Broniłem się długo przed tym doświadczeniem ale dzisiaj dopadło mnie przy obiedzie w restauracji... Zawsze mają włączony telewizor z jakimś młodzieżowym kanałem muzycznym. Po rozmaitych wymęczonych hitach recytowanych przez białych i nie tylko białych ale obowiązkowo wytatuowanych artystów na ekranie pojawiła się znajoma sylwetka...
I w sumie Paul dość dobrze się prezentował - raz tyłem, większość czasu z profilu, sporadycznie z przodu. Grał na gitarze i był wyjątkowo dobrze słyszalny - w większości produkcji główny artysta macha ręką a my i tak nic z tego nie słyszymy. No ale tutaj przez większość czasu nie było więcej instrumentów.
Udział Paula był bardzo dyskretny. Gdyby nie rozgłos można by powiedzieć, że to taka niespodzianka/smaczek. A kogo my tu widzimy w tle? Mają samego Paula na gitarze!
Muszę przyznać, że Paul wykazał się niesamowitym umiarem. I dobrze. To nie jego klimaty - każdy krok dalej mógłby go pogrążyć. A poza tym uniknął przyćmienia oryginalnego wykonawcy. Zupełne przeciwieństwo czasów, w których narzucił Badfingerom jak mają grać i śpiewać swoje partie w Come And Get It. Podoba mi się taki skromny Paul. Jednocześnie pokazał jak bardzo jest wszechstronny i kompetentny - może zagrać nawet do takiego utworu.
Paul trzymał się na uboczu i szkoda mi się go zrobiło. Co ten dżentelmen robi wśród tych odzianych w skóry i wytatuowanych krzykaczy? Nie wzbudzali zaufania. Muszę też przyznać, że ta piosenka nie należy do najlepszych utworów Paula McCartneya i mimo wszystko nie należy też do najlepszych piosenek Rihanny (Nie wiem jak w przypadku Kanye'go, pierwszy raz o nim słyszę).
To zupełnie inna koncepcja niż twórczość za jaką cenimy Paula. Największą siłą piosenki jest tutaj strój i pląsy Rihanny, która zdaje się mieć ochotę zrzucić swoją kurtkę, ale tak jakby nie do końca. Na tyle jednak, żebyśmy byli pewni, że nic pod nią nie ma. I oczywiście, żebyśmy nie przeoczyli tatuażu, który ma pomiędzy...
W sumie: powrót wprost do hamburskich klimatów. I powrót na ekrany.
Yer Blue napisał(a):
No dobrze. Zawsze to więcej Paula w mediach.
Miło było go dzisiaj spotkać w restauracji.
Yer Blue napisał(a):
Dlaczego stawia na tych najpopularniejszych, czy to jedyne kryterium?
Może dlatego, że sam jest najlepszy?
Argus9 napisał(a):
A tak poważnie: gdyby żył John Lennon (i Linda), Paul nie pozwoiliłby sobie na kręcenie takich (BEZNADZIEJNYCH) lodów…
Myślę, że Paul nie przebił swoją produkcją współpracy Johna i Yoko... Obawiam się John mógłby pójść jeszcze dalej.
Argus9 napisał(a):
„współpracy” z gagą w ramach protestu nawet nie posłucham…
Moim zdaniem trudno tutaj nawet mówić o słuchaniu. To raczej coś do oglądania. Ja mogłem popatrzeć jak dobrze się trzyma Paul a fani Rihanny i Westa mogli się ekscytować ich kreacjami i pozami. W przypadku Gagi również liczy się obraz, często szokujący. Oby tylko dziadek Paul nie wylądował z nią na przykład w wannie