Helter-Skelter napisał(a):
No własnie czasami odnoszę wrażenie, że w takich rankingach najważniejsze dla niektórych, jest ukazanie wyższości Lennona, a nawet Harrisona nad McCartneyem.
Że wszystko czego się nauczył, zawdzięcza Winstonowi. Komponowanie, pisanie tekstów, baa...niektórym pewnie się nawet wydaje , że to John pokazywał Paulowi jak chwytać funty.
A ja czytając takie komentarze mam wrażenie, że niektórzy pod wpływem wyników, które są nie po ich myśli popadają w dziecinny przesadyzm na granicy teorii spiskowych
Helterku, pojechałeś teraz klasykiem
Z drugiej strony dziwi kogoś, że Imagine i My Sweet Lord są tak bardzo popularne, a takie Band On The Run dużo mniej? Bo mnie jakoś nie. Przyjrzyjcie sie indywidualnym listom - 2 klasyki Johna i George'a są na prawie każdej liście, dla odmiany Macca solo dostawał głosy w kratkę. Nie ma singla, który jednomyślnie wszsyscy by lubili. Czy to znaczy, że ktoś chce kogos wywyższać, czy może zwyczajnie single Paula nie przypadają wszystkim do gustu? Pytanie retoryczne.
Dżejdżej napisał(a):
nasuwa się zatem nieco sarkastyczny wniosek - najlepsi Beatlesi to martwi Beatlesi !
Oj bardzo sarkastyczny, Jurku
Idąc tym tropem można by stwierdzić, że All Things Must Pass, Imagine i Plastic Ono Band są tak bardzo cenione ponieważ ich twórcy już nie żyją
Myśle, że najbardziej niepomyślny dla Paula był jednak ranking utworów The Beatles. O ile pamiętam to w top 30 było chyba 7 kompozycji Paula, a aż 20 Johna. W dodatku w top 5 były 3 numery Johna, jeden wspólny Johna z Paulem i jeden George'a. A frekwencja wyniosła ponad 80 głosujących, więc z pewnością wyniki przypadkowe nie były. Aż dziwne, że wtedy nie doszło do sytuacji zniesmaczenia sromotną przegraną utworów Paula i teoriami w stylu "najlepsi Beatlesi to martwi Beatlesi"
.
W singlowym rankingu widzę raczej remis miedzy Lennonem a McCartney'em - biorąc całokształt pod uwagę. Więc nie bardzo rozumiem te nastroje rozżalenia.