www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Living In The Material World vs. Brainwashed
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=8&t=3488
Strona 1 z 2

Autor:  Fearless. [ Wto Cze 17, 2014 11:42 am ]
Temat postu:  Living In The Material World vs. Brainwashed

Poza debiutem prawdopodobnie dwie najbardziej cenione solowe płyty George'a. ;)

Wydana w 1973 roku Living In The Material World czy pośmiertnie wydana w 2002 roku Brainwashed?

Załącznik:
Living In The Material World.png
Living In The Material World.png [ 78.84 KiB | Obejrzany 22939 razy ]

Załącznik:
Brainwashed.png
Brainwashed.png [ 201.89 KiB | Obejrzany 22939 razy ]

Autor:  svarog [ Wto Cze 17, 2014 12:21 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Idealny dobór płyt do pojedynku. Myślę, że Brainwashed był trochę wzorowany na LITMW. Bardzo podobna jest budowa tytułowych utworów obu albumów. Teksty wielu piosenek odwołują się do przekonań religijnych George'a. W obu przypadkach płyty zawierają także utwory już kiedyś wydane. Jest jednak duża różnica czasu i warunków w jakich powstały.

Fearless. napisał(a):
Poza debiutem prawdopodobnie dwie najbardziej cenione solowe płyty George'a.


Jednak trochę wyżej stawiam Cloud Nine, który przywrócił George'a szerszej publiczności oraz mniej cenione przez krytykę George Harrison z 1979 i 33i1/3.

Autor:  Rocky1995 [ Wto Cze 17, 2014 12:29 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

svarog napisał(a):

Fearless. napisał(a):
Poza debiutem prawdopodobnie dwie najbardziej cenione solowe płyty George'a.


Jednak trochę wyżej stawiam Cloud Nine,

Nic dodać nic ująć

Autor:  Fearless. [ Wto Cze 17, 2014 12:33 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

svarog napisał(a):
Fearless. napisał(a):
Poza debiutem prawdopodobnie dwie najbardziej cenione solowe płyty George'a.


Jednak trochę wyżej stawiam Cloud Nine, który przywrócił George'a szerszej publiczności oraz mniej cenione przez krytykę George Harrison z 1979 i 33i1/3.

Oczywiście wygeneralizowałam kierując się tym co widzę ;) Nie każdy musi przecież tak myśleć (ja również nie stawiam Brainwashed na podium). Choć Cloud Nine rzeczywiście jest również płytą przez większość cenioną.

Jeśli o mnie chodzi to bez wahania wybieram LITMW. Ta płyta zajmuje u mnie mocne 2 miejsce, tuż za ATMP. Wszystkie 13 utworów (uwzględniając bonusy) bardzo lubię, a parę z nich to istne perły. Niektóre kompozycje brzmią bardzo... beatlesowsko. Zawsze nazywałam tą płytę "beatlesowską ATMP", bo czuć tu echo debiutu, ale jednocześnie jest tu też sporo beatlesowskiego uroku, choć płyta ma swój unikalny klimat, którego nie ma żadna inna. Geniusz. 10/10

Do Brainwashed mam mieszane uczucia. Wprawdzie zaliczam tą płytę do grupy tych, które lubię (w moim rankingu zajmuje 6 miejsce), ale zdecydowanie nie jest to to, co przeciwnik. Kilka utworów mi się podoba, kilka jest mi całkowicie obojętnych, a niektórych nie mogę słuchać. Najlepszy jest zdecydowanie finałowy utwór tytułowy (choć tylko główny motyw mi się podoba, końcówka niekoniecznie), poza tym naliczyłam 7 w porządku kompozycji (jednak bez jakiegoś wielkiego szału). Album oceniłabym na 6,5-7/10.

Autor:  svarog [ Wto Cze 17, 2014 2:18 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Zacznę od tego, co mi się trochę mniej podoba w LITMW.

Fearless. napisał(a):
Jeśli o mnie chodzi to bez wahania wybieram LITMW


W pierwszej chwili chciałem zagłosować bez wahania na LITMW ale muszę jeszcze to dobrze przemyśleć. Wprawdzie LITMW odniósł ogromny sukces, jednakże to właśnie ten album zapoczątkował "równię pochyłą" w twórczości George'a. Brak współpracy z dobrym producentem spowodował, że bardzo uwydatniły się niektóre niedociągnięcia "cichego Bitlesa".

Najbardziej razi nieodpowiedni dobór tonacji niektórych piosenek. Wokal George'a, który zachwycał w każdym miejscu ATMP, Abbey Road, Let It Be czy Białego Albumu tutaj został boleśnie obnażony. Mam na myśli przede wszystkim Try Some, Buy Some, Who Can See It i That's All. Jednak wielką niespodzianką było dla mnie jak przyjemnie może zabrzmieć jego głos jeśli zaśpiewa The Light That Has Lighted The World trochę niżej, tak jak w demo zamieszczonym na Early Takes Vol.1.

Słuchacza, który dopiero co zachwycał się ATMP może razić pewien brak rozmachu aranżacji i mniejsza dynamika. Jedyny "prawie rocker", czyli tytułowa piosenka po pewnym czasie zaczyna wydawać się za długi. Nawet taki potencjalny hit jak Don't Let Me Wait To Long wydaje się trochę za bardzo rozwlekły.

Autor:  Yer Blue [ Wto Cze 17, 2014 10:09 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Obie płyty są dla mnie niemal perfekcyjne. Na jednej i na drugiej są po 2-3 utwory niepowalające, najwyżej dobre, ale juz reszta jest wysokich lotów. Material World przez swoje podobieństwo do All Things Mus Pass (jak i do późnych Beatlesów) zawsze będzie mi bliższa. No i jednak ma ciutkę lepsze kompozycje, ale minimalnie. Brainwashed zamyka u mnie podium najlepszych płyt George'a. Też bardzo ją cenię. Pod względem zawartych emocji nawet przewyższa konkurenta z 73 roku, chodzi głównie o kontekst jej powstawania - w obliczu choroby - i wydania. Wiadomo. Przez te skojarzenia odbiera sie ją inaczej niż wszystkie inne płyty Beatlesów. Choć paradoksalnie najwięcej w niej werwy, a mniej ballad - ze wszystkich płyt George'a.

Co do Cloud Nine - nigdy za nią nie przepadałem.


svarog napisał(a):
Bardzo podobna jest budowa tytułowych utworów obu albumów.


Właśnie dopiero sobie to uświadomiłem. Faktycznie.

Średnio przepadam za okładkami obydwu płyt. Zresztą Harrison dość rzadko kiedy miał specjalnie udane moim zdaniem.

Autor:  Helter-Skelter [ Wto Cze 17, 2014 11:07 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Na pierwszy rzut ucha bliżej mi do Brainwashed, na co bez wątpienia wpływ ma obecność Jeffa przy produkcji :D .
Material posiada również sporo atutów, ale akurat ten album muszę sobie odświezyć, aby mieć pełniejszy obraz pojedynku.
Rzeczywiście, na płycie z lat siedmdziesiątych co wychwycił Svarog, wyjątkowo wysokie tonacje jak na Georga.
Róznica w The Light That Has Lighted The World, między demo a wersją płytową, wręcz kolosalna.
Zresztą, zdaje się po tej płycie zaczęły sie problemy z głosem Cichego Beatlesa :wink:

Autor:  svarog [ Śro Cze 18, 2014 6:59 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Chciałbym dodać jeszcze jedną cechę wspólną obu albumów. Otóż zostały one wydane po bardzo udanych płytach i po długim oczekiwaniu. W jednym i drugim przypadku George po wydaniu odpowiednio ATMP i C9 zaangażował się w pracę nad albumami innych artystów i koncerty.

Szczególnie długie było oczekiwanie na następcę Cloud Nine. Słuchy o nowej płycie dochodziły już od dawna. Były także pewne "przecieki", jak na przykład wykonanie piosenki Any Road. Fałszywy alarm wywołało u mnie wydanie piosenki Horse To The Water.

Yer Blue napisał(a):
Co do Cloud Nine - nigdy za nią nie przepadałem.


Wiem, że ta komercyjna płyta nie wszystkim przypadła do gustu. Ja usłyszałem ją po raz pierwszy w latach osiemdziesiątych, kiedy byłem dobrze osłuchany z ówczesną muzyką i jedyne co czułem podczas słuchania to ogromny zachwyt i podekscytowanie. Niewiele jest albumów przepełnionych taką magią. Przynajmniej częściowo dzięki nawiązaniu do klimatu The Beatles. I prawdopodobnie dlatego oczekiwałem, spodziewałem się i w sumie prawie byłem pewien, że Brainwashed będzie czymś podobnym. Okres czasu, jaki upłynął od wydania C9 był tak długi, że George miał prawo nagromadzić więcej dobrych kompozycji niż przed wydaniem ATMP.

I tutaj niestety spotkał mnie zawód. Powinienem uwzględnić wszystkie nieszczęścia jakie spotkały George'a przez ten czas. Dlatego uważam, że album jest i tak dobry. Piosenki śpiewane są przez faceta z jednym płucem, a jednak brzmią ostro i świeżo.

Następne podobieństwo do LITMW: wykorzystanie piosenek podarowanych wcześniej innym artystom. Run So Far kontra Try Some, Buy Some i Sue Me Sue You Blues.

Bardzo lubię Run So Far i odkąd poznałem wersję Erica Claptona pragnąłem usłyszeć wersję George'a. Jednak jestem zawiedziony. Te wersje są identyczne, zamieniono chyba tylko wokal...

Oprócz pewnych analogii do LITMW dostrzegam również echa Traveling Wilburys (Any Road, czy Looking Through My Life). Prawie w ogóle nie widzę tutaj nawiązań do stylu C9, chociaż czytałem, że P2 pochodzi z tego okresu.

Tym, co najbardziej mi się podoba na Brainwashed jest Stuck Inside A Cloud, Marwa Blues, Pisces Fish i utwór tytułowy.

Autor:  svarog [ Czw Cze 19, 2014 9:58 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Pisałem już o pewnym podobieństwie budowy tytułowych utworów z obu albumów. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na coś, z czym być może nie wszyscy się zgodzą. Wszyscy pamiętamy o tym, co zrobił Paul na swoim albumie Give My Regards To Broad Street - nagrał nową wersję Eleanor Rigby a zaraz po niej piękny instrumentalny Eleanor's Dream. Dlaczego o tym piszę? Mam nieodparte wrażenie, że utwór Marwa Blues jest takim instrumentalnym dopełnieniem utworu Be Here Now. Podobne tempo i rytm. Wydaje mi się, że występują również podobieństwa w linii melodycznej. Naturalnie Marwa Blues nie jest tak ascetyczny. Ma bogatą aranżację. Jednak wydaje mi się, że jest to rozwinięcie piosenki z 1973 roku.

Autor:  Helter-Skelter [ Czw Cze 19, 2014 11:09 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Ostatecznie zagłosowałem na Brainwashed. Bardziej w tym pojedynku przekonuje mnie dojrzalszy George.
Zarówno kompozycyjnie, instrumentalnie jak i wokalnie. Widze, że na razie jestem odosobniony z jednym głosem :D

Autor:  Yer Blue [ Czw Cze 19, 2014 11:42 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

No i dobrze, że Brainwashed ma jakiś punkt.

Svarog, jakoś nie dostrzegam podobieństwa między Be Here Now a Marwa Blues. Oba są mistyczne, ale tak żeby Marwa Blues był rozwinięciem tego pierwszego to tego nie słyszę.

Jak dla mnie Material World wygrywa głównie przez mocniejszą czołówkę. Sue Me Sue You Blues to jedna moich ulubionych piosenek George'a, bezgranicznie tez uwielbiam That's All, The Light... oraz Give Me Love. Z Brainwashed takie wrażenie robią na mnie 3 utwory: tytułowy, Rising Sun oraz Marwa Blues. Z tym, że do Sue Me Sue You nie dorównuje żaden.
Poza tymi najmocniejszymi punktami obydwu płyt poziom jest już raczej wyrównany.

Autor:  Dżejdżej [ Pią Cze 20, 2014 1:13 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

svarog napisał(a):
Pisałem już o pewnym podobieństwie budowy tytułowych utworów z obu albumów. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na coś, z czym być może nie wszyscy się zgodzą. Wszyscy pamiętamy o tym, co zrobił Paul na swoim albumie Give My Regards To Broad Street - nagrał nową wersję Eleanor Rigby a zaraz po niej piękny instrumentalny Eleanor's Dream. Dlaczego o tym piszę? Mam nieodparte wrażenie, że utwór Marwa Blues jest takim instrumentalnym dopełnieniem utworu Be Here Now. Podobne tempo i rytm. Wydaje mi się, że występują również podobieństwa w linii melodycznej. Naturalnie Marwa Blues nie jest tak ascetyczny. Ma bogatą aranżację. Jednak wydaje mi się, że jest to rozwinięcie piosenki z 1973 roku.

Mam podobne odczucia - może to dlatego , że Be Here Now to jeden z moich ulubionych utworów George'a , uwielbiam tę prostotę środków - asceza - dobrze to ująłeś.

Autor:  Argus9 [ Pią Cze 20, 2014 2:59 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Mam Szczególne Podejście (Emocjonalne) do Obu Albumów, nie wiem czy uda mi się to jakoś przekazać. Pozwlekam jeszcze z ‘opiniowaniem’, ale pierwsze myśli jakie mi przyszły, to takie że ‘Living In The Material World’ jest Albumem (Przepięknie) DOSTOJNYM (nieprzystającym już [choćby tekstowo] do tamtych czasów…), natomiast ‘Brainwashed’ jest NajBardziej GITAROWYM Albumem GH - począwszy od pierwszych słów na Tej Płycie: ‘Give me that plenty of that guitar’. :)

I tak sobie myślę, że ze Wszystkich ex-Fab4, George H. jest chyba najbardziej „dla Koneserów”.

Autor:  svarog [ Pią Cze 20, 2014 10:18 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Argus9 napisał(a):
‘Brainwashed’ jest NajBardziej GITAROWYM Albumem GH - począwszy od pierwszych słów na Tej Płycie: ‘Give me that plenty of that guitar’.


W pełni się z tym zgadzam. Wydaje mi się, że jest to zgodne z kierunkiem, w jakim poszedł George razem z Traveling Wilburys a także, do pewnego stopnia podczas pracy nad Real Love. Ale LITMW niewiele tutaj ustępuje Brainwashed - gitary dominują m.in. w Give Me Love czy Don't Let Me Wait To Long.

Jestem skłonny zaryzykować przypuszczenie, że o ile George swoim albumem Cloud Nine chciał nawiązać do The Beatles i ATMP, o tyle Brainwashed mogło być nawiązaniem do LITMW.

Nadal wstrzymuję się z głosem, chociaż jeszcze nie dawno bez wahania byłby to LITMW.

Argus9 napisał(a):
Mam Szczególne Podejście (Emocjonalne) do Obu Albumów


Pamiętam pewien kurs autobusem, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Stuck Inside A Cloud. Nie wiem czy ktoś oprócz mnie w autobusie w ogóle zaprzątał sobie tym głowę ale ja od razu rozpoznałem kto śpiewa. Potem zdobyłem płytę i nie mogłem się doczekać jej odtworzenia. Musiałem spędzić noc w pracy i nie wytrzymałem - włączyłem na sprzęcie, który się tam znajdował. Tej samej nocy jeden z klientów wykorzystując moją nieuwagę uciekł z towarem za około 100 zł. Powiedział "Biorę!" - i w nogi. Nie zamierzałem go ścigać. Zapłaciłem i w ogóle się tym nie przejąłem - tej nocy i w tym stanie ducha tylko mu współczułem, że zamiast delektować się nową płytą uprawia taki proceder... Myślałem tylko o stracie jaką ponieśliśmy kiedy odszedł George.

Autor:  Argus9 [ Sob Cze 21, 2014 9:52 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Svarog, Piękna (mimo wszystko) Opowieść. Chociaż bardziej do niej pasowałby album ‘Living In The Material World’, wraz z jego Przesłaniem…

Okoliczności pojawienia się ‘Brainwashed’ w moim życiorysie nie były aż tak ‘dramatyczne’, ale też dobrze je pamiętam.

BARDZO wyczekiwałem tej płyty, więc ‘musiałem’ ją mieć w momencie premiery. Gdy już była znana data jej ukazania się - poniedziałek, to w poprzedzającą sobotę, niespodziewanie, mój niezawodny do tamtej pory samochód zdechł był :( , a dotarcie do płytowego sklepu w wielkim mieście to ponad godzinna podróż samochodem… Znajdź tu w niedzielę kogoś, kto pożyczy ci samochód… Znalazłem! :) Kumpel zgodził się użyczyć mi ‘malucha’ (małego Fiata), który stał u niego nieczynny od kilku miesięcy. Przez noc udało się naładować akumulator, a pozostałe ‘mankamenty’… No cóż, auto od roku nie miało aktualnego przeglądu, a dowód rejestracyjny wciąż był na nieżyjącego od chyba 3 lat ojca tego kumpla… Poza tym, to była jesień i nastąpiło załamanie pogody :( . W maluchu nie działało ogrzewanie, więc jechałem w czapce i w rękawiczkach, nie działały też wycieraczki, a padał jakiś śniego-deszcz, toteż konieczne były częste przystanki w celu udrożnienia szyby przedniej… Ale i tak byłem w sklepie pierwszy przy kasie - z albumem ‘Brainwashed’! :)

Jednak najgorszym ‘mankamentem’ tej wyprawy było to, że w ‘maluchu’ oczywiście nie było odtwarzacza CD, więc przez całą drogę powrotną zerkałem na album GH - mając go, lecz nie mogąc go odsłuchać w czasie jazdy…

A gdy wróciłem, ze względów zawodowych, nie mogłem przesłuchać Tej Płyty, aż do wieczora… Natomiast potem - pół nocy było już Pełne Harrisonowania! :)

Autor:  dr Maxwell [ Sob Cze 21, 2014 10:07 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Argus9 napisał(a):
No cóż, auto od roku nie miało aktualnego przeglądu, a dowód rejestracyjny wciąż był na nieżyjącego od chyba 3 lat ojca tego kumpla… Poza tym, to była jesień i nastąpiło załamanie pogody :( . W maluchu nie działało ogrzewanie, więc jechałem w czapce i w rękawiczkach, nie działały też wycieraczki, a padał jakiś śniego-deszcz, toteż konieczne były częste przystanki w celu udrożnienia szyby przedniej… Ale i tak byłem w sklepie pierwszy przy kasie - z albumem ‘Brainwashed’! :)


No cóż - po prostu stara szkoła beatlesowskiej jazdy :D
Świetne!

Autor:  Fearless. [ Nie Cze 22, 2014 10:15 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Argus9 napisał(a):
No cóż, auto od roku nie miało aktualnego przeglądu, a dowód rejestracyjny wciąż był na nieżyjącego od chyba 3 lat ojca tego kumpla… Poza tym, to była jesień i nastąpiło załamanie pogody :( . W maluchu nie działało ogrzewanie, więc jechałem w czapce i w rękawiczkach, nie działały też wycieraczki, a padał jakiś śniego-deszcz, toteż konieczne były częste przystanki w celu udrożnienia szyby przedniej… Ale i tak byłem w sklepie pierwszy przy kasie - z albumem ‘Brainwashed’! :)

Wow :D :D :D Cóż za poświęcenie!

Autor:  bobski66 [ Nie Cze 22, 2014 10:37 am ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

Zagłosowałem na "Living In The Material World" choć więcej przeżyć mam z "Brainwashed". Napiszę tylko, że płytę kupiłem w Katwijku w Holandii i jechałem po nią 16 km (w jedną stronę) rowerem. Kupno i przejażdżka należały do przyjemności. Pamiętam, że czytałem wtedy w prasie, że George pozostawił jeszcze około 50 niewydanych piosenek i cały czas (naiwnie?) na nie czekam.

Autor:  svarog [ Nie Cze 22, 2014 3:53 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

dr Maxwell napisał(a):
No cóż - po prostu stara szkoła beatlesowskiej jazdy :D


Wyprawy Argusa i Bobski66 to dla mnie najlepsze przykłady poświęcenia. Przywodzą mi na myśl jazdę Bitlesów z rozbitą szybą, o której gdzieś czytałem.

Argus9 napisał(a):
Jednak najgorszym ‘mankamentem’ tej wyprawy było to, że w ‘maluchu’ oczywiście nie było odtwarzacza CD,


Pamiętam ten ból. Czasem przegrywałem sobie coś na kasetę magnetofonową. To było niesamowite uczucie, kiedy po raz pierwszy Bitlesi mogli mi towarzyszyć w samochodzie :D

bobski66 napisał(a):
czytałem wtedy w prasie, że George pozostawił jeszcze około 50 niewydanych piosenek i cały czas (naiwnie?) na nie czekam


Wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Od początku dziwiłem się, że po takiej długiej przerwie na album trafiło stosunkowo mało nowego materiału.

Autor:  Argus9 [ Nie Cze 22, 2014 4:27 pm ]
Temat postu:  Re: Living In The Material World vs. Brainwashed

bobski66 napisał(a):
...płytę kupiłem w Katwijku w Holandii i jechałem po nią 16 km (w jedną stronę) rowerem.

Znowu Wspaniała Historia! :) Oczyma wyobraźni widzę Fana-rowerzystę wśród tulipanów i wiatraków :) . Gdybym był reżyserem, to dla dodania 'dramatyzmu' dorzuciłbym jeszcze do tej sceny skrzypiący łańcuch :wink: i telepiący się błotnik :wink: .

Kto by pomyślał, że z albumem Brainwashed łączą się Takie Okoliczności :) . Nie przewidziała tego nawet chyba Autorka tego pojedynku...

Strona 1 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/