Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 7:15 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 54 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Biały Album vs Abbey Road
Biały Album 37%  37%  [ 7 ]
Abbey Road 63%  63%  [ 12 ]
Razem głosów : 19
Autor Wiadomość
PostWysłany: Wto Wrz 30, 2014 4:02 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2315
Miejscowość: New Salt
Wielkie dzięki George za te przecudowne linki. Zespół Slade przed eksplozją własnych przebojowych piosenek już miał potencjał i wiedział co dobre.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Wrz 30, 2014 5:43 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Argus9 napisał(a):


A ja dzięki tym linkom, w ogóle odświeżyłem sobie Slade :D . Chyba "machnę" na chałturki "My Oh My"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Wrz 30, 2014 8:33 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
bobski66 napisał(a):
"Martha My Dear" to mój ulubiony utwór Beatlesów co najmniej przez trzy dekady.


To, że go bardzo ceniłeś to wiedziałem zawsze ale, że to Twój ulubiony utwór Beatlesów to pierwszy raz słyszę. Oryginalny wybór.
Inaczej wyglądałby dzisiaj jego status gdyby wyszedł na singlu. Podejrzewam, że byłby megaprzebojem. Na Białym Albumie ginie w powodzi innych utworów.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 1:16 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
Here Comes The Sun vs Martha My Dear

Yer Blue, nie zestawiłbym takiej parki utworów. Ale jeżeli już wystawiłeś takich „przeciwników” :wink: , to u mnie Zdecydowanie z takiego pojedynku zwycięsko wychodzi Here Comes The Sun (mimo że bardzo lubię Martha My Dear). Powód jest jeden: GITARA AKUSTYCZNA Harrisona w Here Comes The Sun. Jej Rola, moim zdaniem, to (minimum!) 50% Urody-Wartości-Czaru całej kompozycji: Dopowiedzenie-Uzupełnienie Wokalu. Majstersztyk jakich mało! Nurzam się w Każdej Nucie Tej Gitary! :)

Zwróćcie uwagę, że o ile inne utwory Beatlesów bywają coverowane w odmiennych od oryginału aranżacjach, to covery Here Comes The Sun (prawie) zawsze powielają Partię Gitary George’a - po prostu bez tego elementu utwór coś traci, nie brzmi, nie da się (?) tych gitarowych zagrywek pominąć.

Napisałem „prawie zawsze”, bo jednak był cover Here Comes The Sun, który nie zawierał Harrisonowskiego aranżu gitarowego - co więcej był to przebój - w 1971 roku w Top 20 w USA, w wykonaniu amerykańskiego folkującego gitarzysty-piosenkarza Richie Havensa.
http://www.youtube.com/watch?v=NV_IRGzIBS0

(to jemu przypadł historyczny zaszczyt otwarcia Festiwalu Woodstock w 1969 roku)

Yer Blue napisał(a):
Na Białym Albumie ginie w powodzi innych utworów.

Dla mnie Martha My Dear nie „ginie” na Białym Albumie. Z prostej przyczyny: ja jestem jednak ‘winylowy’ :) . Ja widzę i słyszę Marthę NIE „gdzieś między” innymi piosenkami - to jest Otwieracz strony B Pierwszej Białej Płyty - a na Otwieracz zawsze zwraca się uwagę. Poza tym, to co u Beatlesów zawsze doskonałe - wybór kolejności utworów na albumach - Martha My Dear perfekcyjnie wpasowuje się w ‘parkę’ z następującym po niej I'm So Tired: Martha kończy się (pięcioma) dźwiękami schodzącymi w dół, a zaraz potem I'm So Tired zaczyna się (czterema) dźwiękami wędrującym w górę - niby drobiażdżek (taka ‘drabinka’), ale takie szczególiki-smaczki właśnie świadczą o Mistrzostwie Mistrzów :) .

Martha My Dear jest Bardzo Ciepłym Utworem - w tym Najlepszym Ciepłym Maccowo-Beatlesowskim wydaniu. Chyba nie sposób nie lubić tej piosenki. Aranżacyjnie rzeczywiście z Wielkim Smakiem. Tak przy okazji, jeśli ktoś nie wie: Martha jest praktycznie kolejnym solowym dziełem McCartneya - w tym nagraniu nie ma nikogo z pozostałych Fab 3.

Dodam jeszcze, że lubię wersję Slade (nagrali to na początku 1969 r. - tuż po premierze Białego Albumu). Niby nie wnosi nic nowego, ale brzmi solidnie i ma swój urok - te skrzypce robią tu dobrą robotę.

PS.

bobski66 napisał(a):
Zespół Slade przed eksplozją własnych przebojowych piosenek...

Off-top 1: oprócz tego wysypu własnych przebojów, Slade naprawdę bardzo dobrze brzmi na całych albumach, jak również na stronach B singli.

Helter-Skelter napisał(a):
Chyba "machnę" na chałturki "My Oh My"

Off-top 2: zdarzało mi się przygotowywać muzykę na różne imprezy taneczne (w tym również wesela i sylwestry) i powiem Ci, że zawsze dużym powodzeniem na parkiecie cieszyły się (oczywiście zależy to od ‘rodzaju’ odbiorców) dwa hity Slade: Cum On Feel The Noize i Run Runaway. Możesz sprawdzić.

Reasumując powyższe, jeszcze nie wypowiedziałem się w kwestii pojedynku White Album kontra Abbey Road... :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 2:33 pm 
Offline
Musketeer Gripwood
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lut 03, 2013 2:35 am
Posty: 83
Miejscowość: Żuromin
Argus9 napisał(a):
Dodam jeszcze, że lubię wersję Slade (nagrali to na początku 1969 r. - tuż po premierze Białego Albumu). Niby nie wnosi nic nowego, ale brzmi solidnie i ma swój urok - te skrzypce robią tu dobrą robotę.


Z ciekawości przesłuchałem - straszne! :shock:

_________________
http://www.facebook.com/BogeyMusic - moja muzyka.
http://www.mondaysession.pl - coverband. "Help": http://www.youtube.com/watch?v=h7q6IeF3S0w
Szukam osób do coverbandu Beatlesów.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 3:24 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Argus9 napisał(a):
Off-top 2: zdarzało mi się przygotowywać muzykę na różne imprezy taneczne (w tym również wesela i sylwestry) i powiem Ci, że zawsze dużym powodzeniem na parkiecie cieszyły się (oczywiście zależy to od ‘rodzaju’ odbiorców) dwa hity Slade: Cum On Feel The Noize i Run Runaway. Możesz sprawdzić.



Run oczywiście znam, tyle , że trzeba by było trafic na wyjątkowy zestaw gości :wink: Pierwszy, który cytujesz raczej by nie przeszedł.
Jesli chodzi o klimaty wyspiarskich regionów, doskonale sparawdza sie kawałek Burning Bridges, grupy Status Quo
Swoją drogą wstyd sie przyznać , ale kiedys dawniej, myliłem Slade z jednym kawałkiem ...Yes, z lat osiemdziesiątych,(tak mi Szewczyk namieszał tą Videoteką
w głowie :lol: ). Pewnie bez trudu zgadniesz o jaki kawałek chodzi


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 5:46 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Postawiłem na Abbey Road bo to moja najukochańsza płyta Beatlesów. Od kiedy zainteresowałem się “naszymi” jest w moim rankingu numerem 1. Z kolei Biały Album to płyta nr 2 . Wybierałem więc pomiędzy doskonałością a ...doskonałością. Nie będę analizował i porównywał kompozycje z obu wydawnictw. Tylko kilka refleksji.
W moim przekonaniu Abbey Road to najwspanialej brzmiąca płyta Fabs! Wspominana słodkość brzmienia czy wypolerowanie nie ma tu nic do rzeczy. W pierwszym okresie Beatlesów znajdziemy dostatecznie więcej “słodyczy”'. Słyszałem osobiście kilka opinii ludzi , którzy za zespołem nie przepadają a jedyną płytą , którą cenią prawie w całości to właśnie Abbey. Dlaczego? Zawsze podkreślali ,że brzmi ona do dziś WSPÓŁCZEŚNIE , że to najbardziej rockowa płyta The Beatles (bębny! bas!- jak ktoś napisał kiedyś: “płyta basem stoi)”. Mnie też tak się wydaje. Mało kto do 1969 roku ,a nawet nieco później , brzmiał tak wspaniale.(Wyjątkami są np. debiutancki King Crimson czy Moody Blues)
Inna sprawa , że niektóre utwory z Abbey Road wyrwane z “kontekstu” tracą nieco ''mozaikowego” czaru np Mustard czy Sun King. Ich świetne dopasowanie dodaje im z pewnością splendoru. Podobne wrażenie odnoszę słuchając “Peppera”. Piosenki takie jak np. Rita czy Getting Better ,wyrwane z całości nie maja tego powabu. Są jednością z resztą płyty.
I tutaj plus dla White Album. Praktycznie każdy utwór to samodzielny byt.
Niektórzy twierdzili , że Biały jest za długi ( np. George Martin). Mnie to nie przeszkadza: im więcej Beatlesów tym lepiej .Choć gdyby okroić go do np. 17 utworów ( co wyrzucić?), mogłaby dla mnie być płytą wszech czasów.

Sumując: oba “bijące” się wydawnictwa , to dla mnie ścisła czołówka muzy okołorockowej ever!


Ostatnio edytowany przez dr Maxwell, Śro Paź 01, 2014 6:12 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 5:56 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Helter-Skelter napisał(a):
Swoją drogą wstyd sie przyznać , ale kiedys dawniej, myliłem Slade z jednym kawałkiem ...Yes, z lat osiemdziesiątych,(tak mi Szewczyk namieszał tą Videoteką


Tak Tobie namieszał na początku 1984 roku w programie Jarmark :D


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 10:13 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argus9 napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Here Comes The Sun vs Martha My Dear

Yer Blue, nie zestawiłbym takiej parki utworów. Ale jeżeli już wystawiłeś takich „przeciwników” :wink: , to u mnie Zdecydowanie z takiego pojedynku zwycięsko wychodzi Here Comes The Sun (mimo że bardzo lubię Martha My Dear). Powód jest jeden: GITARA AKUSTYCZNA Harrisona w Here Comes The Sun.


Spoko, moje utworowe pojedynki to sprawa czysto subiektywna. Dla mnie Martha My Dear jest odpowiednikiem Here Comes The Sun, tylko bardziej udoskonalonym. Akustyczna gitara w utworze Harrisona przy całym aranżacyjnym szaleństwie Marthy trochę nie dorasta jej do pięt :)
Jedno te utwory bardzo dzieli - popularność. Here Comes The Sun to evergreen na skalę kosmosu, Martha My Dear to jedna z mniej znanych kompozycji Beatlesów. Ale dla mnie nie ma to znaczenia.

Argus9 napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Na Białym Albumie ginie w powodzi innych utworów.

Dla mnie Martha My Dear nie „ginie” na Białym Albumie. Z prostej przyczyny: ja jestem jednak ‘winylowy’ :) . Ja widzę i słyszę Marthę NIE „gdzieś między” innymi piosenkami - to jest Otwieracz strony B Pierwszej Białej Płyty - a na Otwieracz zawsze zwraca się uwagę.


Na podwójnej płycie otwieracze stron B płyt są niestety mniej zauważalne. Pewnym "pechem" Marthy może być również jej obecność po chyba dwóch największych killerach całego Białego. A umówmy się, rzadko kto patrzy winylowo - Martha leci bezpośrednio po While My Guitar... i Happiness Is A Warm Gun. W takim towarzystwie utwór "ginie" niemal z urzędu.

Argus9 napisał(a):
Poza tym, to co u Beatlesów zawsze doskonałe - wybór kolejności utworów na albumach - Martha My Dear perfekcyjnie wpasowuje się w ‘parkę’ z następującym po niej I'm So Tired: Martha kończy się (pięcioma) dźwiękami schodzącymi w dół, a zaraz potem I'm So Tired zaczyna się (czterema) dźwiękami wędrującym w górę - niby drobiażdżek (taka ‘drabinka’), ale takie szczególiki-smaczki właśnie świadczą o Mistrzostwie Mistrzów :) .


Ciekawe spostrzeżenie! Uwielbiam takie smaczki - a ten musiał byc chyba dopasowany celowo.
Ale co do kolejności utworów na płytach Fabsów to jest mnóstwo potknięć, nawet na Białym.

Argus9 napisał(a):
Dodam jeszcze, że lubię wersję Slade (nagrali to na początku 1969 r. - tuż po premierze Białego Albumu). Niby nie wnosi nic nowego, ale brzmi solidnie i ma swój urok - te skrzypce robią tu dobrą robotę.


Fajne, chociaż nie wiem czy nie dlatego, że to cover niedocenionej perełki. Bo wersja Slade kompletnie nic nie wnosi. Wszystko odegrane 1:1.

dr Maxwell napisał(a):
Zawsze podkreślali że (...) to najbardziej rockowa płyta The Beatles


Ci co tak twierdzą po prostu nie słyszeli Białego Albumu :D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 12:00 am 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Yer Blue napisał(a):
dr Maxwell napisał(a):
Zawsze podkreślali że (...) to najbardziej rockowa płyta The Beatles


Ci co tak twierdzą po prostu nie słyszeli Białego Albumu :D


W moim subiektywnym odczuciu Biały Album jest najbardziej rockowy ze wszystkich płyt The Beatles.

Yer Blue napisał(a):
Jedno te utwory bardzo dzieli - popularność. Here Comes The Sun to evergreen na skalę kosmosu, Martha My Dear to jedna z mniej znanych kompozycji Beatlesów.


Here Comes The Sun góruje nad Martą prawie pod każdym względem - jest doskonały tak pod względem aranżacji jak i kompozycji. A jednak o wiele częściej słucham Martha My Dear... Piosenka Paula jest cieplejsza (o ile coś może być cieplejsze niż piosenka o nadchodzącym słońcu), ma chwytliwszą melodię i coś, czego nie mogę określić, coś co trochę odbiega od dostojnej gracji Here Comes The Sun.

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 12:23 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
"Martha My Dear" ... Inaczej wyglądałby dzisiaj jego status gdyby wyszedł na singlu. Podejrzewam, że byłby megaprzebojem.

Można gdybać i narzekać w odniesieniu do wielu Fab-Utworów, że nie wydano ich na singlach. Wielkimi przebojami na pewno byłyby np. I Saw Her Standing There, All My Loving, Drive My Car, Lucy In The Sky With Diamonds i tę listę można by ciągnąć i ciągnąć. Oczywiście zawsze można kwestionować takie, czy inne wybory na Fab-Single, ale Martha My Dear jako singlowy „mega-przebój” w 1968 roku? - zdecydowanie NIE - tradycyjnie :wink: pozwolę sobie nie zgodzić się z Yer Blue :wink: .

Tzn. Martha wydana na singlu byłaby zapewne przebojem, lecz nie w tym rzecz. Martha My Dear (przy całym uroku i moim lubieniu tej piosenki) jest, wg. mnie, utworem TYPOWO ALBUMOWYM, a nie singlowym. ‘Ukrycie’ tej kompozycji wśród innych Biało-Albumowych Asów dla mnie nie jest żadnym problemem - Prawdziwi Smakosze-Koneserzy :wink: i tak ją z tego ‘ukrycia’ wychwycą :) .

Dlaczego uważam, że Martha nie jest materiałem na singiel? Zazwyczaj (w przypadku innych wykonawców) single bywały albo forpocztą-reklamą albumu, albo - wydawane po albumie - były po prostu odcinaniem kuponów z popularności albumu. (Beatlesi nigdy nie wydawali singli ‘po-albumowych’). Natomiast ja uważam, że wszystkie single Beatlesów, niezależnie od albumów, znakomicie ilustrowały aktualny Etap Rozwoju zespołu, dokładnie prezentowały ‘wizerunek’ zespołu w danym momencie. Wystarczy choćby wziąć np. She Loves You i Strawberry Fields Forever / Penny Lane.

I w takim kontekście, Martha My Dear nie byłaby ‘dobrym’ singlem w 1968 roku - byłby to nieadekwatny ‘wizerunek’ ówczesnych Beatlesów, nie byłaby to dobra ‘wizytówka’ na tamten czas - może jeszcze w roku 1967 (w stylistyce Hello Goodbye, Penny Lane) taki singiel by McCartneyowi ‘uszedł’, ale w 1968 już nie. Pewnie nikt w zespole nie zaakceptowałby takiego wyboru na singiel, a taki pomysł nie przyszedł do głowy nawet samemu Autorowi. Zresztą, sądzę, że z tych samych powodów nie zdecydowano się na wydanie na singlu bardziej przebojowego Ob-La-Di, Ob-La-Da - również nie byłaby to ‘adekwatna wizytówka’ na tamten czas. Dorośli i bardziej Rockowi Beatlesi chyba już nie chcieli okupować szczytów list przebojów PIOSENKAMI, lecz UTWORAMI. O czym świadczy dobór kompozycji na pozostałe single zespołu.

Toteż, wydanie wówczas singla Hey Jude / Revolution było znakomity wyborem - bo znowu (jak zawsze) ukazuje Etap, w którym w 1968 byli Beatlesi. Nawet jeśli nie w pełni, to jednak lepiej niż ewentualny singiel ze skądinąd uroczą Martą.

A zatem, Albumowej Marcie mówię TAK :) , a Marcie-Singielce zdecydowane NIE :wink: .

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 6:18 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Lip 30, 2014 2:54 pm
Posty: 265
Miejscowość: Pepperland
Zgadzam sie z Argusem w 100% odnosnie Marthy jako singla. A co do porownania z here comes the sun to oba utwory sa sliczne i nie umialbym wybrac jednego. Here comes the sun zawsze stawialem wysoko, ale to piosenki o psie Paula slucham czesciej (w sumie nawet nie pamietam kiedy ostatnim razem sluchalem utworu Georga)

_________________
"Life is very short, and there's no time for fussing and fighting, my friend"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 7:30 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
"Spór" między Marthą a Here Comes, zawsze będzie przypominał wybór pomiędzy pomidorową a ogórkową. Każdy którąś lubi bardziej :wink: .
Ja, jako praktykujący wokalista mogę jedynie powiedzieć, że "Martha" jest piosenką trudniejszą do zaśpiewania od kompozycji Georga,
(pomijając oczywiście piękne harmonie w tej drugiej). Nalezy więc oddać mojemu mistrzowi, że jak na tak melodyjną piosenkę, to niezły wyczyn :D


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 8:12 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argus9 napisał(a):


Dlaczego uważam, że Martha nie jest materiałem na singiel? Zazwyczaj (w przypadku innych wykonawców) single bywały albo forpocztą-reklamą albumu, albo - wydawane po albumie - były po prostu odcinaniem kuponów z popularności albumu. (Beatlesi nigdy nie wydawali singli ‘po-albumowych’). Natomiast ja uważam, że wszystkie single Beatlesów, niezależnie od albumów, znakomicie ilustrowały aktualny Etap Rozwoju zespołu, dokładnie prezentowały ‘wizerunek’ zespołu w danym momencie. Wystarczy choćby wziąć np. She Loves You i Strawberry Fields Forever / Penny Lane.

I w takim kontekście, Martha My Dear nie byłaby ‘dobrym’ singlem w 1968 roku - byłby to nieadekwatny ‘wizerunek’ ówczesnych Beatlesów, nie byłaby to dobra ‘wizytówka’ na tamten czas - może jeszcze w roku 1967 (w stylistyce Hello Goodbye, Penny Lane) taki singiel by McCartneyowi ‘uszedł’, ale w 1968 już nie.


Martha My Dear to arcydzieło, bez względu na wizerunek Beatli taki czy inny w taki czy innym innym czasie. A co do forpoczty Białego - nie da się jej sprowadzić do 1-2 utworów. Martha też jest jedną z reprezentacji tej płyty - łącząca przebogaty aranż z boską melodią. Coś podobnego zastosowano zresztą na pierwszym singlu w 68 roku - Lady Madonna. A bardziej błahy Ballad Of John & Yoko świecił na singlu moment przed wydaniem Abbey Road. Naprawę Beatlesi mieli różnorakie single. Martha tylko ciekawie wzbogaciłaby ich obraz.
Dla mnie Martha to typowy materiał na singiel. Oczywiście nie zamieniłbym ją z Hey Jude, a tylko hipotetycznie stwierdzam, że Martha wyróżniona na małej płytce diametralnie zmieniłaby swój status popularności - bo to było punktem wyjścia.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 02, 2014 10:33 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2315
Miejscowość: New Salt
Zdecydowanie dęciaki nadają "Marcie" niesamowitego klimatu. W tym momencie zapożyczę słowo od mojego "ulubionego" znajomego i powiem "kosmos". Dla mnie to takie bolesne harakiri wybierać między genialnym utworem a genialnym.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 04, 2014 7:01 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
svarog napisał(a):
Ci co tak twierdzą po prostu nie słyszeli Białego Albumu :D

Znają , znają



Uważam Abbey Road za płytę bardziej “rockową” niż Biały Album. Proponuję mała zabawę w rockowym porównaniu obu płyt. Gatunek muzyczny rock jest tak pojemnym pojęciem ,a każdy z nas może inaczej definiować to pojęcie. W mojej subiektywnej ocenie muzyka rock ( bez żadnych dodatkowych określeń )kojarzy mi się z muzyką The Rolling Stones – nie hard rock , nie metal rock , nie progresive rock , nie art rock , nie blues rock ...a po po prostu rock. Zwłaszcza nagrania z lat 1969 -1974.
Dziś postanowiłem sobie udowodnić ,czy mam podstawy do subiektywnego przekonania ,że to jednak Abbey Road jest płytą bardziej rockowa niż White Album.

Co zaliczam do szeroko pojetej muzyki rockowej z Białego:

1. Back In the USSR
2. Dear Prudence
3.Glass Onion
4. While My Guitar Gently Weeps
5. Happinness Is a Warm Gun
6.I'm So Tired
7.Why Don't We Do It On the Road
8. Birthday
9. Yer Blues
10. Everyboy's Got To Something...
11.Sexy Sadie
12.Helter Skelter
13.Long Long Long ( no dobra , niech będzie)


A teraz Abbey Road:

1. Come Together
2. Something
3. Oh! Darling
4. I Want You...
5. You Never Give Me Your Money
6. Polythene Pam
7. She Came In Through...
8. Golden Sluimbers
9. Carry That Weight
10. The End


Subiektywny werdykt: Biały- 43.3% rocka , Abbey Road 58.8%. Wiem , wiem - brakuje może jeszcze czegoś z “białasa” ale przeciez mógłbym też dodać Mean Mr Mustard I jeszcze coś...Na plus Abbey Road dodałbym także brzmienie - zdecydowanie bardziej rockowe bas i perkusja. Może właśnie m.in. dlatego tą płytę lubi wielu z tych , którzy za Beatlesami nie przepadają

P.S. Świadomie nie dodałem wersji Revolution w wersji albumowej


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 04, 2014 7:11 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Jeszcze jedna refleksja: nigdy chyba w muzyce pop-rock, nikt nie nagrał płyty tak zróżnicowanej stylistycznie jak Biały Album.Być może też nikt nie odważy się w przyszłości powtórzyć coś takiego. Tylko Beatlesi mogli sobie pozwolić na taki "wybryk". Znacie inne przykłady?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 04, 2014 8:36 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Jeśli chodzi o wybór utworów ‘rockowych’ na obu albumach zawsze można dyskutować, ale co do jednego dr Maxwell ma absolutną rację: sposób realizacji nagrań - na Abbey Road jest zdecydowanie bardziej Rockowy. PERKUSJA i BAS! Gdyby Helter Skelter zostało nagrane tak jak I Want You, albo Come Together…

W latach 60. rok różnicy to Epoka!

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Paź 06, 2014 12:07 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Nie wyobrażam sobie mocniej odegranego Helter Skelter. Gdyby ten utwór przetrwał do sesji Abbey Road to byłby wykrojony z surowizny i końcowych szaleństw. Byłby dużo bardziej wygładzony i pewnie mógłby nawet wyjść na singlu. Uważam, że podczas sesji do Abbey Beatlesi bardzo wypieszczali utwory, jednocześnie eliminując bardziej szaleńcze ich fragmenty (jak choćby z You Never Give Me Your Money czy Something). Abbey Road ma bardziej uwypuklony bas, brzmi bardziej wykwintnie ale jest to efekt dojrzałości i precyzji a nie "urockowienia" utworów. Twierdze, że buczący i niechlujny bas z Helter Skelter to czysty rockowy brud, definiujący styl.

Co do listy rockowych utworów to na pewno dodałbym Savoy Truffle, Revolution1, Piggies oraz Wild Honey Pie. Kwestia indywidualnego definiowania pojęcia "rock".
Zresztą ilosć piosenek nie ma tu znaczenia a indywidualny charakter tych nagrań. Rockowe numery z Białego to czysta, nieupiększona surowizna i rdza. Abbey, poza I Want You jest mocno wygładzony, czasem podlany lukrem lub efektowna melodią - owszem, momentami niesamowicie doprecyzowany basem i takim "zgraniem" ale to nie czyni ją bardziej rockową płytą moim zdaniem.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Paź 06, 2014 9:20 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Yer Blue napisał(a):
Uważam, że podczas sesji do Abbey Beatlesi bardzo wypieszczali utwory, jednocześnie eliminując bardziej szaleńcze ich fragmenty (jak choćby z You Never Give Me Your Money czy Something)


Słuchając sesji do Abbey Road nie odnosiłem nigdy wrażenia "wypieszczania" oryginałów w porónwaniu do wcześniejszych take'ów. Szaleńcze fragmenty , jak to określiłeś, raczej nie pasowałyby do Something. Końcówka You Never Give Me Your Money przerodziła się w mały jam i dobrze ,że nie "rozciągnęła" niepotrzebnie zawartość albumu.

Yer Blue napisał(a):
Helter Skelter to czysty rockowy brud

Słuchając jednej z jego wersji dochodzę do wniosku ,ze perkusja brzmi ...hmm. W innych rękach zabrzmiałaby mocniej. Ekspresję utworu potęgują moim zdaniem wokal , bas i nagrana "blisko" gitara. Nie będę jednak negował (rzecz jasna) zamysłu artystów.

Yer Blue napisał(a):
Co do listy rockowych utworów to na pewno dodałbym Savoy Truffle, Revolution1, Piggies oraz Wild Honey Pie.


Wild Honey Pie?!


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 54 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY