015.
Najlepiej relacje koncertowe pisze się na gorąco. Natomiast ta - pisana (niestety) na raty.
Jak by to nie zabrzmiało - wg mnie sala łódzkiej Atlas Areny w sobotę 9 maja wypełniona była BARDZIEJ niż rok temu na koncercie Black Sabbath! Wypełniona kompletnie. Rejestracje samochodów - z całej Polski. Rozpiętość numerów PESEL - z pięciu dekad!
Jedyny koncert w Polsce zespołu Scorpions, to etap jubileuszowej trasy grupy, świętującej - uwaga! - 50-lecie działalności! Bo początki Scorpions sięgają 1965 roku, choć płytowa kariera grupy datuje się od roku 1972 - to moment wydania ich pierwszego albumu. Jednak „Pół Wieku” brzmi bardziej nobilitująco, toteż wyświetlony wielką czcionką napis „Scorpions - since 1965” ma swoją Moc!
Skoro to pięcio-dekadowy jubileusz, to zestaw utworów musiał/powinien być przekrojowy i tak też było. W ciągu niemal dwóch (bez 10 minut) godzin łódzką halę wypełniły dźwięki z 11 albumów, z lat 1974-2015:
Fly To The Rainbow [1974]
In Trance [1975]
Virgin Killer [1976]
Taken By Force [1977]
Lovedrive [1979]
Animal Magnetism [1980]
Blackout [1982]
Love At First Sting [1984]
Crazy World [1990]
Sting In The Tail [2007]
Return To Forever [2015]
Najobficiej reprezentowane były lata 80. Ale, jako że zespół ma na swoim koncie nowy album - Return To Forever [2015], siłą rzeczy musiał pojawić się repertuar z tej płyty i tak też się stało - z nowego krążka zagrali 4 utwory, zresztą otwierając koncert openerem tego albumu - ‘Going Out With A Bang’. Jednak zakończyli (przed bisami) klasykiem ‘Blackout’.
A sama Treść koncertu. Nie jestem dogłębnym znawcą całej twórczości Scorpions, znam ich podstawowy kanon. Przy tak bogatym dorobku zawsze będą głosy czego ‘zabrakło’, a co można było ‘odpuścić’. Kilku moich ulubionych utworów nie było, ale to mi nie przeszkadzało i nie zmienia oceny kształtu całego koncertu. Miało być Dobre Rockowe Granie, dobrze ułożone, ze Sztandarowymi Tytułami i Tak Było! A przede wszystkim… Energia! Ogień! To czego od takiego koncertu się oczekuje. Zero dłużyzn, zero przegadania, wszystko w tempie, tak naprawdę - przeboje!
Nie sposób szczegółowo opowiedzieć o wszystkich utworach, toteż wybieram kilka punktów.
Zrobili ‘streszczenie’ lat 70. medlejem czterech tematów (poniżej wykaz), zabrzmiało to naprawdę porywająco, szkoda, że nie zagrali każdego w całości, szczególnie mojego ulubionego Steamrock Fever, który mógł być przebojem, gdyby nie trafił na ‘zły czas’.
Ale moja rockowa dusza doznała ‘ukojenia’, gdy usłyszałem (jeden po drugim) The Zoo oraz Coast To Coast. Pierwszy to klasyk, natomiast dużą frajdę sprawił mi Coast To Coast - chyba najdłuższy utwór koncertu. Jest to utwór instrumentalny, a ja Baaardzo lubię Dobre Instrumentale
, których (Dobrych!) sporo było w latach 60. i 70. a obecnie chyba jest to ginące granie… Instrumentalny Coast To Coast kołysał czterema gitarami, bo po gitarę sięgnął również wokalista Klaus Meine i dla mnie to kołysanie mogło się ciągnąć w nieskończoność - lubię gdy muzyk robi to co do niego należy, a Panowie naprawdę bawili się gitarowymi dźwiękami ‘właściwie’, nie udając kogoś innego.
