Rita napisał(a):
Chyba spodziewałam się nieco więcej od samej fabuły
Obwiniam siebie o to. Bo chyba za bardzo się nazachwycałam i "naobiecywałam" nie wiadomo co.
Cytuj:
- że nie będzie aż tak przewidywalna. W zasadzie wszystko w tej powieści poszło "po Bożemu"
Może cie to zaskoczy, ale jeśli o mnie chodzi, właśnie czegoś takiego po tej książce się spodziewałam. Miałam przeczucie, jak się skończy i właśnie w tamtym okresie, kiedy po to sięgnęłam, czegoś takiego oczekiwałam i najwyraźniej potrzebowałam.
Bo to jest bardzo dobra książka, żeby się zrelaksować, odchamić, jak to się mówi niekiedy. Właśnie, kiedy ktoś szuka takiej niezobowiązującej, przyjemnej (jak na Zolę) lektury. A chyba właśnie wtedy czegoś takiego szukałam.
I wydaje mi się, że mogłam Ci to napisać, zanim się wybrałaś. Mój błąd.
Cytuj:
No i sama bohaterka jest taka... papierowa - taka dobra i pokorna, że od tego aż mdli. To ubóstwo, trudne warunki życia w żaden sposób jej nie psują, nie naruszają tej doskonałości, nie popychają do żadnego wątpliwego moralnie czynu (porównaj z Fantyną z "Nędzników", która aby utrzymać córkę zostaję prostytutką, nie mając innej drogi zdobycia pieniędzy). Czekałam, czy chociażby wreszcie trzepnie tego swojego rozbuhanego brata po głowie, tupnie nogą, powie, że koniec z żerowaniem na jej dobroci, bo z pustego i Salomon nie wydobędzie kolejnych franków? Ależ skąd! Ta jej cierpiętniczość bardzo mnie irytowała. Żeby chociaż ta jej fizjonomia pozostała nieszczególna, ale nie! Oczywiście piękneje (w oczach ogółu lub też była piękna od początku) i zdobywa męskie serca, w tym to należące do pierwszego obcego mężczyzny, jakiego spotkała w Paryżu. To wszystko sprawiło, że nie zapałałam do Denise sympatią, pomimo że - lub właśnie ponieważ była wzorem cnót i dóbr. Marysuizm w czystej postaci, a przecież Zola był zdaje się naturalistą?
Bo to nie jest Hugo... Nie czytałam nic więcej Zoli, żeby móc porównać, ale wydaje mi się, że mógł być niezręczny w opisywaniu takich postaci i stad ta jej drażniąca wręcz czystość (Chociaż mnie, szczerze mówiąc, Fantyna książkowa bardziej drażniła). Może brakło mu umiejętności. Albo pomysłu. albo, może miała taka być. Nie pamiętam już dokładnie, jakie reakcje i przemyślenia we mnie wzbudzała. Skupiłam się chyba na samej fabule. I na głównym bohaterze męskim. Zdaje się, że jego kreacja mi się podobała.
Cytuj:
ALE!
Jest to jednak świetna powieść obyczajowa i świadectwo swojej epoki - co ciekawe, świadectwo zatrważaojąco aktualne do dzisiaj... Aż mnie momentami odczuwałam pewnego rodzaju moralny niepokój, bowiem to, jak Zola przedstawił wykańczanie drobnego handlu przez wielki magazyn, można by spokojnie po przerobieniu na język współczesny umieścić w dzisiejszej literaturze!
Dokłdnie! Miałam tak samo! Jakby... nic się nie mzieniło, jakby ten proces trwał od wieków!
Cytuj:
Inne zachowania ludzkie również jak najbardziej aktualne - zawiść, wykluczanie odmienności, rywalizacja.
Dobry obserwator z tego Zoli. Na to wychodzi. To chyba takie naturalistyczne, co?
Chociaż w mniejszym stopniu, ale te instynkty, złe emocje... Tak mi się kojarzą.
Cytuj:
Podsumowując, książka może nie zachwyciła mnie w stu procentach, ale i nie zniechęciła do twórczości Zoli. Jeśli pozotałe powieści z cyklu są tak interesującym odmalowaniem Francji drugiej połowy XIX wieku, to ja w to idę
i na pewno sięgnę po coś jeszcze, jak już lista książek do przeczytania mi się skończy.
Ja właśnie nie jestem do końxa przekonana. I chyba w najbliższym czasie, mimo pozytywnego odbioru "Wszystkiego dla pań", raczej po nic więcej Zoli nie sięgnę. Nie ciągnie mnie. A tu, zdaje się, podobała mi się ta jedna konkretna historia.
macho napisał(a):
O! Super, że ktoś wspomniał tutaj o Tyrmandzie. "Zły" i "Gorzki smak czekolady Lucullus" to klasyka. Z jego prozy zjadłem wszystko! Dzienniki czytałem (fragmenty nawet po 2 razy)! Z ostatniego roku moich papierowych doświadczeń z jego literami łatwiej będzie opisać czego nie czytałem. Brakuje mi eseju "U brzegów jazzu", więc jeśli ktoś je przełknął i mógłby napisać coś na ich temat - będę wdzięczny!
Niestety eseju nie miałam rękach, nie czytałam. Tak jak "Gorzkiego smaku czekolady", niestety. A bardzo bym chciała. Tak jak "Życie towarzyskie i uczuciowe".
Macho, czytałeś "Filipa"? Jak Ci się podobał?
A "Dziennika" którą wersję?