Tak mniej więcej prezentują się okolice Penny Lane. Niezorientowanym warto wyjaśnić, że znajdujemy się w południowo-wschodniej części Liverpoolu. Uważana jest ona za nieco bardziej "prestiżową" od dzielnic północnych i zachodnich. Nieopodal znajdują się dwa, chyba najpiękniejsze w Liverpoolu, parki - Calderstones Park (gdzie jako dzieciak często bawił się mały John) i Sefton Park (gdzie w 1928 roku Julia Stanley spotkała Alfreda Lennona).
Nie wszyscy też wiedzą, że nazwa "Penny Lane" odnosi się nie tylko do samej ulicy uwiecznionej w piosence Beatlesów. Powszechnie używa się jej również do określenia całej przylegającej do niej dzielnicy. Wspomniany w piosence strażak z klepsydrą wcale nie pracował na samej ulicy Penny Lane ani nawet w jej pobliżu. Remiza strażacka znajduje się spory kawałek od Penny Lane - bardziej w stronę Mendips.
Jako ciekawostkę można również dodać, że tak jak nad nazwą ulicy Lennona w Warszawie, tak również nad nazwą Penny Lane zawisły niedawno czarne chmury (przesłaniając błękitne niebo): w 2006 roku rada miasta Liverpool zastanawiała się nad zmianą tej nazwy. Odkryto, że upamiętnia ona XVIII-wiecznego handlarza niewolnikami Jamesa Penny'ego. Kilku innym ulicom w mieście, nazwanych na cześć osób powiązanych z handlem niewolnikami, na fali poprawności politycznej zmieniono nazwy. Ostatecznie jednak w przypadku Penny Lane radni uznali, że miejsce to jest na tyle słynne na całym świecie, że zmiana jego nazwy byłaby delikatnie mówiąc dość nierozsądnym posunięciem
A tu powyżej oczywiście słynny shelter in the middle of the roundabout. Co ciekawe wcale nie mieści się on przy Penny Lane, tylko przy Smithdown Place
Obstawiam, że gdzieś obok sygnalizatora świateł musiała stać śliczna pielęgniarka sprzedająca maki
A o co chodzi z tym shelterem? W latach dzieciństwa i młodości naszych Żuczków budynek mieścił poczekalnię dla podróżnych, bowiem Penny Lane była wówczas w Liverpoolu bardzo ważnym punktem przesiadkowym z przedmiejść do centrum miasta. Poczekalnia miała nawet bufet i toalety dla przesiadających się. W latach 80. poczekalnię zlikwidowano, jej budynek sprzedano, a nowy właściciel otworzył w nim Sergeant Pepper's bistro. Ostatecznie jednak restauracja splajtowała, a słynny na cały świat shelter popadał w coraz większą ruinę. Ostatnio jednak coś ma się nim ponownie pojawić i, jak udało mi się zauwazyć jeszcze przed wyjazdem, rozpoczęto w nim nieśmiałe prace remontowe. Moim zdniem nie byłoby złym pomysłem przywrócenie oryginalnej poczekalni
.
Należy ponadto jeszcze wspomnieć, że obok widocznego w tle Barnado's Store mieści się bank. Zapewne to w nim pracował bankier, który nigdy nie nosił płaszcza przeciwdeszczowego, nawet podczas ulewy
Zbliżenie na budynek:
Patrząc z tej perspektywy nie widzimy znajdującego się po drugiej strony ulicy zakładu fryzjerskiego. I chyba dobrze, że go nie widać. Jest to stosunkowo nowy salon fryzjerski, otwarty kilka lat temu. Masowo odwiedzają go jednak turyści nieświadomi faktu, że miejsce to nie ma nic wspólnego ze wspomnianym w piosence zakładem (należącym wtedy do niejakiego pana Biolettiego). Sam właściciel zaś nie wyprowadza ich z błędu, reklamując salon na swojej stronie internetowej jako "the famous Penny Lane barber shop". Tak oto się, proszę państwa, robi biznes! Ale, jak się wkrótce przekonamy, można pójść jeszcze dalej...
Stańmy więc obok dawnej poczekalni i rozejrzyjmy się wokół, wyobrażając sobie, na co patrzli nastoletni John, George czy Paul oczekując na swoją przesiadkę...
Od ronda bierze swój początek kilka uliczek, m.in. właśnie Penny Lane: