Robiłem sobie ‘luźne notatki’, a jak je zebrałem to wyszło tasiemcowo…
OtwarcieBTTE - Reception: otwarcie najgorsze z możliwych, świadczy o jednym – brak pomysłu na rozpoczęcie płyty. Chyba na żadnym albumie Macca tak ewidentnie nie spalił otwarcia – nie oszukujmy się – przecież odsłuchując BTTE od początku, chyba każdy czeka żeby to Reception wreszcie się skończyło i żeby zaczęło się Getting Closer, zgadza się?
Jak można (z Takim Doświadczeniem) popełnić takie albumowe faux pas w intro albumu? Najgorszy otwieracz spośród wszystkich albumów McCartneya.
LT - Pierwsze Dziewięć Ciepłych Pływających Klawiszowych Dźwięków jednoznacznie zapowiada Klimat płyty: Będzie Melodyjnie
. Jedna z najbardziej melodyjnych introdukcji na albumach Paula.
AkustykiWe’re Open Tonight kontra I’m Carrying oraz Deliver Your Children – sprawa jest pozadyskusyjna: LT wygrywa jeśli nie przez nokaut, to na pewno BTTE przegrywa walkowerem
.
TemperaturaLT Emanuje (stałym) Ciepłem jako Całość.
BTTE ma temperaturę ‘skaczącą’.
BTTE ma jeden Niesamowicie Ciepły ZaCieplacz – Baby’s Request
. Od Lat Macca nie napisal takiego ‘rasowego’ numeru. Przepiękna kompozycja.
BrzmienieNo właśnie – płyty dzieli niewielki odstęp czasowy, natomiast BTTE brzmi zdecydowanie lepiej niż LT. Nie wiem, czy to zasługa producenta (Chris Thomas), czy też miejsc gdzie nagrywano BTTE (między innymi w szkockim zamku!), ale mój jedyny zarzut pod adresem LT, to nieco ‘głuchawe’ brzmienie – mocno zaakcentowany bas, kiepsko nagrana perkusja i słabo wyeksponowane dźwięki wysokie – jest tak jakoś ‘matowo’ i w wersji winylowej, i na CD, dlatego niecierpliwie czekam na remasterową reedycję ‘Archives’.
Zawartość / Spójność / Układ utworówNa LT jest 100% spójności, świetnie zakomponowana kolejność utworów, wszystko na wlaściwym miejscu.
Na BTTE brak ‘linii przewodniej’ - całość rozłazi się co chwila, od braku intro począwszy. Utwory bardzo dobre przeplatane są knotami i zapychaczami.
LT jest albumem stanowiącym przemyślaną, zamkniętą całość – tego brakuje BTTE. Powiem tak - gdyby z BTTE wywalić: Reception, We’re Open Tonight, To You, Million Miles i The Broadcast i nie wstawiać w ich miejsce żadnych ‘zamienników’, tylko resztę zostawić, powstałby album krótszy - o Beatlesowskim czasie trwania (30 parę minut) i byłaby to płyta BARDZO BARDZO DOBRA! BTTE zyskałby pod względem konsekwencji i dynamiki.
Czy coś usunąłbym z LT? No właśnie NIE. Mimo pokaźnego (na czasy winylowe) czasu odtwarzania (51’30), próba usunięcia czegokolwiek z LT zakłóciłaby Spójność tego albumu. Nawet takie ‘niepozorne’ Cuff Link ma sens, bo jest znakomicie umieszczone na LT – idealnie wpasowuje się po nagłym finale Backwards Traveller.
BTTE cierpi na ten sam problem, który dotyczy paru innych albumów McCartneya – a mianowicie jest to typowa Makkowa ‘niedoróbka’ - Macca ma parę płyt, które mogłyby być bardzo dobre w 100%, a są dobre, czy też bardzo dobre w 2/3, czy w 3/4, czy w 80%, a żeby ‘dobić’ to czasu standardowego albumu zapychane są kiepskimi, albo dziwnymi wypełniaczami, co naprawdę dziwi gdy zna się całe mnóstwo Maccowych utworów odrzuconych – naprawdę dobrych.
Co (mnie) nie zachwycaLT – nie przepadam za Girlfriend (chociaż solo gitary wyborne) i… nie jestem fanem przebojowego With A Little Luck. Wiem, ma wszelkie cechy przeboju, miła aranżacja zmyślne delikatne klawisze, ale jakoś nigdy nie rzucało mnie na kolana – jest takie trochę zbyt przyjemne, żeby nie powiedzieć ‘wazeliniarskie’ dla list przebojów (Macca jest w tym dobry). A jak dodać do tego ‘teledysk’, który kojarzy mi się z programami ‘rozrywkowymi’ w stylu telewizji NRD, to powstaje Koszmarny Koszmarek
. (tak przy okazji, singiel With A Little Luck został wydany w Polsce przez Tonpress)
Ale to nic w porównaniu z BTTE!
BTTE – knoty oczywiste wszyscy wymieniają (Reception, Million Miles, The Broadcast), ale jest tu KNOT NAD KNOTAMI, a mianowicie ‘dzieło’ zatytułowane To You. Toż to totalny ODSTRASZAK! Nikt nie jest mi w stanie wytłumaczyć (łącznie z McCartneyem) dlaczego, mając w poczekalni tyle dobrych i bardzo dobrych odrzutów, zamieszcza na albumie takie BYLE CO – nie ma tu NIC: ani tytuł, ani melodia, ani słowa, ani aranżacja, ani wykonanie, nawet wstęp do tego ‘utworu’ jest beznadziejny, zupełnie bez koncepcji – po prostu pustka, nic, ‘utwór’ o niczym - taka pusta Makkówka
.
I jeszcze uwaga odnośnie ‘dziwnego’ The Broadcast (który pasuje do BTTE jak świnia do pomarańczy). Głos czytający fragmenty angielskiej literatury to Harold Margary – właściciel zamku Lympne, w którym częściowo nagrywano BTTE. Nie pamiętam z jakiego źródła mam w głowie tę informację, ale podobno The Broadcast to efekt takiego ‘układu’ między Paulem a panem Margary – w rewanżu za goszczenie Wingsów w zamku, jego właściciel został ‘uwieczniony’ na albumie. A głos jego żony, Dierdre Margary, słyszalny jest w końcówce Reception. Czyli Państwo Margary zostali uwiecznieni w dwóch knotach
.
Utwory Szczególnie Ulubione (przeze mnie)W zasadzie, mógłbym wymienić te same tytuły co moi przedmówcy, ale zacisnąłem uszy i z trudem wybrałem z każdego z albumów moje TOP 4:
LT:
Cafe On The Left Bank (przeWspaniała, przeUrocza, przeOptymistycznie Radosna Kwintesencja tego co można nazwać ‘Klimatem Wings’)
Don’t Let It Bring You Down (chyba kolejna niezauważona, niedoceniona Balladowa Perełka McCartneya, z dużą rozpiętością rejestru wokalu, ale także z przeCudowną gitarą – Pływającą, Muskającą, Psychodelizującą, może nawet… Zmysłową?)
Deliver Your Children (uwielbiam ten utwór – to jest odpowiedź na pytanie: czy gitara akustyczna może być ciarko-twórcza? – otóż może! Rewelacyjny Duet Wokalny Denny-Paul.
London Town (klasyka - melodia, aranż, perfekcyjne harmonie wokalne, Muzyczne Delicje)
BTE:
Old Siam, Sir (dla mnie rewelacja bezkomentarzowa, zawsze tylko zastanawiałem się czy riffy wymyślił Paul, bo chyba napisał to przy fortepianie, czy jednak za riffy odpowiedzialny jest Laurence Juber.
Winter Rose – Macca mistrz od miniaturek (ciekawa instrumentacja)
Getting Closer (takiego McCartneya nie sposób nie lubieć – mieszanka rocka i popu w odpowiednich proporcjach, żywiołowo zagrane i świetnie zaśpiewane, jeden z najlepszych numerów w karierze Wings)
Baby’s Request - to w czym McCartney jest niezrównany: Ciepłe Balladowe Melodie. Jedna z jego najładniejszych kompozycji - do słuchania przy kominku w zimowe wieczory. Mogę tego słuchać w nieskończoność. (wersja z Kisses On The Bottom już nie jest taka miła)
InstrumentaleLT - Cuff Link – to tylko łącznik, poza LT nie ma sensu.
BTTE – Rockestra Theme – uwielbiam! Macca ma na swoim koncie całkiem sporo instrumentali i zawsze zastanawiało mnie dlaczego (mając taką smykałkę do atrakcyjnych melodii) nie jest w stanie napisać naprawdę dobrego instrumentala. Tu wreszcie wypaliło. To najlepszy instrumental McCartneya.
Bajery winyloweLT - do winyla dołączony jest duży, dwustronny plakat, rozkładany - o wielkości sześciu okładek winylowych.
BTTE - każda strona winyla ma podtytuł – strona A: ‘sunny side up’, strona B: ‘over easy’. Są to terminy oznaczające 2 różne sposoby smażenia jaj (sadzonych). Na naklejkach, po obu stronach winyla są odpowiednie zdjęcia jaj usmażonych na te 2 sposoby.
Ja tam od zdjęć jaj
wolę plakat.
Skrzydlatość, czyli zawartość Wingsów w WingsachNo właśnie - oba albumy firmowane są nazwą Wings, ale…
LT brzmi od początku do końca jak album Wings, natomiast BTTE - cóż formuła Wings chyba się rozmyła i nieodwracalnie kończyła wraz ze schyłkiem lat 70. Słychać to po mniejszej roli jaką na BTTE odgrywa…
Denny Laine (najważniejsza po McCartneyu Wingsowa Postać)
LT – Denny Laine jest współtwórcą 5 utworów (i głównym wokalistą w dwóch)
London Town
Children Children
Deliver Your Children
Don't Let It Bring You Down
Morse Moose And The Grey Goose
BTTE – Denny Laine to tylko jeden utwór: Again And Again And Again
PodsumowującBTTE być może ‘wygrywa’ wyjętymi z niego poszczególnymi kompozycjami (oddzielonymi od chwastów), natomiast LT wygrywa Całością.
Bardzo lubię obie płyty, ale JAKO CAŁOŚĆ, BTTE nie dorasta LT do pięt, a pod względem Wingsowości BTTE częściowo Wingsowa jest, częściowo od Wingsowości mocno ‘odlatuje’, co słychać gołym uchem. LT ma na wskroś ten charakterystyczny, ciepły, czasem rockowy, a czasem sielski, ale bardzo angielski, Maccowo-angielski Klimat Wingsowy – tego brak (na połowie) BTTE. Bardzo mocno współodpowiedzialny za Wingsowość był Denny Laine. Niepodważalnie. Umniejszenie jego Wingsowej Roli na BTTE dla mnie jest bezsprzecznie ‘namacalnym dowodem’ de-Wingsyzacji Paula: spośród 14 tytułów na BTTE, siedem to na pewno nie jest brzmienie Wings.
BTTE - Na tej płycie jest parę świetnych numerów, ale to nie jest ALBUM, to jest zbieranina nie pasujących do siebie utworów, w większości bardzo dobrych, ale źle współistniejących obok siebie (stare charakterystyczne Wings i nowe ostrzejsze Wings). Jedno jest pewne w odniesieniu do BTTE – Paul miał (jak zawsze) zestaw dobrych kompozycji, ale nie miał KONCEPCJI NA ALBUM. Bardzo lubię te Dobre Utwory z BTTE i mam taki trochę żal i niedosyt, że w 1979 roku McCartney schrzanił możliwość zrobienia naprawdę Dobrego Albumu.
Natomiast London Town zawsze stawiam w czołówce najlepszych albumów McCartneya
.