Yer Blue napisał(a):
Here Comes The Sun vs Martha My Dear
Yer Blue, nie zestawiłbym takiej parki utworów. Ale jeżeli już wystawiłeś takich „przeciwników”
, to u mnie Zdecydowanie z takiego pojedynku zwycięsko wychodzi Here Comes The Sun (mimo że bardzo lubię Martha My Dear). Powód jest jeden: GITARA AKUSTYCZNA Harrisona w Here Comes The Sun. Jej Rola, moim zdaniem, to (minimum!) 50% Urody-Wartości-Czaru całej kompozycji: Dopowiedzenie-Uzupełnienie Wokalu. Majstersztyk jakich mało! Nurzam się w Każdej Nucie Tej Gitary!
Zwróćcie uwagę, że o ile inne utwory Beatlesów bywają coverowane w odmiennych od oryginału aranżacjach, to covery Here Comes The Sun (prawie) zawsze powielają Partię Gitary George’a - po prostu bez tego elementu utwór coś traci, nie brzmi, nie da się (?) tych gitarowych zagrywek pominąć.
Napisałem „prawie zawsze”, bo jednak był cover Here Comes The Sun, który nie zawierał Harrisonowskiego aranżu gitarowego - co więcej był to przebój - w 1971 roku w Top 20 w USA, w wykonaniu amerykańskiego folkującego gitarzysty-piosenkarza Richie Havensa.
http://www.youtube.com/watch?v=NV_IRGzIBS0(to jemu przypadł historyczny zaszczyt otwarcia Festiwalu Woodstock w 1969 roku)
Yer Blue napisał(a):
Na Białym Albumie ginie w powodzi innych utworów.
Dla mnie Martha My Dear nie „ginie” na Białym Albumie. Z prostej przyczyny: ja jestem jednak ‘winylowy’
. Ja widzę i słyszę Marthę NIE „gdzieś między” innymi piosenkami - to jest Otwieracz strony B Pierwszej Białej Płyty - a na Otwieracz zawsze zwraca się uwagę. Poza tym, to co u Beatlesów zawsze doskonałe - wybór kolejności utworów na albumach - Martha My Dear perfekcyjnie wpasowuje się w ‘parkę’ z następującym po niej I'm So Tired: Martha kończy się (pięcioma) dźwiękami schodzącymi w dół, a zaraz potem I'm So Tired zaczyna się (czterema) dźwiękami wędrującym w górę - niby drobiażdżek (taka ‘drabinka’), ale takie szczególiki-smaczki właśnie świadczą o Mistrzostwie Mistrzów
.
Martha My Dear jest Bardzo Ciepłym Utworem - w tym Najlepszym Ciepłym Maccowo-Beatlesowskim wydaniu. Chyba nie sposób nie lubić tej piosenki. Aranżacyjnie rzeczywiście z Wielkim Smakiem. Tak przy okazji, jeśli ktoś nie wie: Martha jest praktycznie kolejnym solowym dziełem McCartneya - w tym nagraniu nie ma nikogo z pozostałych Fab 3.
Dodam jeszcze, że lubię wersję Slade (nagrali to na początku 1969 r. - tuż po premierze Białego Albumu). Niby nie wnosi nic nowego, ale brzmi solidnie i ma swój urok - te skrzypce robią tu dobrą robotę.
PS.
bobski66 napisał(a):
Zespół Slade przed eksplozją własnych przebojowych piosenek...
Off-top 1: oprócz tego wysypu własnych przebojów, Slade naprawdę bardzo dobrze brzmi na całych albumach, jak również na stronach B singli.
Helter-Skelter napisał(a):
Chyba "machnę" na chałturki "My Oh My"
Off-top 2: zdarzało mi się przygotowywać muzykę na różne imprezy taneczne (w tym również wesela i sylwestry) i powiem Ci, że zawsze dużym powodzeniem na parkiecie cieszyły się (oczywiście zależy to od ‘rodzaju’ odbiorców) dwa hity Slade: Cum On Feel The Noize i Run Runaway. Możesz sprawdzić.
Reasumując powyższe, jeszcze nie wypowiedziałem się w kwestii pojedynku White Album kontra Abbey Road...
_________________
WISH is the future and
ASH was the past, what stood in between was
WISHBONE ASH.