A ja ostatnio jesli słucham czegoś z nowszej muzyki to tylko jazz i blues.
Słucham też funky, ale raczej tego starego "jamesbrownowego", gdzie wokaliści w strugach potu wrzeszczą, jęczą i kiwają się przy mikrofonie.
Jazz... nie znam się zbytnio na nim i nie znam nazw poszczególnych nurtów, ale zdecydowanie nie lubię tzw "smooth jazzu" i tych nowych fuzji jazzowo-techno-hiphopowych. Uwielbiam trąbkę i generalnie wszystkie dęciaki (chociaż saksofon mi się już przejadł).
Ogólnie nie interesuje mnie dzisiajsza muzyka, ale to chyba dlatego, że jestem bardzo wybredny
Chociaż czemu nie? Brainwashed, to stara płyta? Czy Ringo Rama to też może antyk? A płyty McCartneya?
A ostatnio wpadła mi w ręce płyta mojego ulubionego artysty Arthura Browna pt. Vampire Suite
Pierwszy dobry album tego artysty nagrany po roku 1975.
Jeśli zaś chodzi o Myslovitz i REM... nie znoszę ich, ani tych wszystkich rockowych "rzępolników" (przepraszam jeśli obraziłem czyjeś uczucia
).
U Beatlesów każda gitarka, każdy basik i bębenek ma swoje miejsce. Oni nie wychodzili na scenę i nie tłukli trzech akordów na krzyż. Poza tym cała gama instrumentów! Od klasycznych szmyczków i klawesynu, przez jazzowe saksofony, klarnety i trąbki oraz gitary, organy, elektryczne pianina, po "nowoczesne" syntezatory Mooga. Czy istnieje jakiś instrument muzyczny, którego Beatlesi nie wykorzystali? Oto jest pytanie!
Dzisiaj trzy gitary w zespole (i przeważnie na tym się kończy instrumentarium) brzmią jak jedno wielkie hałaśliwe NIC. Nie ma riffów. Nie ma interesujących solówek. Są tylko akordy, proste, nic nie mówiące rytmy, ledwo słyszalny bas. I śpiewać też mało kto dziś potrafi. Niestety.
No i melodie... makabra! Takie tralalala to ja wymyślam w 3 minuty, gdy sprzątam swój pokój
Zdecydowanie urodziłem się o 30 lat za późno... i nie w tym miejscu co trzeba
Pozdrawiam
gietek (nie wiedzieć czemu, wciąż moderator).