Jako fan McCartney'a oczywiście polecam wszystkie jego płyty, ale z pewnością jest kilka od których należy zacząć
Jeśli oczekujesz nagrań w stylu The Beatles to posłuchaj
McCartney (1970) z przepięknym nagraniem Maybe I'm Amazed
Ram (1971) brzmi zupełnie jak The Beatles
Wildlife (1971) surowsze brzmienia, piekne melodie, album prosty ale ujmujący swoim klimatem
Band on The Run (1973) kuźnia hitów i hiciorów, podobno najlepszy album w historii .... The Beatles.
dość ciekawy jest jeszcze album Venus And Mars (1975) ale już mniej brzmi jak The Beatles, tylko zupełnie jak ..... Wings! Jest dość rockowo, aranżacje i tmeatyka są dość mocno różnorodne.
Póżniej jest okres który u Paula lubię mniej.
Najpierw Wings At the Speed of Sound (1976) z mocno przestarzałymi brzmieniami lat 70's. Podobnie jest (na nieco mocniejszym) London Town (1978) gdzie rock miesza się z popem i dyskoteką, całkiem dobry (bo mocno rockowy) jest Back to The Egg (1979) ale pozbawiony przeboju.
Później dość ekperymentalny, elektroniczny solowy McCartney II (1980) z genialnym przebojem Coming Up.
W 1982 Paul (już bez Wings) wydaje kolejna dobrą płytę pt Tug Of War z kilkoma hiciorami, m.in Ebony And Ivory (duet ze Stevie Wonderem).
Później jest powszechnie krytykowana w warstwie produkcyjnej Pipes of Peace (1983) z hiciorami Say SAy Say i Pipes of Peace. Popowa płyta, mało rocka, ale mi się raczej podoba!
Soundtrack do powszechnie krytykowanego fimu Paula z Ringo Starrem pt Give My Regards to Broad Street (1984) to głównie przeróbki paru wcześniejszych nagrań (m. in. Yesterday) oraz wspaniały hicior No More Lonely Nights. Płyta znowu mało rockowa, za to pełna ciekwaych klimatów. Dziś brzmi już trochę anachronicznie.
Press To Play (1987) ma sporo chwytliwych melodii, dopracowana pod każdym względem, sporo rocka i zmian tempa i klimatów. Polecam.
CHOBA B CCCP (1988) kolekcja ulubionych standardów Rock'n'rolla. Ja lubię i polecam.
Flowers in the Dirt (1989) najlepsza płyta Paula lat 80. Kilka przebojów, w tym My Brave Face i This One, oraz cudowne inne perełki, także w stylu reggae. Mało popu, raczej rock i znowu klimaty Beatlesowskie. Płyta prawie bez słabych punktów.
Off The Ground (1993) podobna do Flowers, może trochę słabsza ale też bardzo dobra i "klimatyczna". Mało popu, za to trochę rocka, rock'n'rolla a nawet jazzu.
No i obleśny hicior Hope Of Deliverance!
Flaming Pie (1997) powiem tak - dla mnie to najlepsza płyta Paula w ogóle. Nie ma słabej piosenki. Zero popu. Prawie 100% klimatów a'la The Beatles. Plus Ringo w paru kawałkach.
Run Devil Run (1999) doskonale zagrana (z udziałem Davida Gilmoura z Pink Floyd i Ian'a Paice'a z Deep Purple) kolejna porcja starych rock'n'rolli.
Najbrdziej żywiołowa płyta w historii ..... The Beatles!!!
Driving Rain (2002) wielkie rozczarowanie, choć są tacy co lubią. Popu brak, ale klimaty i warstwa melodyczna gdzieś się rozjechały...
Chaos And Creation in The Backyard (2005) powrót do dobrej formy. Płyta niezwykle stonowana i spokojna (oprócz otwierającego Fine Line), lyta do wielokrotnego przesłuchania w skupieniu z kieliszkiem wina i przy kominku
Jest też parę składanek typu The Best Of, które polecam na sam początek, tym bardziej że znajdziesz tam nagrania niewydane na dużych płytach (a tylko na singlach oryginalnie),
Wings Greatest (1978) z nieśmiertelnym Mull of Kintyre!
All The Best (1989)
Wingspan (2001)
*********************
Najlepsze (wg mnie) płyty Ringo to
Ringo (1973) z udziałem wszystkich Beatlesów.
Goodnight Vienna (1974) z udziałem Lennona.
Rotogravure (1976) też z udziałem wszystkich Beatlesów.
Vertical Man (1997) jedna z najlepszych płyt .... The Beatles. Z udziałem Paula i George'a.
Plyty Ringo oferują specyficzny rodzaj muzyki - melodyjne choć proste nagrania idealnie nadające się jako podkład przy obalaniu kolejych piwek
**********************
z Lennona należy koniecznie posłuchać surowej i pięknej Plastic Ono Band (1970) z przytoczoną tu Mother, a także God i paroma innymi powalającymi nagraniami. Za perkusją Ringo.
Imagine (1971) z udziałem George'a. Płyta legenda. Nie ma co się rozpisywać, należy kupić!
Double Fantasy (1980) powrót Johna, zakłócony śpiewami yoko w co drugie piosence, ale sam John jest wysmienity.
**********************
George Harrison
nieśmiertelna płyta All Things Must Pass (1970) z udzialem Ringo i Johna (John nie pojawił się w "credits" ale grał). Wszystko co najlpesze Geroge napisał dla The Beatles ale nie zmieściło sie na płytach zespołu. W sumie dwa CD!
Ja lubię jeszcze Thirty Three And 1/3 (1976)
Ale Cloud Nine (1987) z udziałem Ringo, to już powrót klasycznego Beatlesa. Same hity, cudowna płyta! Szokująco wspaniałe i Beatlesowskie When We Was Fab!!!
Brainwashed (2002) album pośmiertny, bardzo dobry ,pełen niezwykłych klimatów, zero popu, którym raczył nas George od końca lat 70 do płyty Could Nine.
no i jeszcze Traveling Wilburys (1988 i 1990) dwie cudowne płyty nagrane z Royem Orbisonem, Bobem Dylanem, Jeffem Lynne, i Tomem Petty. Zabawny rock, porywające wykonania, świetna zabawa.
*******************
to by było na tyle (na razie
)