Argus9 napisał(a):
Yer Blue, wracamy do kwestii ‘lubienia’ bądź ‘nie lubienia’ jakiegoś tam utworu. Soily ma prawo Ci się nie podobać, ale z tego faktu nie wynika ‘automatycznie’ że jest to utwór ‘słaby’.
I mówi to autor słów "To You jest słabe i to jest Obiektywny Fakt"
Toż pewnie, że kwestia nie lubienia to tylko moja opinia, nie wiem dlaczego to tak drążysz
Argus9 napisał(a):
Zaś strona B… Beatlesi nie lekceważyli stron B i myślę że Paulowi to podejście zostało – dowodów dobrych utworów na stronach B jest u niego całkiem sporo. Lubiane przez Ciebie (przeze mnie również) Oh Woman Oh Why
to także strona B. To ‘tylko’ strona B, albo ‘aż!’ strona B. Strony B singli potrafiły bardziej zapadać w świadomość niż niektóre utwory albumowe. Oczywiście mówię o tamtych czasach. Wówczas u McCartneya strony B to nie były ‘spychadełka’.
Znam mnóstwo przypadków kiedy to B-side bije A stronę, ale to nie zmienia faktu, że jest to miejsce przeznaczone dla utworów, którym daje sie zwyczajnie mniejszą szanse na stanie się popularnym i tak w 99% przypadków właśnie jest. I Soily się w ten schemat wpisuje.
Jedne z wyjątków to Don't Let Me Down czy I Am The Walrus, które są chyba popularniejsze od odpowiednio - Get Back i Hello Goodbye. Więcej nie znam.
Oczywiście strony B są bardzo ważne. Dla koneserów. Przeciętny słuchacz nie zdaje sobie nawet sprawy jakie są strony B nawet najpopularniejszych singli. Nawet znam to ze swojego przypadku. O ile strony B singli jakkolwiek powiązane z Beatlesami są i były mi w większości znane, tak np. o stronach B innych zespolów czasem dowiaduje się przez przypadek, a słucham ich muzyki od lat. Całkiem niedawno uświadomiłem sobie np jak bogate są strony B singli Depeche Mode, a słucham ich pasjami od ponad 20 lat i uważam sie za fana. Właściwie dopiero od 2 lat poznaje strony B singli innych zespołów niz Beatlesi i rodzina. Strony B to jednak sprawa dośc osobliwa, dla zboczeńców
Argus9 napisał(a):
Prawdziwi Fani powinni 'kojarzyć' Wszystko – ja tak pojmuję ‘definicję’ fana. Nie wszystko musi im się bezkrytycznie podobać (oby tak nie było!), ale powinni Znać Twórczość swoich Idoli.
Troche przesadzasz. Definicja określenia "prawdziwy fan" jest bardzo płynna i najczęściej nadużywają go fanatycy (wiem, że nim nie jesteś). Naprawdę, wystarczy kochać muzykę. Poznanie wszystkiego jest czasem ponad siły (sam nie znam kilku płyt Ringo, a wszystkie strony B singli Paula znam od niedawna). Szczególnie jak słuchasz 120 kapel a nie 3.
Poza tym już dawno wyrosłem ze pojęcia idol i obecnie mnie ono trochę mierzi.
Bogey Music napisał(a):
Uwierz mi, że kolejne pokolenia fanów, bardziej kojarzyć będą Soily(utwór wybitnie koncertowy), niż Twoje ukochane perełki w stylu... Struggle
To akurat nic zaskakującego bo Struggle to japoński bonus, rzecz jeszcze bardziej osobliwa niz strona B singla. Nie mówiąc juz o tym, że Struggle jest dośc trudny w odbiorze.
Soily zapisze się w kartach historii dzięki obecności na Wings Over America i filmie Rock Show, czyli od strony koncertowej. Bez tego nikt by specjalnie nie kojarzyl strony B singla Maybe I'm Amezad.