Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Gru 21, 2024 3:47 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 22 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pią Wrz 16, 2016 1:48 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Miałam ten przywilej, że oglądałam film Rona Howarda siedząc obok jednego z największych ekspertów The Beatles w Polsce :) Dzięki niemu możemu zapisać sobie relacje z niebieskiego dywanu!

Filmik (plus wywiad dla telewizji BBC) do ściągnięcia pod tym linkiem: https://we.tl/RwrEUy9dTM

Nie napiszę niczego więcej, bo jest już późna pora, za dużo emocji i dokument Howarda będzie dostępny na DVD. Relacja z niebieskiego dywanu zachwyca, a obejrzenie koncertu The Beatles na Shea Stadium na dużym ekranie podnosi adrenalinę. Przed seansem należy skonsultować się z lekarzem ;)

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 16, 2016 8:58 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 868
Obejrzałem , dziękuję!


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Wrz 17, 2016 1:19 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Dzień przed premierą dwaj Beatlesi promowali dokument Howarda udzielając wywiadów ze studia Abbey Road.

Image

https://www.youtube.com/watch?v=psX3dR6pLyI

Dwa filmiki video plus wywiad radiowy do ściągnięcia pod tym linkiem: https://we.tl/W2ZPN087ax

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Wrz 17, 2016 1:01 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2391
Miejscowość: New Salt
Bardzo dziękuję. O relacji z premiery filmu pamiętali w Teleekspressie Ekstra. Interesujący Nas fragment od 12:40.
http://www.tvp.info/26711729/16092016-1715


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 01, 2016 2:28 pm 
Offline
starszy fan sztabowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 19, 2010 11:26 pm
Posty: 62
Miejscowość: Gostyń/ Zielona Góra
Ja wiem, że rzadko tu bywam... no dobra nie ma mnie tu wcale, ale czytam wasze posty itd. Czy mógłbym prosić o wznowienie linka do tego filmu. Praaagnę go obejrzeć. Błagam.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 01, 2016 2:43 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Film można obejrzeć na Facebooku pod tym linkiem: https://www.facebook.com/MagicalMystery ... 101272069/

Nie gwarantuję długiego żywotu, więc trzeba się pospieszyć z oglądaniem.

Relacja z niebieskiego dywanu do obejrzenia na FB: https://www.facebook.com/thebeatles/vid ... 1121514539

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 01, 2016 9:02 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Czw Cze 10, 2004 9:36 pm
Posty: 145
Miejscowość: Sulechów
Tak się zastanawiam co nowego wnosi ten film....


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Paź 02, 2016 12:27 pm 
Offline
starszy fan sztabowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 19, 2010 11:26 pm
Posty: 62
Miejscowość: Gostyń/ Zielona Góra
Nowego pewnie nic, ale czyż nie jest tak, że każdy najmniejszy objaw aktywności ze strony obozu fab4 jest jak balsam dla duszy?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Paź 02, 2016 4:27 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2391
Miejscowość: New Salt
Dziękuję za udostępnienie linków Kasiu. Ciężko mi pisać o filmie po którym spodziewałem się zbyt wiele. Muszę oglądnąć go jeszcze raz i może wtedy do mnie "dotrze". Tak czy owak, cieszę się, że film powstał i że jednak jest w nim sporo nowego materiału zdjęcowo-filmowego.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Gru 02, 2016 3:18 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
A ja uzbroiłam się w cierpliwość I żelazne nerwy I obejrzałam document dopiero na DVD, które dotarło do mnie w tym tygodniu :)

Jestem już po dwukrotnym seansie I jestem zachwycona!

Moja pierwsza myśl po obejrzeniu całości była taka: jak to jest, że prawie 50 lat po rozpadzie zespołu można jeszcze robić dobre I ciekawe dokumenty na jego temat, dokumenty, które ogląda się z zachwytem I wielkim zainteresowaniem - chociaż tak naprawdę "wszystko to już wiemy"?

Gdyż, nie oszukujmy się, "Eight Days a Week", choc reklamowany jako "the story you don't know", nie przynosi żadnych nowych, rewelacyjnych informacji; i to pomimo faktu składania się w dość dużej części z aktualnych wywiadów z Paulem i Ringo. Jak zwykle obaj są dość powściągliwi w ujawnianiu nowych informacji i typically polegają na tym, co już wcześniej powiedzieli pięć tysięcy razy (patrz: komentarze do "1: Extended Edition") ;) Ale nie w tym tkwi siła dzieła Rona Howarda. Jego atutem jest opowieść jako taka, opowieść, która staje się w pewien sposób mityczna - oto czterech młodych "bogów" rzuca na kolana cały świat, po czym po jakimś czasie, zmęczeni i rozczarowani sławą, ustępują miejsca innym, aby dokonać rewolucji na innym polu. Ktoś (nie pamiętam, kto?) powiedział kiedyś, że maksymalny okres, w czasie którego publika nie zdąży się znudzić danym zespołem (albo się nim nasyci), to trzy lata; a The Beatles dlatego odeszli niepokonani, że (upraszczając sprawę nieco) byli przez trzy lata jednym zespołem i przez kolejne trzy kompletnie innym. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale dokument Howarda to IMO jeszcze jeden argument, którym można tę tezę obronić.

Zaskoczona byłam też ilością użytych do produkcji filmu materiałów w kolorze, które wcześniej widziałam tylko w wersji czarno-białej; nie wiem, czy ktoś się orientuje, czy są to materiały pokolorowane czy też te kolorowe kopie z jakichś powodów do tej pory leżały gdzieś ukryte przed wzrokiem publiczności? Podobały mi się małe "smaczki", takie jak poruszający się dym papierosowy na zdjęciach czy animacje pokazujące daty ukazywania się poszczególnych albumów. Cudownie było posłuchać opowieści Whoopi Goldberg (tym bardziej, że kiedyś czytałam jakiś tekst, którego autor udowadniał, że muzyka The Beatles w ogóle czarnoskórych nastolatków "nie chwyciła". Ucieszyłam się, gdy w filmie poświęcono kilka minut na podejście The Beatles do segegacji rasowej na koncertach (aspekt, o którym jakoś rzadko się wspomina, a przecież wówczas odmowa grania przed segregowaną publicznością była w niektórych częściach USA czymś absolutnie wcześniej niespotykanym).

Zastrzeżeń mam niewiele. Poza wspomnianym już wcześniej brakiem nowych info od Paula czy Ringo (czy istnieje lepsza okazja, niż produkcja takiego dokumentu, do wyciągnięcia od nich czegoś "ponad"? Poza tym zadziwiło mnie, że przy "Some Other Guy" wykorzystano najwyrażniej materiał z YouTube'a, bo przecież dźwięk to o ile kojarzę wersja z Live at the BBC?

A w ogóle dziwię się, że kilka osób najwyrażniej obejrzało już dokument Howarda, a ja jestem pierwsza, która o nim piszę? :) Czyżbym tylko ja była nim zachwycona? Tak czy owak czuję, że w weekend czeka mnie trzeci seans :)

I och, jak cudownie byłoby zobaczyć Eight Days a Week po raz pierwszy w kinie! Nie wiem, czemu Czesi mogli, a my nie. Jestem pewna, że dużym ekranie dokument zrobiłby na mnie jeszcze większe wrażenie.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sty 06, 2017 11:35 pm 
Offline
Nowhere Man

Rejestracja: Czw Maj 21, 2015 11:29 pm
Posty: 5
Witam, czy ktoś może ma polskie napisy do tego filmu?
Będę wdzięczny za jakikolwiek link...


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sty 08, 2017 12:30 am 
Offline
Nowhere Man

Rejestracja: Sob Lis 19, 2016 7:02 pm
Posty: 4
Kupiłem w polskim sklepie w środę wersję deluxe na BR i w opisie jak i w menu widnieje polish czyli polszczyzna,
także na wersji DVD.
Napisy rzeczywiście są po polsku choć muszę przyznać, że nie zawsze dobrze czytelne. Ze względu na to, ze są białe
i trochę mało widoczne na jasnym tle.
Oprócz tego ciekawostką jest, że Whoopi Goldberg opowiadając o koncercie na Shea Stadium używa, oczywiście w polskim
tłumaczeniu zwrotów w rodzaju męskim np.: byłem, poszedłem.
Poza tym film w porządku ale dla mnie fajniejsze są dodatki na drugiej płycie.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sty 13, 2017 12:49 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Obejrzałem film. Przede mną jeszcze dodatki, ale nie powinny one wpłynąć na ocenę samego filmu. Chciałem więc napisać recenzję, a wyszło... coś takiego (esej?)

Są takie wydarzenia, które stanowią cezurę pozwalającą podzielić historię na czas „przed” i „po” ich zaistnieniu. Czasami takie momenty widać wyraźnie dopiero z perspektywy lat, innym razem ich doniosłość jest oczywista w samej chwili ich nastąpienia. Nie ulega chyba wątpliwości, że do takiej kategorii zdarzeń należy Beatlemania. Historia muzyki, popkultury, mediów, w szerszym zakresie dzieje kultury i społeczeństwa osiągnęły w tym jednym momencie swoje przesilenie, które może być punktem oddzielającym „stare” od „nowego”. Beatlemania jest oczywiście nie tylko wydarzeniem, to także proces posiadający swoje przyczyny i następstwa. Do dziś pobudza nostalgię, rozbudza wyobraźnię i stanowi wdzięczny materiał dla badaczy. Jest pewnym rodzajem współczesnego mitu, który rozegrał się na naszych oczach. Czterech zwyczajnych chłopaków stało się herosami, półbogami zstępującymi na szary świat trawiony gorączkami niepokojów polityczno-społecznych. Bez wysiłku, nieco przekornie, acz z uśmiechem na ustach sprowadzali oni pokój, błogość i zapomnienie. Katartyczne przeżycie ogarniało kolejne rzesze młodych wyznawców, wywoływało także sprzeciwy, ale prawie nigdy nie pozostawiało obojętnym. Rodziło fascynację. A jednocześnie tych czterech chłopaków było zwykłymi ludźmi pokazującymi, że każdy może dojść na szczyt, osiągnąć sukces i cieszyć się z niego. Beatlemania była zjawiskiem stanowiącym pokoleniowe doświadczenie. Po latach wśród pytań kierowanych przez dzieci do rodziców pojawiło się nowe, zajmując równorzędne miejsce obok „Co robiłeś podczas wojny?”. Tym pytaniem stało się: „Co robiłeś, gdy trwała Beatlemania?”.

Image

Najnowszy film Rona Howarda zatytułowany jest niezbyt trafnie „The Beatles: Eight Days a Week – The Touring Years”. Jego tytuł powinien brzmieć po prostu „Beatlemania”. Przedstawia on bowiem w idealistyczny sposób mit o zespole The Beatles. Jak w wielu mitach, historia oparta jest częściowo na faktach, bohaterowie mają swoich odpowiedników w świecie realnym, a dramaturgia podporządkowana jest walorowi metaforycznemu. Los sprawia, że czterech młodych ludzi, niemal dzieciaków, spotyka się i postanawia założyć zespół. Zauważają, że działając razem dokonują czynów niezwykłych, niemożliwych do wykonania w pojedynkę. Dokoła nich dzieją się przedziwne rzeczy, których nie rozumieją: ludzie zaczynają szaleć na ich punkcie, każde ich działanie przynosi radość, odsuwa na bok troski i zmartwienia, a do kiesy zaczynają spływać pieniądze. Jednak szczęście szybko się kończy. Nim młodzi bohaterowie orientują się, że są na szczycie, zaczynają z niego spadać. Splot nieszczęśliwych wypadków, tak samo absurdalny i nieprzenikniony jak wcześniejsze pozytywne zdarzenia, sprawia, że magia ich opuszcza. Ludzie, którym niedawno podarowali radość, zaczynają się od nich odwracać. Oni sami zaczynają się nużyć i męczyć tym, co sprawiało im przyjemność. Los chce zrzucić ich w przepaść, lecz nasi bohaterowie wiedzą, że jeśli będą trzymać się razem – przetrwają. Może nie będą już herosami, stracą swą magię, zostaną opuszczeni, ale pozostaną sobą. Nadal będą starać się przynosić ludziom radość poprzez swoją pracę, jednak jej owoce nie będą przyjmowane z taką bezkrytyczną wdzięcznością jak wcześniej. Oni sami dojrzeją, dorosną, stracą złudzenia, a wielu naśladowców będzie spełniało taką rolę, jaką nasi bohaterowie odgrywali w minionych chwilach. Młodzi bohaterowie będą jednak wierzyć, że to, co wydarzyło się tak niespodziewanie jakiś czas wcześniej, pozostawi w ludziach pozytywne wspomnienia i sprawi, że staną się lepsi choćby na chwilę.

Image

Taka historia mogłaby trafić do zbioru legend. Najbardziej niesamowite jest to, że w zasadzie zdarzyła się naprawdę. Kilka skutecznych zabiegów scenariuszowych i historię The Beatles można przedstawić jako mit XX wieku. Odpowiednie zabiegi sprawiają, że dramaturgia poprowadzona jest wzorcowo, pozostawiając widza w przekonaniu, że to, co zobaczył, nie mogło zdarzyć się naprawdę, a jednak się zdarzyło. Po raz kolejny sprawdza się przysłowie, że to życie pisze najlepsze scenariusze.

Fan Beatlesów, który zajmuje się tematem od jakiegoś czasu, nie znajdzie w filmie nic, czego by nie wiedział. Osoba, która przeczytała choćby hasło na Wikipedii, także nie dowie się zbyt wiele pod względem faktograficznym. Najbardziej fascynujący film Howarda może się okazać dla osób, które z zespołem nie miały wcześniej do czynienia. Tacy widzowie będą mogli w pełni docenić surrealistyczne piękno opowiadanej historii, odczuć radość towarzyszącą uczestniczeniu w koncercie The Beatles, a także współczuć zespołowi, gdy zostanie w niego wymierzone ostrze nienawiści. Wydaje mi się, że film jest kierowany przede wszystkim do takich osób. Odbiorca nastawiony na faktografię lub pogłębienie swojej niemałej wiedzy powinien poszukać innych pozycji.

W „Eight Days a Week” bardziej liczą się emocje. O koncertach Beatlesów można byłoby nakręcić kilkuodcinkowy serial dokumentalny, który usatysfakcjonowałby obeznanych w temacie fanów. To zdecydowanie nie jest filmowy odpowiednik książek Marka Lewisohna ani nawet Philipa Normana. Raczej hollywoodzka wersja historii, która w dużej mierze ukształtowała współczesną popkulturę. Specyficzne zabiegi widoczne są gołym okiem. Film przedstawia Beatlemanię w przeważającej mierze z amerykańskiej perspektywy. USA są tu przedstawione jak ziemia obiecana dla europejskich artystów, a The Beatles jako pierwsza grupa godna po niej stąpać. Wypowiedzi są tak dobrane, by podświadomie przekonać widza, że The Beatles otrząsnęli Amerykanów z żałoby po prezydencie Kennedym, przyspieszyli zniesienie segregacji rasowej i byli głównym katalizatorem uzyskania przez amerykańskich nastolatków pokoleniowej świadomości. Wpływ The Beatles na przykład na muzykę europejską lub japońską jest całkowicie pominięty. Zresztą na muzykę amerykańską także. O przyczynach Beatlemanii nie dowiemy się niemal nic, rzeczywiste skutki wspomniane są gdzieś między wierszami. Pod wywiady podłożona jest za to wzruszająca muzyka, a niektóre wypowiadające się osoby niemal ze łzami w oczach wspominają uczestnictwo w koncercie The Beatles. Sami żyjący Beatlesi nie kwapią się, by ten obraz rozwiewać (zresztą ich wypowiedzi są zadziwiająco nieciekawe).

