Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 9:56 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

With The Beatles vs For sale
With The Beatles 46%  46%  [ 11 ]
For Sale 54%  54%  [ 13 ]
Razem głosów : 24
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pon Mar 10, 2014 7:32 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Dawno już się zastanawiałem nad zestawieniem, dwóch płyt z gatunku tych wczesnych. Jako , że Help odpoczywa po pojedynku :wink: ,
a A Hard Days Night, z racji "super-maszyny" Lennon -McCartney, miało by większe fory :lol: , postanowiłem skonfrontowac dwie
płyty robione w tzw "biegu", czyli koncerty, tworzenie legendy i goniące terminy na kolejny album. Na obu , oprócz
mistrzowskich piosenek największego duetu kompozytorskiego w historii(wówczas jeszcze nie mieli o tym pojęcia), sa równiez covery,
jako wypełniacze, ale często już kultowe perełki.
Z jednej strony mam świadomość przewagi "optycznej" drugiego w dyskografi albumu, ale ...
Odłamkowym ładuj!


Załączniki:
1.jpg
1.jpg [ 67.77 KiB | Obejrzany 17333 razy ]
2.jpg
2.jpg [ 7.24 KiB | Obejrzany 17333 razy ]


Ostatnio edytowany przez Helter-Skelter Wto Mar 11, 2014 12:05 am, edytowano w sumie 2 razy
Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 10, 2014 11:23 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Ciekawe, że takich klasyków jak Sgt. Peppers vs Revolver czy Biały Album kontra Abbey Road na razie nikt nie rusza. Pewnie za duży kaliber ;)

Ten pojedyne jest dla mnie bardzo ciekawy bowiem w powszechnej opinii są to 2 najmniej lubiane płyty zespołu, nie licząc Yellow Submarine - płyty nie traktowanej poważnie.

Tak więc pojedynek toczy się o nie byle co, bo w końcu o zaszczytne miano najgorszej płyty Beatlesów :)

Dla mnie najgorszym albumem jest With The Beatles. Beatles For Sale jest wg mnie o klasę lepszy. W ogóle uważam, że od momentu wydania A Hard Day's Night zespół wspiął się na inny poziom i z rozpędu kolejne dzieło też momentami było niezwykle udane. Choć niestety bardzo nierówne. For sale, co słychać, był robiony na kolanie - z jednej strony kilka arcydzieł, z drugiej parę numerów doczepionych na siłę by zapełnić miejsce.
Potem rozwinę myśl, najpewniej po tym, jak mnie Argus zainspiruje.

Bardzo jestem ciekaw, która płyta wygra. Myślę, że jedna i druga ma liczny negatywny elektorat więc jakiejś drastycznej przewagi jak dotychczas być nie powinno.

Helter - starym, indiańskim zwyczajem dodaj ankietę i zdjęcia okładek płyt.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 10, 2014 11:38 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Mhm… spodziewałbym się bardziej pojedynku ‘Please Please Me’ kontra ‘With The Beatles’, ale po namyśle – jest to ciekawy układ, choć z przeskokiem o rok.
Yer Blue napisał(a):
Bardzo jestem ciekaw, która płyta wygra. Myślę, że jedna i druga ma liczny negatywny elektorat więc jakiejś drastycznej przewagi jak dotychczas być nie powinno.

U mnie jedna z nich Wygra ZDECYDOWANIE :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Mar 10, 2014 11:51 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
With TB i Please Please Me to też fajny duet do skonfrontowania, nic nie stoi na przeszkodzie by kiedyś go stworzyć. Z tym, że tutaj walka jest na pewno bardziej zacięta, Please Please Me to jednak przy drugiej płycie klasyk.

Helterku, nie miałeś większych okładek? :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 12:01 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Zgadzam się co do formatów pojedynków jeszcze nieodbytych he,he
Ale juz w ocenie na wstępie mamy remis, bo ja wyżej cenię With :D
Zgadzam się z Toba Piotrze, co do wartości dodanej po A Hard Days Night, ale muzyczno-kompozycyjnie
u mnie zdecydowanie druga próba chłopaków. Nawiasem mówiąc , mój brat, średnio zaawansowany fan, uwielbia ten
album i gdybym zapytał go który lubi najbardziej, ten z pewnością byłby na podium.
Skąd więc mój zachwyt? Przede wszystkim energia i jeszcze ta nieporadność realizacyjna, cała młodość
rzucona na głęboką wodę, a jednak już z małym sznytem po debiucie.
Zwalający z nóg opener, urokliwe All I`ve Got To Do i mega hit forever następujący tuz po nim.
Nowatorskie wówczas Not A Second Time, czy pierwszy, kompozycyjny w oficjalnym wydawnictwie,
chrzest bojowy Georga. Oraz rzecz która w moim odczuciu wyróznia go na tle innych tego typu wydawnictwach
...covery. Zawiera najlepsze...Please Mr. Postman,Till There Was You oraz You Realy i Devil.
Ze słabszych to Money, ale tylko dlatego że jakoś nigdy nie rozumiałem fenomenu tej piosenki w ogóle. Nawet pełny ekspresji
wykon Johna, nie zmienił mojego podejścia do tej piosenki(wracał do niej wszak), więc była pewnie dla niego czyms takim,
jak Twenty Flight Rock dla Paula.
Jesli chodzi o okładki to raczej remis, ze wskazaniem na hamburski klimat :wink: .
Natomiast rozstrzyganie kwestii Winston vs James na tych albumach raczej mija sie z celem.

