Dzisiaj mijają dwa miesiące od pojawienia się płyty na rynku, a wiec miałem wystarczająco czasu, aby Egypt Station pełniej poukładał się w głowie i żeby przymierzyć się do wystawienia mu ocen.
Opening Station - W końcu świetne, klimatyczne wprowadzenie do płyty Paula. Zdecydowanie za często w tym miejscu pojawiają się utwory przeciętne/słabe, jak Save Us, czy Dance Tonight. Jedynie szkoda, że to zaledwie kilkadziesiąt sekund piękna i nieco bardziej się nie rozwija - ocena może nieco zbyt wysoka
8, ale utwór spełnia swoją rolę, więc nie wiem za co miałbym punkty odejmować
I Don't Know - killer. Z początku rekompensata zbyt krótkiego wstępu do albumu dzięki pięknej melodii fortepianu, potem niby klasycznie Paulowo, ala to klasyka najwyższej próby. Z początku fortepianowe intro wydaje się nieco oderwane od właściwego utworu, ale w jego trakcie pięknie powraca tym samym motywem -
9Come On To Me - pierwsze wrażenie było takie, że za mało się tu melodycznie dzieje i utwór jest nieco przydługi. Obecnie nic mi już tu nie zgrzyta, kawałek jest "do przodu" i mam nadzieję, że z dzieciakami usłyszymy go za niecały miesiąc w Krakowie. Trochę smaczków aranżacyjnych, jak sekcja dęta i elektryczny sitar powodują, że jest też na czym ucho zawiesić - solidne
7Happy With You - uwielbiam takiego akustycznego Paula. Rewelacyjny refren z przejściem na molowe brzmienie. Niby prosty kawałek, ale wszystko w nim działa tak, jak trzeba -
9Who Cares - nie mogłem nie polubić tego kawałka - widzę jego wady, jak przydługie intro/outro ze zniekształconą gitarą, czy w sumie banalny refren, ale idzie to wszystko tak fajnie do przodu, że przestaje się zwracać uwagę na niewielkie mankamenty. Jedynie nie mogę pozbyć się z pamięci żenującej sceny z koncertu w Nowym Yorku, gdzie Paul wyciągnął dwie dziewczyny na scenę i kazał im opowiadać o doświadczeniach z prześladowaniem. To było słabe, na pewno dużo słabsze od utworu, który ponownie ocenię na solidne
7Fuh You - nienawidziłem tego utworu od pierwszego przesłuchania. Nieudolna podróbka najgorszego sortu muzycznego i gra słowna na poziomie późnej podstawówki. No i cholera - jak słucham płyty, to mi ten utwór zupełnie nie przeszkadza, a nawet potrafi w dowolnym momencie sam z siebie zacząć łazić po głowie. Nie rozumiem dlaczego tak się dzieje, i dla przyzwoitości dam
6, bo trochę wstydzę się dać więcej
Confidante - nie uwielbiam takiego akustycznego Paula. Melodia niby ładna, ale na obecnym etapie Paul za bardzo miejscami się z nią męczy i to nie brzmi dobrze. Brakuje też pierwiastka jakiegoś zaskoczenia/przełamania monotonii tego utworu. Osłuchał mi się na tyle, że bardzo mi nie przeszkadza, ale nadal znalazłby się w mojej "trójce" do odstrzału -
6People Want Peace - tytułowe hasło brzmi w ustach Paula nieprzekonująco i po prostu banalnie. No i właśnie tytułowe słowa wraz z ich hymno-podobnym wykonaniem stanowią najsłabszą część tego utworu, który oprócz tego prezentuje kilka całkiem udanych patentów i zwrotów melodycznych. Chyba dam
7Hand In Hand - piękno. Falset jakościowo już nie ten co dawniej, ale może to nawet i lepiej, bo w obecnej formie nadaje utworowi więcej głębi. Przepiękna solówka na czymś fletopodobnym -
8Dominoes - sporo ze znalezionych w sieci pierwszych opinii o Egypt Station wyróżniało ten utwór jako jeden z najlepszych na płycie. Jak dla mnie to taki przyzwoity przeciętniak z kilkoma aranżacyjnymi smaczkami, jak basik zjeżdżający w dół po gryfie nieco w poprzek rytmu i wariujące pod koniec utworu gitary wprowadzające nieco chaosu do w sumie mocno uporządkowanej kompozycji -
7Back In Brasil - wstęp instrumentalny zapowiada fajny klimacik, potem wchodzi Paul z kwintesencją niewyszukanego tekstu i melodii, a jeszcze potem Paul robi świetną robotę z harmonią i melodią drugiej części zwrotki i już jestem kupiony
Generalnie Paul nie jest mistrzem rytmów południowoamerykańskich, ale jeśli już je stosuje, to dodają albumom ciekawego kolorytu, podobnie jak w przypadku A Certain Softness z Chaosa. Bardzo przyjemna i przestrzenna aranżacja, wykrzyczane chóralnie Ichiban i prawie recytowana szeptem koda powodują, że już od pierwszego przesłuchania wiedziałem, a nie jest to regułą w przypadku muzyki Paula, że Back In Brasil będzie w mojej osobistej czołówce na Egypt Station -
8Do It Now - mam podobne odczucia, jak w przypadku Confidante. Niby ładne, ale nijakie i w sumie nudnawe. Więcej się tu dzieje aranżacyjnie, chórki są świetnym dopełnieniem, ale nie jest to po prostu styl, który do mnie przemawia -
6Cesar rock - ukryta perełka! Ukryta, bo nie od razu zauważona, ale po czasie wyrasta na jednego z moich faworytów. Zabawa słowem, muzyką, aranżacją, techniką wokalną - She got matching teeth! -
9Despite Repeating Warnings - epickie, to za dużo powiedziane. Ale wrażenie robi, zwłaszcza po kilkukrotnym przesłuchaniu. Nieco sennie się rozkręca i do pewnego stopnia drażni mnie sposób gry na perkusji w tej części (jeśli to Abe, to potwierdza moje o nim zdanie, że o ile sprawdza się na koncertach, to w nagraniach studyjnych trochę brakuje mu wyczucia), ale od zmiany tempa jest już tylko banan na twarzy
Świetne wielogłosy w końcowej części! -
9Station II - niby to samo co Opening Station, ale tu mi się już nie sprawdza. Nie wnosi nic odkrywczego, nie jest faktycznym zakończeniem i w trakcie słuchania albumu w zasadzie go nie zauważam. Jeśli miałbym ocenić, to dałbym
5. Inna sprawa, że chętniej usunąłbym Fuh You, Confidante i Do It Now, które wszystkie oceniłem wyżej... Widać wszystko zależy od kontekstu, którym jest album jako całość.
Hunt You Down/Naked/C-link - ocena nieco mi się zmieniła w stosunku do chwil tuż po premierze, bo miałem sporo czasu na osłuchanie się z płytą. Nie razi mnie już tak bardzo Naked, choć nadal uważam, że obniża poziom całego medley'a. Osobno oceniłbym części na 7, 6 i 9. Dla całości nieco wyżej niż średnia arytmetyczna, czyli
8. C-link uwielbiam i nie zastanawiam się, czy zalatuje Floydami, czy nie (nie, nie zalatuje
), bo robi się klimat, którego u Paula ze świecą można szukać. Ani to bardzo ekspresyjne, ani techniczne, natomiast bardzo smakowite, a jak już dochodzą smyki, to chciałoby się, żeby płyta jeszcze trwała, trwała, trwała...
Kurczę, Paul nagrał solidną, zróżnicowaną płytę, do której wracam z przyjemnością, a praktycznie każdego dnia (no przesadzam, ale przynajmniej trzy razy w tygodniu
) słyszę, jak któraś z moich pociech nuci coś z Egypt Station. I to nie dwa kawałki na krzyż, tylko naliczyłem osiem różnych utworów, których motywy w różnych momentach słyszałem. Na razie nie decyduję się na żadną "dyszkę" dla utworów z Egypt Station i płyta też na nią nie zasługuje, ale w sumie niewiele jej brakuje, żeby ten poziom osiągnąć. Nadal wolę co najmniej kilka utworów z NEW, ale gdybym miał wybrać któryś z albumów, to raczej będzie to Egypt Station.
Bonusów nie oceniam, bo nie znam. Przyjdzie czas i na nie