Trzy płyty z pierwszego miejsca, wybitne:
01. Band On The Run
02. Tug Of war
03. Ram
Kolejne "trzy" nie są wybitne, ale wciąż bardzo dobre:
04. Wings At The Speed Of Sound - jedna z tych płyt, które lubię w całości i nic mi na niej nie przeszkadza. To chyba klasyk, prawda?
05. Pipes Of Peace - dość duża ilość ładnych piosenek, z czego kilka to ogólnoświatowe hity.
06. New - to jest płyta raczej z tych lepszych, w każdym razie ma więcej niż trzy, cztery dobre kawałki
07. Flaming Pie - tak mi się zdaje, że tu jest jej miejsce
Nie mogę dać wszystkich płyt do pierwszej siódemki. Coś musiało zostać.
08. London Town - kupiona na stadionie, klasyczny McCartney.
09. Venus And Mars - kompozycje: tytułowa i Letting Go są wręcz hipnotyzujące, reszta płyty też ma mocne momenty.
10. Red Rose Speedway - jest wysoko z powodu "Single Pigeon"
11. Off The Ground - powrót do formy, kilka bardzo udanych kompozycji, evergreenów, które Macca gra do tej pory.
12. Flowers In The Dirt -
13. McCartney - nie można powiedzieć, żeby tam nie było nic ciekawego, wręcz przeciwnie, ale na pierwszą 10 nie zasługuje.
Raczej rzadko wracam do tych płyt i nie spodziewam się, żebym je awansował wyżej:
14. Chaos And Creation In The Backyard - oceniana, jako najbardziej twórcza i ambitna. Zawiera jedne z moich ulubionych klasyków: English Tea i Jenny Wren ...ale, pomijając wymienione utwory, ja się zupełnie nie poznałem na tym arcydziele
Podobno bardzo dobra płyta, ale zupełnie nie w moim typie. Za dużo labidzenia.
15. Driving Rain -
16. Memory Almost Full - lubię klasyk Mr Bellamy i koncertowe Nod Your Head, a reszta mnie normalnie wkurza
17. Back To The Egg - w ogóle nie dociera do mnie ta muzyka.
Mogą nie istnieć. Możliwe, że nawet nie przesłuchałem tych arcydzieł do końca...
)))
18. Wild Life - następna, na której się nie poznałem.
19. McCartney II
20. Press To Play
Oczywiście to jest to, co mi się podoba, a nie to, co jest dobre.