Utwory nowe, z nowego albumu. Przyznaję, że nie znam całej tej płyty - tylko to co na koncercie. Jestem na tak, mimo że słyszałem opinie negatywne: że to w kierunku popu. A ja wolę dobry pop, niż zły rock. Dobrym przykładem jest ‘We Built This House’, utwór typowo „przyjazny-radiu”, czyli bardzo amerykański, taki a la Bon Jovi, wpadający w ucho przy pierwszym spotkaniu, ale przecież melodyjność to zawsze mocna strona Scorpions.
Wreszcie ‘obowiązkowy’ (jak Maccowe Yesterday) Wind Of Change. Spotkałem się z opiniami, że to ballada epatująca zbytnim patosem, z banalnym tekstem, „bazująca” popularnością na wiadomych Wydarzeniach, że ‘popowa komercja’, itd. Ja z tym utworem nie mam ‘problemu’. Pamiętam Czas i Okoliczności Premiery Tej Piosenki. I życzę wszystkim twórcom, żeby potrafili stworzyć Taki Przebój. Natomiast osobnym przeżyciem było bycie („było bycie”
) częścią kilkunasto-tysięcznego chóru śpiewającego a capella, jak również z zespołem: „Take me to the MAGIC of The MOMENT” - to właśnie JEST Taka MAGIA CHWILI, gdzie nie sposób się nie Wzruszyć…
Jednak nie ballady dominowały, a naprawdę DYNAMICZNE rockowe granie, które musiało pobudzić krążenie nie tylko fanom zespołu.
Dla mnie zawsze podstawą dobrego rockowego grania są Dobre Gitary i Dobry Wokal. Los tak ułożył tegoroczną koncertową mapę, że w odstępie tygodnia usłyszałem dwie Legendy: Lynyrd Skynyrd i Scorpions - zespoły całkowicie odmienne jeśli chodzi o rockową geografię, zarówno dosłownie, jak i stylistycznie. Na Lynyrd Skynyrd gitary po prostu SAME GRAŁY - Panowie tylko je trzymali. Na Scorpions Klaus Meine tylko trzymał mikrofon - a Głos SAM ŚPIEWAŁ, bez żadnego wysiłku. Nie wiem JAK on to robi, ma taką barwę głosu, że mogłoby się wydawać, że w tym wieku (67 lat), czas jednak ‘powinien’ odcisnąć piętno, a tymczasem nie! Uznanie!
Oprawa - prawdziwe widowisko. Olbrzymia (własna zespołu) scena - dwu-poziomowa, z długim wybiegiem, dużo się panowie po niej nabiegali (dosłownie), górująca nad wszystkim perkusja, wszechobecne wizualizacje - to wszystko obecnie standard, ale robi wrażenie.
Program koncertu:1. Going Out With A Bang
2. Make It Real
3. Is There Anybody There?
4. The Zoo
5. Coast To Coast
6. Wiązanka* utworów z lat 70.: Top Of The Bill / Steamrock Fever / Speedy's Coming / Catch Your Train
7. We Built This House
8. Wiązanka* akustyczna: Always Somewhere / Eye Of The Storm / Send Me An Angel
9. Wind Of Change
10. Raised On Rock
11. Dynamite
12. In The Line Of Fire [premierowy instrumental]
13. Kottack Attack [solo na perkusji]
14. Crazy World
15. Rock 'N' Roll Band
16. Blackout
Bis:17. Still Loving You
18. Big City Nights
19. Rock You Like A Hurricane
(ciekawostka - wszystkie bisy z jednego albumu: Love At First Sting [1984])
* „wiązanka” - taki niemodny wyraz mi się przypomniał
Na koniec zacytuję zdanie zamieszczone na albumie „Rock ‘N’ Roll”:
‘You should’a been there’ - Dr Winston O’Boogie
PS. A że nadal prawdą jest, że „Wszystkie drogi prowadzą do Liverpoolu”
, nawet ta scorpionowa, oto fragment tekstu utworu Scorpions ‘Speedy's Coming’ (1974):
You like Alice Cooper
You like Ringo Starr
You like David Bowie
And friends at the Royal Albert Hallhttps://www.youtube.com/watch?v=au_UTT9_x08(od 1’10)