"A hard Day's Night" to moje pierwsze spotkanie z Beatlesami. Film po raz pierwszy obejrzałam w polskiej TV w 1979 roku. Pamiętam, że zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Od tego filmu zaczęła się moja fascynacja Beatlesami, która trwa do dziś
Film jest po prostu DOSKONAŁY I NIEPOWTARZALNY
Zachwyciło mnie aktorstwo Beatlesów, ich bezpretensjonalność, nie wiem nawet, czy "aktorstwo" jest właściwym określeniem. Beatlesi po prostu grają siebie a raczej są po prostu sobą. To co urzeka mnie w filmie za każdym razem to surrealistyczne poczucie humoru naszej Fab Four. Dostrzegł to zresztą sam R. Lester i znakomicie wykorzystał w filmie. Każda scena w filmie jest po prostu wyjatkowa i bawi mnie do dziś...Beatlesi ścigani przez tłum wielbicielek wsiadają do pociągu, Beatlesi uciekający spod kurateli srogiego managera, rozebrany steward w szafie, John i jego kąpiel w wannie, George i jego oryginalny sposób golenia, Ringo i jego spacer: scena w pubie, "pomoc" eleganckiej kobiecie w przejściu przez plac budowy, jego rozmowa z chłopcem (to młody P. Collins), Beatlesi odzyskujący wolność i ich szalona zabawa na polu, rozmowa Johna z kobietą z garderoby ("już ona jest bardziej podobna do niego niz ja"), próba uwolnienia Ringa i dziadka Paula z aresztu i zwariowana pogoń policji za Beatlesami - w pewnym momencie wszyscy gonią juz wszystkich... itd.
Moje drugie spotkanie z "A Hard Day's Night" odbyło się w warszawskim Iluzjonie Filmoteki Narodowej - kinie Śląsk pod koniec lat 80-tych. Oprócz "A Hard Day's Night" prezentowano również "Help", który właśnie tam obejrzałam po raz pierwszy i "Yellow Submarine". Pamiętam zdziwienie bileterki w kasie, gdy kupowałam bilety na dwa lub trzy seanse " z rzędu", dla mnie było to zupełnie normalne
(Może ktoś z Was pamięta te przeglądy filmowe w Śląsku ? W tym kinie po raz pierwszy obejrzalam też "Absolwenta", " Hair", "Woodstock", "Easy Rider'a" i inne wówczas "kultowe" filmy).
"A Hard Day's Night"... to niezwykle wartka akcja, świetny scenariusz, reżyser, który pozwolił Beatlesom grać siebie, ogromna porcja humoru, radości i CUDOWNEJ MUZYKI, ale o tym, chyba nikogo z Nas przekonywać nie trzeba
Może uda się jeszcze komuś z Was obejrzeć "A Hard Day's night" na dużym ekranie w kinie, kto lubi kino, wie o czym mówię
Tymczasem, dziś wieczorem obejrzę "A Hard Day's Night" po raz..tylko po co to liczyć
Pozdrawiam Wszystkich i The Beatles Forever...