Michelle napisał(a):
Choć jedyną bajką, jaką pamiętam, że rzeczywiście oglądałam przy pomocy projektora była... zaraz, zaraz, nie do końca pamiętam ten tytuł.
W każdym razie zaczyna się tak (na pewno kojarzycie
): "Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku..."
No JASNE!!! Chociaz ja tym sie zaczytywalam przez "Poczytaj mi mamo"
. A znacie to?
- cudo:
Leszek Kolakowski w tekscie Poezja filozoficzna Stanislawa Jachowicza (1964) napisał(a):
Stanislaw Jachowicz znany jest historykom literatury i rzeszom czytelniczym niemal wylacznie ze wzgledu na swoje walory pisarskie. filozoficzna refleksja, ktorą nasiaknieta jest jego tworczosc, pozostala niemal niedostrzezona dla krytykow i historykow. Nie moglo byc bodaj inaczej, dopoki narzedzia analizy krytycznej nie osiagnely poziomu, ktory pozwala przeniknac poza czysto opisowa lub chocby ideologiczna warstwe utworu i odslonic jego pierwotny zamysl filozoficzny. Przyszedl jednak czas, kiedy na dzielo Jachowicza mozemy spojrzec inaczej. Swieza reedycja znakomitego dzielka Pan kotek byl chory moze byc dla krytyki wymarzona okazja do dyskusji nad zapomnianym dziedzictwem intelektualnym tego pisarza.
Fabula tego utworu uderza, przy pierwszej lekturze, wyrafinowana prostota, niejako chropowata i surowa wstrzemiezliwoscia, ktora nie pozwala autorowi w opisie rzeczy wykroczyc poza ich jakosci elementarne, najbardziej jawne i najbardziej konieczne. Jest to zapis oschly, po hemingwayowsku zwiezly i tym bardziej dramatyczny w wymowie ostatecznej, ze tak rygorystycznie sciagniety w ekspozycji faktow. Chory kot lezy w lozku, a przybyly lekarz (rowniez kot! takie przynajmniej wrazenie rodza delikatne, prawie niewidoczne sugestie utworu i tak pojal rzecz ilustrator) z bezlitosna jednoznacznoscia odslania przed nim zrodla upadku ("za duzo sie jadlo" etc.), w jednym krotkim, ale jak strzal dobrego lucznika celnym zwrocie nie waha sie ujawnic okrutnej prawdy ("zle bardzo, koteczku") i w mistrzowskim skrocie kresli przerazajaca w jasnosci perspektywe nadchodzacego czasu ("Oj, dlugo ty, dlugo polezysz w lozeczku"). Jest przy tym charakterystyczne dla poetyckiej wizji Jachowicza, ze wlasciwy podmiot dramatu - chory kot - przysluchuje sie bez slowa wyrokowi: on wlasnie skupia na sobie caly ciezar losu i do konca trwa niemy, jak gdyby ow los byl wobec niego czyms zewnetrznym tylko i obcym, czego nie mozna oswoic, a jedynie przyjac do wiadomosci - zaakceptowac bez slowa lub odrzucic gestem jalowego protestu - nie zas ciosem przez niego samego, niczym piorun przez metalowy pret, na ziemie sciagnietym. Ta wlasnie zaskakujaca dialektyka, ktora podmiot cierpiacy zamienia w przedmiot - wlasnie dlatego, ze wytwory jego podmiotowej dzialalnosci przybraly postac zobiektywizowana i pojawiaja sie teraz jako samoistnie czynne - to nieoczekiwane przejecie aktywnosci przez nieozywiona sile, wprawiona ongi w ruch przez przedmiot, nadaje dzielu Jachowicza pewna efektowna preznosc, zdynamizowana przez utrzymany do konca kontrast miedzy zredukowanym milczacym podmiotem i ta zlosliwa moca, ktorą - jakby dla podkreslenia jej genezy subiektywnej i udobitnienia dystansu - zlokalizowal autor przestrzennie wewnatrz podmiotu (choroba zoladka!), a ktora przeciez stala sie zautonomizowana grozą rzeczową.
Mamy tedy autentyczna dramat o alienacji w jej wymiarach ostatecznych, w jej nie dajacym sie pokonac automatyzmie, ktory w niepokojacej tozsamosci jednoczy w sobie samoistnosc podmiotu i obcosc przedmiotu - dwie cechy sprzeczne, a zbiegajace sie tam wlasnie, gdzie osobowosc ulega presji wlasnego wytworu i zostawiajac na nim slady osobowego pochodzenia, sama nieruchomieje w egzystencji biernej i niemej. Przeniesienie calej konstrukcji w swiat animalny poglebia nieodwracalnosc owej redukcji i nawet delikatna aluzja koncowa ukazujaca ludzki sens dramatu ("Tak i z wami, dziateczki" etc), zmierza skutecznie do utrwalenia w czytelniku owego niezatartego kontrastu, w obliczu ktorego wszelka proba odwrotu wydaje sie daremna. nigdzie nie wypowiedziane wprost, plyna przeciez podskornym nurtem, od poczatku do konca utworu, nieodwolalne slowa: kici, kici..."
Rany, uwielbiam jego ironie
.
Nadal nie slysze - czy mamy w tym watku omawiac generalnie nasza ukochana literature dziecieca? Nie mieszajac jej wobec tego do dzialu "Ksiazki : D"? Czy tylko ta dla "najmlodszych dzieci"? Proponowalabym tez zmiane nazwy watku "Bajki i bajeczki" na "Kreskowki" albo "Bajki animowane" - mniej uroczo, ale bardziej jasno.