Mój głos za 1963 rok zdecydowanie oddaję na Johna.
Szalę na jego korzyść zapewne w jakiejś tam mierze przechyla też fakt, że nigdy nie byłam wielką fanką uwielbianego powszechnie "All My Loving"
. Zgadzam się, że jest to jeden z najbardziej powszechnie znanych utworów Fabsów, ale to nie wystarcza, bym Paulowi przyznała palmę pierwszeństwa. Jego "I Saw Her Standing There" jest co prawda wspaniałe i porywające, ale Winston ma zdecydowanie więcej bliskich mojemu sercu (i w mojej opinii wybitniejszych) kawałków.
Już "Please Please Me" zestrzeliwuje "Love Me Do" w przedbiegach. Trudno się nie zgodzić z Yer Blue, że większość skojarzy raczej utwór Paula niż kawałek Johna, lecz w mojej opinii to m.in. "Love Me Do" przyczynia się do doczepiania Chłopakom łatki zespołu śpiewającego głównie banalne piosenki o miłości. Bo czymże innym jest ten utwór? Nie jest niczym wybitnym w warstwie ani melodycznej (i chwytliwość nie ma tu nic do rzeczy) ani tekstowej. Jego Johnowy "odpowiednik" musiał natomiast, jak sobie wyobrażam, w 1963 r, być prawdziwym szokiem muzycznym, a dodajmy do tego jeszcze tekst, który wszyscy wiemy, jak niektórzy interpretują
.
Oprócz "Please Please Me" John zdobywa u mnie punkty jeszcze za "There's A Place" - pierwszą chyba w historii Fabsów próbę opowiedzenia czegoś "od wewnątrz siebie", "Do You Want to Know a Secret" - zainspirowane Disneyem, na co raczej nie poważyłby się żaden rock'n'rollowiec w tamtym czasie (a kto wie, czy to nie była zapowiedź przyszłych ucieczek Johna w krainę magii, vide "Lucy...") oraz fantastycznym "This Boy" i przepięknym, nieodżałowanym "I'm In Love" (gdzie u Paula znajdziemy wówczas przykłady takich ballad?), porywającym początkiem drugiego LP grupy (po jednym z bardziej genialnych fabsowych otwieraczy "It Won't Be Long" mamy "All I've Got To Do", cudowny kawałek który zresztą kiedyś wygrał u nas pojedynek utworów z "With The Beatles"). Warto też przypomnieć, że również krytycy jako pierwszego docenili Johna - mam tu na myśli słynną recenzja "Not A Second Time" i jej eolskie kadencje
.
Muszę też przyznać, że John w dużej mierze wygrywa u mnie nie tyle jako songwriter, lecz jako tekściarz. Wymienione już "Please Please Me" (nawet, jeśli jego ukryte znaczenie to wierutna bzdura) czy "There's a Place", gra słów w "It Won't Be Long" (be long - belong), a także użycie czasownika "conceive of" w "Ask Me Why" ("I can't conceive of any more misery" - trudno w to dziś uwierzyć, ale wówczas żadnemu nazwijmy to "popowemu" songwriterowi nie przyszłoby do głowy użycie tak wyszukanego słowa!) - no sorry Paul, ale znowu przegrywasz
Mały minusik mojemu faworytowi mogłabym na upartego przyznać za mało wybitne "Hello Little Girl", natomiast że Paul na drugiej płycie popełnił taki koszmarek jak "Hold Me Tight" to już jest godne minusa jak stąd do Liverpoolu!
Podsumowując: my winner is John i tylko John!