Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Nie Kwi 28, 2024 1:48 am

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 196 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Sob Paź 09, 2010 12:30 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Nic o tym nie wiedziałem. Kuba mowi, że jako jeden z nielicznych Polakow a mi sie wydaje, że chyba jedyny miał to szczescie spotkac Lennona osobiscie. Wkurza mnie, ze ten wątek został potraktowany tak lekko, Bajon nic tam konkretnego o samym Lennonie nie powiedzial, Wojewodzki wszystko obracał w żart. Jak z tymi kineskopami. Taki program.

Zastanawia mnie najbardziej kiedy to dokladnie było. Coś ten Bajon za młodo wyglada.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 09, 2010 12:49 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Czw Lip 06, 2006 10:52 am
Posty: 1499
Piotrek, Filip Bajon ma widocznie dobre geny, że tak dobrze wygląda. Urodził się w 1947 roku.

_________________
Image
Strawberry Fields Forever


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Gru 19, 2010 9:17 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Dopiszę postać równocześnie znaną i nieznaną :P Praktycznie kompletnie nieznaną w Polsce, natomiast szalenie popularną i cenioną chyba w całym byłym ZSRR. Człowiek, o którym mówię, to Юрий Шевчук, lider rosyjskiego zespołu ДДТ. Co prawda nie natknąłem się nigdzie na jego wypowiedzi na temat Beatlesów np. w prasie, ale dwie rzeczy sprawiają, że podejrzewam go co najmniej o sympatię dla tej muzyki :mrgreen: :

  1. na koncercie 29.11.2001 (każdy wie co to za data) ДДТ wykonało "While my guitar gently weeps". Шевчук poprzedził to paroma słowami, które spróbowałem jako tako przetłumaczyć:

    Юрий Шевчук napisał(a):
    Dzisiaj, przyjaciele, wydarzyło się wielkie nieszczęście w muzycznym świecie - umarł George Harrison. [w odpowiedzi na jakieś krzyki z widowni:] Nie, ludzie, to był wielki gitarzysta, wielki muzyk. Jeśli w Beatlesach Lennon był buntownikiem, McCartney - tym od melodii [jak przełożyć rosyjskie мелодист? ;)], to George Harrison był filozofem, i on dał tę filozofię Beatlesom. I bardzo żal człowieka, muzyczny świat wiele stracił... i śpiewamy ku jego pamięci jego piosenkę.


    Tutaj można posłuchać nagrania razem z tymi słowami, ale jakość jest kiepska (m.in. zła jest synchronizacja dźwięku z obrazem).

    Tu z kolei jakość jest lepsza, ale słowa Шевчука zostały wycięte.

  2. drobiazg, ale cieszący oko :) W teledysku do piosenki Рождённый в СССР można zauważyć na ścianie plakat z Beatlesami :)

Niewiele tego, ale też specjalnie (a właściwie: w ogóle) nie szukałem ;) Jak znajdę coś więcej to dopiszę.

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Gru 20, 2010 6:11 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Kope lat Adamie! Co Ty teraz morsem jestes, że sie kapiesz w grudniu ;)

Do Beatlesow sie teraz wszyscy przyznaja, od jakiegos czasu zaczyna mnie to juz troche nudzic. ;) Najbardziej lubie takie ekstremalne przypadki jak Mauser z Vadera, czy Charlie Benante z Anthraxu, którzy sie ostanio przyznali. Benante zapytany czy czci muzyke, zaczał opowiadac, że czci szczegolnie Beatlesow, w samochodzie leci u niego w kółko Biały Album, mono i stereo na przemian, i że ma totalnego swira na punkcie tej płyty. Wywiad był w Teraz Rocku.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Gru 21, 2010 12:36 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Witam :) Faktycznie, jak by nie liczyć, nie odzywałem się na tym forum od trzech lat... ;) Teraz też nie gwarantuję, że zostanę ponownie stałym bywalcem, ale szansa na to jest dużo większa niż wcześniej, bo na ostatni rok studiów załatwiłem sobie internet w mieszkaniu :mrgreen: Co prawda tylko mobilny, ale zawsze to coś.
Nie ukrywam też, że do zaglądnięcia na forum skłonił mnie fakt, iż kilka dni temu miałem przyjemność spotkać się z Asią, znaną tu pod nickiem Ringo. Jakoś tak powróciły forumowe wspomnienia :mrgreen:
Żeby mój post nie był całkowitym offtopem, wkleję fragment wywiadu z Szewczukiem (tym gościem z mojego poprzedniego posta), w którymi mówi on o istotnej dla niego muzyce.

Program TV "В Нью-Йорке с Виктором Топаллером" napisał(a):

Топаллер: Во многом вы формировались как музыкант, под влиянием Хэндрикса, «Дорс», прекрасной группы «Блад, свит энд тиарс» - «Кровь, пот и слезы». Это действительно отправные точки? То, чему подражали, на чем учились?

Шевчук: Не только это, конечно.

Топаллер: Что еще? «Чикаго»?

Шевчук: Безусловно. Джимми Хэндрикс, Моррисон, «Битлз», но и классическая музыка.

Czyli:

Program TV "W Nowym Jorku z Wiktorem Topallierem" napisał(a):

Topallier: W dużej mierze kształtował się Pan jako muzyk pod wpływem Hendrixa, Doorsów, wspaniałej grupy "Blood, sweat and tears" - "Krew, pot i łzy". To rzeczywiście punkty wyjścia? To, co Pan naśladował, na czym Pan się uczył?

Szewczuk: Nie tylko to, oczywiście.

Topallier: Co jeszcze? Chicago? [przypuszczam, że chodzi o zespół o tej nazwie]

Szewczuk: Bez wątpienia. Jimi Hendrix, Morrison, Beatlesi, ale i muzyka klasyczna.

Link do całego wywiadu

Co do wspomnianego przez Ciebie, Yer Blue, powszechnego przyznawania się do Beatlesów: zapewne wiele takich "wyznań" wynika(ło) z szumu, jaki się zrobił po wydaniu remasterów. Sądzę jednak, że Szewczuka ten "zarzut" ;) nie obejmuje - nie wiem, z którego roku jest cytowany przeze mnie wywiad, ale to, co opisałem w poprzednim poście, miało miejsce grubo przed 2009.
Swoją drogą, może pokuszę się o jakiś temat na forum dotyczący rosyjskiego rocka (czy też konkretnych rosyjskich zespołów), bo dość mocno mnie ta muzyka wciągnęła :P Pytanie tylko, czy kogoś by to tu zainteresowało ;)

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Gru 21, 2010 5:59 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Adam_S napisał(a):
Co do wspomnianego przez Ciebie, Yer Blue, powszechnego przyznawania się do Beatlesów: zapewne wiele takich "wyznań" wynika(ło) z szumu, jaki się zrobił po wydaniu remasterów.


Trochę tak, ale raczej nie w przypadku tych dwoch muzykow, których wspomniałem. Oni sa tez pasjonatami muzyki, wiec nie ma innej opsji by Beatlesow nie znali i nie cenili.

Adam_S napisał(a):
Swoją drogą, może pokuszę się o jakiś temat na forum dotyczący rosyjskiego rocka (czy też konkretnych rosyjskich zespołów), bo dość mocno mnie ta muzyka wciągnęła :P Pytanie tylko, czy kogoś by to tu zainteresowało ;)


Zaskocze Cie. Tez miałem w swoim zyciu odcinek pod tytułem "rock u Sowietów". Ale interesuja mnie tylko lata 70/80 czyli odpowiednik 60/70 na swiecie bo u Ruskich wszystko o 10 lat w plecy ;) Ale nie trawie rosyjskiego wiec skupiałem sie raczej na instrumetalnych płytach, np. debiut Arsenal. Na szczescie w niektorych krainach jezyk był zupełnie inny, np. w Estonii (do złudzenia przypominajacy fiński) czy Turkmenistanie wiec stamtad było wiecej do poznawania, np. genialna wg mnie jedyna plyta estońskiego Mess z 75 roku. Rosjanie maja niesamowity zmysł melodyczny, podobny do Włochow, mysle, żwe gdyby nie Komuna to tamtejsza scena byłaby dzis bardziej powazana, a tak nagrywano we własnych warunkach, robiono np. organy z pralek i inne cuda. Rock był zakazany, ponoc olimpiada w 80 roku w Moskwie troche rozluźniła sytuacje...
Ja chetnie poczytam o rosyjskim rocku, wiec smiało. W ogole szukam dwoch pierwszych płyt zespołu Ariel z Moskwy - znajesz? ;)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Gru 22, 2010 12:16 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Yer Blue napisał(a):
Tez miałem w swoim zyciu odcinek pod tytułem "rock u Sowietów". Ale interesuja mnie tylko lata 70/80 czyli odpowiednik 60/70 na swiecie bo u Ruskich wszystko o 10 lat w plecy ;) Ale nie trawie rosyjskiego wiec skupiałem sie raczej na instrumetalnych płytach, np. debiut Arsenal. Na szczescie w niektorych krainach jezyk był zupełnie inny (...)

