Happy 09-09-09, everyone
W chwili, gdy piszę te słowa, jestem już niezwykle szczęśliwą posiadaczką boxów mono i stereo. Chyba z godzinę rozkoszowałam się rozpakowywaniem i oglądaniem ich zawartości (postępując zgodnie z zasadą odkrytą przez Kubusia Puchatka: najprzyjemniejsze jest nie samo jedzenie miodu, lecz chwila tuż przed jedzeniem). Niby widziałam już to wszystko wcześniej, na różnych zdjęciach różnych i prezentacjach, ale dopiero trzymając każdy album w dłoniach i oglądając go, poczułam, że to jest TO - nareszcie porządne wydania płyt Beatlesów. Na takie Chłopaki zasługiwali od dawna. My, fani, również.
Stroną "wizualną" jestem więc ogólnie rzecz biorąc zachwycona (mam tylko nadzieję, że to nie jest jedynie efekt patrzenia przez lata na dość denne wydania z końca lat 80., ale raczej nie). Już w tej chwili świadomość, że przez dwie dekady płyty Beatlesów na CD istniały dwie dekady w takiej a nie innej formie, wzbudza we mnie uczucie jakby niedowierzania. Mam tylko dwie drobne uwagi:
- w wydaniach mono płyt, tam gdzie jest kopertka z "okienkiem" po dwóch stronach, okienko to powinno być moim zdaniem tylko po jednej stronie, tak jak jest w przypadku Białego (przez nieuwagę można z tej drugiej strony potraktować powierzchnię płytki paluchami; co prawda da temu zapobiec opakowując ją najpierw w foliową kopertkę, a potem w papierową, ale mimo wszystko jakoś tak niewygodnie
dokładna replika dokładną repliką, ale winyl miał jednak label na dwóch stronach),
- gdy wszystkie płyty z boxu mono stoją razem obok siebie tak jak powinny, tj. "otwarciem" do tylnej ścianki boxu, napis na grzbiecie Sierżanta zwrócony jest w inną stronę niż na pozostałych płytach. Wygląda to na małe, ale jednak, niedopatrzenie (no chyba, że tak było oryginalnie na winylu mono i trzymali się aż takich szczegółów -- wtedy cofam zarzut).
Oczywiście Let It Be Documentary na MMT też mam
Co do strony dźwiękowej, to przesłuchałam na razie Revolvera w stereo oraz Peppera w mono, i albo to jakiś efekt placebo, albo faktycznie JEST różnica. Jeśli chodzi o Peppera, to słuchając go w mono po raz pierwszy w życiu faktycznie poczułam się, jakbym odkryła ten album na nowo. To wszystko prawda, drodzy moi - otóż tam są nagle jakieś instrumenty których nigdy wcześniej nie słyszałam! I jakoś inaczej brzmiące partie wokalne! Cieszę się niezmiernie, że zdecydowałam się kupić także box mono.
Btw, jeśli ktoś ma ochotę prawie jak w 1964 (aczkolwiek "prawie", jak wiemy, robi wielką różnicę), powinien zajrzeć na stronę z listą
muzycznych bestsellerów amerykańskiego Amazonu.
Amazon brytyjski robi w tym względzie jak na razie trochę mniejsze wrażenie, ale jednak Beatlesi w pierwszej dziesiątce są, w tym na pierwszym miejscu box stereo. Co ciekawe, ww. box wyprzedał się też na naszym polskim Merlinie. Albo więc Europejczycy ubożsi, albo bardziej konserwatywni i nie chcą wydawać kasy na jakieś "fanaberie" typu nagrania mono. W naszym kraju to chyba zasługa świetnie poinformowanych mediów. Dosłownie przed chwilą pani Justyna Pochanke, zapowiadając w "Faktach" reportaż o remasterach, oznajmiła, że wersje mono płyt Beatlesów zostały przekształcone w stereo. W samym zaś reporatażu nie było ani słowa o boxie mono, li i jedynie o remasterach stereo (i to właściwie tak, jakby istniały do kupienia tylko w formie boxu) oraz o RockBand. Nie ma to jak rzetelne informacje ludzi biorących kasę za ich dostarczanie.
PS Wielkie dzięki Pajdek za te zdjęcia. Dzięki nim mogłam dokładnie "pokazać" box stereo moim rodzicom. Niezła ta odświeżona strona thebeatles.com, a już koniecznie obejrzyjcie sobie na niej świetną reklamę remasterów (idzie po reklamie Rock Band).