Rita napisał(a):
Niemniej jednak na pierwszej płycie jest też trochę takich utworów, bez których Biały spokojnie mógłby się obejść albo które wręcz działają na jego niekorzyść (Don't Pass Me By, a takie wypełniacze to dla mnie np. Rocky Racoon czy Bungallow Bill).
Apropos Bungalowa Billa. Tez uważam, że jest wyraźnie słabszy ale muszę przyznać, że jest idealnie wmontowany między Wild Honey Pie a Genly Weeps i moim zdaniem pasuje tam bezbłędnie. Słuchałem sobie wczoraj pierwszej strony Białego Albumu i tam nie ma zbędnego dźwięku - wszystko fajnie się ze sobą łączy i niczego bym tam nie zmieniał. A już przejście z Bungalowa do utworu Harrisona jest wprost bajeczne. Pierwszą stronę uważam za perfekcyjną, słucha sie jednym tchem.
Drugą niekoniecznie. Właściwie rzadko kiedy mam ochotę przebrnąć ją całą. Tam jest za dużo krótkich utworów a nie ma żadnego dłuższego, poważniejszego. W ogóle to taka trochę żartobliwa strona Białego, lekka i z przymrużeniem oka. I przez to monotonna. Zaskakuje również obecność aż 3 akustycznych utworów Paula, co tez wprowadza lekką stagnację.