U mnie z tą poezją jest dziwnie: zależnie od humoru, kocham ją lub nie znoszę
Momentami (głównie po lekturze jakiegoś świetnego wiersza) nechodzi mnie natchnienie (:wink:), siadam więc i próbuję coś skrobnąć. Czasem też, patrząc przez okno widzę coś, co jest dla mnie tak cudowne, że nie mogę oderwać oczu. Zazwyczaj jest to jakaś drobnostka, np. gałązka z jasnozielonymi listeczkami, błyszczacymi w słońcu. Niby nic, ale...wiecie
Wtedy koniecznie muszę ułożyć sobie do tego widoku opis. Siedzę i dobieram odpowiednie słowa. Gdy już mi się uda (a to wcale nie jest takie proste - słowq muszą oddawać w pełni to, co wtedy czułam), zapisuję to. To nie jest wiersz, jednak brzmi to bardzo poetycko
Zdarza mi się też nie cierpieć poezji (ale to chwilowe stany). Zwłaszcza gdy w szkole każą mi coś na szybko zinterpretować. A skąd ja ma wiedzieć, co autor miał na myśli, gdy pisał ten wiersz?!
Denerwuję się też, gdy napiszę lub przeczytam coś, co wogóle mi się nie podoba, nie rusza mnie. Stwierdzam wtedy, że "ta głupia pisanina to marnowanie cennego czasu, a wierszokleci nie powinni istnieć". Na szczęście szybko mi przechodzi
Nie mam jakichś ulubionych, autorów. Mam raczej ulubione wiersze:). Jedyny poeta, którego wymienię (na razie) to K.I. Gałczyński. Uwielbiam jego utwory, a dalej "Zieloną Gęś". Ale to już inna bajka
Chyba nie ma jakiegoś określonego rodzaju wierszy, którego bym nie lubiła. Przepadam za wszystkimi: zarówno rymowane jak i białe, krótkie, długie, o przyrodzie, o ludziach, o wszystkim
Bardzo lubię utwory mocno pobudzające wyobraźnię, wstrząsające. Takie, o których myśli się jeszcze długo po przeczytaniu. Najlepiej, gdy przedstawione w nich obrazy i sytuacje są realistyczne, czasem wręcz naturalistyczne
Świetne są też wiersze trudne, skomplikowane, nad którymi trzeba się pozastanawiać, żeby zrozumieć, o co w nich chodzi.
Pati napisał(a):
A może sami tworzycie?
Zdarza mi się napisać coś do szuflady. Robię to jednak dość rzadko. Nie zajmuję się poezją "na poważnie", nie jest to moje hobby... Piszę tylko wtedy, gdy przyjdzie mi coś "specjalnego" do głowy
i muszę coś z tym zrobić.
Jeszcze w podstawówce pisałam dużo wierszy, zazwyczaj rymowanych. Teraz się z nich śmieję, jednak chyba nie były takie złe, skoro polonistka je doceniła i kazała niektóre z nich wywiesić na "gazetce literackiej" (tak to się nazywało)
Gazetka ta należała do gimnazjum, więc znalazł się tam wiersz kogoś z podstawówki, to był to nie lada zaszczyt
Później przerzuciłam się na opowiadania. Pisuję je namiętnie