Nie czuję się specjalistką od Macci, zwłaszcza, że przeczytałam o nim dosłownie jedną książkę i nienawidzę oglądać koncertów inaczej niż na żywo, ale... Z tego, co wyczytałam w "Życiu", to spory z powodu zakazu jakiejkolwiek improwizacji nękały już Wingsów. Paul po prostu już taki jest. I specjalnie się z tym, zdaje się, nie kryje. Jak się wie, jaką ma naturę, jak pragnął być sławny, jak dążył do tego i jak bardzo zależy mu na publice i posłuchu, jak się to zaakceptuje (co mi osobiście się udało), to przestaje to zawadzać. To taki już nasz stary uroczy Paul z parciem na szkło. Dobrze, że jest perfekcjonistą! Cóż, a gdyby w dzisiejszych czasach brylował na listach przebojów, znaczyłoby to, że jego muzyka schodzi na psy. Czy coś stworzył? To, o czym pisali już inni - przede wszystkim "My Valentine". Poza nią całą masę przyjemnych piosenek, ciekawych projektów (piszę ogólnie, bo nie widzę sensu w rozdrabnianiu się co do każdej piosenki). Stworzył trasę "out there", dzięki której mogłam zobaczyć Beatlesa na żywo. I nie dał ciała na tej trasie. Póki może, czerpie z tego frajdę, niech działa! Dla fanów to przecież czysta radocha! Więc, skoro każdy ma z tego przyjemność - i on i my - czemu miałby z tego rezygnować?
_________________ "Czekaj i nie trać nadziei" "Żeby czekać trzeba żyć" "Do, or not do - there is no try"
|