W moim przypadku było odwrotnie - zainteresowanie rosyjską muzyką pojawiło się u mnie w wyniku fascynacji językiem rosyjskim ;) Celowo szukałem wyłącznie zespołów śpiewających po rosyjsku, nie znam więc zupełnie instrumentalnej muzyki z FR. Co więcej, zainteresowała mnie tylko Rosja; nie mam pojęcia jakie były/są zespoły w innych dawnych SRR.

A oto kolejni fani Fab Four, członkowie wspomnianego przeze mnie w temacie dotyczącym piosenek o Beatlesach zespołu KINO. To, co cytuję, to kilka fragmentów z książki Aleksieja Rybina (gitarzysty KINO) dotyczącej początków grupy. Mowa jest o wyjściu na koncert gruzińskiej grupy Blitz, grającej piosenki Beatlesów. Z tekstu wynika, że był to pierwszy z kilku koncertów tej grupy. Wspomniany w cytowanych fragmentach Wiktor Coj to lider zespołu KINO, który, niestety, 20 lat temu zginął w wypadku samochodowym.

Алексей Викторович Рыбин napisał(a):
Музыку Битлз мы всегда были готовы послушать с удовольствием, как раз в то время нас, а в особенности Цоя, тянуло на старую музыку, на старый биг-бит. Цою кто-то подарил пластинку "With the Beatles", и он слушал ее почти каждый божий день (...).

Zawsze byliśmy gotowi z przyjemnością słuchać muzyki Beatlesów, w tym czasie właśnie ciągnęło nas, a w szczególności Coja, do starej muzyki, do starego big-beatu. Ktoś dał Cojowi płytę "With the Beatles", i on słuchał jej prawie w każdy boży dzień (...).

Алексей Викторович Рыбин napisał(a):
Да, это был полный кайф. "Твист энд шаут", "Хэлп", "Лонг Толл Салли" и дальше вплоть до "Бэк ин ЮССАР"... Мы не слушали, мы просто впитывали в себя эти, десятки раз уже слышанные песни, это была такая струя чистого воздуха, которая просто опьянила весь зал тогда, на первом концерте, никто не танцевал в проходах, не бежал к сцене, все были просто в шоке.

Tak, to był zupełny odlot. "Twist and shout", "Help", "Long Tall Sally" i dalej aż do "Back in USSR"... Nie słuchaliśmy, my po prostu chłonęliśmy w siebie te, dziesiątki razy już słyszane, piosenki, to był taki strumień czystego powietrza, który po prostu wtedy, na pierwszym koncercie, odurzył całą salę, nikt nie tańczył w przejściach, nie wbiegał na scenę, wszyscy po prostu byli w szoku.

Алексей Викторович Рыбин napisał(a):
Олег уехал на работу, а Цой и Пиня поехали ко мне слушать Битлз - что же еще можно делать после такого концерта?
- Завтра пойдем? спросил я у Цоя.
- Конечно.
- Конечно, пойдем
, сказал и Пиня.
Мы слушали Битлз часов до четырех (...).

Oleg pojechał do pracy, a Coj i Pinja pojechali do mnie słuchać Beatlesów - cóż jeszcze można robić po takim koncercie?
- Pójdziemy jutro? zapytałem Coja.
- Oczywiście.
- Oczywiście, pójdziemy
, powiedział i Pinja.
Słuchaliśmy Beatlesów jakoś tak do czwartej (...).

Piotrek, przykro mi, ale nie znam żadnego z zespołów które wspomniałeś :( Ale tym lepiej, będzie okazja do wymiany informacji w ewentualnym temacie dotyczącym rosyjskiego rocka :P A co do popularności muzyki rosyjskiej poza granicami FR, to myślę, że obecnie mogłaby być dużo większa (sam zespół DDT to, moim zdaniem, materiał na wspaniałą światową karierę), tyle że ludzie się już za bardzo przyzwyczaili do jednolitej anglojęzycznej papki... 8) A rosyjski rock po angielsku (brrr...) to już nie to samo. Miałem okazję słyszeć jedną z piosenek KINO w dwóch wersjach językowych. Wersja angielska była straszna, miałka, bez charakteru, bez tej "nuty" chwytającej (przynajmniej mnie) za serce... Podałbym linki, ale obawiam się, że skoro nie lubisz rosyjskiego, to raczej się ze mną nie zgodzisz ;) No ale ja mam akurat w tej kwestii specyficzne poglądy - bardzo nie podoba mi się powszechne stosowanie języka angielskiego przez zespoły spoza krajów anglojęzycznych. Powiedziałbym nawet, że, moim zdaniem, po prostu nie do każdej muzyki pasuje język angielski (dobry przykład - Rammstein). Tak w zasadzie to ja w ogóle nie przepadam za językiem angielskim ;) Aż dziw, że jestem fanem Beatlesów :twisted:

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Gru 22, 2010 7:46 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Adam_S napisał(a):

No ale ja mam akurat w tej kwestii specyficzne poglądy - bardzo nie podoba mi się powszechne stosowanie języka angielskiego przez zespoły spoza krajów anglojęzycznych. Powiedziałbym nawet, że, moim zdaniem, po prostu nie do każdej muzyki pasuje język angielski (dobry przykład - Rammstein).


Być może teraz tak jest, że angielszczyzna rzadzi w muzyce nieanglosaskiej, ale na przełomie 60/70 było chyba troche inaczej. W Hiszpanii, Włoszech czy Francji śpiewano w 90% spiewano we własnych jezykach. W innych europejskich krajach było podobnie. Wyjatkiem były Niemcy i Skandynawia (procz Finlandii), ze wzgledu na twrady, mało spiewny jezyk. Dzisiejszy rock musze przyznac mało mnie obchodzi, wiec nie ubolewam jakos nad faktem popularyzacji jezyka Szekspira w muzyce.
Powiem Ci, że tez lubie dziwne, egzotyczne jezyki w muzyce, niestety prócz rosyjskiego i pochodnych ;) Moimi ulubionymi sa portugalski, ze wzgledu na wyeksponowanie różnego "ś", "sz", "s" - świetne to jest. Bardzo lubie tez francuski oraz fiński (tym samym estoński -trudno rozroznic te jezyki), bardzo pasuja do muzyki. Ale angielski mi nie przeszkadza, tyle, że sie troche juz przejadł. Niemiecki jak dla mnie nie pasuje do delikatnej muzyki, ale do tej ciezkiej bardzo. Rammstein czy Lacrimosa wiele by straciły bez tego twradego akcentu.

Adam_S napisał(a):

W moim przypadku było odwrotnie - zainteresowanie rosyjską muzyką pojawiło się u mnie w wyniku fascynacji językiem rosyjskim ;) Celowo szukałem wyłącznie zespołów śpiewających po rosyjsku, nie znam więc zupełnie instrumentalnej muzyki z FR. Co więcej, zainteresowała mnie tylko Rosja; nie mam pojęcia jakie były/są zespoły w innych dawnych SRR.


A ciekawi mnie czy to obecny rock, czy troche starszy Cie tak kreci? Sam fakt zainteresowania sie wschodem jest dla mnie ciekawy, uwazam, że to bardzo oryginalna fascynacja!
Moje zainteresowanie sie rosyjskim rockiem wynikło z czystej ciekawosci, jakie to muzyczne życie mogło tam byc. No ale poznemałem tę scene w bardzo ograniczonym zakresie, to przez ten jezyk. Chyba juz nic sie z tym nie da zrobic ;)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Gru 23, 2010 12:39 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
[OT] Nie znam rosyjskiego rocka, więc do dyskusji się nie przyłączę... ale miło Cię tu znowu widzieć, Adamie_S ;)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Gru 25, 2010 9:20 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Wrz 23, 2002 4:06 pm
Posty: 2132
Miejscowość: Wrocław
Adam_S napisał(a):
na koncercie 29.11.2001 (każdy wie co to za data) ДДТ wykonało "While my guitar gently weeps"
Wow, muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak porządnego wykonania tego utworu. Stylistycznie przypomina mi to trochę Claptona (głównie wokal) i chcę się słuchać tego po raz kolejny, kolejny, kolejny :wink:

Dzięki Adamie za wrzutę... no i witam znów na naszej łajbie! :D

pozdrawiam
macho

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=6f6uVZon_Kg


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Gru 25, 2010 10:11 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Rita napisał(a):
miło Cię tu znowu widzieć, Adamie_S ;)

macho napisał(a):
witam znów na naszej łajbie! :D

Witam serdecznie! :) Miło Was ponownie "spotkać" ;)

macho napisał(a):
Adam_S napisał(a):
na koncercie 29.11.2001 (każdy wie co to za data) ДДТ wykonało "While my guitar gently weeps"
Wow, muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak porządnego wykonania tego utworu. Stylistycznie przypomina mi to trochę Claptona (głównie wokal) i chcę się słuchać tego po raz kolejny, kolejny, kolejny :wink:

Cieszę się, że Ci się podoba :D Swoją drogą, jako że koncert odbył się w dniu śmierci George'a, mam powody przypuszczać, iż chłopaki z DDT w zasadzie zagrali to "z marszu", bez prób (ciekawe, jak by wyszło po kilku próbach? :)) Albo może, co również byłoby interesujące, wielokrotnie wspólnie na próbach pogrywali różne kawałki Beatlesów. Bo wydaje mi się wątpliwe, żeby akurat tę jedną piosenkę wcześniej ćwiczyli nie zamierzając jej wykonywać na koncertach.
A co do wokalu to facet, który tu śpiewa, Вадим Курылёв (Wadim Kuryljow), na co dzień w DDT jest gitarzystą ;) A właściwie był, do roku 2002. Wokalistą i liderem grupy jest Jurij Szewczuk (ten w białym t-shircie).

