Przykro mi to mówić, ale sztab wyborczy Tuska za tę kampanię przeprowadzoną tuż przed drugą turą powinien beknąć
Nagle Tusk praktycznie zniknął, a Kaczyński stał się w ostatnich dniach, przykro to mówić, bardziej popularny. I wiele osób oddało głos na tego kogo bardziej "kojarzyło". Nie była to może jakaś przeważająca część głosów, ale zrobiła swoje
Przepraszam z góry cały elektorat
i zwolenników Kaczyńskiego, ale ja z wyników wyborów jestem niestety bardzo niezadowolona.
Ja odbieram niestety naszego nowego prezydenta
jako konserwatystę, awanturnika i osobę bardzo nietolerancyjną. Tym bardziej podczas debat nie podobało mi się traktowanie Tuska wyjątkowo protekcjonalnie (wybaczcie, może tylko ja to tak odebrałam). A już najbardziej zdenerwowała mnie ta sprawa z dziadkiem Tuska (bądź bratem dziadka, bo biedacy sami nie wiedzą
). Co to jest? Czy wybieramy na urząd prezydenta określonego człowieka, czy jego drzewo genealogiczne??! A już tym bardziej komentarze w stylu" "ale przecież p. Tusk jest historykiem, to jak mógł nie znać historii swojej najbliższej rodziny) to już mnie doprawdy rozśmieszają. Czy to, że ktoś z zamiłowaniem uczy się historii swojego kraju i powszechnej oznacza, że
musi znać historię swojej rodziny?? Z pewnością wielu historyków, nie wie masy rzeczy nawet o swoich rodzicach czy dziadkach (nie wspominając o bracie dziadka
). A jeśli ktoś twierdzi, że "no tak, ale to nie jest zwykły tam sobie historyk, tylko ktoś kto kandydował na prezydenta!" to odsyłam do wcześniejszego stwierdzenia - nie wybieramy dziadka kandydata, tylko samego kandydata!
A jeśli już ktoś bardzo uparty, to można było podczas kampanii wyborczej wyłożyć na stół fakt, że ojciec Kaczyńskiego wykładał kiedyś marksizm. Tylko po co? Przecież to nie ma żadnego znaczenia, bo ojciec i syn to dwie różne osoby, dwie różne jednostki połączone jedynie przypadkowo więzami rodzinnymi. I gdyby sztab Tuska napomknął o tym podczas kampanii (czego nie zrobił i za to szacunek!
) to wtedy Tusk jako kandydat na prezydenta straciłby naprawdę wiele w moich oczach, bo to zwykłe uciekanie się do manipulacji
PS: Chciałabym podkreślić, że to jedynie moja opinia i proszę nie obruszać się jeśli ktoś się z nią nie zgadza
Jedynie pocieszający jest fakt, że prezydent nie ma aż tak wielkich kompetencji
(żeby nie było to 3 razy czytałam konstytucję
). Chociaż zawsze może zawetować...
Bardziej zmartwiłam się wynikami wyborów parlamentarnych...