Naprawde, zdziwilibyście się, czytając moje wypowiedzi na innych forach sprzed paru miesięcy... Wtedy byłam zupełnie zielona w temacie Yoko, więc pisałam to, co pisali inni. A że tam wszyscy mówili, iż Yoko Ono jest be, bo rozwaliła Beatlesów, pokłociła ze sobą Johna i Paula a NAWET doprowadziła do śmierci Lennona (!), w końcu zaczęłam w to wierzyć. 
 Przeczytałam ostatno "Niedokończoną balladę". Tam Yoko jest przedstawiona w innym, lepszym swietle. Pokazano ją jako przedstawicielkę sztuki awangardowej, ciekawą i oryginalną osobę. A przede wszystkim jako ukochaną kobietę Johna.
 Oczywiście, zgadzam się z tym, że Yoko ma wady, bo każdy je ma    

 Ale nic już na to nie poradzimy. Tylko dobrze jest popatrzyc na nią z innej strony i poszukac tych cech pozytywnych 
 
I jeszcze: pisząc ten post nie chcę powiedzieć, że jeste wielka fanką i zwolenniczką Yoko. Ale bronię jej, bo wiele osób bardzo niesprawiedliwie ja ocenia (nie mówię akurat o użytkownikach tego forum) i posądza o różne bezsensowne czyny.
Pozdrawiam 
