dr Maxwell napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Myślę sobie, że po śmierci ostatniego Beatlesa (szczególnie jeśli to będzie Paul) nastąpi jakiś kilkuletni boom na Fabsów, dużo większy niż ten po śmierci Johna.
Wątpię. Przynajmniej w naszym kraju. Dlaczego?
1. Gdy zginął Lennon ,jego śmierć opłakiwali rówieśnicy i nieco młodsi ,ale pamiętający przynajmniej lata 70-te. Gdy umrze ostatni Beatles , owszem nastąpi kolejny renesans popularności zespołu ,ale raczej na zasadzie poznania czy ciekawości. Nie będzie to "utrata' lat młodzieńczych jak w przypadku Lennona i bardzo emocjonalnego wyrażania żalu oraz smutku.Odejścia symbolu żyjącego jeszcze pokolenia
Nikt tu nie mówi o jakimś wielkim opłakiwaniu bo jeśli Beatlesi umrą śmiercią naturalną to wiadomo, że nie będzie takiej reakcji jak na tragiczną śmierć Johna. Mówię tylko o pewnej modzie, trendzie który moim zdaniem zapadnie po "zgaszeniu pochodni" przez ostatniego Beatlesa. Fabsi będą na ustach wszystkich i myślę, że symbolika końca pewnej epoki będzie bardziej dobitna niż po śmierci Lennona.
dr Maxwell napisał(a):
A to z uwagi na ...media. Ich różnorodność i szaleńcza pogoń za newsem , sprawia ,że dziś nowa płyta takiej gwiazdy jak np.U2 , "żyje" w mediach góra tydzień!. A potem kolejne info...ukazał się album ...zmarł ...rozpadł się ...etc. Trudno będzie ,załóżmy za lat naście ,"rywalizować" informacji o odejściu z tego świata ostatniego z Beatlesów z info z dnia 8 grudnia i jego reperkusjami. Niestety ,ale śmiem twierdzić ,że refleksji wówczas większej niż w 1980 roku nie doczekamy się.
Tutaj wysuwasz dobre argumenty, których nie brałem pod uwagę. Natłok informacji może spowodować, że odejście ostatniego Beatlesa nie będzie jakimś długotrwałym powodem do celebrowania tego podniosłego momentu w dziejach muzyki. Świat pędzi zdecydowanie za szybko, masz rację.
Co do nowej płyty U2 - mam wrażenie, że temat kisił się ze 2 miesiące, chociaż nie ze względu na muzykę
Argus9 napisał(a):
Zgadzam się z Maxwellem, że nie będzie żadnego nagłego i trwałego Fab-boomu. Nie te czasy, nie ten świat...
No, Max coś jednak wspominał, że "owszem nastąpi kolejny renesans popularności zespołu"
Aż nie mogę uwierzyć, że skreślasz nagły Fab-boom po przejściu ostatniego na druga stronę
Jestem bardzo ciekaw dlaczego tak uważasz.
Uważam, że sama śmierć Paula (nawet jako przedostatniego) spowoduje olbrzymia modę na Beatlesów i jego twórczości. Pewności nie mam co do trwałości tej mody, ale miesiąc bombardowania Paulem i Beatleasami (prasa, telewizja, radio, internet) po tym smutnym dniu jest dla mnie raczej pewny.
Argus9 napisał(a):
Ale jednego jestem pewien - nie raz rozmawiałem o tym z Maxwellem - pewne wg mnie jest to, że Macca już dawno wydał odpowiednie dyspozycje, ZAPLANOWAŁ i ZADBAŁ o to, że przez dziesięciolecia po jego śmierci REGULARNIE będą ukazywały się albumy z jego niewydanymi utworami, koncertami, materiały video, wznowienia na jakichś nowych nośnikach, itp., itd.
A tego to ja z kolei nie jestem taki pewny. Macca żyje w takim pędzie, że raczej nie planuje żywotności swojej twórczości na 20 lat po swojej śmierci. To byłoby zbyt chore moim zdaniem.
Pewny natomiast jestem ,że i bez planowania Paula, jego dyskografia będzie się rozrastać na długo po jego odejściu. Wspomnianych przez Ciebie niewydanych piosenek Makki jest taki ogrom (często w dobrych wersjach i świetnych jakościowo), że na fali popytu może wyjść spokojnie z 5 płyt. Oczywiście rozsądnie dawkowanych. Do tego koncertówki i ciekawostki (jakaś epicka Antologia) i możemy się wszyscy zestarzeć a dyskografia McCartney'a będzie się ciągle powiększała
Argus9 napisał(a):
PS. A może TUTAJ (poniżej) kryje się „klucz do właściwej kolejności”?
Wow, zrobiło to na mnie wrażenie
Swoją drogą okładka "With The Beatles" zawsze wywoływała we mnie uczucia...żałobne i grobowe. Czarne tło, wszyscy jacyś posmutniali... Trafiłeś w punkt.