Image

Zaskakujące jest to, że film sprzedaje ten mit niezwykle skutecznie. Sam dałem się przekonać i dopiero po seansie doszedłem do wniosku, że historia nie przedstawiała się do końca tak, jak jest to pokazane w „Eight Days a Week”. Przed Ringo Starrem w zespole był inny perkusista i to on grał wyczerpujące maratony w hamburskich klubach. Nie wszystkie europejskie koncerty przed pierwszą wizytą zespołu w USA były wielkimi sukcesami (Paryż). Pierwsze miejsce The Beatles na liście przebojów za oceanem jeszcze przed wizytą w Stanach nie było wyłączną zasługą jednej audycji radiowej, a próby ekspansji w USA podejmowane były wcześniej i zakończyły się porażką. Beatlesi nie zawsze byli troskliwi, mili, współczujący – potrafili być również nieznośni, wredni i z rozmysłem krzywdzili innych. Brian Epstein nie we wszystkich momentach był geniuszem marketingu i współczującym „dobrym ojcem”. Trasa Beatlesów po USA to nie tylko podróż po raju, ale również ciężka harówka, znój i pot. Beatlemania – nawet widziana od środka – miała więcej wspólnego ze zwykłym życiem, zawierała więcej pierwiastka ludzkiego niż jest to pokazane w filmie Howarda. Jednak wyraźnie nie pasowało to do koncepcji dzieła.

Przezroczysty, rzemieślniczy styl Rona Howarda nie pozwolił wycisnąć ze świetnie napisanej historii maksimum jej potencjału. Strona formalna jest zachowawcza, co z jednej strony pozwala skupić się na opowieści, ale z drugiej – sprawia, że szaleństwo Beatlemanii nie zostaje przełożone na język filmu. Mniej więcej w tym samym czasie był kręcony i miał swoją premierę brytyjski film dokumentalny o zespole Oasis pt. „Supersonic”. Od jego reżysera, mało znanego Mata Whitecrossa, Howard mógłby się sporo nauczyć. W „Supersonic” brawura realizacyjna, nowoczesna forma i perfekcyjny montaż wspaniale przybliżyły buntowniczy charakter zespołu oraz konflikt osobowości jego członków. Zastosowane środki były proste, a skuteczne. Widać niestety, że twórca „Eight Days a Week” ma skromne doświadczenie w tworzeniu filmów dokumentalnych.

Image

Spore wrażenie robią na pewno odrestaurowane materiały archiwalne – soczyste kolory i krystaliczny dźwięk sprawiają, że koncerty The Beatles wyglądają tak współcześnie jak nigdy. Dobór piosenek również jest satysfakcjonujący – czasem oczywisty, ale czasem zaskakująco ironiczny. Niezwykle interesujący jest, rzadko dotąd poruszany, wątek sprzeciwu The Beatles wobec segregacji rasowej na południu Stanów. Okazuje się, że świadome deklaracje polityczno-społeczne Beatlesi podejmowali na długo przed wyrwaniem się z gorsetu jednolitych marynarek i wizerunku ślicznych chłopców. Wypowiedzi czarnoskórych fanów The Beatles skrzą się szczerymi emocjami, będąc najciekawszymi wywiadami w całym filmie. W kwestii doboru bohaterów wywiadów mam jednak mieszane uczucia. Nie usłyszymy w filmie opinii żadnego badacza tematu, a w role ekspertów wcielają się niezbyt przekonująco np. Elvis Costello (kwestie techniczne) czy Howard Goodall (kwestie muzyczne). Bardziej osobiste wypowiedzi tychże osób są zadziwiająco pozbawione emocji. Nic dziwnego, skoro podkreślenie aspektu emocjonalnego i wywołanie w widzu odpowiednich uczuć pozostawiono zawodowym aktorom (Whoopi Goldberg i Sigourney Weaver).

Image

To, co jest zadziwiające w filmie Howarda, to wrażenie, że jego słabości równie dobrze mogą być zaletami. I mogą pozwolić spojrzeć na Beatlemanię z nieco innej perspektywy. Bo czyż nie była ona w pewnym sensie zjawiskiem tak niecodziennym, że wręcz nierzeczywistym? Nikt nie był przygotowany na to, jak Beatlemania wyglądała. Policjanci nie mogli zapanować nad tłumem dzieciaków, dzieciaki nie mogły zapanować nad sobą, media nie nadążały w dostarczaniu kolejnych porcji informacji, technologia i logistyka nie były przygotowane na taką skalę zjawiska, konkurencja muzyczna została rozłożona na łopatki, w końcu nawet przeciwnicy The Beatles musieli uznać wagę zjawiska, które starali się wyśmiać. A w oku cyklonu tkwiło czterech chłopaków. Jak oni sobie z tym poradzili? Jak udało im się przetrwać, przeżyć, wyrwać się i później nadal zadziwiać świat, choć już innymi środkami? Czyż nie byli w pewnym sensie herosami piszącymi historię, która stawała się mitem niemal na naszych oczach? To dzięki takim paradoksom film Howarda z niebywałą łatwością utrwalił legendę zespołu, która przetrwała próbę czasu. A widz może rozpłynąć się w niej bez opamiętania, choć racjonalizm podpowiada inaczej. Bo wtedy, tak jak i dziś, chodzi o emocje biorące górę nad zdrowym rozsądkiem.

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sty 13, 2017 10:24 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2391
Miejscowość: New Salt
Dzięki Wojtku za cały tekst i trafne spostrzeżenia.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 05, 2017 8:03 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 11, 2002 7:51 am
Posty: 329
Miejscowość: Leszno
Hello. wiem ,że podpadnę ale każdy ma prawo tutaj wypowiadać się tak więc powiem krótko..jestem zawiedziony...niestety,przed premierą reklamowany jako wydarzenie..i oczekiwałem wydarzenia - a tam powielane od zawsze znane fragmenty występów..powiem szczerze,iż więcej atrakcyjniejszych fragmentów znajdziemy w sieci..no tak ale to moje zdanie.
Co jakiś czas wybieram się do Brukseli a tam mam sklepik muzyczny z mnóstwem booootlegów- materiałów wydanych na dvd z bitlami i przyznam,że z tego materiału skleciłbym chyba lepszy dokument, nie wspominając o swojej kolekcji..tak więc raz jeszcze powtórzę - jestem zawiedziony.
Na szczęscie jest jeszcze kilka pozycji do wydania na dvd w temacie The beatles i na nie będę czekał tak jak czekałem na to wydanie..
pzdr beatles

_________________
www.marek-beatles.blog.onet.pl/


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Mar 05, 2017 10:36 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2391
Miejscowość: New Salt
Przypuszczam, że wiem skąd to zawiedzenie. Pierwsze newsy o projekcie zapowiadały materiały z archiwów fanów, które jakimś cudem jeszcze nie ujrzały światła dziennego i na nich miał być zbudowany film. Sam dałem się na to nabrać i po obejrzeniu filmu wiedziałem, że nie jest to to na co liczyłem. Choć film udany, zabrakło czynnika (materiałów filmowych) "wow".


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 06, 2017 10:04 pm 
Offline
Lovely Rita
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 11, 2002 7:51 am
Posty: 329
Miejscowość: Leszno
Niezależnie od szumnych zapowiedzi i tak ten filmik musiałbym mieć tak więc czy jest tam coś więcej aniżeli mam - czy też nie, jest to bez znaczenia... ot ładnie wygląda na półce jak i mnóstwo innych wydawnictw.
Pewnie dla osób nie bawiących sie w temacie Beatles zbyt długo jest to na pewno jakaś atrakcyjna pozycja,o ile nie mają same ochoty szukać czegoś w tym temacie.
Ja bynajmniej kupiłem to cudo...bo w temacie Beatles miałbym lukę...
pzdr

_________________
www.marek-beatles.blog.onet.pl/


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Mar 10, 2017 7:44 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1346
Ja również jestem zawiedziony tą produkcją (choć oczywiście mam ją na półce). Ten film INACZEJ był zapowiadany, a inny kształt przybrał ostatecznie. Spodziewałem się (zgodnie z obietnicami) RZETELNEJ KRONIKI KONCERTOWEJ DZIAŁALNOŚCI BEATLESÓW (patrz tytuł = ‘The Touring Years’) a dostałem ”kolejny film o The Beatles” i… o Beatlemanii. Jasne, że produkcja jest zgrabna (a jakiej DZIŚ można się spodziewać?), ale pierwotny zamysł rozmył się w stereotypowości i koniunkturze.

Tak, jest to gratka dla początkujących, ale nie dla hardkorowców. ILE MOŻNA CZEKAĆ na Oficjalne Wydanie Materiałów, o których wiadomo, że istnieją, i do których można dotrzeć, a jakoś pomija się je - kalkulując politykę wydawniczą na przyszłość?

Ilu Fab-Fanów nie doczekało Fab-Rarytasów z Antologii?

Do KOGO adresowane są te wszystkie re-edycje?

Kapitalizm… Fab-Kapitalizm…

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Mar 10, 2017 9:06 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Chłopaki oczywiście macie rację.

Po zastanowieniu się myślę, że moja entuzjastyczna reakcja wynikała raczej z nieposiadania przeze mnie jakichś szczególnych oczekiwań dotyczących filmu Howarda ;) Nie wiem, może zbyt zajęta byłam, w każdym razie nie wczytywałam się zbyt głęboko w materiały i doniesienia zapowiadające film. Niemniej jednak macie rację - niczego absolutnie rewolucyjnego w "Eight Days a Week" nie ma chociaż ja nadal jestem jego miłośniczką).

Uświadomiłam sobie też, że jedną z myśli, która pojawiła się u mnie po obejrzeniu filmu, było coś w rodzaju "O! Nareszcie ciekawy i bardzo fajnie film o Beatlesach, który będę mogła pokazać X!" X nie szaleje na punkcie Beatlesów, więc taka "Antologię" byłoby ciężko pokazać, bo to raczej dla zaawansowanych, ale już "Eight Days a Week" pasuje idealnie, bo właśnie... jest taką historią do opowiedzenia innym.

Jeszcze chciałam skomentować recenzję Fangorna, co chciałam uczynić już dawno temu, ale najpierw zbierałam szczękę z podłogi ;) a potem zabrakło czasu i/lub weny.

Cytuj:
Czterech zwyczajnych chłopaków stało się herosami, półbogami zstępującymi na szary świat trawiony gorączkami niepokojów polityczno-społecznych. Bez wysiłku, nieco przekornie, acz z uśmiechem na ustach sprowadzali oni pokój, błogość i zapomnienie. (...) Taka historia mogłaby trafić do zbioru legend. Najbardziej niesamowite jest to, że w zasadzie zdarzyła się naprawdę. Kilka skutecznych zabiegów scenariuszowych i historię The Beatles można przedstawić jako mit XX wieku.


Od razu uderzyło mnie {w znaczeniu pozytywnym), że i Ty zauważyłeś mitologiczność historii opowiedzianej przez Howarda :)

Cytuj:
USA są tu przedstawione jak ziemia obiecana dla europejskich artystów, a The Beatles jako pierwsza grupa godna po niej stąpać.


A trochę tak nie było? Nie wiem, czy Beatlesi faktycznie byli pierwszą grupą godną stąpać po ziemi obiecanej (choć prawdopodobnie tak było, jeśli przyjmiemy argument, że godny wstępu do raju jest tylko ten, co rzuca na kolana), ale Stany w tamtym okresie były przedmiotem marzeń i westchnień wszystkich popularnych artystów.

Cytuj:
by podświadomie przekonać widza, że The Beatles otrząsnęli Amerykanów z żałoby po prezydencie Kennedym


Myślę, że niejeden socjopsycholog (o ile ktoś taki istnieje) w pewien sposób zgodziłby się z taką tezą :) Szkoda swoją drogą, że nikt taki nie pojawił się w filmie w roli komentatora, na co zresztą sam zwróciłeś uwagę.

Cytuj:
O przyczynach Beatlemanii nie dowiemy się niemal nic, rzeczywiste skutki wspomniane są gdzieś między wierszami.


Z jednej strony - niby nie o Beatlemanii ma być ten dokument, z drugiej - jednak o niej jest, więc sama nie wiem, czy mi wspomnienia tych przyczyn brakuje, czy nie. Ale na pewno przydałby się komentarz bardziej kompetentnej osoby odnośnie kwestii, dlaczego to akurat Beatlesom udało się zawojować Stany/świat, a nie Cliffowi Richardsowi na przykład.

Cytuj:
Trasa Beatlesów po USA to nie tylko podróż po raju, ale również ciężka harówka, znój i pot. Beatlemania – nawet widziana od środka – miała więcej wspólnego ze zwykłym życiem, zawierała więcej pierwiastka ludzkiego niż jest to pokazane w filmie Howarda. Jednak wyraźnie nie pasowało to do koncepcji dzieła.


Tu pełna zgoda, aż mi wstyd, że dopiero Twoja recenzja mi to uświadomiła. Chyba jeszcze bardziej niż Ty dałam się omotać magii Howarda ;) Wiesz, co mi właśnie przyszło na myśl? Że "Eight Days a Week" to taki bardziej dokumentalny "A Hard Day's Night" (zresztą już tytuł brzmi jak sequel filmu Lestera ;) Nie tylko ze względu na lekką cukierkowatość historii (w AHDN też nasi chłopcy byli raczej rozbawieni tą całą Beatlemanią, raz tam Ringo obraził się i poszedł ale w końcu jakiś akcent dramatyczny musiał być... Żeby nie było - UWIELBIAM AHDN! :D), a przede wszystkim byli - i tacy są w dokumencie Howarda - bardzo ZABAWNI. Wiadomo, że tacy byli naprawdę, ale teraz myślę sobie, ze Howard jakby trochę chciał nam udowodnić, że Beatlesi mieli poczucie humoru. Czy nie na tym oparł Allun Owen swój scenariusz ponad 50 lat temu?

Cytuj:
Okazuje się, że świadome deklaracje polityczno-społeczne Beatlesi podejmowali na długo przed wyrwaniem się z gorsetu jednolitych marynarek i wizerunku ślicznych chłopców. Wypowiedzi czarnoskórych fanów The Beatles skrzą się szczerymi emocjami, będąc najciekawszymi wywiadami w całym filmie. W kwestii doboru bohaterów wywiadów mam jednak mieszane uczucia.


I za to Howardowi wielkie brawa, bo wśród społeczno-obyczajowych rewolucji wywołanych bezpośrednio lub nie przez The Beatles o powyższym mówi się zaskakująco rzadko.

I jeszcze się z Tobą zgodzę, że w idealnym filmie o The Beatles usłyszelibyśmy wypowiedzi prawdziwych "znawców tematu". Myślę, że taki Lewisohn czy Norman bardzo wzbogaciliby taki dokument.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Mar 10, 2017 11:56 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
Nie pamiętam już, co napisałem w recenzji, ale powiedzmy, że się zgadzam sam ze sobą :wink: Najnowsza refleksja mojego autorstwa, stan na 10 marca 2017 roku: to nie jest film dla nas! Nasze tu narzekania nie mają żadnego sensu, gdyż "Eight Days a Week" jest adresowany do osób nieznających historii The Beatles. Musimy się z tym pogodzić. Film ma zachęcić nowych fanów, a nie starych wyjadaczy, którzy mają swoje bootlegi i rozszerzone wersje "Antologii". Koniec, kropka. To tak jakby historyk krytykował książkę "Historia Polski w 12 epizodach", ponieważ nie dowiedział się z niej nic nowego.

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 22 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY