Dzień dobry. Moja pięćdziesiątka:
1. "Golden slumbers"/"Carry that weight"/ "The End" - Dla mnie zawsze najpiękniejsza piosenka wszech czasów. Tekstowo, o czym pisałam niedawno, i melodyjnie. Pan McCartney ma niezaprzeczalny talent do pięknych melodii i to ujmuje mnie w nim, odkąd po raz pierwszy usłyszałam "Yesterday" - ale to już osobna historia. A co do tego dzieła, nigdy nie zapomnę, jak się ucieszyłam, kiedy zabrzmiało to w Warszawie. Ostatnie wersy "The end" stały się jakby moim mottem.
2. "Strawbery fields forever!" Zamykasz oczy, wyciągasz dłoń i dajesz się prowadzić Johnowi, gdzie nic nie jest prawdziwe, a wszystko pachnie truskawkami. Poetyka obrazu całkiem do mnie przemawia. Na moim drzewie również nikogo nie ma.
3. "Across the Universe" - Numer dwa i trzy traktuję równorzędnie. Przy czym numer trzy ma bodaj jeszcze ładniejszą linię melodyczną. Nic nie zmieni mojego świata. Idealna piosenka do marzenia.
4. "A day in the life" - kolejna wspaniała melodia. Efekt współpracy Lennona i McCartneya prezentuje się naprawdę imponująco. Pochodzi z jednego z najlepszych albumów wszech czasów i jest wspaniałym odzwierciedleniem epoki, w jakiej się narodziła. I ten rozmarzony głos johnny'ego...
5. "The long and winding road" - Następna przepiękna melodia dojrzałego już twórczo Beatlesa. Niesamowicie dla mnie przygnębiająca, kojarząca się ze schyłkiem pewnej epoki. A jednak bardzo chwyta za serce. Nie zapomnę, jak mi jej odbiór popsuli panowie ochroniarze z Warszawy...
6. "Something" - najpiękniejsza piosenka o miłości. W ogóle, według mnie, najpiękniejsze, co kiedykolwiek stworzył George.
7. "Here comes the sun" - Ten sam album, ten sam Beatles, ten sam doskonały poziom. Wspaniały, ciepły optymizm! Tak, zdecydowanie na "Abbey Road" George rozwinął skrzydła, osiągnął zenit swojego twórczego geniuszu.
8. "Blackbird" - Piosenka, którą dkryłam dla siebie dopiero po koncercie Paula. Wtedy wsłuchałam się w tekst, dałam ponieść melodii i poznałam okoliczności powstania utworu. I mnie urzekł. I urzeka do dziś. A Paul w tamtej chwili naprawdę zyskał wiele w moich oczach, pokazał się z nowej, nieznanej mi dotąd, zaangazowanej i wrażliwej strony.
9. "I've just seen a face" - Tak, to aż tu. bo najdoskonalszy tekst Paula pod względem technicznym. I chwytliwa melodia. Zachwyca moje ucho za każdym razem.
10. "Yesterday" - Bo od tego wszystko się dla mnie zaczęło. Tak, mocno to już ograne, nudne wręcz, a jednak nikt nie odbierze mi chwili, kiedy mogłam wyśpiewać (za dużo powiedziane w moim przypadku, ale niech będzie) ją z jej autorem... Bo to w niej zakochałam się najpierw, przekonana, że to utwór Johna. Bo, gdyby nie "Yesterday" nigdy nie zaczęłabym szukać informacji o Lennonie i pewnie nigdy nie złapałabym bakcykla... Pewnie nie odkryłabym ich, ich świata, ich czasów i ich muzyki dla siebie, gdyby nie ta piosenka.
11. "Hey Jude" - Piękna melodia. Piekne wspomnienia z Warszawy. Ma w sobie coś takiego, że na samą myśl o tej piosence, robi mi się ciepło na serduchu.
12. "Eleonor Rigby" - wrażliwy, przejęty losem innych Paul. I znowu ta melodia... Mimo wszystko właśnie takiego lirycznego Paula kocham najbardziej.
13. "Nowhere man" - pierwszy moim zdaniem Johna wiersz z prawdziwego zdarzenia, który stał się piosenką. Odejście od prostych wersów o miłości... No i kto z nas nie identyfikuje się chociaż trochę z tą piosenką?
14. "This boy" - Za wokal Johna. Za wspaniałą, wrażliwszą stronę johna, której tak nie lubił pokazywać.
15. "All you need is love" - klasyk! Z wspaniałym uniwersalnym przesłaniem. I zawsze ujmowała mnie ta "Marsylianka" na samym wstępie. Bo ja kocham "Marsyliankę".
16. "In my life" - Każdy ma swoje miejsca, tamtych, swoich ludzi, swoje piękne wspomnienia. Rozrzewnia mnie ta piosenka. I uwielbiam to wiktoriańskie solo George'a Martina.
17. "Your mother should know" - Bo ja, podobnie jak Pan McCartney, kocham musical! I ten klip...! I te białe wdzianka!
18. "Help" - jeden z niewielu utworów z wczesnych lat Beatlesów, który naprawdę stawiam w czołówce i naprawdę lubię. Szybki, energetyczny, kontrastujący z nieco z rozpaczliwym tekstem, którym jest "obdarzony". Taki to śmiech przez łzy, trochę jak w "Show must go on" Queen.
19. "Lucy in the sky with diamonds" - za plastyczność, magię tekstu, która tak chwyciła mnie, jak byłam jeszcze niewinnym dzieckiem
. Za muzykę, idealnie do niego dopasowaną i za głos johna, który brzmi tak nierzeczywiście...
20. "Because" - Tu kocham wspólne spiewanie "chłopców", też pewną nierzeczywistość i prostotę tekstu, wbrew której jest on po prostu piękny.
21. "I am the walrus" - kolejny klasyk. Nawet nie bardzo umiem wyjaśnić, dlaczego go lubię. Czy zaakceptujecie odpowiedź "Za Johna"?
22. "Fool on the hill" - I znowu te McCartneyowskie melodie... to prawdziwy geniusz w tych sprawach... Naprawdę, ma niezaprzeczalny talent do pięknych melodii. Poza tym dla mnie to zawsze Paulowa wersja "Imagine". I też czasem czuję się głupcem na wzgórzu...
23. "We can work it out" - Chwyta mnie tu oprymizm i pewnego rodzaju kop, którego dostarcza mi ta piosenka. Jest dobra w każdej wersji - Stevie'ego Wondera, czy Marka Ronsona i Seana.
24. "I want you (She's so heavy)"- Bo twarde. Bo cięzkie. bo jedyne w swoim rodzaju i potwornie wkręcające się w mózg.
25. "Twist and shout" - specjalna nagroda dla Johna za to potwornie zdarte gardło (co faktycznie słychać dopiero na winylu!!!). A tak poważnie, ciężko mi przypomnieć sobie jakiegoś Sylwestra bez tej piosenki i chóralnego darcia się "aaaaa..." i tak dalej...
26. "Maxwell' silver hammer" - czarny humor, makabryczna opowieść, zaspiewana tym słodkim głosikiem McCartneya. Konam. To takie Pythonowskie... I wszystko jasne.
27. "Let it be" - Koniec pewnej epoki. Głęboki smutek, ale i ufność co do przyszłości. Chwyta.
28. "You never give me your money"- Wiem, że to o kłótniach, wiem, że żółć, ale znowuż - ta melodia!!! Druga strona "Abbey Road" w wykonaniu Paula generalnie jest mistrzostwem świata.
29. "Come together"- Tu wychodzi na wierzch ta niesamowita zdolność Johna do pisania piosenek, podrywających ludzi do góry, zmuszających do działania. Nie jest to jeszcze "Power to the People", ale już, już, niedaleko! Ach, nie zapominajmy też o zabawie słowem!
30. "Don't let me down"- Koncert na dachu, rozwiany rudawy włosy johna lecący mu na twarz i prawie rozpaczliwy apel do jego Yoko, by go po prostu kochała, by go nie zawiodła. Taki ufny tu jest, taki bezbronny jak dziecko. I gitary wspaniałe. Chyba każda kobieta chciałaby kiedyś usłyszeć coś takiego...
"All my loving" - W tym kawałku lubię gitary.
"All together now" - taka niby dziecinna wyliczanka, a jednak mam z nią wyjątkowo ciepłe wspomnienia. Nie tylko z Warszawy. Wspaniale się ją śpiewa z kimś.
"And I love her" - tu lubię liryzm tekstu i piosenki w ogóle. I wokal Paula, wyjątkowo czysty, śliczny.
"Back in the USSR" - Paul daje czadu. Czego chcieć więcej?
"Dear Prudence" - po prostu to lubię. Nawet w wersji baby Lennona - młodego Seana.
"Do you want to know a secret" - bardzo przyjemna. po prostu. I wokal George'a jest ujmujący.
"Free as a bird" - Mam tutaj to samo, co z "Real love"... Z jednej strony wywołuje smutek, z drugiej jednak jak można tego nie lubić?
"Girl" - Za Beatlesowskie chórki.
"Hello Goodbye" - a to taka "Pepperowa" pozytywna energia. Niesamowicie poprawia humor.
"A hard day's night" - Lubię pierwszy akord.
"Octopus's garden"- Najlepszy, moim zdaniem, najlepiej zaśpiewany etc. numer Ringa. Z jego całkiem niezłym, radosnym tekstem.
"I feel fine" - Uśmiech wywołuje. Po prostu.
"I should have known better" - Bo mi się kojarzy z czasami poznawania ich twórczości. Lubię tę melodię. Jest też świetny cover tej piosenki w wykonaniu naszej Kasi Nosowskiej. Po prostu lubię ten numer.
"I'm only sleeping" - Bo to o mnie.
"I'm so tired" - Lubię sposób, w jaki John tutaj śpiewa. Aranż jest też zabójczo "zmęczony", senny.
"Real love" - smutek mnie bierze, jak tego słucham. No, ładne to.
"Revolution" - Wspaniałe brzmienei gitar i mądry tekst Johna.
"Oh, Darling" - Bo takiego wygaru po Paulu mało kto, kto zna "Ysterday", się spodziewa. I to taki klasyczny rock...
"Eight days a week" - fajny, rock'n'roll!
"I saw her standing there"- najlepszy opening płyty, jaki słyszałam. Od razu podrywa do dzikiego pląsu i podrygiwania.
To by było na tyle...
Przepraszam, za ewentualne, przegapione literówki.
Pozdrawiam.
Edit: Właśnie dowiedziałm się, że "Golden slumbers" i reszta nie mogą być razem, więc niech zostanie samo "Golden slumbers"...