Lata 80. nie były tak udane dla McCartneya jak lata 70.
Czas:Na oba albumy Paul kazał czekać 3 lata!
Pipes Of Peace – 1983
Press To Play – 1986
Flowers In The Dirt – 1989
(a bywało że wydawał dwa albumy rocznie – 1971 i 1973).
Oczywiście mam na myśli ‘regularne’ albumy. (‘Broad Street’ z 1984 ma premierowego materiału najwyżej na EP-kę, a ‘Cnoba w CPPP’ z 1988 to materiał nie-autorski). Oznacza to, że Press To Play jest JEDYNYM PREMIEROWYM Macca-albumem na przestrzeni… 6 lat! (między 1983 a 1989). No to jak się wydaje jeden album raz na 6 lat, to chyba można oczekiwać Super-Odlota, a nie Super-Gniota…
Tytuły:Oba średniaste, nie przykuwające uwagi, nie zapadające w pamięć.
Okładki:Obie takie sobie.
Zdjęcie na okładce PTP - nawet ciekawy pomysł - zrobione autentycznym amerykańskim aparatem z hollywoodzkich czasów mocno-przedwojennych, nostalgicznie się prezentuje szczególnie na winylu - jest tu w wersji sepi, a nie jak na CD czarno-białe, ale za cholerę NIE pasuje do zawartości albumu! To jest zdjęcie na okładkę albumu w stylu ‘Kisses On The Bottom’.
Brzmienie:Brzmienie na PTP jest miejscami toporne – ta perkusja… PTP to chyba najgorzej wyprodukowany ze wszystkich Maccowych albumów.
FITD ma aż 10 (!) producentów, a mimo to ‘trzyma się kupy’. Ma Energię i Świeżość.
Ballady: (to co uwielbiam u Paula
)
PTP – Only Love Remains i Footprints. Pierwsza Maccowo-poprawna, natomiast autentycznie LUBIĘ tę drugą. Dla mnie to dwa najlepsze momenty PTP, ale…
FITD – Put It There i Distractions – Maccowe Mistrzostwo Świata!
Uwielbiam obydwie, szczególnie Distractions – dla mnie Absolutna Extra-Klasa Balladowego McCartneya pod względem melodii, słów, aranżacji i wykonania. Od lat ‘sprzedaję’ ją wszystkim wkoło i nie zaliczyłem ani jednego pudła. Ciekawy byłem czy ktoś zwróci na to uwagę i ucieszyłem się gdy Rita napisała „prawdziwy zachwyt” a Hans80 „Uwielbiam”.
Współkompozytorzy:Przez całe lata 70. jedynym muzykiem, z którym Paulowi zdarzyło się współpracować kompozytorsko był Denny Laine (bo ‘kompozytorskiej’ współpracy z Lindą nie traktuję poważnie). A tu nagle, w latach 80. (nie wiem czy to znaczące, że po śmierci Lennona?) zaczyna pojawiać się kompozytorska współpraca z innymi: najpierw Stevie Wonder, potem Michael Jackson, wreszcie…
PTP – z 10 utworów na tym albumie, aż 7 (!) Paul napisał wspólnie z Erikiem Stewartem – muzykiem zespołu 10cc, który bardzo lubię i cenię. Eric Stewart, to podobnie jak Macca kompozytor bardzo ‘melodyczny’. Po współpracy ze współtwórcą mega-hitu ‘I’m Not In Love’ spodziewałbym się naprawdę wiele, a tu cienko…
FITD – 4 utwory napisane z Elvisem Costello, trzy dobre, jeden słabszy. (w wywiadzie przy okazji premiery FITD, McCartney entuzjastycznie mówił, że z Elvisem Costello pisze mu się na zasadzie pełnego zrozumienia i uzupełniania, nie pamiętam dokładnie jak to powiedział: czy że jest tak jak bywało to z Johnem Lennonem (!), czy że po raz pierwszy od czasów pisania z Lennonem tak dobrze PARTNERSKO mu się z kimś tworzy, tak czy inaczej odczułem to tak trochę, że ‘przegiął’ tymi słowami, że to jakby ‘zdrada’, czy też ‘brukanie świętości’...
W tym kontekście współkompozycje z EC, choć dobre, miały u mnie ‘sceptyczne’ ocenianie, ale ta współpraca jest jednak bardziej owocna niż z Erikiem Stewartem.
Goście:PTP – Kurcze, zaprosić sobie na sesję Phila Collinsa i Pete’a Townshenda (gitarzysta The Who) i wcisnąć im coś takiego jak ‘Angry’, to… żenada! Kocham grupę The Who, ale gdyby nie było informacji, że w tym utworze to jest jego gitara, to w życiu bym tego nie usłyszał…
FITD – natomiast gdyby przy We Got Married nie było informacji, że gitara to David Gilmour (Pink Floyd), to i tak bym go usłyszał. I to jest Ta Róznica – Właściwy Gitarzysta we Właściwym Utworze.
Największe Gnioty:PTP – Pretty Little Head – co to w ogóle jest?! Lennon nie zostawiłby na tym suchej nitki.
FITD – Motor Of Love - dla mnie to lukrowany kicz - zawsze kojarzy mi się z ‘wizerunkiem’ McCartneya z programu TV z 1973 ‘James Paul McCartney’ – Paul w złotych chodakach i w różowym (!) smokingu – mydlane torsje (przepraszam)
Niedosyty:PTP - Move Over Busker – to dobra kompozycja, ale stracona aranżacyjnie i producencko. Mogłoby być z tym utworem zupełnie inaczej, gdyby zrobić go Wingsowo, z ‘normalną’ perkusją, ach…
FITD – po naprawdę dobrym zestawie utworów skaszaniony finał płyty.
Podsumowując:Dla mnie PTP jest największym albumowym rozczarowaniem McCartneya. Hans80 napisał, że wymaga wielu odsłuchań, zanim ‘zaskoczy’. Zgadzam się, ale gdyby to nie był album McCartneya, tylko jakiegoś wykonawcy X, to czy komukolwiek z nas-fanów, chciałoby się poświęcać mu ‘wielu odsłuchań’, żeby ‘zaskoczył’? Na pewno nie. Przepadłby po pierwszym podejściu.
Nie dziwię się, że Helter (Macca-Fan) tak mocno ceni FITD – to jest Bardzo Dobry Album. Z tuzina utworów z tego albumu nie lubię tylko dwóch: Don’t Be Careless Love oraz Motor Of Love. Tego drugiego wręcz nie znoszę! Motor Of Love – aż mnie mdli, poza tym co to za tytuł?! Macca czasami lubi przesłodzić, ale tu to już przegiął. W zamykaczach PTP wygrywa zdecydowanie (However Absurd).
[dla mnie Motor Of Love jest najgorszym zamykaczem ze wszystkich albumów McCartneya].
U mnie FITD jest drugim (po Tug Of War) albumem Paula z całej dekady lat 80. Zresztą w Anglii trafił na miejsce 1. Utwory: Rough Ride, Distractions, We Got Married, Put It There, Figure Of Eight, This One, How Many People – to dla mnie klasyczny Macca albumowy w najlepszym tego słowa znaczeniu.
PS. Helter, tak trochę nie zadbałeś o reklamę Twojego mocno lubianego albumu Twojego mocno lubianego Jamesa, sądziłem że bardziej intensywnie się pozachwycasz.