Oczywiście, to wszystko o czym pisze wychwalając With, nie stwarza jakiejś miażdzącej dominacji nad For Sale, ale faktem
jest, że z pierwszych płyt, odkąd pamiętam, For Sale słuchałem najrzadziej

P.S Faktycznie okładki wyszły ogromniaste, ale pierwszy raz się bawiłem w taką oprawę he,he
P.P.S ...poprawiłem


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 12:40 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Jezu, tym razem naprawdę mam problem.
W sumie zawsze traktowałam obie płyty mniej więcej na równi - nie jako całości, a jako zbiory, wśród których jest kilka dobrych numerów (jeśli wiecie, co mam na myśli, bo wydaje mi się, że ujęłam to dosyć mętnie).
No i właśnie chyba tę zawartość dobrych numerów potraktuję jako kryterium.
For Sale jest trochę dojrzalsza, to fakt. I znaleźć można na niej kilka naprawdę świetnych perełek, jak I'm looser, czy Eight Days a Week (od czasu wiadomego koncertu wbił się do mojej czołówki ulubionych piosenek Beatlesów i nie chce stamtąd wypaść).
Wybiorę chyba jednak With The Beatles ze względu na klasyki, które uwielbiam: "All My Loving", "Please Mr. Postman", "Roll over Beethoven" czy "Money (That's What I Want)". Moim zdaniem chłopcy brzmią tu świeżo i mega hambursko. Lubię tę ich surowość, charakterystyczną dla ich początków. Niemal czuć tu jeszcze atmosferę klubu. Potem, z czasem, na kolejnych albumach to jakoś zanika.
Na mój wybór również mógł mieć wpływ fakt, że album ten niezmiernie kojarzy mi się z filmem "Backbeat".

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 12:23 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Kwi 11, 2006 10:21 pm
Posty: 2315
Miejscowość: New Salt
U mnie stosunkiem głosów 11:9 zwyciężyła płyta Beatles For Sale. Nie wiedziałem jak to rozstrzygnąć gdyż obie płyty wydają się w miarę równe. Policzyłem zatem piosenki które mi się podobają i tak to wyszło.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 1:30 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Emeela napisał(a):
album ten niezmiernie kojarzy mi się z filmem "Backbeat".


Uchwyciłaś sedno. With The Beatles można by umownie traktować jako ...studyjny zapis okresu hamburskiego :D


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 1:59 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Obie płyty mają wiele punktów wspólnych.
1. Są najmniej lubiane wśród fanów (oczywiście nie przez wszystkich, ale tendencja jest wyraźna)
2. Obie są wydane pomiędzy klasycznymi pozycjami zespołu, szczególnie jest to widoczne na przykładzie Beatles For Sale. Płyty zakleszczone pomiedzy klasykami.
3. Mają podobna konstrukcję repertuaru. Wybitny opener i do trzeciego utworu wysoki poziom. Taki syndrom trzech bardzo mocnych piosenek na wejściu dla zmylenia przeciwnika. A dalej jest już bardzo różnie.
4. Wyjątkowo mało wyszukane tytuły, po prostu paździerzaste :)
5. Jedyne płyty zespołu, które w moim odczuciu wyszły głównie z obowiązku, by wypełnić kontrakt. Momentami przypadkowy repertuar. Jakby powychodziły taśmowo.

Punkty 3 i 5 to w sumie tylko moje, subiektywne odczucie, więc można się nie zgodzić ;)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 2:09 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Helter-Skelter napisał(a):
Uchwyciłaś sedno. With The Beatles można by umownie traktować jako ...studyjny zapis okresu hamburskiego :D


Dzięki!
No i to jest w nim najlepsze, moim zdaniem. :)

Piotrku, oczywiście masz rację w swoich punktach - przynajmniej moim zdaniem.
Jednak przyznaj, że "With The Beatles" brzmi jakby świeżej w porównaniu z BFS ;]

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 3:56 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Płyty wybrane idealnie do pojedynku! Mają wiele wspólnego. Głosuję na With The Beatles, moim zdaniem ta płyta to dynamit.

Od pierwszego utworu czuć siłę. Ten sam klimat co singiel I Want To Hold Your Hand. Zgadzam się z opisem Heltera, z jednym wyjątkiem. Uwielbiam Money w wersji z tego albumu. Był czas kiedy włączałem tę płytę tylko dla tej piosenki a szczególnie fragmentu, gdzie John i Paul krzyczą, po czym następuje "solo". Końcówka jest szalona i niekiedy mam wątpliwości czy zespół trzyma tempo :D Poza tym uwagę zwracają przebój All My Loving (z For Sale tylko Eight Days A Week może z nim próbować konkurować), Don't Bother Me (George dorównuje tutaj według mnie kolegom, tak dobry poziom zaprezentuje potem dopiero na Białym Albumie), I Wanna Be Your Man (szaleństwo!), Not A Second Time no i oczywiście covery. Uwielbiam głos Johna z Mr. Postman i You Really Got A Hold On Me. George i cały zespół jest świetny w Roll Over Beethoven. Barwa głosu Paula z Till There Was You jest niepowtarzalna.

Beatles For Sale ma także mocne momenty. Dla mnie najlepsze są: Eight Days A Week, Every Little Things (polecam również wersję zespołu Yes!), proste I'll Follow The Sun i spośród coverów Everybody's Trying... , Rock And Roll i Kansas City. W zasadzie podobają mi się wszystkie utwory z tej płyty, nawet Mr. Moonlight ale brakuje tego mocnego brzmienia z With The Beatles. Na A Hard Days Night było to zrekompensowane dużą ilością przebojów i melodyjnością. Ostatecznie For Sale kojarzy mi się z czymś przejściowym - takie czyszczenie magazynów przed Help :wink:

Jeśli chodzi o okładki - zdecydowanie With The Beatles. Bitlesi budzą na niej respekt :D

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 5:10 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Mhm… dla mnie ‘wygrany’ niejako ‘z góry znany’, ale przeprowadźmy ‘uczciwy’ :wink: proces.

Tytuły:
wg. mnie oba fajne: krótkie i chytliwe. (czytałem taką ‘interpretację’, że to ‘For Sale’ to taka niby ‘wyprzedaż’ coverów po autorskim A Hard Day’s Night?)

Okładki:
Lubię oba zdjęcia, myślę, że pasują do zawartości albumów. WTB – surowe, BFS – ciepłe. (BFS to w wersji winylowej pierwsza rozkładana okładka Beatlesów). Przeczytałem też opinię na temat ewentualnego ‘związku‘ między zdjęciem na BFS, a zawartością albumu: „czy na tych twarzach nie widać przypadkiem oznak zmęczenia?” Mhm… może rzeczywiście po trzech znakomitych albumach to pierwsza ‘zadyszka’?

Otwieracze:
It Won’t Be Long – już po 1 sekundzie jest czad! No Reply – najbardziej (i jedyny) ‘pasywny’, delikatny otwieracz na płytach zespołu. Choć go bardzo, bardzo lubię, to jednak otwarcie WTB jest Porażające!

Klasyki – takie które przeszły do historii (również koncertowej), znane i pamiętane do dzisiaj:
WTB: All My Loving i Wanna Be Your Man, a BFS – chyba nic… (?)
(uwielbiam I’ll Follow The Sun, ale światu ‘postronnemu’ nie jest tak znany jak All My Loving – lubiany i kowerowany)

Kowerowość:
Covery WTB wygrywają z coverami BFS prawie przez nokaut! Na BFS naprawdę mocnymi coverami są tylko Rock And Roll Music i Kansas City. (lubiane przeze mnie Everybody’s Trying To Be My Baby jest za delikatne jak na rock and rolla). WTB to najmocniejsza kowerowo płyta Beatlesów.

Czadowość:
Zdecydowanie WTB! BFS nie ma tego kopa, nie ma tu Beatlesów żywiołowych (poza Rock And Roll Music i Kansas City). To chyba główny „zarzut” pod adresem BFS. Oprócz energii, WTB ma taką chropawą surowość, co nadaje temu albumowi więcej autentyczności, podczas gdy BFS jest taki bardziej ‘wykalkulowany’. WTB jest chyba najbardziej surowym albumem Beatlesów i jak przymknąć ucho na parę ballad, to zaryzykowalbym, ze to jedyny… ‘punkowy’ :wink: album zespołu (w odpowiednim – liverpoolskim :) znaczeniu tego słowa). Stawiam na surowiznę WTB.

Gitara GH:
Na BFS klarowna i czysta, rzekłbym, że miejscami aż zbyt sterylnie za czysta (poza lekkim omsknięciem w Every Little Thing). GH na BFS jest o wiele bardziej dojrzałym i zdyscyplinowanym gitarzystą – to ważne przy pracy w studiu, ale odnoszę wrażenie, że czasem gra niemal ‘instruktażowo’ i… brak tej ikry. Na BFS Harrison gra głównie ‘Carlowo Perkinsowo’, ale najlepsza jego partia na tym albumie, to gdy gra bardziej rasowo – solo w Kansas City. Na WTB mniej jest gitary GH, ale jest bardziej zróznicowana: inna w Roll Over Beethoven, inna w I Wanna Be Your Man, i wreszcie PONADCZASOWA w Till There Was You – mogę tego sola słuchać w nieskończoność! (tak przy okazji to pierwszy utwór unplugged na płytach Beatlesów). Obiektywnie gitara GH na BFS jest dojrzalsza, pełniejsza, ale przez to że precyzyjna jak w laboratorium co do każdej nutki… to np. ‘zabija’ Everybody’s Trying To Be My Baby. Na WTB gitara GH jest bardziej chropawa, zadziorniejsza – zadziornie Fajniejsza. Wstęp do I Wanna Be Your Man – mistrzostwo świata – jeden dźwięk, podciągnięcie struny i jazda! :) A solo w All My Loving - bez komentarza!
GH jako rock and rollowiec (i wokalista, i gitarzysta) za pomocą Roll Over Beethoven bije Everybody’s Trying To Be My Baby. (nawet mimo jednego nieczystego dźwięku w solówce Beethovena).

Perkusja:
BFS to chyba najsłabsza perkusyjnie płyta Ringo (taki jest niemrawy i delikatny). A w Words Of Love to nawet gra na walizce! :lol: Z drugiej strony, taki charakter kompozycji na BFS zmusza do pasywnego bębnienia… Gra Ringo na WTB jest poza dyskusją: czy to Roll Over Beethoven, czy Not A Second Time, czy All I’ve Got To Do. (w ‘innowacjach’ perkusyjnych jest remis – na WTB w Till There Was You i Don’t Bother Me gra na bongosach, w przypadku BFS w Every Little Thing gra na kotle, a walizka się nie liczy :wink: )

Brzmienie:
BFS robi brzmieniowo wrażenie bardziej dopracowanej, wygładzonej, wypolerowanej, mniej szorstkiej (poza Kansas City) ale brak jej zęba.
Wraz z BFS kończy się era albumów żywiołowo spontanicznych pełnych młodzieńczej energii i radości, w zamian na BFS jest większa dbałość o brzmienie bardziej dopieszczone ‘ładne’, bardziej zawodowe, ale ucieka trochę ta rock and rollowa dusza – no cóż: coś za coś (coś się kończy, coś się zaczyna) .Miejscami na BFS chłopcy są aż zbyt poprawni, aż nadto uładzeni – Honey Don’t – żeby chociaż jedna struna zabrzęczała, przecież to rock and roll! (ciekawostka: jeśli się nie pomyliłem, to ustaliłem, że Honey Don’t to jedyny utwór, który po rozpadzie zespołu został zagrany i zarejestrowany przez każdego ex-Beatlesa).
Brzmieniowo WTB bliżej jest duszy koncertowego zgiełku, BFS bliżej domowego ‘ciepełka’. Wolę ten zgiełk. :)

Realizacja:
BFS bardziej Perfekcyjna. WTB – John Lennon mówił, że materiał na tym albumie jest lepszy niż to się wydaje, a niedoskonałości to wina George’a Martina, i że on – John Lennon, chciałby któregoś dnia osobiście ponownie przemiksować te taśmy. …czy ja wiem? Są drobne wpadeczki, ale dodaje to tylko uroku. :)

Układ utworów na albumie:
Na BFS covery nie współgrają z kompozycjami własnymi, jest jakiś zgrzyt, rozdźwięk, mi BFS wyraźnie ‘dzieli się’ na utwory L-McC i na obce. Jest niespójność. Ta płyta nie jest dobrze poukładana, ale z drugiej strony, z tym materiałem nie da się jej inaczej, dobrze ułożyć. BFS to najbardziej ‘zbałaganiony’ album Beatlesów. Oczywiście pytanie - co by było gdyby: zasilić BFS 3 utworami: Leave My Kitten Alone, I Feel Fine, She’s A Woman – album dostałby powera! (tylko które usunąć?).
Układ na WTB może trochę młodzieńczo szalony, ale trzyma się kupy - covery i utwory własne brzmią ze sobą.

Bajery / smaczki:
‘podwójne’ zakończenie w Everybody’s Trying To Be My Baby – zawsze mi się ten chwyt podobał, organy Hammonda w Mr Moonlight, ale to nic przy (Not A Second Time) fortepianowym solo George’a Martina granym jednym palcem – z perkusją Ringo w tle – takie rzeczy zdarzają się w muzyce tylko raz.

Minusy:
BFS – niezamieszczenie Leave My Kitten Alone (drugim równie wielkim ‘błędem’ było chyba tylko nieskorzystanie z Not Guilty na Bialym Albumie), oraz… uwaga: BFS to jedyny album Beatlesów, na którym NIE MA ostrego rockera autorstwa zespołu! (niewybaczalne! :wink: )
WTB – Hold Me Tight.

Podsumowując:
Tak naprawdę, to lubię oba albumy. :D
Jest miedzy nimi zaledwie12 miesięcy różnicy – a słychać jak bardzo dojrzeli muzycznie – siedmiomilowy skok w stronę profesjonalizmu.
Na WTB są bardziej ‘szczenięcy’ (w dobrym znaczeniu tego słowa) na BFS jakby przez dojrzałość bardziej wyrafinowani, czy nawet kalkulujący (?).
Tym razem zdecydowanie wybieram tę młodzieńczą energię, spontan, żywioł.

PS. Żeby nie było o BFS tak całkiem na nie, to wbrew powszechnym opiniom oswiadczam, że LUBIĘ Mr Moonlight. Nie wiem skąd to całe zamieszanie, z tym utworem - to chyba tak się porobiło, że to taki przysłowiowy chlopiec do bicia, i że to tak chyba „wypada narzekać” :wink: na Mr Moonlight (?) Dla mnie Mr Moonlight (może to prekursor You Know My Name?) jest takim zderzeniem ‘knajpiarskiego’ grania (żartobliwego, przecież to zabawa, ale – co ważne - zaczynają się eksperymenty w studio z instrumentami - ciekawe brzmienie, ciekawe instrumentarium) z cholernie rasowym wokalem Lennona – przecież on to świetnie śpiewa! A wokal w intro – bajka!

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Ostatnio edytowany przez Argus9, Wto Mar 11, 2014 5:39 pm, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 5:35 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Emeela napisał(a):
Jednak przyznaj, że "With The Beatles" brzmi jakby świeżej w porównaniu z BFS ;]


Na pewno bardziej dynamicznie, w tym sensie na pewno świeżej. Choć patrząc np, na aranżacje to te z With TB brzmią dość staroświecko w porównaniu z For Sale, na której są już pewne nowinki.
Druga płyta Beatli wygrywa tym, że ma lepszy klimat całości - taką właśnie nieposkromioną żywiołowość młodzieńczą, niech będzie, że hamburską. Na Beatles For Sale w ogóle nie czuje klimatu całości - to raczej przypadkowy zbiór utworów.

Obydwie płyty można porównać na 2 sposoby. Repertuar własny i cudzy - tak będzie najsprawiedliwiej. Akurat jest po tyle samo utworów z obu kategorii.
Kompozycje autorskie na Beatles For Sale to wg mnie ekstraklasa. To jest poziom niemal A Hard Day's Night. Każdy utwór mi się podoba, w większości cholernie bardzo. I tutaj odczuwam przepaść w stosunku o With TB, bowiem na drugiej płycie mamy takie kwiatki jak Hold Me Tight czy Little Child a i Don't Bother Me odnotowywany jest chyba tylko z powodu debiutu Harrisona. Kurczę, nawet I Wanna Be Your Man to rzecz średnia. Decydująca jest jednak ilość numerów genialnych. Na With TB za takiego uważam tylko It Won't Be Long, na For Sale aż 3: No Reply, I'll Follow The Sun oraz 8 Days A Week. Z tym, że No Reply to moja ulubiona kompozycja zespołu do czasów Revolvera (tak, nawet na Help! i Rubber Soul nic jemu nie dorównuje). Nie przesadzę jeśli powiem, że samo jedne No Reply jest dla mnie wartościowsze od całego With The Beatles razem wziętego.
A co do All My Loving - to bardzo dobry utwór, który jest jednak poniżej średniej czwartej płyty. Lubię go i wprowadza mnie w bardzo dobry nastrój ale to bardzo przereklamowana piosenka.

Zupełnie inaczej wyglądają sprawy w pojedynku cudzego materiału. Na With The Beatles są 3 naprawdę świetne przeróbki: Till There Was You, Money oraz Devil In Her Heart. Wszystkie 3 bardzo lubię, choć nie ukrywam, że 2 ostatnie polubiłem dopiero w tym roku. Please Mr Postman tez jest ok (jak na przeróbkę).
A cóż mamy na Fo Sale? Chyba nic. Żadnego utworu zapożyczonego bym nie wyróżnił na plus. Od biedy Rock & Roll Music oraz Mr Moonlight, chociaż bardzo na siłę by jakoś wybronić tę płytę z opresji. Pozostałe 4 to są jakieś bolesne momenty, o których lepiej nie wspominać. Sprawa jest dla mnie prosta i oczywista. Przeróbki ciągną Beatles For Sale mocno w dół, momentami go pogrążają.
Aczkolwiek dla mnie cudzy repertuar to nic ważnego i traktowanego specjalnie serio. Liczą się autorskie kompozycje i to one decydują o sile Beatles For Sale i zdecydowanej przewadze nad With The Beatles.

Co do okładek. Zdecydowanie stawiam na zmęczone twarze na For Sale w jesiennej scenerii i tymi rozmazanymi liśćmi (chyba liśćmi - w sumie zawsze mnie intrygowały te 2 obiekty o słabej ostrości na przedzie ;)) na pierwszym planie. Poezja.
Okładki z With TB nie lubię. Potworna.

EDIT: O, w międzyczasie przyszedł post Argusa. Chyba go zostawię na wieczór ;)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 5:43 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
o w międzyczsie przyszedł post Argusa. Chyba go zostawię na wieczór ;)


Prosiłeś o "inspirację" :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 7:36 pm 
Offline
Sun King
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Kwi 08, 2005 3:13 pm
Posty: 452
Miejscowość: Kłobuck
Yer Blue napisał(a):
No Reply to moja ulubiona kompozycja zespołu do czasów Revolvera


Bardzo dobra piosenka, podobnie jak I Don't Want To Spoil The Party. Jednak wolę trochę bardziej optymistyczny klimat With The Beatles :)

_________________
you can boogie if you try


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 7:52 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
Kompozycje autorskie na Beatles For Sale to wg mnie ekstraklasa. To jest poziom niemal A Hard Day's Night.

Masz rację. Dobrych i lepszych kompozycji własnych na BFS jest więcej niż na WTB. Czy aż dorównują tym z albumu AHDN? Mhm… nie wiem, na pewno nie wszystkie. Ale No Reply, I’m A Loser, I’ll Follow The Sun, Eight Days A Week są bardzo dobre. Lubię też Every Little Thing i I Don’t Want To Spoil The Party (choć wiem, że nie wszyscy za tym ostatnim przepadają). Nie jestem fanem Baby’s In Black. Dla mnie najsłabszą własną kompozycją na BFS jest What You’re Doing.
Zgodzę się, że kompozytorsko Hold Me Tight i Little Child nie są z najwyższej półki (choć Little Child lubię), także I Wanna Be Your Man, ale dobre kompozycje na WTB, to oprócz It Won’t Be Long, również Not A Second Time i All I’ve Got To Do. Dlatego ta niezwykła siła wykonania na WTB 'nadrabia' tę 'niedoskonałość' kompozytorską.

Yer Blue napisał(a):
A co do All My Loving - to bardzo dobry utwór, który jest jednak poniżej średniej czwartej płyty. Lubię go i wprowadza mnie w bardzo dobry nastrój ale to bardzo przereklamowana piosenka.

All My Loving nie jest ‘przereklamowane’. Uważam, że tym utworem McCartney pokazał, że jest kompozytorem nie tylko rock and rollowym i od przebojów, ale również wielkim kompozytorem melodyjnych (ale nie sztampowych i kiczowatych) ballad. Mam znajomego, który twierdzi, że łatwiej jest napisać chwytliwy przebój, niż dobrą, wyszukaną balladę. (pomijam już rolę obu gitarzystów w nagraniu All My Loving – czysty majstersztyk!)

PS. Jak Helter przeczyta co napisałeś o All My Loving... :roll:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 8:56 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Kurdex... jak Argus rozpisze pojedynek na części składowe, to języki z butów wyskakują, bez rozwiązywania sznurówek :shock:
Tradycyjnie juz, wyłapał kilka trafionych w punkt tez, z którymi całkowicie się zgadzam,poza jakimiś drobnymi róznicami typu,
że akurat ja np. bardziej cenię Hold Me Tight niż Little Child(ciekawe czemu :lol: ). Poza tym kilka istotnych szczegółów, które po
lekturze zdaja się byc oczywiste, ale nikt o nich nie wspomniał (cały Argus :D ) np. perkusja Ringo, czy GH Guitar

Argus9 napisał(a):

PS. Jak Helter przeczyta co napisałeś o All My Loving... :roll:


No rzeczywiście lekko mi ciśnienie podniósł :evil:
Zdążyłem się Piotrze przyzwyczaić do Twoich "upodobań" w stylu wynoszenia na piedestał piosenek w stylu "Struggle",
ale pominięcie "All My Loving" w katalogu G-E-N-I-A-L-N-E na With The Beatles, powinno skutkować zasądzeniem kuratora forumowego :wink:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 10:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Argus napisał(a):
Tytuły:
wg. mnie oba fajne: krótkie i chytliwe. (czytałem taką ‘interpretację’, że to ‘For Sale’ to taka niby ‘wyprzedaż’ coverów po autorskim A Hard Day’s Night?)


Oba fajne :) Potrafisz rozśmieszyć człowieka ;) Oba są takie jakby ktoś miał 2,5 sekundy na ich wymyślenie. szczególnie "With The Beatles". Co im strzeliło do łba by tak nazywać płytę? Wobrażacie sobie "With The Rolling Stones" albo "With Led Zeppelin"? Szczyt obciachu :)

Argus napisał(a):
Okładki:
Przeczytałem też opinię na temat ewentualnego ‘związku‘ między zdjęciem na BFS, a zawartością albumu: „czy na tych twarzach nie widać przypadkiem oznak zmęczenia?” Mhm… może rzeczywiście po trzech znakomitych albumach to pierwsza ‘zadyszka’?


Tez słyszałem takie spostrzeżenie. Ale chodziło chyba bardziej o zmęczenie Beatlemanią, koncertami, terminami - intensywnym życiem. I juz w pierwszym utworze słychać jakby zmęczonego w głosie Lennona. Coś w tym jest.

Argus napisał(a):
Otwieracze:
It Won’t Be Long – już po 1 sekundzie jest czad! No Reply – najbardziej (i jedyny) ‘pasywny’, delikatny otwieracz na płytach zespołu. Choć go bardzo, bardzo lubię, to jednak otwarcie WTB jest Porażające!


Ubóstwiam It Won't Be Long, po prostu nokaut. ALE No Reply to bez najmniejszych wątpliwości najlepszy opener w historii zespołu. Każdy by z nim przegrał. Mam totalnego świra na punkcie tej piosenki.
Punkt dla For Sale.

Argus napisał(a):
Klasyki – takie które przeszły do historii (również koncertowej), znane i pamiętane do dzisiaj:
WTB: All My Loving i Wanna Be Your Man, a BFS – chyba nic… (?)
(uwielbiam I’ll Follow The Sun, ale światu ‘postronnemu’ nie jest tak znany jak All My Loving – lubiany i kowerowany)


Koncertowo mocno eksploatowany był też Baby's In Black.
Zgoda, All My Loving to najbardziej rozpoznawalny numer z tych płyt. Ale jednak takie numery jak I’ll Follow The Sun czy 8 Day's A Week to też bardzo znane piosenki.

Argus napisał(a):
Kowerowość:
Covery WTB wygrywają z coverami BFS prawie przez nokaut! Na BFS naprawdę mocnymi coverami są tylko Rock And Roll Music i Kansas City. (lubiane przeze mnie Everybody’s Trying To Be My Baby jest za delikatne jak na rock and rolla). WTB to najmocniejsza kowerowo płyta Beatlesów.


Pierwsze zdanie - pełna zgoda. Ale dalej już nie. Kowerowo wyżej cenię Please Please Me, a Kansas City to kicha :)

Argus napisał(a):
Czadowość:
Zdecydowanie WTB! BFS nie ma tego kopa, nie ma tu Beatlesów żywiołowych (poza Rock And Roll Music i Kansas City). To chyba główny „zarzut” pod adresem BFS. Oprócz energii, WTB ma taką chropawą surowość, co nadaje temu albumowi więcej autentyczności, podczas gdy BFS jest taki bardziej ‘wykalkulowany’. WTB jest chyba najbardziej surowym albumem Beatlesów i jak przymknąć ucho na parę ballad, to zaryzykowalbym, ze to jedyny… ‘punkowy’ :wink: album zespołu (w odpowiednim – liverpoolskim :) znaczeniu tego słowa). Stawiam na surowiznę WTB.


Pod względem surowości znów daje pierwszeństwo Please Please Me. Poza tym zgadzam się z Tobą, ta energia to atut With TB.
Chociaż na wysokości For Sale te rock & rolle są już passe i dobrze, że jest ich tam względnie mało. Po A Hard Day's Night rock & rolle to przeżytek. Tak więc punkty dla obu płyt :)

Argus napisał(a):
Gitara GH:
Na BFS klarowna i czysta, rzekłbym, że miejscami aż zbyt sterylnie za czysta (poza lekkim omsknięciem w Every Little Thing). GH na BFS jest o wiele bardziej dojrzałym i zdyscyplinowanym gitarzystą – to ważne przy pracy w studiu, ale odnoszę wrażenie, że czasem gra niemal ‘instruktażowo’ i… brak tej ikry. Na BFS Harrison gra głównie ‘Carlowo Perkinsowo’, ale najlepsza jego partia na tym albumie, to gdy gra bardziej rasowo – solo w Kansas City. Na WTB mniej jest gitary GH, ale jest bardziej zróznicowana: inna w Roll Over Beethoven, inna w I Wanna Be Your Man, i wreszcie PONADCZASOWA w Till There Was You – mogę tego sola słuchać w nieskończoność! (tak przy okazji to pierwszy utwór unplugged na płytach Beatlesów). Obiektywnie gitara GH na BFS jest dojrzalsza, pełniejsza, ale przez to że precyzyjna jak w laboratorium co do każdej nutki… to np. ‘zabija’ Everybody’s Trying To Be My Baby. Na WTB gitara GH jest bardziej chropawa, zadziorniejsza – zadziornie Fajniejsza. Wstęp do I Wanna Be Your Man – mistrzostwo świata – jeden dźwięk, podciągnięcie struny i jazda! :) A solo w All My Loving - bez komentarza!
GH jako rock and rollowiec (i wokalista, i gitarzysta) za pomocą Roll Over Beethoven bije Everybody’s Trying To Be My Baby. (nawet mimo jednego nieczystego dźwięku w solówce Beethovena).


Bardzo ciekawa analiza.

Argus napisał(a):
Perkusja:
BFS to chyba najsłabsza perkusyjnie płyta Ringo (taki jest niemrawy i delikatny). A w Words Of Love to nawet gra na walizce! :lol: Z drugiej strony, taki charakter kompozycji na BFS zmusza do pasywnego bębnienia… Gra Ringo na WTB jest poza dyskusją: czy to Roll Over Beethoven, czy Not A Second Time, czy All I’ve Got To Do. (w ‘innowacjach’ perkusyjnych jest remis – na WTB w Till There Was You i Don’t Bother Me gra na bongosach, w przypadku BFS w Every Little Thing gra na kotle, a walizka się nie liczy :wink: )


A czy wycofana gra Ringo na czwórce nie była czasem spowodowana jego chorobą w 64 roku? Bo faktycznie bębni słabo - dzisiaj nawet sobie posłuchałem.

Argus napisał(a):
Brzmienie:
BFS robi brzmieniowo wrażenie bardziej dopracowanej, wygładzonej, wypolerowanej, mniej szorstkiej (poza Kansas City) ale brak jej zęba.
Wraz z BFS kończy się era albumów żywiołowo spontanicznych pełnych młodzieńczej energii i radości, w zamian na BFS jest większa dbałość o brzmienie bardziej dopieszczone ‘ładne’, bardziej zawodowe, ale ucieka trochę ta rock and rollowa dusza – no cóż: coś za coś (coś się kończy, coś się zaczyna) .Miejscami na BFS chłopcy są aż zbyt poprawni, aż nadto uładzeni – Honey Don’t – żeby chociaż jedna struna zabrzęczała, przecież to rock and roll! (ciekawostka: jeśli się nie pomyliłem, to ustaliłem, że Honey Don’t to jedyny utwór, który po rozpadzie zespołu został zagrany i zarejestrowany przez każdego ex-Beatlesa).
Brzmieniowo WTB bliżej jest duszy koncertowego zgiełku, BFS bliżej domowego ‘ciepełka’. Wolę ten zgiełk. :)


Ja wolę po prostu lepsze kompozycje. Mogą sobie być w jakimkolwiek stylu.

Argus napisał(a):
Układ utworów na albumie:
Na BFS covery nie współgrają z kompozycjami własnymi, jest jakiś zgrzyt, rozdźwięk, mi BFS wyraźnie ‘dzieli się’ na utwory L-McC i na obce. Jest niespójność. Ta płyta nie jest dobrze poukładana, ale z drugiej strony, z tym materiałem nie da się jej inaczej, dobrze ułożyć. BFS to najbardziej ‘zbałaganiony’ album Beatlesów.


Tutaj 100% zgody niestety. Czwórka z jednej strony czaruje autorskim materiałem, z drugiej niceo irytuje beznadzieją kowerów. Jedno z drugim do siebie nie pasuje. Nie da się tej płyty przesłuchać w całości. Wiecie, że chyba nigdy jej nie przesłuchałem od A do Z za jednym zamachem bo na kilka utworów mam ochotę raz na 5 lat. Trudno jest mi przebrnąc przez takie Honey Don't, Kasas City a Everybody's juz moze 10 lat nie słuchałem.

Argus napisał(a):
Oczywiście pytanie - co by było gdyby: zasilić BFS 3 utworami: Leave My Kitten Alone, I Feel Fine, She’s A Woman – album dostałby powera! (tylko które usunąć?).


Troche by to pomogło ale za żadnym z trzech utworów nie przepadam. She's A Woman uważam za słabiznę, chyba wolę Rock & Roll Music.

Argus napisał(a):
Układ na WTB może trochę młodzieńczo szalony, ale trzyma się kupy - covery i utwory własne brzmią ze sobą.


Tak.

Argus napisał(a):
Bajery / smaczki:
‘podwójne’ zakończenie w Everybody’s Trying To Be My Baby – zawsze mi się ten chwyt podobał


Nawet nie pamiętam tego. To dla mnie najgorszy numer podpisany nazwą The Beatles. Może kiedys go jeszcze posłucham i odkryje na nowe te zakończenie ;)

Argus napisał(a):
Minusy:
BFS – niezamieszczenie Leave My Kitten Alone (drugim równie wielkim ‘błędem’ było chyba tylko nieskorzystanie z Not Guilty na Bialym Albumie), oraz… uwaga: BFS to jedyny album Beatlesów, na którym NIE MA ostrego rockera autorstwa zespołu! (niewybaczalne! :wink: )
WTB – Hold Me Tight.


Argus, zapomniałeś o Magical Mystery Tour :) Znajdź mi tam ostrego rockersa ;)
For Sale zdumiewa też tym, że nie ma...sentymentalnej ballady. Ale też w osamotnieniu nie jest bo na Abbey Road też takowej nie ma - a na wszystkich pozostałych - zdecydowanie tak.

Minusy Beatles For Sale to te cholerne kowery. Sam pomysł ich zamieszczenia, juz nawet nie ich jakość. Po A hard Day's Night powinni się ich wystrzegać.
Minusy dwójki to słaba forma kompozytorka Paula, to niestety kładzie cień na te płytę. Poza All My Loving praktycznie nie ma o czym mówić.

Argus napisał(a):
PS. Żeby nie było o BFS tak całkiem na nie, to wbrew powszechnym opiniom oswiadczam, że LUBIĘ Mr Moonlight. Nie wiem skąd to całe zamieszanie, z tym utworem - to chyba tak się porobiło, że to taki przysłowiowy chlopiec do bicia, i że to tak chyba „wypada narzekać” :wink: na Mr Moonlight (?) Dla mnie Mr Moonlight (może to prekursor You Know My Name?) jest takim zderzeniem ‘knajpiarskiego’ grania (żartobliwego, przecież to zabawa, ale – co ważne - zaczynają się eksperymenty w studio z instrumentami - ciekawe brzmienie, ciekawe instrumentarium) z cholernie rasowym wokalem Lennona – przecież on to świetnie śpiewa! A wokal w intro – bajka!


Intro wymiata. Też lubie Mr Moonlight - choć nic poza tym. Faktycznie traktować go nalezy z przymrużeniem oka.
Znalazłbym ze 20 innych numerów, ktore bardziej zasługują na miano "chłopca do bicia" - dobre okreslenie. Akurat ten kower wstydu nie przynosi.

No i niestety, poraz kolejny pogrom w ankiecie :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Mar 11, 2014 11:39 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Cze 10, 2013 10:41 pm
Posty: 598
Miejscowość: Cieszyn
Yer Blue napisał(a):
Oba fajne :) Potrafisz rozśmieszyć człowieka ;) Oba są takie jakby ktoś miał 2,5 sekundy na ich wymyślenie. szczególnie "With The Beatles". Co im strzeliło do łba by tak nazywać płytę? Wobrażacie sobie "With The Rolling Stones" albo "With Led Zeppelin"? Szczyt obciachu :)


Tak, jakby wtedy akurat przy drugiej mieli coś do gadania w tej kwestii. A tytuł czwartej? Nie zdziwiłbym sie gdyby w kontekście tego "wyeksploatowania" okazało się, że to poirytowany Lennon
rzucił hasło: " a napiszcie że jesteśmy na sprzedaż" :wink:

Yer Blue napisał(a):
a Kansas City to kicha :)


Sweet Home Chicago pewnie też? :wink:

Yer Blue napisał(a):
nie ma...sentymentalnej ballady. Ale też w osamotnieniu nie jest bo na Abbey Road też takowej nie ma - a na wszystkich pozostałych - zdecydowanie tak.


akurat na Abbey balladą to błysnęła ...Yoko :wink:

Yer Blue napisał(a):
Minusy dwójki to słaba forma kompozytorka Paula, to niestety kładzie cień na te płytę. Poza All My Loving praktycznie nie ma o czym mówić.


Naprawdę sądzisz , że John przychodził do Paula z gotowymi piosenkami? A ten tylko przytakiwał głową...nie, no Winston....fajne to masz :wink:

Yer Blue napisał(a):
No i niestety, poraz kolejny pogrom w ankiecie :)


Cóż Piotrze...oddaj fartucha :lol:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Mar 12, 2014 2:10 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1335
Yer Blue napisał(a):
Argus napisał(a):
Tytuły:
wg. mnie oba fajne: krótkie i chytliwe. (czytałem taką ‘interpretację’, że to ‘For Sale’ to taka niby ‘wyprzedaż’ coverów po autorskim A Hard Day’s Night?)


Oba fajne :) Potrafisz rozśmieszyć człowieka ;) Oba są takie jakby ktoś miał 2,5 sekundy na ich wymyślenie. szczególnie "With The Beatles". Co im strzeliło do łba by tak nazywać płytę? Wobrażacie sobie "With The Rolling Stones" albo "With Led Zeppelin"? Szczyt obciachu :)

No tak - czułem, że za mój pozytywny stosunek do tytułów tych albumów to mi się ‘dostanie’. :wink: Jak chcialeś mi bardziej ‘dołożyć’ :wink: to trzeba było jeszcze podać przykład „With Jimi Hendrix”. :lol: A tak poważnie, pewnie że ‘With Led Zeppelin’ nie przeszłoby, bo to już nie te czasy, natomiast ‘With The Beatles’ w 1963 roku chyba nie było obciachowe. Wtedy jeszcze tak bardzo nie myślano o ważności dobrego tytułu albumu. Gdyby WTB i BFS były porzedzone singlami albumowymi, to patrząc na przykłady albumów Please Please Me, A Hard Day’s Night, a nawet jeszcze Help!, być może miałyby również tytuły singlowe, np. All My Loving? i Eight Days A Week? A tak w ogóle, to czy wiadomo kto jest odpowiedzialny za tytuły tych albumów? Jeśli nie, to może Mark Lewisohn to wyjaśni. Myślę, że temu kto wymyślił tytuł With The Beatles (i amerykański Meet The Beatles) chodziło o to, żeby fani czuli, że oto są ‘z’ swoimi idolami, może taki sygnał ‘więzi’ miały nieść te słowa ‘With’ i ‘Meet’, ale to tylko moja teoria. :) Natomiast ‘Beatles For Sale’ zapewne podobało się wszystkim zainteresowanym – że takie ‘dowcipne’. :wink:
Yer Blue napisał(a):
Argus napisał(a):
BFS to jedyny album Beatlesów, na którym NIE MA ostrego rockera autorstwa zespołu! (niewybaczalne! :wink: )

Argus, zapomniałeś o Magical Mystery Tour :) Znajdź mi tam ostrego rockersa ;)
For Sale zdumiewa też tym, że nie ma...sentymentalnej ballady. Ale też w osamotnieniu nie jest bo na Abbey Road też takowej nie ma - a na wszystkich pozostałych - zdecydowanie tak.

Gdy pisałem, że BFS to jedyny album bez autorskiego rockera, to na wszelki wypadek przeleciałem w myślach wszystkie albumy, zatrzymałem się na moment przy Magical Mystery Tour, zawahałem się i… pomyślałem ‘Eee, przy takiej długości mojego postu nikt tego nie zauważy i nie namierzy’. :wink: Czytam odpowiedź, patrzę: a Yer Blue jak z cylindra iluzjonisty wyciąga królika o nazwie Magical Mystery Tour. :lol: Yer Blue, to ja z tego samego cylindra wyciągam… morsa i mówię, że I Am The Walrus to jednak jest rocker, tyle że psychodeliczny. :wink:

A na Abbey Road jest ballada - Something. :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY