www.beatles.kielce.com.pl https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/ |
|
Wehikuł Czasu - to byłby cud... https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=6&t=741 |
Strona 3 z 3 |
Autor: | Pawel [ Czw Mar 17, 2005 4:22 pm ] |
Temat postu: | |
greg napisał(a): Jasne Pawle, przepraszam, źle przeczytałem no ale własnie dlatego że Stalin opeował tylko niewyszkolonym miesem armatnim nie mialby szans
Pawel napisał(a): walrus napisał(a): Pawel napisał(a): Wracając do tematu, to w dzisiejszym interesie Niemców byłoby dobrze gdyby pan H. zginął z ręki swego narodu - byliby oczyszczeni moralnie po wieki wieków - na szczęście tak się nie stało; A.H. zginął wtedy kiedy było trzeba! I to jest cud, albo opatrzność Opatrzność to by była jakby zginął w '33 albo wcześniej, np. podczas puczu monachijskiego Zgadzam się w całej rozciągłości Mówiąc, że zginął wtedy kiedy trzeba, miałem na myśli, że skoro nie zginął przed rozpoczęciem wojny, to jedynym słusznym momentem był jej koniec. Choć jeszcze fajniej byłoby go postawić przed Trybunałem w Norymberdze i potem powiesić, wcześniej zalewając oczy kwasem, i wyrywając paznokcie na żywca, i co tam jeszcze ... reasumując, nie powinien był zginąć *w trakcie* wojny, a już tym bardziej z rąk innego szwaba; więc dobrze się stało, że zamach w Wilczym Szańcu nie powiódł się Wedlug mnie im szybciej by zginąl tym lepiej- pomysl ilu ludzi oszczedzilo by to życia. Czy nie poswiecilbyś skruchy Narodu Niemickiego, za 3-4-5 milionów mniej ofiar?? PS Jeśli chodzi o japonie-> Niemcy sie poddaja, ZSRR wypowiada wojne światu- co robi japonia?? To oczywiste ze nie stanie po stronie Stalina, dlatego opowiada sie po stronie aliantów, licząc na partycypowanie w finalnym tryumfie. Brzmi to dość prawdopodobnie Ale zamach na malarza w '44 to był mocno spóźniony pomysł ze strony niemieckich spiskowców - alianci wiedzieli już od około połowy '43, że mają szwabów w garści (z militarnego punktu widzenia) (stąd m. in. Teheran), więc pod koniec '44 roku nie poszliby na żaden uklad z Niemcami, ani amerykanie, ani tym bardziej ruscy. Gdyby taki zamach wydarzył się, powiedzmy, w '42 lub nawet '43, to możliwe, że Amerykanie chcieliby się z nowym rządem niemieckim jakoś ułożyć, dogadać.... nie byłoby inwazji w Normandii w '44, ani nawet we Włoszech w '43... Wermacht miałby sporo sił by powalczyć z ruskimi; wojna potrwałaby jeszcze może z 10 lat; nie iwiem ilu ludzi "sympatyczni" niemcy zdążyliby wtedy wykończyć na okupowanych ziemiach??? więc, powiem jeszcze raz, kapral miał zginąć razem ze swoim potwornym państwem, i tak się stało. amen |
Autor: | walrus [ Czw Mar 17, 2005 4:47 pm ] |
Temat postu: | |
Pawel napisał(a): reasumując, nie powinien był zginąć *w trakcie* wojny, a już tym bardziej z rąk innego szwaba; więc dobrze się stało, że zamach w Wilczym Szańcu nie powiódł się
Nie jest wcale pewne czy w efekcie nie zginął z rąk innego szwaba, np. Bormanna, w bunkrze. Czy dobrze się stało ze zamach w Gierłoży sie nie powiódł to juz dyskusyjna teza... no bo może dzięki temu byłoby mniej ofiar tej wojny... |
Autor: | greg [ Czw Mar 17, 2005 5:24 pm ] |
Temat postu: | |
Pawel napisał(a): Ale zamach na malarza w '44 to był mocno spóźniony pomysł ze strony niemieckich spiskowców - alianci wiedzieli już od około połowy '43, że mają szwabów w garści (z militarnego punktu widzenia) (stąd m. in. Teheran), więc pod koniec '44 roku nie poszliby na żaden uklad z Niemcami, ani amerykanie, ani tym bardziej ruscy.
Pawle , ale nikt tu nie mówi o układach, Niemcy miały przeprowadzic bezwarunkową kapitulacje, czyz nie taki był plan Stauffenberga?? A nie myslisz chyba ze alianci nie zgodzili by się na to?? |
Autor: | Shelly Holmes [ Pią Mar 18, 2005 12:20 am ] |
Temat postu: | |
Z historii "jadę" na dwójach więc nie będę kontynuować tematu .... Chętnie przeniosłabym się powiedzmy w drugą połowę lat 50 do pewnego miasta o wdzięcznej nazwie Liverpool ... i wszelkimi sposobami nie dopuścilabym do powrotu |
Autor: | Pawel [ Pią Mar 18, 2005 10:59 am ] |
Temat postu: | |
greg napisał(a): Pawel napisał(a): Ale zamach na malarza w '44 to był mocno spóźniony pomysł ze strony niemieckich spiskowców - alianci wiedzieli już od około połowy '43, że mają szwabów w garści (z militarnego punktu widzenia) (stąd m. in. Teheran), więc pod koniec '44 roku nie poszliby na żaden uklad z Niemcami, ani amerykanie, ani tym bardziej ruscy. Pawle , ale nikt tu nie mówi o układach, Niemcy miały przeprowadzic bezwarunkową kapitulacje, czyz nie taki był plan Stauffenberga?? A nie myslisz chyba ze alianci nie zgodzili by się na to?? Nie wiem jak by wyglądała 'bezwerunkowa kapitulacja' w '44, w porównaniu z tą, która faktycznie miała miejsce w '45? W '45 to była prawdziwie bezwarunkowa kapitulacja - bardziej bezwarunkowej nie można sobie wyobrazić - dzięki temu możliwa była denazyfikacja i demokratyzacja Zachodnich Niemiec, a Polska dostała Gdańsk, szczecin, Wrocław i Gliwice... Kapitulacja w '44 oznaczałby chociaż minimalne korzyści nazistów, a to by była katastrofa dla przyszłości świata PS. Walrus, nie ma znaczenia czy H. sam sie zabił, czy się potknął o granat, albo czy wykończył go Bormann; chodzi o to, że zginął razem ze swym upiornym państwen (co nie dawało nazistom szans na moralne usprawiedliwienie się i rehabilitację w oczach świata) |
Autor: | walrus [ Pią Mar 18, 2005 1:29 pm ] |
Temat postu: | |
Pawel napisał(a): PS. Walrus, nie ma znaczenia czy H. sam sie zabił, czy się potknął o granat, albo czy wykończył go Bormann; chodzi o to, że zginął razem ze swym upiornym państwen (co nie dawało nazistom szans na moralne usprawiedliwienie się i rehabilitację w oczach świata) Szkoda tylko, ze wcześniej nie wykończył JS z jego równie upiornym państwem... |
Autor: | greg [ Pią Mar 18, 2005 3:02 pm ] |
Temat postu: | |
walrus napisał(a): Pawel napisał(a): PS. Walrus, nie ma znaczenia czy H. sam sie zabił, czy się potknął o granat, albo czy wykończył go Bormann; chodzi o to, że zginął razem ze swym upiornym państwen (co nie dawało nazistom szans na moralne usprawiedliwienie się i rehabilitację w oczach świata) Szkoda tylko, ze wcześniej nie wykończył JS z jego równie upiornym państwem... To mogłoby być niebezpieczne.... |
Autor: | Pawel [ Pią Mar 18, 2005 4:05 pm ] |
Temat postu: | |
walrus napisał(a): Pawel napisał(a): PS. Walrus, nie ma znaczenia czy H. sam sie zabił, czy się potknął o granat, albo czy wykończył go Bormann; chodzi o to, że zginął razem ze swym upiornym państwen (co nie dawało nazistom szans na moralne usprawiedliwienie się i rehabilitację w oczach świata) Szkoda tylko, ze wcześniej nie wykończył JS z jego równie upiornym państwem... Walrus, co masz na myśli? Niemcy miały pokonać ruskich w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej? Dlaczego? Wytłumacz o co Ci chodzi? |
Autor: | walrus [ Pią Mar 18, 2005 4:20 pm ] |
Temat postu: | |
Pawel napisał(a): Walrus, co masz na myśli?
