Jestem po parokrotnym przesłuchaniu New i ... trudno mi jednoznacznie określić swoje odczucia wobec tego albumu.
Nie chodzi o to, że album jest zły. Do słuchania jego nie muszę się zmuszać, a nawet, podobnie jak Kasia, mam ochotę do niego wracać. Gorzej, że od początku prześladuje mnie uczucie, jakbym momentami słuchała Driving Rain bis. Wg mnie takie Alligator na przykład żywcem wpisuje się w melodykę i stylistykę tamtej płyty (zastanawiałam się nawet, czy to nie jakiś tajemniczy odrzut

). To samo mogę powiedzieć o kilku innych momentach na płycie.
A Driving Rain jest dla mnie takim albumem... no właśnie nijakim. Nie za wiele mam o nim do powiedzenia. Niby nie jest zły, niby nie jest nudny, słuchałam go wielokrotnie, ale większości utworów z niego nie zanucę; aranżacyjnie momentami dzieje się sporo, ale melodycznie mnie nie przekonuje. Na New też mam wrażenie, jakby melodyka niektórych kawałków była ciut przekombinowana.
No i najważniejsza cecha wspólna - brak "killera", tej jednej perły, dla której warto kupić całą - nawet przeciętną - płytę. Brak tej esencji McCartneyowskiej, którą można komuś zapuścić i powiedzieć: Zobacz - to jest Paul. Nie lubię Memory Almost Full, ale cieszę się, że powstał, bo jest tam Mr Bellamy. Na wspaniałym Chaosie jest jeszcze wspanialsza English Tea. Kisses miało My Valentine. Na New brakuje mi takiego utworu. Powodowana forumowymi opiniami kilkanaście razy przeszłam przez Queenie Eye. Da się posłuchać, ale nie zachwyca mnie.
Najczęściej wracam do trójki Hosanna - I Can Bet - Looking at You. Tego ostatniego kawałka chyba nikt jeszcze nie wymienił, a to właśnie na niego pierwszego zwróciłam uwagę. Może dlatego, że Paul zaczął w nim opowiadać historię i zabrzmiało to... jak dawniej? Jeszcze Scared jest bardzo ładne. Szkoda, że ukryte, i że trzeba się dla niego przedzierać przez Get Me Out of Here, które jest ciekawe i zaskakujące, ale jednak w II lidze. Bardzo lubię też Save Us- przyznam, że dużo u mnie zyskało w ostatnim czasie i uważam je za jeden z lepszych openingów Paula.
Reszta to utwory dla mnie obojętne. W tym póki co pozostaję nieczuła na uroki Alligatora czy Appreciate. Mogą sobie dla mnie lecieć w tle. Dobrze jednak, że na New nie ma gniotów w stylu See Your Sunshine czy Ever Present Past

PS Chyba jeszcze nie pisałam, że podoba mi się neonowa okładka albumu - i to kolorowa o wiele bardziej niż czarno-biała - ale wiem, że jestem w mniejszości (póki co palmę ohydy dzierży u mnie fotel z MAF)
