Michelle napisał(a):
Zdrowa ambicja - ok, chorobliwa -
Tu sie zgodze
Michelle napisał(a):
A teraz konkret - po co mi śmiałe idee, jeśli nawet nie mam zarysu planu, jak je zrealizować?
Nadal uważam, że najpierw trzeba coś wiedzieć, by ambicja stała się motorem do działania. Co komu przyjdzie z marzyciela, który chce stworzyć perpetum mobile, jeśli zupełnie nie zna się na podstawach techniki, fizyki itd.?
To prawda. Ale czlowiek ambitny, bedzie DAZYL do realizacji swoich marzen - najpierw poprzez dzialania intelektualne (uzupelnianie ewentualnych luk teoretycznych, nastepnie na bazie wiedzy stworzenie planu, a nastepnie oblekanie tego, co "w glowie" w konkretna, materialna, forme
Nie tylko w rozmachu mysli, ale przede wszystkim w nastawieniu na swoj
ciagly rozwoj i faktycznym
dazeniu do postawionej przez siebie wysoko poprzeczki, rozni sie nasz "czlowiek ambitny" od zwyczajnego "marzyciela". A to, czy UDA mu sie, z takich, czy innych powodow, zrealizowac swoje plany, to inna sprawa.
Michelle napisał(a):
Inna sprawa, jeżeli ta sama osoba ma choćby fragmentaryczną wiedzę w tym zakresie i przynajmniej domyśla się czego brakuje mu do rozpoczęcia pracy, potrafi oszacować lukę w jego wiedzy itd. Dopiero w takim rozrachunku ambicja popchnie go do konstruktywnych i skutecznych (!) działań.
Calkowicie sie zgadzam, z zaznaczeniem jednak, ze jeszcze nie spotkalam sie z okresleniem "czlowiek ambitny" w odniesieniu do osoby nie posiadajacej chocby fragmentarycznej wiedzy w interesujacym go zakresie. Oczywiscie, ze poziom wiedzy jest niezwykle wazny w "konstruktywnych i skutecznych dzialaniach", tu sie zgadzamy, i oczywiscie, ze z dwoch osob, jedna moze stawiac poprzeczke nizej, miec za to wieksza wiedze w punkcie wyjscie, zas druga stawiac poprzeczke wyzej, majac wiedze znacznie mniejsza, uniemozliwiajaca opracowanie porzadnego planu dzialania. Wowczas pierwsza osoba, w przeciwienstwie do drugiej, znacznie szybciej wykona swoj krok, jesli natomiast druga osoba, przeskoczy etap uzupelnienia bazy teoretycznej (zle oceniajac jej poziom) i bedzie usilowala za wszelka cene zrealizowac swoj pomysl "na slepo", to dzialanie tej drugiej bedzie nieskuteczne, chaotyczne i na slepo. To ta chorobliwa ambicja. Tu znowu zgadzam sie z Toba. Tyle, ze czlowieka "prawdziwie" ambitnego cechuje, moim zdaniem, pewna doza samokrytycyzmu. Ambitny czlowiek raczej nie poprzestaje, nigdy nie jest do konca zadowolony z siebie (takze ze swojej bazy teoretycznej).
A i kwestia dzialan na slepo nie jest tak oczywista - rozwoj nauki na przyklad bazowal nie tylko na rozwijaniu i poglebianiu teorii (ktora zawsze jest jakims konstruktem myslowym, proba znalezienia struktury w zaobserwowanym doswiadczeniu) i udawadnianiu tez eksperymentami, ale takze na wylalaniu smialych hipotez nie majacych z poczatku mocnego oparcia ani w dotychczasowej wiedzy (przelomowe teorie), ani nie zawsze jeszcze (na poczatku) potwierdzone albo logicznie, albo doswiadczalnie. Duza role odgrywa na pewnym etapie niedefiniowalna "intuicja". Do pewnego stopnia wylanianie sie kolejnych teorii, odbywalo sie poprzez morze bledow, szalonych eksperymentow i chaotycznych dzialan.
Mysle, ze tak naprawde mamy prawie to samo na mysli, z jedyna roznica w
definiowaniu samego pojecia "ambicja". Wg. mnie slowo to zawiera w sobie, jakby to ujac..
Wymiar dynamiczny (daznosc do) w odroznieniu od wymiaru statycznego (takze zawartego w ambicji - w punkcie stawiania poprzeczki, czy pewnej "wizji") cechujacego typowego "marzyciela".
Druga roznica w naszym rozumieniu tego slowa jest to, ze dla mnie ambicja tyczy sie nie tylko daznosci do przekucia wiedzy na dzialanie (gdyby przyjac to jako jedyny wyznacznik, wowczas musze Tobie przyznac calkowita racje), ale takze ciaglego poglebiania owej wiedzy (daznosci do poznawania).
Oczywiscie moja definicja nie oddaje sprawiedliwosci definicji slownikowej oraz zaweza sie do pola dzialan teoretyczno-praktycznych, ambitni sa tez np. sportowcy, a trudno moj pierwszy etap (daznosc do wiedzy) podczepic pod ich dzialalnosc.
Definicja slownikowa (wg. PWN) podaje dwa znaczenia, pierwsze chyba niezwykle rzadko uzywane, dalekie od dzisiejszego potocznego rozumienia - honor, poczucie godnosci osobistej. Drugie z kolei skupia sie na aspekcie psychologicznym, ambicja jako daznosc (jednak aspekt dynamiczny) do osiagniecia sukcesow - w kontekscie bycia lepszym od innych, bycia zauwazonym przez innych.
http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=1139Ja z kolei moja definicje opieram na aspekcie relacji do samego siebie - bycia w ciaglym ruchu, dazenia do bycia lepszym od samego siebie - przekladalnego na praktyczne dzialania. I owszem - checi zdzialania czegos, uzupelnienia luk nie tylko na swoim prywatnym obszarze, ale i w zastanej przestrzeni kulturalnych/naukowych/sportowych itp. wyczynow/dziel.
Michelle napisał(a):
Chociaż twoja teoria też jest rozsądna, ja będę obstawać przy swojej.
Twoja teoria jest tez jak najbardziej rozsadna. I zadna z nas nie trzyma sie definicji slownikowej
. Jedyna roznica jest kwestia rozumienia pojecia "bycia ambitnym".
Michelle napisał(a):
Masz jeszcze ten numer? Jest jakaś szansa, żebyś opublikowała tutaj choćby fragment swojej relacji? Sądząc po twojej skłonności do rozpisywania się, myślę, że byłoby co poczytać.
Mam jeszcze ten numer. Ale szansy na opublikowanie chocby fragmentu relacji w najblizszym czasie nie ma, poniewaz przebywam narazie za granica, i nie bralam ze soba gazet/gazetek/ksiazek (stad moja prosba o wierszyki i teksty Lennona na innym watku). Relacja nie byla zreszta dluga, zostala przez dziewczyny wydajace gazetke zredagowana i moooocno przycieta (wiesz, dziko by bylo, gdyby jedna relacja zajela tyle miejsca, ile zazwyczaj cala gazetka
). Poza tym to byla bardziej hmm... prawie poetycka impresja z pobytu w Liverpoolu, a nie porzadne zrelacjonowanie tego, co dzialo sie na Konwencie. Taka relacje moze i kiedys strzele w dziale "pdroze fanow", ale to dopiero za kilka miesiecy najwczesniej. Nie mam tutaj ani zdjec, ani zapiskow z Konwentu, a wiele rzeczy poprostu wypadlo mi juz z glowy.
Michelle napisał(a):
W taki pomysł stanowczo musiało by być zaangażowanych wielu chętnych. Prócz tego, sądzę, że raczej niewiele osób (na dobrą sprawę, bo deklarować się każdy lubi) byłoby tym zainteresowane.
Masz absolutna racje. Dlatego ja,
poki co, absolutnie sie nie deklaruje - potrafie ocenic swoje obecne mozliwosci teoretyczne i czasowe.