Yer Blue napisał(a):
Skandynawia (procz Finlandii), ze wzgledu na twrady, mało spiewny jezyk.

Ooo, muszę zaprotestować! :P ;) Od jakiegoś czasu uczę się norweskiego i, jak dla mnie, ten język brzmi świetnie. Jest, oczywiście, twardszy od angielskiego - ale nie przeszkadza mi to ani trochę, bo angielski odbieram właśnie jako zdecydowanie zbyt miękki. Nie pasuje mi zwłaszcza angielskie "r" - w norweskim jest ono zdecydowanie bliższe "r" polskiemu. Znam trochę norweskiego rocka po norwesku - naprawdę przyjemnie się tego słucha. Polecam kilka przyjemnych balladek: Mods - Me to går alltid aleina, Postgirobygget - Idyll, deLillos - Du og jeg og livet i Hellbillies - Den finaste eg veit. Celowo wybrałem balladki, żeby udowodnić, że nawet do nich nie tylko angielski pasuje :mrgreen:

Yer Blue napisał(a):
Dzisiejszy rock musze przyznac mało mnie obchodzi, wiec nie ubolewam jakos nad faktem popularyzacji jezyka Szekspira w muzyce.

Ja też nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem dzisiejszego rocka; drażni mnie raczej fakt, że tak w ogóle angielskiego jest wszędzie za dużo jak dla mnie ;) Ponadto uważam, że jest mocno przeceniany - np. jako prosty, idealny niemalże język do komunikacji międzynarodowej. Powszechnie w tej roli występuje, nie przeczę - ale, moim zdaniem, raczej pomimo wielu swych cech, a nie dzięki nim. Ale to jest temat na inną dyskusję ;)

Yer Blue napisał(a):
Bardzo lubie tez francuski

Widzę, że mamy całkowicie odmienne upodobania językowe :) Ja francuskiego nie cierpię, chyba nawet bardziej niż angielskiego ;) Pierwszą bodajże rzeczą, która mnie niemiłosiernie drażniła w muzyce Beatlesów, było zdanie po francusku w "Michelle" :P

Yer Blue napisał(a):
A ciekawi mnie czy to obecny rock, czy troche starszy Cie tak kreci?

Mnie w ogóle interesuje raczej starsza muzyka. Jednakże w przypadku rosyjskiego rocka w zasadzie nie zwracałem specjalnie uwagi na to, jak stary jest dany wykonawca - dobierałem raczej muzykę pod kątem "klasyczności", na tyle na ile mogłem się w tym zorientować. Dwa moje ulubione zespoły to KINO i DDT. Ten pierwszy działał w latach 80-tych, a DDT nagrywa płyty od roku 1982 do chwili obecnej. Trzeci klasyk, którego znam jednak trochę słabiej - Ljube (Любэ) - to dwie ostatnie dekady. Z nowszych wykonawców rosyjskich znam piosenkarkę Zemfirę - pierwszą płytę wydała bodajże w 1999. Bardzo przyjemny pop/rock, muszę poznać coś więcej. Ale poza nią nowy rosyjski rock (nowy w sensie nowych wykonawców, nie nowych płyt dinozaurów) jest mi nieznany. Podobnie zresztą, jak każdy inny tak rozumiany nowy rock - chociażby angielski.

Yer Blue napisał(a):
Sam fakt zainteresowania sie wschodem jest dla mnie ciekawy, uwazam, że to bardzo oryginalna fascynacja!

Może trochę przesadziłem ze słowem "fascynacja" ;) Na drugim roku studiów poszedłem na lektorat z rosyjskiego, bo nie było norweskiego, a angielskiego chciałem uniknąć ;) Język spodobał mi się od razu, po pewnym czasie zacząłem szukać rosyjskiej muzyki by pomóc sobie w nauce. Zacząłem oczywiście standardowo - Okudżawa, Wysocki; teraz znam już trochę więcej, ale do pasjonata naprawdę dużo mi brakuje. Nie jestem ani znawcą Rosji, ani rosyjskiej muzyki - na co wskazuje chociażby fakt, że nie miałem pojęcia o zespołach, o których pisałeś. Mimo, że ogólnie muzyka rosyjska jest u nas niepopularna, znalazłoby się w Polsce zapewne wieeelu lepiej ode mnie obeznanych z tamtejszymi wykonawcami :)

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Gru 27, 2010 6:44 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Skandynawia (procz Finlandii), ze wzgledu na twrady, mało spiewny jezyk.

Ooo, muszę zaprotestować! :P ;) Od jakiegoś czasu uczę się norweskiego i, jak dla mnie, ten język brzmi świetnie. Jest, oczywiście, twardszy od angielskiego - ale nie przeszkadza mi to ani trochę


Mi tez to nie przeszkadza, ja po prostu mowie, że rzadko nim sie posługuja w muzyce, tylko raz trafiłem na zespol norweski po norwesku - Host. Oczywiscie z mojego rejonu zainteresowan (ogolnie rozumiany rock) i tylko z okresu lat 70-tych. Może w obszarach innej muzyki stamtad jest inaczej, nie wiem.

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Bardzo lubie tez francuski

Widzę, że mamy całkowicie odmienne upodobania językowe :) Ja francuskiego nie cierpię, chyba nawet bardziej niż angielskiego ;) Pierwszą bodajże rzeczą, która mnie niemiłosiernie drażniła w muzyce Beatlesów, było zdanie po francusku w "Michelle" :P


No to cudownie sie róznimy :) Jak nie mozna lubic francuskiego, mnie fascynował nawet jak miałem 5 lat. Jest taki...romantyczny ;) Nie pasuje co prawda do ostrej muzyki, ale w tej delikatniejszej, bardziej wyrafinowanej pasuje cudownie. Swoja droga w latach 70-tych we Francji praktycznie nie grano hard/heavy rocka, chyba własnie z tego powodu...podobnie było we Włoszech.

Adam_S napisał(a):
Nie jestem ani znawcą Rosji, ani rosyjskiej muzyki - na co wskazuje chociażby fakt, że nie miałem pojęcia o zespołach, o których pisałeś. Mimo, że ogólnie muzyka rosyjska jest u nas niepopularna, znalazłoby się w Polsce zapewne wieeelu lepiej ode mnie obeznanych z tamtejszymi wykonawcami :)


Muzyka rosyjska u nas popularna? Nigdy sie nie spotkałem z rzadna forma jej popularnosci, a mieszkam przeciez na wschodzie.
Natomiast te kapele co wymieniłem sa raczej dosc zapomniane i ogolnie niszowe, pewnie dla wiekszosci Rosjan nic nie mowia. Swoja droga ciekawym czy Ci sie spodoba ten Ariel?

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sty 09, 2011 5:04 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Yer Blue napisał(a):
Mi tez to nie przeszkadza, ja po prostu mowie, że rzadko nim sie posługuja w muzyce, tylko raz trafiłem na zespol norweski po norwesku - Host. Oczywiscie z mojego rejonu zainteresowan (ogolnie rozumiany rock) i tylko z okresu lat 70-tych. Może w obszarach innej muzyki stamtad jest inaczej, nie wiem.

Jest wiele norweskich zespołów śpiewających po norwesku. Ηøst (czyli "Jesień" ;)) nie jest tu żadnym wyjątkiem. Choć faktycznie, jeśli ograniczymy się tylko do lat 70-tych, to tych śpiewających po norwesku wykonawców będzie mniej - ich wysyp nastąpił w latach 80-tych i (zwłaszcza) 90-tych. Problem w tym, że te zespoły nie są znane poza Skandynawią - być może dlatego, że jakoś tak się przyjęło, iż zespół, który chce robić międzynarodową karierę, musi śpiewać po angielsku.

Yer Blue napisał(a):
Jak nie mozna lubic francuskiego, mnie fascynował nawet jak miałem 5 lat.

Ano można... ;) Nie lubię francuskiego "r", drażni mnie akcent na ostatnią sylabę, a już do szewskiej pasji doprowadza mnie to, czego nie lubię także w przypadku angielskiego - wymowa ma się do pisowni jak pięść do nosa.

Yer Blue napisał(a):
Muzyka rosyjska u nas popularna? Nigdy sie nie spotkałem z rzadna forma jej popularnosci, a mieszkam przeciez na wschodzie.

Przeczytaj uważnie to, co napisałem :P Zwróciłem przecież uwagę właśnie na to, że NIE jest popularna ;)

Yer Blue napisał(a):
Swoja droga ciekawym czy Ci sie spodoba ten Ariel?

Na razie tylko raz przesłuchałem. Nie jestem jakoś specjalnie zauroczony, ale ja tak mam z większością płyt przy pierwszym przesłuchaniu ;) Dam znać jak wyrobię sobie zdanie na ten temat.

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Sty 09, 2011 11:51 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Mi tez to nie przeszkadza, ja po prostu mowie, że rzadko nim sie posługuja w muzyce, tylko raz trafiłem na zespol norweski po norwesku - Host. Oczywiscie z mojego rejonu zainteresowan (ogolnie rozumiany rock) i tylko z okresu lat 70-tych. Może w obszarach innej muzyki stamtad jest inaczej, nie wiem.

Jest wiele norweskich zespołów śpiewających po norwesku. Ηøst (czyli "Jesień" ;)) nie jest tu żadnym wyjątkiem. Choć faktycznie, jeśli ograniczymy się tylko do lat 70-tych, to tych śpiewających po norwesku wykonawców będzie mniej - ich wysyp nastąpił w latach 80-tych i (zwłaszcza) 90-tych. Problem w tym, że te zespoły nie są znane poza Skandynawią - być może dlatego, że jakoś tak się przyjęło, iż zespół, który chce robić międzynarodową karierę, musi śpiewać po angielsku.


Adamie, z takim jezykiem trudno zwojowac świat. On jest naprawde mało dzwieczny, mało przyswajalny, mało przebojowy - tak czysto obiektywnie patrzac. Jesli pasuje do muzyki to tylko tej mniej komercyjnej, bardziej klimatycznej.
A jesli chodzi o lata 70+ to jak pisałem nie znam sie na nich, ale ciekawe, że potem w Skandynawii zmieniło sie podejscie do spiewania tekstow, szczegolnie, że tendencja w dzisiejszych czasach idzie w kierunku zaangielszczenia tekstow - jak sam pisałes troche wczesniej. Ale pewnie nie dotyczyło to Norwegii ;)

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Jak nie mozna lubic francuskiego, mnie fascynował nawet jak miałem 5 lat.

Ano można... ;) Nie lubię francuskiego "r", drażni mnie akcent na ostatnią sylabę, a już do szewskiej pasji doprowadza mnie to, czego nie lubię także w przypadku angielskiego - wymowa ma się do pisowni jak pięść do nosa.


To tak jak w rosyjskim :P
Dla mnie to bez róznicy. Liczy sie ciekawe, oryginalne brzmienie a te francuski jezyk na pewno ma.

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Muzyka rosyjska u nas popularna? Nigdy sie nie spotkałem z rzadna forma jej popularnosci, a mieszkam przeciez na wschodzie.

Przeczytaj uważnie to, co napisałem :P Zwróciłem przecież uwagę właśnie na to, że NIE jest popularna ;)


Czytałem w locie, wybacz. No i mam 3 dioptrie na obu ślepiach ;) Jakos tak zrozumiałem...odwrotnie.

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Swoja droga ciekawym czy Ci sie spodoba ten Ariel?

Na razie tylko raz przesłuchałem. Nie jestem jakoś specjalnie zauroczony, ale ja tak mam z większością płyt przy pierwszym przesłuchaniu ;) Dam znać jak wyrobię sobie zdanie na ten temat.


Dla mnie muzycznie, szczegolnie w pierwszych 3 utworach jest bardzo dobrze. Tylko ten wokal brrrr ... :)

Dobrze, że przeniosłes rosyjski watek muzyczny w inne miejsce. :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Sty 17, 2011 3:10 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Yer Blue napisał(a):
On jest naprawde mało dzwieczny, mało przyswajalny, mało przebojowy - tak czysto obiektywnie patrzac.

Przecież właśnie ten rzekomy obiektywizm neguję :) Moim zdaniem to nie obiektywizm, a utarty pogląd poparty co najwyżej z konieczności subiektywnym odczuciem jakiejś tam ilości ludzi. Pisałem już, że moje odczucia są zupełnie inne - język norweski brzmi dla mnie dźwięcznie, chociażby za sprawą kapitalnego akcentu; nie pamiętam jak on się dokładnie nazywa - jest jakieś naukowe określenie, ale chodzi o to, że oprócz zwykłego uwydatniania jakichś sylab w wyrazach, całe zdania mają swoją charakterystyczną "melodię". Nie umiem tego opisać, to trzeba usłyszeć :) Przy czym lepiej jednak chyba słychać to, o czym mówię, w normalnych wypowiedziach niż w piosenkach. Co do twardości/miękkości - pisałem już, że w moim odczuciu o norweskim można powiedzieć, że jest twardy, w odniesieniu np. do bardzo miękkiego angielskiego - ale ja jednak, ucząc się norweskiej wymowy, zauważam miękkość tego języka; przede wszystkim charakterystyczna jest bardzo miękka wymowa "e". Wielokrotnie ćwiczyłem wstawianie odpowiednich zmiękczeń, gdyż, jako osoba posługująca się na co dzień językiem polskim, miałem tendencję do zbyt twardego (sic!) wymawiania wielu słów norweskich. Ale przyznaję, że być może tę miękkość również słychać w piosenkach trochę słabiej niż w "normalnym" języku.
Ja w każdym razie konsekwentnie utrzymuję, że rzekome idealne brzmienie angielskiego na potrzeby muzyki (spotykałem się z takich podejściem) jest w dużej mierze jedynie kwestią przyzwyczajenia. Gdyby angielski był językiem używanym jedynie w małym państewku na końcu świata, to, według mnie, z takim samym powątpiewaniem wyrażałbyś się o jego zdatności do wykorzystania w muzyce (traktowanej jako całość, lub też w wybranych gatunkach) jak teraz to czynisz w stosunku do norweskiego. Do angielskiego ani Ty, ani ja nie musieliśmy się przyzwyczajać, osłuchiwać się z nim - angielska muzyka jest wszędzie. Sądzę, że rolę przyzwyczajenia bardzo dobrze widać w Twoim określaniu norweskiego jako język "mało przyswajalny, mało przebojowy". Gdzież tu obiektywizm? :) Jakie obiektywne kryteria decydują o przebojowości języka czy o jego przyswajalności (cokolwiek by to miało być)?

Żeby nie wyszło na to, że gdzieś sam sobie przeczę, to wyjaśnię, że moim zdaniem można wyróżnić dwa poziomy odczuwania języka:
  1. brzmi naturalnie, jakoś tak "pasująco", nie dziwi itp. - jest to wynik przyzwyczajenia, osłuchania. Na tym poziomie co do angielskiego czy francuskiego mam takie odczucia w równym stopniu jak i Ty, bo się do tych języków kiedyś tam przyzwyczaiłem (do angielskiego zdecydowanie bardziej). Nie odczuwałem tego w stosunku do nowych dla mnie języków (rosyjski, norweski), ale po kilku miesiącach osłuchiwania się w sposób naturalny osiągnąłem i w ich przypadku taki poziom odczuć.
  2. brzmi ciekawie, interesująco, oryginalnie, intrygująco, pięknie itp. - tu już dalsze osłuchiwanie się nie pomaga. Albo język ma to coś, co Ciebie konkretnie urzeka, albo nie. I tu tkwi sedno problemu: Ciebie zapewne w ten właśnie drugi sposób urzeka francuski (którego ja na tym poziomie nie lubię), mnie urzeka drażniący Cię rosyjski czy chyba w sumie dość obojętny Ci norweski.

Czasem, rozmawiając z kimś, kto z zauważalnym zdziwieniem przyjmował to, że nie podoba mi się angielski, miałem takie wrażenie, że niektórzy, zwłaszcza uczący się jedynie jednego języka obcego, mają skłonność do mylenia dwóch powyższych kategorii, tzn. do błędnego uznawania własnych odczuć z grupy pierwszej za odczucia z grupy drugiej. Ale to taka luźna uwaga - nie twierdzę bynajmniej, że na pewno tak jest w każdym przypadku.

Yer Blue napisał(a):
To tak jak w rosyjskim :P

:) Chodzi o pisownię i wymowę? Jeśli tak, to absolutnie się nie zgodzę. W rosyjskim przecież problem może sprawiać jedynie akcent (sam wchodzi do głowy chociażby przy słuchaniu muzyki - nigdy się tego nie uczyłem na pamięć) i fakt, że często litera "ё" jest zapisywana jak "е" (problem także znika szybko w miarę słuchania języka, tym bardziej że "ё" jest zawsze akcentowane). Stosowanie znaku miękkiego i twardego jest właściwie dość intuicyjne, o ile (ponownie) jest się dobrze osłuchanym z językiem. Ale wszystkie te rzeczy to przecież drobiazgi nie warte nawet wspominania w kontekście francuskiej pisowni :P Chyba że się mylę i istnieją jakieś proste reguły, które pozwolą mi poprawnie czytać chociażby francuskie nazwiska.
Ale mniejsza z pisownią. Myślę, że po prostu gdy język Ci się faktycznie podoba (czyli jest to 2. poziom z wyżej opisanych), to w gruncie rzeczy techniczne trudności w jego opanowaniu nie mają znaczenia. Inaczej mówiąc i zarazem precyzując moje stwierdzenie z poprzedniego posta: to nie tak, że francuski mi się nie podoba, bo ma trudną pisownię. Raczej trudna pisowania we francuskim drażni mnie, bo nie podoba mi się ten język. A dlaczego mi się nie podoba próbowałem już wyjaśnić: "r", akcent... Drażnią mnie, nie wiem dlaczego. Dalej już się precyzować nie da. Uderzam w mur własnych upodobań ;) Gdzież tu miejsce na obiektywizm?

Yer Blue napisał(a):
Liczy sie ciekawe, oryginalne brzmienie a te francuski jezyk na pewno ma.

I znowu wracamy do kwestii indywidualnego odczuwania, drugiego poziomu z powyżej przeze mnie naszkicowanych :) To, co dla Ciebie jest ciekawe i oryginalne, dla mnie jest denerwujące i dziwaczne. Dlatego do śmierci będę bronił stwierdzenia De gustibus non disputandum est (właściwie rozumianego - bo przecież nie chodzi w nim o jakąkolwiek zwyczajną rozmowę, a o dyskusję, dysputę, czyli wymianę argumentów).

Yer Blue napisał(a):
A jesli chodzi o lata 70+ to jak pisałem nie znam sie na nich, ale ciekawe, że potem w Skandynawii zmieniło sie podejscie do spiewania tekstow

Też mnie to czasem zastanawiało :) Ale tak faktycznie jest - lata 50-te i 60-te to niemal sam angielski, dopiero w latach 70-tych norweski zaczął być dość powszechnie stosowany w muzyce. Swoją drogą, w latach 70-tych nie tylko rozpowszechniono język norweski w muzyce, ale też przełamano inną barierę - mianowicie zaczęto śpiewać w dialektach (które w Norwegii mają zupełnie inny, wyższy status niż w Polsce). Taka np. płyta zespołu Prudence "Takk te dokk" - w bokmål (czyli takiej najpowszechniejszej pisanej odmianie norweskiego, nauczanej także za granicą) tytuł wyglądałby "Takk til dere" :) Ale to tylko taka ciekawostka ;)

Yer Blue napisał(a):
tendencja w dzisiejszych czasach idzie w kierunku zaangielszczenia tekstow - jak sam pisałes troche wczesniej. Ale pewnie nie dotyczyło to Norwegii ;)

W Norwegii nadal bardzo wiele zespołów ma angielskie teksty - nie znam tych wykonawców i nie podam ich nazw tylko dlatego, że wyszukując norweską muzykę na wstępie odrzucam wszystko, co jest po angielsku... ;) Poza tym, miałem wcześniej na myśli głównie międzynarodowy rynek muzyczny, na którym dość trudno uświadczyć kogoś śpiewającego w innym języku niż angielski, podczas gdy bynajmniej nie tworzą owego rynku wyłącznie wykonawcy z UK, USA czy Australii (nie wnikam w tym momencie w kwestię czym to jest spowodowane). Ale chyba masz rację, że w przypadku rocka problem dotyczy tu głównie krajów skandynawskich, a także Holandii, Niemiec, Austrii, czyli krajów, które być może w jakiejś "powszechnej opinii" mają języki, które nie sprawdzają się z muzyce... Nie przypominam sobie w tym momencie za bardzo zespołów rockowych z Włoch, Grecji, Hiszpanii, Francji itp., które zrobiły międzynarodową karierę śpiewając po angielsku - ale tak w gruncie rzeczy to w ogóle nie przypominam sobie zbyt wielu grup z tych krajów, które byłyby szerzej znane... Bardziej to, o czym piszę, widoczne jest w takim radiowym popie, i, niestety, w metalu. Zdarzają się chlubne wyjątki; ale czemu np. taka Sepultura (żeby odejść od języków germańskich) nie ma tekstów portugalskich? :) A, wracając jeszcze do rocka, czemu polskie zespoły (np. Myslovitz) próbując wybić się za granicą, nagrywają ponownie własne kawałki po angielsku?
To jest szeroki temat, a i tak już robimy długi offtop ;). Chcę jeszcze tylko krótko napisać, że opisana sytuacja nie podoba mi się z różnych powodów - ale chyba najistotniejszy z nich jest ten, że powszechność angielskiego zubaża muzykę. Każdy język ma swoje specyficzne brzmienie. Przywołałem chyba kilka postów wyżej przykład jednego utworu grupy KINO, który usłyszałem w wersji anglojęzycznej (nie cover! Też w wykonaniu KINO). Spodobał mi się o wiele mniej, mimo że w wersji rosyjskiej go uwielbiam. Uważam, że gdyby typowa była raczej sytuacja, w której każdy zespół śpiewa w swoim języku, to muzyka by na tym zyskała. Może zrozumielibyśmy mniej tekstów, ale za to mielibyśmy więcej okazji do zapoznania się ze specyfiką, jaką na muzykę nakłada taki czy inny język.
Powiedz sam - nie byłoby Ci trochę smutno, gdybyś np. poznał świetny francuski zespół, grający romantyczną, nastrojową muzykę, która by Ci się niesamowicie spodobała, ale zespół ten śpiewałby po angielsku? Czy nie wolałbyś, żeby teksty były francuskie? Ja tak miałem wielokrotnie. Smutno mi było chociażby dlatego, że Bathory, które bardzo lubię, miało teksty angielskie, a nie szwedzkie. Taki piękny viking-metal - jak tam by pasował szwedzki! A żeby przywołać bardziej "popularny" przykład z tego samego kraju - strasznie mi szkoda, że Roxette śpiewają po angielsku. Takich zespołów mógłbym wymienić więcej. Tyr - ciekawy metal z Wysp Owczych. Niektóre kawałki mają w języku farerskim (zbliżony do islandzkiego, który to jest zbliżony do staronorweskiego). Brzmi to niesamowicie! Ale oczywiście, większość utworów jest jednak po angielsku :( Daruję sobie dalsze przykłady.

Yer Blue napisał(a):
mam 3 dioptrie na obu ślepiach ;)

Ja mam większą różnorodność: -3 i -1,5 :P

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Sty 17, 2011 3:32 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Mar 15, 2006 11:03 pm
Posty: 991
Miejscowość: Karlstad
Ojej, Adamie, jak super Ciebie widziec z powrotem na forum w TAKIEJ formie! :D I Ciebie tez Piotrku, chociaz Ty akurat od dluzszego czasu wrociles tak porzadnie.
Przegapilam jakos te nowe watki (cos dziwnie dziala mi funkcja "nowe posty" tutaj).

Jedna tylko prosba do moderatora - przeniesc rozwijajaca sie tak ciekawie dyskusje do watku:
Krotki (dlugi??) dyskurs filologiczy:
viewtopic.php?f=6&t=1394

Chcialam tylko na sekundke zajrzec na forum, sprawdzic co nowego.. a tu spotyka mnie energetyczna fala dyskusji, pasja dzielenia sie spostrzezeniami i wiedza - kapitalne! Co prawda zostac dluzej nie moge, bo jestem maksymalnie zestresowana, mam tylko tydzien na napisanie 5 assignments oraz opracowania ewaluacji kursu.. Nawet na odstresowanie nie moge sobie wlaczyc zespolu Kino (o ktorym nie slyszalam wczesniej), bo w tej sekundzie mam tylko kompa, na ktorym You Tube nie dziala. Ale naprawde milo mi widziec energie jak za starych dobrych czasow!

Pozdrawiam!

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sty 21, 2011 1:13 am 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Wracając do tematu wątku :wink:

Znani, którzy lubią The Beatles -> Sebastian Vettel, mistrz świata Formuły 1

W artykule z Polskatimes czytamy:

Powszechnie znana jest też jego miłość do zespołu The Beatles. Ma pokaźną kolekcję archiwalnych, winylowych płyt czwórki z Liverpoolu. Gdy w paddocku młody Niemiec widzi kibica w koszulce The Beatles, nigdy nie zapomina pozdrowić go dwoma wyciągniętymi w górę kciukami.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Sty 21, 2011 6:14 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
...odchodzac od głownego wątku: ;)

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
On jest naprawde mało dzwieczny, mało przyswajalny, mało przebojowy - tak czysto obiektywnie patrzac.

Przecież właśnie ten rzekomy obiektywizm neguję :)


Może i masz racje, piszę tylko z mojego punktu słyszenia. Ktos moze miec inne odczucia.
Dla mnie norweski jest...mało spiewny i tyle.
Ale juz chyba całkowicie obiektywnie patrzac jezyk ten w muzyce sie jednak nie sprawdził - poza Norwegia rzecz jasna, a niektore nieanglosaskie tak -chocby hiszpanski, włoski, czy nawet francuski (niektorzy spiewaja w tych jezykach odnoszac sukcesy poza ojczyzna), ale to chyba kwestia komercyjnosci muzyki. No ale z drugiej strony takie A-ha nie porywało sie na podboj świata spiewajac we własnym jezyku. Słowem, były okazje by norweski stał sie popularniejszy, ale nikt sie na to nie porywał. Moim zdaniem nie bez przyczyny, no ale moim zdaniem oznacza, że byc moze jestem subiektywny jednak.

Adam_S napisał(a):
[*]brzmi ciekawie, interesująco, oryginalnie, intrygująco, pięknie itp. - tu już dalsze osłuchiwanie się nie pomaga. Albo język ma to coś, co Ciebie konkretnie urzeka, albo nie. I tu tkwi sedno problemu: Ciebie zapewne w ten właśnie drugi sposób urzeka francuski (którego ja na tym poziomie nie lubię), mnie urzeka drażniący Cię rosyjski czy chyba w sumie dość obojętny Ci norweski.[/list]


Norweski lubie. Mało tego, tez uwazam, że jest oryginalny, zreszta dziwne by było gdybym kochał fiński a nie lubił norweskiego, w koncu pokrewienstwo jest widoczne. No ale ten fiński jakis taki bardziej melodyjny mi sie wydaje. Akcent jest wyrazny, ale słowa jakies prostrze.



Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
To tak jak w rosyjskim :P

:) Chodzi o pisownię i wymowę? Jeśli tak, to absolutnie się nie zgodzę.


Chodzi o to, że pisowania ma sie nijak do wymowy, myslałem, że o to Ci chodzi.
Jest jakis zbior krzaczkow, ktory sie odczytuje Kino na przykład :)
Z tym, że mi to nie przeszkadza własnie.

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Liczy sie ciekawe, oryginalne brzmienie a te francuski jezyk na pewno ma.

I znowu wracamy do kwestii indywidualnego odczuwania, drugiego poziomu z powyżej przeze mnie naszkicowanych :) To, co dla Ciebie jest ciekawe i oryginalne, dla mnie jest denerwujące i dziwaczne. Dlatego do śmierci będę bronił stwierdzenia De gustibus non disputandum est


Francuski ze swoim rozkaraczeniem jezyka chyba jednak wydaje sie oryginalny w wymowie, czy sie go lubi czy nie. To ja nie lubie rosyjskiego, ale uważam jednak, że jest bardzo unikatowy. Ma tak dziwaczny akcent, że przy tym staje sie oryginalnym z załozenia. No nie zawsze chodzi o gust.
Ale jeszcze wracajac do francuskiego - ten jezyk trudno chyba z jakimkolwiek pomyslic, nie przypominam sobie by jakikolwiek inny brzmiałby do niego choc troche podobnie. To jest definicja oryginalniosci moim zdaniem.
Oczywiscie ciekawe sa tez skandynawskie, choc to jest rodzina troche podobnych jezykow, za to francuski jest zupełnie niepowtarzalny (chyba, że we francuskojezycznej czesci Afryki, gdzie pewnie dochodzi jakis lokalny dialekt, np. w Senegalu), w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Chciałes obiektywizmu - to masz :)

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
A jesli chodzi o lata 70+ to jak pisałem nie znam sie na nich, ale ciekawe, że potem w Skandynawii zmieniło sie podejscie do spiewania tekstow

Też mnie to czasem zastanawiało :) Ale tak faktycznie jest - lata 50-te i 60-te to niemal sam angielski, dopiero w latach 70-tych norweski zaczął być dość powszechnie stosowany w muzyce. Swoją drogą, w latach 70-tych nie tylko rozpowszechniono język norweski w muzyce


Zapewne masz na mysli teren Norwegii. I tutaj mam kolejne dziwne spostrzezenie - dlaczego Norwegowie tak długo przyzwaczajali sie do spiewania w ojczystym jezyku? W Polsce np. nie do pomyslenia. Uwazam, że tez nie jest byl to przypadek i nie chodzi mi o to, że nie lubili swojego jezyka ani, że nie byli patriotami.
Niby jestem subiektywny...ale sa tez jakies przesłanki obiektywizmu.

Adam_S napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
tendencja w dzisiejszych czasach idzie w kierunku zaangielszczenia tekstow - jak sam pisałes troche wczesniej. Ale pewnie nie dotyczyło to Norwegii ;)

W Norwegii nadal bardzo wiele zespołów ma angielskie teksty - nie znam tych wykonawców i nie podam ich nazw tylko dlatego, że wyszukując norweską muzykę na wstępie odrzucam wszystko, co jest po angielsku... ;) Poza tym, miałem wcześniej na myśli głównie międzynarodowy rynek muzyczny, na którym dość trudno uświadczyć kogoś śpiewającego w innym języku niż angielski, podczas gdy bynajmniej nie tworzą owego rynku wyłącznie wykonawcy z UK, USA czy Australii (nie wnikam w tym momencie w kwestię czym to jest spowodowane). Ale chyba masz rację, że w przypadku rocka problem dotyczy tu głównie krajów skandynawskich, a także Holandii, Niemiec, Austrii, czyli krajów, które być może w jakiejś "powszechnej opinii" mają języki, które nie sprawdzają się z muzyce... Nie przypominam sobie w tym momencie za bardzo zespołów rockowych z Włoch, Grecji, Hiszpanii, Francji itp., które zrobiły międzynarodową karierę śpiewając po angielsku - ale tak w gruncie rzeczy to w ogóle nie przypominam sobie zbyt wielu grup z tych krajów, które byłyby szerzej znane...


W rocku nie, ale w popie sie czasem spradzaja - nawet o spiewanie we własnych jezykach mi chodzi. Ale to zaraz sam napiszesz...
:arrow:
Adam_S napisał(a):
Bardziej to, o czym piszę, widoczne jest w takim radiowym popie, i, niestety, w metalu. Zdarzają się chlubne wyjątki; ale czemu np. taka Sepultura (żeby odejść od języków germańskich) nie ma tekstów portugalskich? :)


Jak to stwierdził Max: samba w metalu sie nie sprawdza, metal po portugalsku to jakas kpina, jakos tak powiedział.

Adam_S napisał(a):
A, wracając jeszcze do rocka, czemu polskie zespoły (np. Myslovitz) próbując wybić się za granicą, nagrywają ponownie własne kawałki po angielsku?


Moze chca by ci na zachodzie rozumieli o czym spiewaja i tym samym wiecej osob sie tym zaintersuje.
Ale ponoc jezyk polski tez jest niezwykle oryginalny i uchodzi za mało przyswajalny.

Adam_S napisał(a):
To jest szeroki temat, a i tak już robimy długi offtop ;). Chcę jeszcze tylko krótko napisać, że opisana sytuacja nie podoba mi się z różnych powodów - ale chyba najistotniejszy z nich jest ten, że powszechność angielskiego zubaża muzykę. Każdy język ma swoje specyficzne brzmienie.


Zaraz, zaraz to tak jakbys prawie powiedzaił, że francuski jest oryginalny :P



Adam_S napisał(a):
Uważam, że gdyby typowa była raczej sytuacja, w której każdy zespół śpiewa w swoim języku, to muzyka by na tym zyskała. Może zrozumielibyśmy mniej tekstów, ale za to mielibyśmy więcej okazji do zapoznania się ze specyfiką, jaką na muzykę nakłada taki czy inny język.
Powiedz sam - nie byłoby Ci trochę smutno, gdybyś np. poznał świetny francuski zespół, grający romantyczną, nastrojową muzykę, która by Ci się niesamowicie spodobała, ale zespół ten śpiewałby po angielsku? Czy nie wolałbyś, żeby teksty były francuskie? Ja tak miałem wielokrotnie.


Smutno moze by mi nie było, ale straciłby jakis autonomiczny pierwiastek, nawet pomimo oryginalnego brzmienia samej muzyki.
Takze jestem zdania, że byłoby lepiej gdyby kazdy kraj posiadajacy własny jezyk promował go w swojej muzyce. I po czesci tak jest (czy było - ja zyje w latch 70-tych ;), nie wiem jak jest teraz), oprocz krajow, ktore kilka kilometrow słow wyzej wymieniłem z nazwiska. I to, że wsrod nich jest (była ;)) Norwegia jak dla mnie nie jest całkowicie przypadkowe i nie do konca wynika z gustow.

Jak sie kiedys zaintersujesz muzyka z Włoch czy Hiszapnii to zauwazysz, że tam angielszyzna nigdy nie rzadziła. Bo francuska scene to pewnie olejesz ;) I to tez nie było bez przyczyny jak sie mi wydaje, przeciez to słychac, że włoski jest bardzo dzwieczny, czysto fonetycznie przytocze: para du amore il imerti de koncerti. Samo sie spiewa. A teraz wez zanuc cos z norweska ;)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lut 12, 2011 1:38 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Lip 14, 2003 10:22 am
Posty: 650
Miejscowość: Mikołów / Gdańsk
Yer Blue napisał(a):
dlaczego Norwegowie tak długo przyzwaczajali sie do spiewania w ojczystym jezyku? W Polsce np. nie do pomyslenia. Uwazam, że tez nie jest byl to przypadek i nie chodzi mi o to, że nie lubili swojego jezyka ani, że nie byli patriotami.
Niby jestem subiektywny...ale sa tez jakies przesłanki obiektywizmu.

W ojczystym języku śpiewali zapewne od dawna. Tu chodziło chyba raczej o jakieś dziwne tabu związane z użyciem norweskiego w muzyce rockowo/popowej (dość szybko złamane - artyści śpiewający po norwesku zaczęli być częściej spotykani już pod koniec lat 60-tych, więc jest to kwestia kilkunastu lat). Źródła upatrywałbym w naśladownictwie anglojęzycznego rock'n'rolla itp. W Polsce być może sytuacja byłaby podobna; brak języka angielskiego w polskiej muzyce lat 50-tych, 60-tych czy 70-tych to jedna z niewielu rzeczy (a może jedyna) za które jestem wdzięczny ówczesnym władzom ;) Przypuszczam, że gdyby angielski był wówczas lepiej w Polsce widziany, to chętni do językowego naśladowania zachodnich gwiazd też by się znaleźli. Szlag by mnie chyba trafił, gdyby np. moje ukochane Czerwone Gitary miały angielskie teksty :P
A co do obiektywizmu: nawet, gdyby wszyscy ludzie na świecie poza mną uznawali norweski za mało dźwięczny, to nie oznaczałoby, że obiektywnie nie jest dźwięczny ;) A to dlatego, że aby obiektywnie uznać norweski (czy jakiś inny język) za mało dźwięczny, trzeba by ową dźwięczność języka najpierw zdefiniować bez odwoływania się do odczuć, które przecież zawsze są subiektywne (zawsze są odczuciami jakiegoś podmiotu, czyli inaczej subiektu). O ile mi wiadomo takiej definicji nie ma, co skłania mnie do uznania dźwięczności za językowe określenie jakiegoś rodzaju przyjemnych odczuć, których człowiek doznaje przy słuchaniu jakiegoś języka - odczuć, które zbiorczo wrzuciłem do opisanego przeze mnie drugiego poziomu "lubienia" języka. Przy czym owe przyjemne odczucia mogą być, rzecz jasna, bardzo różnej natury, co oznacza, że nawet gdyby dźwięczność została zdefiniowana i obiektywnie stwierdzono by jej istnienie lub brak istnienia w przypadku określonych języków, to jest cała gama odczuć, które w przypadku konkretnej osoby mogą "ulepszyć" w jej odczuciu brzmienie mało dźwięcznego języka, tudzież "pogorszyć" brzmienie języka niezwykle dźwięcznego. Dźwięczność, nawet zdefiniowana, byłaby więc raczej jedynie jednym z elementów konstytuujących przyjemny/nieprzyjemny odbiór danego języka w uszach konkretnej osoby.

Yer Blue napisał(a):
A-ha nie porywało sie na podboj świata spiewajac we własnym jezyku. Słowem, były okazje by norweski stał sie popularniejszy, ale nikt sie na to nie porywał.

To już jest dla mnie niezbyt zrozumiałe. Nie wiem, niestety, z czego to wynika(ło). Jeśli się kiedyś dowiem, to postaram się napisać na forum coś na ten temat ;) Może Ci konkretni bardziej znani artyści norwescy faktycznie sami nie lubili brzmienia swego języka w muzyce... może (jak sam piszesz w kontekście Myslovitz) wynikało to z chęci bycia zrozumianymi... a może poddali się jakiejś "wiszącej w powietrzu" opinii, że przecież po norwesku za granicą nielzja, bo nieładny, nie nadaje się do muzyki itp.
Można natomiast postawić takie pytanie: czy gdyby w Norwegii znalazł się jakiś dobry wykonawca, który nie obawiałby się wychodzić za granicę śpiewając w swoim języku, to norweski faktycznie by się nie sprawdził? Tego nie wiemy. Potrzebny byłby jakiś taki "ambasador" języka norweskiego :mrgreen: Inaczej pozostaje nam gdybanie, bo prawda jest taka, że poza Norwegią mało kto miał w ogóle okazję usłyszeć muzykę po norwesku, czy nawet sam język norweski (ja sam nie miałem pojęcia, jak brzmi norweski, dopóki kilka lat temu nie zacząłem się go uczyć).

Yer Blue napisał(a):
dziwne by było gdybym kochał fiński a nie lubił norweskiego, w koncu pokrewienstwo jest widoczne.

Jakie pokrewieństwo? Przecież to zupełnie inna grupa językowa. W ogóle, Finlandia to w zasadzie nie Skandynawia... Tak się tylko przyjęło żeby ją do Skandynawii zaliczać ze względu na liczne powiązania z krajami skandynawskimi...

Yer Blue napisał(a):
Jest jakis zbior krzaczkow, ktory sie odczytuje Kino na przykład :)

Jeśli tak do tego podejść, to każdy alfabet jest przecież zbiorem krzaczków. Przewaga łacinki w naszym przypadku polega tylko na tym, że oswajamy się z nią od dziecka ;) Istotne jest natomiast to, na ile zapis (w jakimkolwiek alfabecie) odzwierciedla wymowę. Dobrze to widać w słowach, które przeszły do rosyjskiego z innych języków; porównaj np. zapis nazwy naszego ulubionego zespołu: po angielsku Beatles, po rosyjsku Битлз (Bitlz). Podobnie np. francuskie "beaujolais nouveau" i rosyjskie "божоле нуво" (bożole nuwo). Który zapis jest wg Ciebie sensowniejszy?
Oczywiście zapis "beaujolais nouveau" będzie bardziej intuicyjny dla piśmiennego Francuza, ale, moim zdaniem, jest to już kwestia wtórna - wykształcenie w sobie zwyczaju odczytywania określonych wyrazów czy zbitek literowych w taki a nie inny sposób. Za prostszy uważam jednak taki zapis, gdzie jednej głosce odpowiada jedna (i zawsze ta sama) litera. To jest ideał (zrealizowany - z języków, których się uczyłem - chyba jedynie w Esperanto), natomiast, oczywiście, możliwe są pośrednie szczeble prostoty zapisu języka.
Abstrahuję w tym momencie od kwestii skąd wziął się standard zapisu danego języka - może to być, jak w przypadku angielskiego, pozostałość po dawnej wymowie, ale nie zmienia to faktu, że obecnie zapis jest nieoczywisty i trudny.

Yer Blue napisał(a):
Francuski ze swoim rozkaraczeniem jezyka chyba jednak wydaje sie oryginalny w wymowie, czy sie go lubi czy nie. To ja nie lubie rosyjskiego, ale uważam jednak, że jest bardzo unikatowy. Ma tak dziwaczny akcent, że przy tym staje sie oryginalnym z załozenia. No nie zawsze chodzi o gust.

Odwołujemy się do różnych znaczeń słowa "oryginalny". Ja nie bez powodu zestawiłem je ze słowem "ciekawy" - chodziło mi o taką pozytywnie wartościującą oryginalność. W tym sensie brzmienia języka, który mi się nie podoba, nie określę jako oryginalne, tylko drażniące (mnie), nie odmawiając mu wszelako swojej specyfiki. Pisałem o tym - każdy język ma swoją specyfikę.
Jeśli natomiast użyć słowa "oryginalny" w neutralnym znaczeniu, to, oczywiście, zgadzam się - francuski jest oryginalny. Jak, w mniejszym czy większym stopniu, każdy inny język. Przy czym stopień owej oryginalności zależy w dużej mierze od tego, do jakich języków przywykła osoba, która oryginalność tej czy innej mowy ma w danej sytuacji ocenić.

Yer Blue napisał(a):
Moze chca by ci na zachodzie rozumieli o czym spiewaja i tym samy wiecej osob sie tym zaintersuje.

Smutne, ale pewnie masz rację.
Widzisz, ja nie rozumiem w ogóle takiego podejścia. Naturalne dla mnie jest, że przede wszystkim słucham muzyki - jeśli mi się spodoba i bardzo chciałbym zrozumieć teksty, to biorę słownik i się trochę męczę, wkładam jakiś wysiłek w zrozumienie tekstu, a nie oczekuję, że będę mieć wszystko podane na talerzu :) Ewentualnie poszukałbym kogoś kto zna dany język - ale nie przypominam sobie takiej sytuacji, raczej zawsze polegałem na sobie ;)
Zresztą chyba nigdy nie zdarzyło mi się, żeby zespół zainteresował mnie tylko ze względu na ciekawy tekst, i żeby to skłoniło mnie do lepszego poznania danego wykonawcy. Zawsze najpierw jest muzyka, teksty są dla mnie drugorzędne - także tam, gdzie z definicji niemalże teksty są istotne (np. jakaś poezja śpiewana). Nie wiem, jak do tego podchodzą ludzie na całym świecie, ale być może mniemania muzyków, że śpiewając po angielsku zwiększają swoje szanse na sukces za granicą, są w istocie tylko jakimś głupim, popularnym przesądem.
Ale nie wykluczam oczywiście możliwości, że faktycznie dla większości ludzi korzyści wynikające z częstego stosowania przez różnych nieanglojęzycznych muzyków angielskich tekstów (np. łatwość zrozumienia) przewyższają straty związane ze wspomnianym przeze mnie zubażaniem muzyki. Wtedy zachowania muzyków byłyby całkowicie racjonalne i zrozumiałe (wiadomo, że chcą osiągnąć sukces), co nie znaczy, że takie rozwiązania spotkałyby się z moją sympatią - bo ja zdecydowanie należę do ludzi przedkładających wzbogacanie różnorodności brzmienia nad łatwość rozumienia tekstów piosenek.