Niemcy miały pokonać ruskich w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej? Dlaczego? Wytłumacz o co Ci chodzi? To stwierdzenie mialo byc w zamierzeniu lekko z przymrużeniem oka a wyszło jakoś groźnie... A miałem na myśli mniej więcej, że najlepiej dla Europy by było żeby chłopaki sie jakoś nawzajem wytłukli, a pózniej alianci pozamiatali Zwycięstwo H nad S byłoby zbyt niebezpieczne (w takiej sytuacji zapewne teraz nie dane by nam było o tym dyskutowac) chociaż jak sie dobrze zastanowic to wiele do tego nie brakowało (wystarczyło np. przyspieszenie planu Barbarossa żeby zdążyć zająć Moskwę przed zimą, tudzież uwiązanie wojsk Żukowa przez Japończyków z dala od Moskwy). |
Autor: | Pawel [ Pią Mar 18, 2005 4:30 pm ] |
Temat postu: | |
Tak, to kolejny ciekawy temat w naszym Wehikule Czasu Faktycznie, Japończycy i Niemcy jakoś beznadziejnie współpracowali - a właściwie myśleli tylko o sobie. Gdyby Japońce i szwaby równocześnie rzuciły się na Matuszkę Rasiję, to rachu ciachu i byłoby szybko po wszystkim. Ale japońce woleli zgromadzić wszystkie siły do wojny z USA - debile A wermacht? zgadza się, już stali u bram Moskwy, ponoć niektóre wysunięte oddziały widziały błyskające w słońcu kopuły moskiewskich cerkiew! No ale kapral przerzucał jak głupi swoje armie po bezmiarach Matuszki Rasiji, z pólnocy na południe, parę razy... Zamiast olać Leningrad (po cholerę był mu Leningrad? ), to gnał swoje armie po parę tysięcy km, raz w lewo, raz w prawo, i znowu w lewo |
Autor: | walrus [ Pią Mar 18, 2005 5:05 pm ] |
Temat postu: | |
Pawel napisał(a): Tak, to kolejny ciekawy temat w naszym Wehikule Czasu Ależ ten nasz Wehikuł się rozwinął... Pawel napisał(a): Faktycznie, Japończycy i Niemcy jakoś beznadziejnie współpracowali - a właściwie myśleli tylko o sobie. Gdyby Japońce i szwaby równocześnie rzuciły się na Matuszkę Rasiję, to rachu ciachu i byłoby szybko po wszystkim. Ale japońce woleli zgromadzić wszystkie siły do wojny z USA - debile faktycznie straszni z nich idioci... Pawel napisał(a): A wermacht? zgadza się, już stali u bram Moskwy, ponoć niektóre wysunięte oddziały widziały błyskające w słońcu kopuły moskiewskich cerkiew!
No ale kapral przerzucał jak głupi swoje armie po bezmiarach Matuszki Rasiji, z pólnocy na południe, parę razy... Zamiast olać Leningrad (po cholerę był mu Leningrad? ), to gnał swoje armie po parę tysięcy km, raz w lewo, raz w prawo, i znowu w lewo Dokładnie. Postawiono nawet taki mały obelisk w miejscu gdzie najdalej dotarły oddziały Wehrmachtu - obecnie są to przedmieścia Moskwy A Adolf przegrał tę wojnę przez własną głupotę i kretyńskie decyzje strategiczne bo potencjał miał duży. Ale nie ma co się bardziej rozpisywać bo nasz wehikuł się rozrośnie do niebotycznych rozmiarów A zaczęło się od niewinnego posta Macho... |
Autor: | Pawel [ Pią Mar 18, 2005 6:07 pm ] |
Temat postu: | |
Tak, ja na miejscu Adolfa olałbym pólnocne róbieże Matuszki Rasiji, i w pierwszej kolejności ruszyłbym na Ukrainę i Kaukaz. Ale teń dureń myślał, że za pomocą Bliez-Kriegu załatwi ruskich na wszystkich frontach i to w 2 miesiące Czy generałowie nie dali mu szkolnego atlasu świata, z którego wynika, że Rasija ma parę tysięcy km z północy na południe? |
Autor: | hera [ Pią Mar 18, 2005 8:56 pm ] |
Temat postu: | |
moz enie jestem w temacie ale poczatkowe zapytanie dotyczylo przeniesienia w czasie..wiec odpowiadam..chialabym powstrzymac wojny (choc sama nie dalabym rady) moze stawiam na 2 wojne swiatowa..i tego Ribbentropa z Molotowem to bym powystrzelala .. i spotkanie Johna a najlepiej wielkiej czworki:) niestety marzenia nie do spelnienia:( |
Autor: | greg [ Sob Mar 19, 2005 2:32 am ] |
Temat postu: | |
walrus napisał(a): Pawel napisał(a): Tak, to kolejny ciekawy temat w naszym Wehikule Czasu Ależ ten nasz Wehikuł się rozwinął... Pawel napisał(a): Faktycznie, Japończycy i Niemcy jakoś beznadziejnie współpracowali - a właściwie myśleli tylko o sobie. Gdyby Japońce i szwaby równocześnie rzuciły się na Matuszkę Rasiję, to rachu ciachu i byłoby szybko po wszystkim. Ale japońce woleli zgromadzić wszystkie siły do wojny z USA - debile faktycznie straszni z nich idioci... Pawel napisał(a): A wermacht? zgadza się, już stali u bram Moskwy, ponoć niektóre wysunięte oddziały widziały błyskające w słońcu kopuły moskiewskich cerkiew! No ale kapral przerzucał jak głupi swoje armie po bezmiarach Matuszki Rasiji, z pólnocy na południe, parę razy... Zamiast olać Leningrad (po cholerę był mu Leningrad? ), to gnał swoje armie po parę tysięcy km, raz w lewo, raz w prawo, i znowu w lewo Dokładnie. Postawiono nawet taki mały obelisk w miejscu gdzie najdalej dotarły oddziały Wehrmachtu - obecnie są to przedmieścia Moskwy A Adolf przegrał tę wojnę przez własną głupotę i kretyńskie decyzje strategiczne bo potencjał miał duży. Ale nie ma co się bardziej rozpisywać bo nasz wehikuł się rozrośnie do niebotycznych rozmiarów A zaczęło się od niewinnego posta Macho... Czy ja wiem czy Hitler byl az taki zly w tej kwestii?? Niemcy mialy potencjal, owszem, ale nie taki by pokonac aliantów, w żaden sposób i pod żadnym dowódctwem (bo fakt faktem ze alianci tez przeciez błędów nie unikali). A błąd Hitlera polegał raczej na złej ocenie wojny jeszcze przed jej rozpoczeciem, pozatym , przeliczył sie troche z mysleniem o szybkim rozejmie na zachodzie. |
Strona 3 z 3 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |