W Beatlesach na pewno Taxman i Hey Bulldog, ekstra - zgodzę się, All My Loving (szczególnie wymiata na wersji live) też, ale myślę że "dosyć" nowatorskie zabawy basem były w nowatorskim jak na 66 rok singlu, a więc kolejno:
1. Rain (wg mnie bas tu jest wszechmocny i zaje..., po prostu wymiata, zawsze daję bas na fulla w tym kawałku i innym tez to polecam, bo świetnie tu zamieszał i się bawił z wysokimi dźwiękami - odlot)
2. Paperback Writer,
to mi najbardziej zapada w pamięć, tu wreszcie bas zaczął odgrywać większą rolę i to nie tylko jako tło, ale jako majstersztyk, co tam jeszcze było...aaa...
3. All You Need Is Love
4. I`ve Got Feeling
5. Something
6. Dear Prudence
7. You Can`t Do That (szczególnie w wersji live rzucają się w ucho takie zjazdy po gryfie - szybkie zejście/wejście na o wiele dalej położony próg, bez puszczania struny, świetnie to brzmi w tym utworze)
myśle że sporo by się jeszcze znalazło, ale te mi najbardziej zapadły w pamięć, musiałbym posłuchać, bo dawno nie słuchałem tych oficjalnych albumów, dużo fajnych kawałków z dobrym basem jest na większości kawałków z "'Pieprza", "The Beatles", czy też "Abbey Road".
"Problem" w tym że gdzieś od końcówki 1964 Beatlesi zaczęli kombinować i bardzo często zamieniali się instrumentami, nie wiadomo, czy to zawsze Paul grał te basy, ale na pewno on je wymyślał w większości.
Z późniejszych czasów też bym musiał posłuchać, ale cały czas chodzi mi po głowie utwór o zabawnym tytule "Loup (1st Indian On The Moon)" z "Red Rose Speedway", tam basik jest kapitalny, Paul po prostu się bawi, jakby taki basowy jamik. Jak sobie coś wartościowego przypomnę to może uaktualnię ten post.
pozdrawiam
MichMistrz
Ostatnio edytowany przez MichMistrz, Pon Paź 06, 2003 8:08 pm, edytowano w sumie 1 raz
|