przez MichMistrz » Śro Gru 17, 2003 2:52 pm
No oczywiście (a oczy wiszą), na tym właśnie polega potęga The Beatles, tkwi w ich bezpretensjonalności i w wyszlifowaniu każdego utworu niemalże do perfekcji (myślę że to przede wszystkim Paul miał fioła na tym punkcie). Ciekawe, że zespół był w rozsypce i nagrał najlepiej sprzedający się singel w swojej karierze - Hey Jude/Revolution. "Kilka tygodni po premierze piosenka znalazła się na szczytach notowań w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjedn., Kanadzie, Japonii, Niemczech, Holandii, Irlandii, Belgii, Malezji, Singapurze, Nowej Zelandii, Szwecji, Norwegii i Danii" ("The Beatles - Ilustrowana Historia Zespołu" - Terry Burrows) i bynajmniej nie dlatego jest moim ulubionym singlem.
Hey Jude - super, cała ta aranżacja, wszystko - de best. Revolution - super pod każdym względem, nowatorski, rewolucyjny, szczególnie fajnie jak na owe czasy brzmi sfuzowana, mocno rozmazana gitara.
Strawberry Fields - też nowatorski i też uzyskał niesamowity rozgłos po tym całym zamieszaniu o domniemanym rozpadzie Beatlesów, któremu winne były oczywiście media. Dla mnie jednak nie jest to aż tak piękne jak H/R, a szczególnie bolesny jest fakt, że Strawberry Fields/Penny Lane był pierwszym singlem od czasów Love Me Do, który nie osiągnął pierwszego miejsca na brytyjskich listach (wspaniały singel przerywa złoty ciąg?), jak to się stało że zdetronizowało go coś tak banalnego jak please relase me ?
pozdrawiam