Karolka napisał(a):
Ech, szkoda, że u nas nie ma (a przynajmniej ja nie zauważyłam) takich restauracji, czy też knajpek wegetariańskich... Nie jestem wegetarianką ale od pewnego czasu interesuję się tym. Trochę zmienię temat, ale mam pytanie: kto z Was jest wegetarianinem (bądź wegetarianką?) i w jakim wieku przeszedł na ten sposób żywienia się? Jestem ciekawa, bo sama chciałabym to zrobić - nie przepadam za mięsem, ale niestety nie mogę się dogadać w tej sprawie z rodzicami..
Cóż, może nie jestem najlepszą osobą do wypowiadania się na ten temat, ale...
Nie, wegetarianką nie jestem, aczkolwiek od dawna już jem mięso w jak najbardziej ograniczonych ilościach (i nie dlatego, że nie lubię mięsa). Z dwóch powodów - nie chcę martwić rodziców, a po drugie - dopóki nie będę mieć około 21-24 lat wolę nie ryzykować... wiecie, do tego wieku raczej wskazane jest jeść mięso, organizm się dopiero rozwija, "buduje".
Wegetarianką zdaje się nie będę, ale coś na kształt pół-wegetarianina.
No bo w końcu jem sery i jajka, a wegetarianie (w zależności czy laktowegetarianie czy owowegetarianie) nie jedzą albo serów podpuszeczkowych, albo jajek.
Weganie, witarianie i frutarianie to już dla mnie przesada.
Hmm to jest tak, że raczej mięsa nie będę jeść, ale od czasu do czasu należy zjeść rybę czy kurczaka.
Chociaż jeśli jest się pod
stałą opieką lekarza (diabetologa) to można tak dobrać sobie posiłki, by nie jeść mięsa, a mieć odpowiednio dużo białka, żelaza etc. aby nie kopnąć w kalendarz, czy nie mieć jakichś zdrowotnych powikłań.
Ja z tym ciągle walczę
chyba całkowicie nie przejdę na wegetarianizm, ale fakt, ograniczam mięso w jadłospisie jak tylko się da.
Jeszcze jedno, ja nie robię tego z powodu niechęci do mięsa. Lubię ryby, kurczaka, przyznaję się bez bicia. Jednak gdy pomyślę o tym, że bym ja mogła się najeść, musiało zginąć jakieś zwierzę (nieważne jakie, tych ryb i kurczaków też mi szkoda) to mnie jakoś tak ściska w dołku.
Wiecie, w końcu warzywa, owoce itp. nie mają układu nerwowego.
PS: Już się boję, czy na mnie jakieś komentarze nie polecą za ten post.
W końcu ludzki organizm potrzebuje mięsa, ja to wiem...
ale
no właśnie to magiczne "ale" jest problemem, na który nie ma jednoznacznego rozwiązania.