Dorothy napisał(a):
8 grudzień...
Warszawa, ulica Johna Lennona...godz. 18...
Mam nadzieję, że Nas, wszystkich, którzy mogą juto tam być, nie zabraknie...
A jednak zabrakło.
Stronkę Joryka reprezentowały tylko 4 osoby: Ania (Rita) i jej mama Joasia, Dorota oraz ....ja. Tak, specjalnie na tę okazję przyjechałem do Warszawy.
Naprzód spotkałem się z Joanną ( w domu gdzie w Warszawie mieszka Ania) i z Anią , kiedy wróciła z zajęć. A potem poszlismy na spotkanie z Dorotą i już w komplecie na ul. Johna Lennona. Byłem tam pierwszy raz.
Może parę słów dla tych, którzy tam nigdy nie byli. Ulica Johna Lennona
to właściwie parkowa aleja wzdłuż płotu Parku Ujazdowskiego ( ścisłe centrum Warszawy ) Nie ma żadnych tablic - wiadomo z jakich wzgledów.
Sam chętnie bym taką tablicę podprowadził
Wchodząc w ulicę Johna Lennona już z daleko zobaczyliśmy w połowie długości alei rozpalone ognisko. Przydało się, bo tego dnia wiatr hulał niemiłosiernie.
Na płocie ktoś zawiesił " prywatną " autentyczną tablicę ul. Johna Lennona
Pod nią było przyczepionych parę plakatów, zdjęć. Na ziemi paliły się znicze. Oczywiście na mniejszą skalę, ale coś tak jak w Central Parku.
Było mniej wiecej trzydzieści osób. Trzy pokolenia. Pytałem głośno, czy może ktoś jeszcze jest powiązany ze stronką Joryka, ale nikt się nie przyznał. Potworzyły sie małe grupki i jakoś nie było wodzireja. Dość długo stalismy w milczeniu wokół ogniska, rozmawiajac tylko między sobą.
W pewnym momencie pojawili sie funkcjonariusze straży miejskiej.....
Wyglądało, że będą kłopoty. Ale nic takiego sie nie stało. Pełna kultura. Poprosili tylko jednego z uczestników, aby dopilnował bezpieczeństwa p.poż. i tak jak pokojowo nastawieni przyszli ...tak odeszli.
John! Czy Ty " maczałeś w tym palce " i "Out The Blue" tak na nich podziałałeś.
A potem wspólnie z akompaniamentem gitary zaintonowaliśmy Imagine. Piosenek było parę. Z wrażenia zapamietałem tylko jeszcze I'm So Tired
i Don't Let Me Down. Byliśmy tam w sumie dobrą godzinę.
Pamietam jeszcze jak przed 24-u laty sparaliżowała mnie ta okrutna wiadomość. I po takim długim czasie po raz pierwszy mogłem uczestniczyć w spotkaniu pamięci Johna. Długo tego nie zapomnę.
Staszek
P.S. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować Dziewczynom za serdeczne powitanie, za atmosferę, za wszystko. Czułem się jak VIP.