Jak już wspomniałam tu w temacie, nigdy nie śnili mi się Beatlesi razem czy osobno, ale za to dzisiaj, podczas popołudniowej drzemki, niespodziewanie przyśniła mi się Yoko Ono. Oraz (a jednak, choć bardzo fragmentarycznie) John.
Sen rozgrywał się w moim mieszkaniu, czyli jak najbardziej w teraźniejszości, natomiast Yoko została jakby przeniesiona z przeszłości, bo wyglądała na trzydziestoparolatkę lub najwyżej na kobietę lekko po czterdziestce. Ogólnie wyglądała o wiele ładniej niż w rzeczywistości, jakoś tak, hmmm, milej?, i miała te swoje długie rozpuszczone włosy oraz, co ciekawe, usta pomalowane soczyście karminową szminką (btw, widział ją ktoś kiedyś w szmince na jakimś zdjęciu z okresu jej zwiazku z Johnem? Bo ja chyba nie, ale znowuż jej zdjęć zbyt często nie oglądam). Ano właśnie -- pomimo że Yoko "pochodziła" tak jakby z okresu po śmierci Johna, i w rozmowie mówiłyśmy o nim w czasie przeszłym, on gdzieś tam kręcił się w tle (wygląd jak z Double Fantasy), ale z nim nie zamieniłam ani słowa. Rozmawiałam za to z Yoko: siedziałyśmy obie na moim łóżku, zwrócone twarzami do siebie, i nasza rozmowa toczyła się... po polsku, a polszczyzna Yoko bardzo przypominała polszczyznę znajomej mi Koreanki (której znajomość języka polskiego jest, nawiasem mówiąc, bardzo dobra, co nie zmiania faktu, że polska język trudna jest
). Jedyny fragment, jaki pamiętam z tej rozmowy, wyglądał mniej więcej tak:
Yoko: Myślałam, że twoje mieszkanie będzie bardziej...
Ja: ... awangardowe?
Yoko: Właśnie! Awangardowe.
Pamiętam też, że zapytałam, czy to prawda, że z Beatlesów na początku najbardziej podobał się jej Paul, i że to jego chciała uwieść, a Yoko zaśmiała się jakby z lekkim zawstydzeniem i potwierdziła.
Potem nagle byłyśmy w jakimś miejscu, z kręcącym się gdzieś w tle Johnem, jakby w czyjejś kuchni (nie mojej), i zaproponowałam jej przejście na angielski, bo doszłam do wniosku, że tak będzie dla niej łatwiej. Z tego fragmentu rozmowy niestety nie pamiętam nic, poza tym, że myślałam sobie, że wbrew temu, co o niej sądziłam, Yoko to naprawdę niezwykle miła i ciepła osoba i że chyba źle ją osądzałam. Naprawdę była bardzo miła i przyjemnie się z nią rozmawiało. Plus była taka jakby spokojniejsza i bardziej zrównoważona.
Tu chyba nastąpił koniec snu. Ale najśmieszniejsze jest, że wcześniej (chociaż teraz nie mam pojęcia, podczas której z rozmów) miałam ochotę zapytać Yoko, jaki John był... w łóżku, ale chyba ostatecznie zrezygnowałam. Więcej grzechów nie pamiętam
A tak a propos, miło było odnaleźć w tym temacie swój poprzedni wpis, tym bardziej, że już w ogóle nie pamiętam tamtego snu o L'poolu.