Liver_2 napisał(a):
Sprawdziłem u
Philipa Normana (książka o
Lennonie) - co pisze o tym, dlaczego
George Martin w 1970 roku nie zajmował się płytą
Let It Be (zajmował się w 1969, ale to inna historia). W 1970
Allen Klein uparł się, aby stworzyć płytę z materiałów sesji z pierwszych miesięcy 1969, chociaż
Beatlesi nie mieli już do tego serca. Trzeba przyznać, że udało mu się znaleźć człowieka, który odpowiadał wszystkim
Beatlesom (w 1970 roku było to wielkie osiągnięcie!) - wiadomo,
Phila Spectora. Odpowiadał do czasu, gdy
Paul usłyszał efekt.
Właściwie
Norman nie pisze, dlaczego
Klein nie zwrócił się do
Martina. A sam
George Martin mówił w wywiadzie (blog
Ryszarda), że w ogóle nie wiedział o tym, że jest przygotowywana płyta! Sądził, że chodzi o film!!!
No i teraz jest problem - czy to dobrze, że
Let It Be wyprodukował
Phil Spector?
Lennon mówił, że taśmy były beznadziejne, a
Spector dopiero nadał tej muzyce jakiś kształt. Oczywiście pozostaje pytanie - jaki kształt nadałby tej płycie
Martin (razem z wszystkimi
Beatlesami, ten układ zawsze się sprawdzał)?
Głosy na forum, które świadczą o tym, że
Let It Be to płyta szczególna, inna od pozostałych, zapewne pozwalają przypuszczać, że decyzja
Kleina (i
Lennona) była słuszna. Oczywiście,
Kleinowi nie chodziło przede wszystkim o muzykę. Nowy materiał
The Beatles na rynku... No, wiadomo -
The Beatles obok wielu innych rzeczy znaczy - kasa.
Pozostała muzyka.
===================
Oraz
Phil Spector Dziwne że zupełnie pominął Glyna Johnsona który jako pierwszy zmiksował album i nadał mu jako pierwszy pewien kształt, Spector dość dużo od niego zapożyczył (One after 909, I Me Mine, Let it Be (Single), Maggie Mae, Dig it, The Long and Winding Road) oczywiście odpowiednio to remiksując dodając orkiestrę itd.
Co do Martina to na pewno on jest producentem Singla Get Back/Don't Let Me Down, widnieje również jako producent Singla Let it Be.
Moim zdaniem Spector (i chyba Lennon) mieli zły pomysł na skończenie tego albumu, próbując zrobić z niego kolejny Abby Road czy Biały Album, w efekcie mamy bardzo niedoskonałe nagrania z prób do koncertu, z samego koncertu i jedną piosenkę ze studia na to wszystko jest nałożona "ściana dźwięku" Spectora, brzmi to dziwnie i nienaturalnie i jest dalekie od tego czym ten album pierwotnie był czyli po prostu zapisem prób przed koncertem. Poza wszystkim Spector zrobił kilka dziwnych ruchów, usunął DLMD, skrócił Dig it, zostawił Maggie Mae i wiele "rozmów" ze studia które ni jak się mają do założeń kolejnego albumu beatles.
Tak na marginesie to w mojej opinii najbliżej idei Spectora jest o ironio Let it Be Naked, tam nie ma żadnych rozmów ze studia, nie ma bzdurnych pioseneczek, a każda z tych które zostały jest zremiksowana tak by brzmieć idealnie pod względem technicznym, efektem jest album płaski i bez duszy.