Rocky1995 napisał(a):
Biały to po prostu taka składanka

, The Best of The beatles in 1968
Wiele zespołów w przeciągu całego swojego życia, nie nagra takich kawałków co Beatlesi w jeden rok... to jest jakaś abstrakcyjna przepaść, ale z drugiej strony Beatlesi mieli ten komfort, że mogli sobie pozwolić na eksperymenty. Baa i to w czasach, gdzie nie było sprzętu cyfrowego i sampli. To nawet dziś jest trudno uzyskać brzmienie klawesynu, orkiestry symfonicznej itp., a co dopiero wtedy. Myślę, że jedną z osób, która miała koncepcje zrobienia z Białego Albumu Abbey Road był George Martin. Mianowicie mam na myśli, dopięcie wszystko na ostatni guzik, dopracowanie i wyselekcjonowanie najlepiej jak się da materiału, ale Beatlesi byli w ekstremalnie twórczym okresie i chcieli wszystko na raz wydać.
Pragnę również ustosunkować się do zespołu Queen, który moim skromnym zdaniem stoi na równie wysokim poziomie, co The Beatles i ciężko ich w sumie porównywać. Chciałbym, tylko dodać, że Beatlesi wydawali płyty razem przez jakieś 7 lat, a Queen blisko 20 lat. Teoretycznie tutaj też można dyskutować (wystarczy spojrzeć na album Greatest Hits Queenu, którego setlista jest genialna, a album ukazał się po 8 latach od ich debiutu, czyli podobny okres co żywot The Beatles). No i jako mieli mniej pod górkę, bo wzorowali się na samych Beatlesach

Te zespoły to najwyższa półka, nie ma Większych od nich w historii rocka.
Edit:
Słucham wywiadu z Jamesem Taylorem o Lennonie i wpatruję się w okładkę Abbey Road. Naszła mnie myśl, czy może przejście Beatlesów przez pasy może symbolizować "wyjście" ze studia i rozejście się w swoje strony? Może to tylko głupie rozmyślanie, ale nigdy nie patrzyłem na to pod tym względem. Wiem, że to tylko mój wymysł, ale co o tym sądzicie?