Przeglądałem ten cały dział i chciałem wreszcie dodać coś od siebie na temat rocka progresywnego, który jest moim ulubionym gatunkiem razem z psychodelic i hard rockiem.
Przeglądając go aż się zawstydziłem, bo moja wiedza w porównaniu do wiedzy np. Yer Blue jest mała, podczas gdy On zna tyle mniej znanych zespołów progresywnych.
Wiele razy pisałem w innych tematach o Pink Floyd, których bardzo lubię, ale uważam, że jednak mają trochę nieprogresywnych płyt.
Najbardziej z nich lubię Meddle, The Dark Side Of The Moon, Wish You Were Here, Animals i A Saucerful Of Secrets, które jest bardzo niedoceniane.
Genesis to następny bardzo lubiany przeze mnie zespół, myślę, że ich albumy od Trespass do Wind And Wuthering to wielkie dzieła rocka progresywnego, później w trzyosobowym składzie z progiem mieli mało wspólnego oprócz kilku nagrań (Home By The Sea, Domino, Driving The Last Spike, One Man's Fool), ale ja właściwie lubię wszystko co wydali, nawet nielubiane Calling All Stations.
Yes to następny świetny zespół, jednak w niektórych ich nagraniach jest mało konkretnego grania, natomiast moje top 5 Yes to:
1.Close To The Edge
2.Relayer
3.Fragile
4.The Yes Album
5.Going For The One
Po Tormato, które polubiłem po dłuższym czasie i Drama (też lubię ten album) nadeszły 90125 i Big Generator, które mają kilka dobrych utworów, ale są słabe w porównaniu z albumami z lat 70, jedyny album wydany po 1980, który jest naprawdę ciekawy i dobry to Talk z 1994, na którym jest m.in. prawie szesnasto minutowa suita Endless Dream.
Emerson Lake And Palmer to zespół, który przyszło mi szybko polubić, jednak zostawiają mi niedosyt, ze względu na to, że wydali świetny debiut, Tarkus (chyba mój ulubiony ich album), Trilogy (dość średni na tle poprzedników, ale ma swoje momenty), Pictures... (świetny), Brain Salad Surgery (klasyk), a później wydali bardzo średnie Works 1 i 2 i wreszcie tragiczny Love Beach (Canario i Memoirs... trochę ratują ten album, jak na ELP są przeciętne, ale tutaj błyszczą). Nigdy nie wsłuchiwałem się w wydane w latach dziewięćdziesiątych Black Moon i In The Hot Seat, natomiast Emerson, Lake And Powell z 1986 wydaje się być całkiem dobry.
Top 5:
1.Tarkus
2.ELP
3.Brain Salad Surgery
4.Pictures At An Exhibition
5.Trilogy
King Crimson to świetny zespół na albumach: In The Court..., In The Wake..., Lizard (trochę gorszy ale nadal niezły), Islands (też troszkę rozczarowujący, może oprócz tytułowego), Larks..., Starless And Bible Black i Red. Po tych płytach z lat 1969-1974 kiedy wrócili w 1981 nagrywali dziwną muzykę, nigdy bardziej się nią nie interesowałem, jest to duży spadek formy po pierwszych latach.
Moje top 5: (znowu)
1.In The Court...
2.Red
3.Larks Tongues In Aspic
4.In The Wake Of Poseidon
5.Lizard lub Starless And Bible Black
Jeszcze bardzo lubię Marillion, chociaż wiem, że to taki wyrób progresywnopodobny, wszystkie płyty z Fishem mi się podobają, Hogarth też miał swoje momenty (Season's End), ale jednak Fish był lepszy. Najlepsze płyty:
1.Misplaced Childhood
2.Clutching At Straws
3.Fugazi
4.Script...
5.Season's End
Z mniej znanych lubię jedyny album Arzachel (o którym kiedyś chyba pisałem), na razie poznaję Camel i właściwie podoba mi się większość (Mirage, Harbour Of Tears, Camel), planuję też poznać VDGG (chyba najlepiej od Pawn Hearts ? ). To właściwie tyle co znam, wiem, że może nie jest to imponujące, ale nadal poznaję tą piękną część rocka