Max Cavalera napisał(a):
samba w metalu sie nie sprawdza, metal po portugalsku to jakas kpina

Głupia wypowiedź. Dla mnie kpiną jest to, że Cavalera nie wstydzi się publicznie takich pierdół opowiadać... Moim zdaniem bardzo źle to o nim świadczy.

Yer Blue napisał(a):
Zaraz, zaraz to tak jakbys prawie powiedzaił, że francuski jest oryginalny :P

Trochę wyżej w niniejszym poście powiedziałem to nawet wprost 8)

Yer Blue napisał(a):
Takze jestem zdania, że byłoby lepiej gdyby kazdy kraj posiadajacy własny jezyk promował go w swojej muzyce. I po czesci tak jest (czy było - ja zyje w latch 70-tych, nie wiem jak teraz jest ;)), oprocz krajow, ktore kilka kilometrow słow wyzej wymieniłem z nazwiska. I to, że wsrod nich jest (była ;)) Norwegia jak dla mnie nie jest całkowicie przypadkowe.

Jak sie kiedys zaintersujesz muzyka z Włoch czy Hiszapnii to zauwazysz, że tam angielszyzna nigdy nie rzadziła.

Masz rację, niepotrzebnie wyolbrzymiłem panowanie angielskiego w muzyce. W gruncie rzeczy różnica zdań między nami polega na tym, że odwołujemy się do innej "próbki" wyjętej z muzycznego uniwersum ;) Ja zagłębiałem się bardziej w muzykę z dwóch rejonów: Rosja (brak angielszczyzny z podobnych powodów jak w Polsce, więc nie brałem tego pod uwagę) i Skandynawia (angielski w dużej dawce). Oprócz tego zwracałem uwagę na metal - wiadomo jaka tu jest sytuacja; przez kilka lat słuchałem metalu i hard rocka w dużych dawkach, więc niewątpliwie utrwaliło to w mojej głowie obraz świata muzycznego zdominowanego przez angielszczyznę. Poza tym swoje poglądy oparłem na tym, co, po prostu, można usłyszeć w radiu, telewizji - tam również angielski króluje.
Czyli wychodzi na to, że obaj mamy rację, ale w odniesieniu do konkretnego obszaru muzyki ;)

_________________
Pozdrawiam, Adam


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lut 12, 2011 3:42 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Fajna masz taktyke, człowiek juz prawie zapomniał o wątku, uznał, że chyba wszystko zostało powiedziane, a tu znow taki wulkan słow :)

Adam napisał(a):
moje ukochane Czerwone Gitary miały angielskie teksty :P


O, nie wiedziałem, że lubisz. To chyba moj ulubiony polski zespoł lat 60/70. Poszukuje dwoch kawałkow, ale to innym razem.

Adam napisał(a):
A co do obiektywizmu: nawet, gdyby wszyscy ludzie na świecie poza mną uznawali norweski za mało dźwięczny, to nie oznaczałoby, że obiektywnie nie jest dźwięczny ;) A to dlatego, że aby obiektywnie uznać norweski (czy jakiś inny język) za mało dźwięczny, trzeba by ową dźwięczność języka najpierw zdefiniować bez odwoływania się do odczuć, które przecież zawsze są subiektywne (zawsze są odczuciami jakiegoś podmiotu, czyli inaczej subiektu).


Ja mysle, że tu chodzi o prostote. Ludzkosc nie lubi sobie utrudniac zycia, wiadomo, że bardziej popularna jest banalna muzyka, im płysze filmy tym wiekszy zasieg (wiadomo, że generalizuje, ale taka jest tendecja, nie mowie, że nia ma wyjatkow), i tak samo im prostrzy jezyk tym wiecej ludzi sie nim posługuje. Przy całym swoim uwielbieniu do norweskiego przyznasz chyba, że nie jest to łatwy jezyk, ma dosc trudny akcent i sprawia wrazenie "poszatkowanego" (w jednym słowie moze byc tyle zakretasow, że mozna jezyk połamac ;)). OK, jego "egzotycznosc" potrafi zaczarowac (mnie tez), ale kurde prosty on do wymowy nie jest.
Dlatego tez norewski nigdy nie bedzie popularny, tak samo jak nigdy maistreamowy nie bedzie jazz rock ani awangrada, czy filmy Smarzowskiego albo Żóławskiego. Ludzie zdaja sobie z tego sprawe i jesli w gre bedzie wchodzic sukces nigdy nie uzyja norweskiego by podbic świat, A-ha jest tego najlepszym przykładem, w Szwecji jest duzo wiecej, jeszcze lepszych.
"Dzwiecznosc" jest byc moze czysto subiektywnym doznaniem, ale prostota, łatwa przyswajalnosc to zjawisko do zmierzenia centymetrem ;) Zrob sąde a na 100 zapytanych osob to pewnie 2 powiedza Ci cos innego niz to, że norweski jest cholernie trudnym jezykiem. Zreszta watpie by te 2 osoby miały powiedziec cos innego.

Adam napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
A-ha nie porywało sie na podboj świata spiewajac we własnym jezyku. Słowem, były okazje by norweski stał sie popularniejszy, ale nikt sie na to nie porywał.

To już jest dla mnie niezbyt zrozumiałe. Nie wiem, niestety, z czego to wynika(ło). Jeśli się kiedyś dowiem, to postaram się napisać na forum coś na ten temat ;) Może Ci konkretni bardziej znani artyści norwescy faktycznie sami nie lubili brzmienia swego języka w muzyce... może (jak sam piszesz w kontekście Myslovitz) wynikało to z chęci bycia zrozumianymi... a może poddali się jakiejś "wiszącej w powietrzu" opinii, że przecież po norwesku za granicą nielzja, bo nieładny, nie nadaje się do muzyki itp.
Można natomiast postawić takie pytanie: czy gdyby w Norwegii znalazł się jakiś dobry wykonawca, który nie obawiałby się wychodzić za granicę śpiewając w swoim języku, to norweski faktycznie by się nie sprawdził?


Moim zdaniem sprawiało by to ludzkosci trudnosc w odbiorze. Niby takie tam gdybanie, ale tego jestem pewien. Spojrz an Abbe - ich pozycja była porównywalna do Beatlesow, mogli sobie pozwolic na szwedzki w jakichs piosenkach bez zajakniecia. Byc moze jakies utwory były tak spiewane, ale ja nie znam innych jak spiewane po angielsku. To zamyka temat. Skandynawowie zdaja sobie sprawe, że ich jezyk nie jest łatwy.

Adam napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
dziwne by było gdybym kochał fiński a nie lubił norweskiego, w koncu pokrewienstwo jest widoczne.

Jakie pokrewieństwo? Przecież to zupełnie inna grupa językowa. W ogóle, Finlandia to w zasadzie nie Skandynawia... Tak się tylko przyjęło żeby ją do Skandynawii zaliczać ze względu na liczne powiązania z krajami skandynawskimi...


Daj spokoj, Finlandia to Skandynawia a finski jezyk wyraznie ma ten dziwny akcent (to wymawianie "uuu" skrzyzowane z "yyy", że trzeba jezyk dziewnie składac ;)) i mocno akcentowane R, to sa cechy wspolne skandynawskich jezykow w koncu. Roznica tylko w tym, że finski jest prostrzy, słowa sa krotsze, sylaby czasem banalne i nie dziwi mnie, że mało kto w finlandii nie spiewa po finsku. Finski to taka melodyjna wersja norweskiego.
Ojej, wiem, że zaraz bedziesz mowiec, że norweski jest dzwieczniejszy, ja mowie tylko za siebie.

Adam napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Jest jakis zbior krzaczkow, ktory sie odczytuje Kino na przykład :)

Jeśli tak do tego podejść, to każdy alfabet jest przecież zbiorem krzaczków. Przewaga łacinki w naszym przypadku polega tylko na tym, że oswajamy się z nią od dziecka ;) Istotne jest natomiast to, na ile zapis (w jakimkolwiek alfabecie) odzwierciedla wymowę. Dobrze to widać w słowach, które przeszły do rosyjskiego z innych języków; porównaj np. zapis nazwy naszego ulubionego zespołu: po angielsku Beatles, po rosyjsku Битлз (Bitlz). Podobnie np. francuskie "beaujolais nouveau" i rosyjskie "божоле нуво" (bożole nuwo). Który zapis jest wg Ciebie sensowniejszy?


Zaden. Nie zwracam na to uwagi, tzn pisownia w ogole mi to nie przeszkadza. Ektremalne po tym wzgledem sa jezykie muzłmanskie - te dziwne szlaczki, normalnie jak jakies malowidło nie jezyk. Na swoj sposob fascynujace. Albo chiński (i inne dalekowschodnie), ten jezyk to dzieło sztuki, wizualnie robi niesamowite wrazenie, nauczyc sie go to by było dopiero cos. Co innego brzmienie wymowy - fatalne.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 196 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 100 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY