To że płyta jest świetna mówiłem już od dawna, choć nie wiem gdzie to zostało wirtualnie zapisane
Na forum u Pawła stosunkowo niedawno przewinęła się dyskusja na temat tej płyty, a nawet w którymś z avatarów tamtejszych użytkowników można znaleźć zdjęcie Seana, więc jak widać płytę docenia całkiem pokaźne grono
W sumie nie mogę stwierdzić, jak słucha mi się tej płyty po pewnym czasie, bo póki co nie rozstałem się z nią na dłuższy moment
I to niekoniecznie z własnej woli - po prostu Friendly Fire, wykorzystywane na przemian z debiutancką płytą Damiena Rice'a "O", nadaje się idealnie do usypiania córki na rękach. Obie płyty są bardzo melodyjne, brzmiące ciepło lecz niebanalnie (co ważniejsze dla rodziców niż dla dziecka
) i nie wybudzą dziecka nagłą gitarową solówką, bądź drapieżnym riffem
Z bardzo dobrego poziomu płyty wybija się dodatkowo, wspomniane przez Joryka, Would I Be The One, lecz jeśli dobrze pamiętam, to jest to właśnie jedyny utwór na płycie, w którego autorstwie Sean nie maczał palców. No i tak teraz sobie pomyślałem, że dość sporym atutem płyty jest jej czas trwania. 37 minut mija szybko, pozostawiając po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Gdyby jednak minut tych było więcej, to album zaczął by nieco nużyć swoją jednorodnością stylistyczną.
Do pominięcia krążka może skłaniać fakt, że dostępny był on jedynie w wersji CD/DVD, co z pewnością jest opcją droższą od pojedynczego CD. Ale o ile pamiętam, chyba zdarzyło mi się na forum Pawła jakoś go udostępnić. Jeśli ktoś ma życzenie, to można taki manewr powtórzyć
_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married"