O tak, to jest temat dla mnie. A wiecie co jest najśmieszniejsze
Że "All Things Must Pass" było pierwszą płytą, nawet nie miałam oficjalnej dyskografii Beatli
A już wtedy ich kochałam
Za długa to historia by ją tu opowiadać
to nie było tak, że zainteresowałam się Beatlami jak usłyszałam muzykę George`a, nie, ale tak jakoś wyszło dziwnie, że miałam mnóstwo mp3, poprzegrywanych i najróżniejszymi sposobami zdobytych nagrań Beatli, ale pierwszą oficjałką było własnie "All Things Must Pass"
OMG!!! Jak ja uwielbiam tę płytę!!!
Przebija Plastic Ono Band Lennona
To jest po prostu esencja geniuszu
A może by tak po kolei...(remasterka
)
I`d Have You Anytime
Wspaniały, wspaniały początek
Już po pierwszych taktach wyraźnie słychać nieziemski kunszt 'łkającej'
gitary Harrisona
Wyciszona, spokojna kompozycja. We współczesnej muzyce teraz takiej to ze świecą szukać - bez szans na znalezienie (na razie - ale ciągle mam nadzieję
)
My Sweet Lord
Może nie była dla mnie zaskoczeniem, bo znałam ją już wcześniej, ale jest tak pełna optymizmu, tak radosna i podnosząca na duchu, że nie da się o niej zapomniec i tak po prostu zaklasyfikowac ją do tych hitów, które mogą się nam po jakimś czasie znudzić. Ten utwór nie może się znudzić!!!
I szczerze mówiąc głęboko gdzieś mam to, że to 'niby-plagiat' He`s So Fine. George nie potrafiłby z rozmysłem skopiować innego artysty. Po prostu nie i kropka.
Wah-Wah
No to jest prawdziwy, chwytliwy, surowy riff na jaki czekałam
Coś niesamowitego, siedzi w pamięci na długo
Isn`t It A Pity
Kolejny wolniejszy, spokojny numer, podobnie jak "I`d Have You Anytime". I idealne dopasowanie słów do nastroju muzyki
What Is Life
Może trochę głupio się przyznać, ale ten kawałek najszybciej u mnie 'chwycił'
Wiem, że wielu znawców twierdzi, że to taka sobie kompozycja, całkiem dobra, ale nie tak ambitna jak wiele innych na albumie, ale myślę, że to taka dobra przerwa w tych "poważniejszych" numerach
Można się przy tym kawałku wyszaleć
Ma się ochotę od razu wstać i zacząć tańczyć
If Not For You
Mimo, że bardzo lubię Dylana to niestety nie mam całej jego dyskografii i dopiero w wakacje miałam szansę usłyszeć jego oryginalną wersję tej piosenki. Starałam się oceniać obiektywnie
I szczerze, z ręką na sercu moge powiedzieć, że dużo bardziej podoba mi się interpretacja Harrisona. Te wstawki Harriego robią swoje
drobne, bo drobne w niktórych miejscach retusze i zaraz 'atmosfera' utworu robi się zupełnie inna
No i oczywiście, mimo, że Dylana bardzo cenię, to trzeba tutaj prosto z mostu walnąć, że w wykonaniu George`a wokal jest o niebo lepszy
Behind That Locked Door
Kiedyś od koleżanki z forum George`a dowiedziałam się, że Harri podobno swój ulubiony kawałek na albumie zawsze 'ustawiał' jako siódmy. No to musze przyznać, że George ma świetny gust
Taki idealny utwór, żeby usiąść w fotelu i wsłuchać się w muzykę i słowa
Let It Down
Tu najbardziej mi się podoba jak zgrabnie przechodzi od ostrzejszego do wolniejszego brzmienia
Cód, miód po prostu
Run Of The Mill
Jak mało który spodobał mi się dosłownie od pierwszej nutki, od pierwszego dźwięku, pierwszego wyrazu
Tekst piekielnie mądry (głupie sformułowanie, ale ekscytacja robi swoje
). człowiek zdaje sobie sprawę jak mądrym i inteligentnym (to nie to samo wbrew pozorom
) człowiekiem był
Harrison. Ale szczyt to:
"No one around you will cary the blame for you"
cholernie trafne
Beware Of Darkness
Jeden z najlepszych według mnie utworów na albumie. Znowu diabelnie świetny tekst, z przepiękną, przejmującą muzyką. Dla mnie bomba!
Apple Scrufs
No, nie mogło być przecież wszystko idealne, nie
Nie, nie jest tak źle. Tylko, że w świetle tak wspaniałych kawałków ten jakoś blednie. Ale nie mam nic konkretnego, co mogłabym wytknąć temu numerowi. Nie przeszkadza, można posłuchać, ale nie zachwycam się nim jakoś
Wiem jednak, że wielu innym się podoba
Ballad Of Sir Frankie Crisp (Let It Roll)
Cały czas się zastanawiam gdzie Harrison znalazł czas i siły napisać tak piękne utwory (jak choćby ten na przykład) gdy Beatlesi się rozpadali, kiedy działo sie tyle różnych rzeczy
Nie wiem, ale utwór jest świetny, choć z początku miałam wrażenie jakby trochę nie z tej dekady
Ale to tak czy siak dodatkowy plus dla Harriego
Awaiting On You All
Nie wiem dlaczego, ale strasznie przypomina mi "What Is Life". Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli. Same z siebie są to zupełnie różne kompozycje, ale jednak mają coś wspólnego. Ciężko to nawet nazwać, powiedzmy, że to to, co ja określam "atmosferą" numeru
Jest podobnie optymistyczny. Jak się go 'puści' to człowiek od razu tryska energią. Podkreślę, że tą dobrą
All Things Must Pass
Piękny, ale nie był zaskoczeniem, bo też wcześniej znałam. To już klasyka, choć nie jest wcale najlepszym utworem na tej płytce (a właciwie na dwóch CD
). A miał to być kawałek The Beatles... widocznie tak miało być i już
I Dig Love
Ciężko coś powiedzieć. Charakterystyczne dla odbierania tego kawałka przeze mnie jest to, że raz mi się podoba i naprawdę znajduje w nim coś ciekawego, a innego dnia zwyczajnie jest mi obojętny.
Art Of Dying
Już początek zapewnia, że będzie coś mocnego, na miarę Beatlesa
Nie mam słów, nawet nie wiem co więcej powiedzieć. Po raz kolejny idealne dobranie słów. George - jesteś wielki!!!
Isn`t It A Pity (version two)
Najdziwniejsze jest to, że sama nie wiem, która wersja bardziej mi się podoba. Nie dziwię się, że Harrison i 'ekipa' nie mogli się zdecydować
I chwała im za to, że umieścili obie wersje
Hear Me Lord
To jest to co lubię u 'cichego Beatlesa'. Potrafił pisać, mówić o Bogu, religiach, wierze, mistycyźmie i ważnych sprawach w tak piękny sposób. Poważnie, ale nie
za poważnie. Z szacunkiem, ale nie z chorym fanatyzmem czyniącym więcej szkody niż pożytku. Mistrz odszukiwania i stosowania zasady złotego środka
A teraz może trochę o 'dodatkach' do zremasterowanej płyty. Może mnie za to pozabijacie, ale uważam, że wiele z nich to zapchajdziury
Ale są i takie, które spokojnie i zasłużenie(
) powinny się znaleźć już 35 lat temu
Ale o tym później. Najpierw moja (tylko moja opinia) lista lekkich, ale 'do przełknięcia' wypełniaczy. Let It Down mnie nie poraża absolutnie niczym, What Is Life sam tło muzyczne
i nie widzę w tym nic interesującego specjalnie (wybaczcie). Takim średniakiem z tych dodanych jest "My Sweet Lord (2000)". Ciekawe przedstawienie tego utworu po latach, no i Dhani Harrison na akustycznej gitarze
Ale w niektórych momentach tak leciutko już głos George`a zaczął się łamać. Granicy jednak nie przekroczył za co szczere brawa mu się należą. Właściwie wszystkie 'dodatki' na drugiej płytce też mnie nie kręcą
(wybaczcie!).
A teraz o tym co tygryski lubią najbardziej
I Live For You
Nigdy mi się nie odwidzi
nigdy, po prostu
nigdy tego utworu nie przestanę kochać. Zaskoczył od samiuteńkiego początku i zagościł w moim sercu po wsze czasy
Perełka, po prostu perełka. Nie wiem, na prawde nie wiem dlaczego Harrison nie wydał jej na początku. Nie spodobała mu się wtedy
nie wiem jak to możliwe
(ale w tym fragmencie się często powtarzało 'nie wiem'
)
i...
Beware Of Darkness
Cudowna wersja na samej gitarze, surowa, bez oprawy. Ale w trochę innej formie. Do tej pory zastanawiam się, która wersja mi się bardziej podoba i... nie, nie wybiorę/ i jedna i druga mnie poraża
Szkoda, wielka szkoda, że moge dać tylko na 10/10
(żart
).
Taka ocena nie oddaje wielkości tego dzieła
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć - jeden z najlepszych albumów jakie w życiu słyszałam. Polecam każdemu kto szuka dobrej muzyki
Omg, ale się rozpisałam. Chyba naprawdę nikt tego nie przeczyta