Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Czw Mar 28, 2024 6:25 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 196 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Śro Cze 25, 2014 12:01 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Jo Nesbo.

Cytuj:
Wiemy też, że jesteś muzykiem. Twoje powieści pełne są wzmianek o rozmaitych zespołach - najczęściej jest to muzyka mocna, mroczna - ty zajmujesz się nieco inną. Jaki jest w takim razie ulubiony zespół Jo Nesbø?

- Ej, to jest naprawdę trudne pytanie! Hm... (zastanawia się długo) wydaje mi się, że muszę tu sięgnąć po coś bezpiecznego i klasycznego, bo za długo się będę zastanawiał. Powiedzmy zatem, że to The Beatles!


Źródło: http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,1145 ... BoxKultTxt

Przeczytałam dotychczas jakieś 4-5 jego kryminałów. Póki co nie natknęłam się na wzmiankę o Beatlesach ;)

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 25, 2014 1:30 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Wrz 09, 2005 4:27 pm
Posty: 972
Miejscowość: Warszawa
Ja już przy pierwszej książce trafiłem na beatlesowski dzwonek telefonu, który miał konkretny wpływ na przebieg dalszej akcji książki. Także to nie tak, że TB jedynie w tle się przewijają ;)

_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married" :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 25, 2014 2:25 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
U Jo Nesbo? Która to była książka?

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 25, 2014 4:52 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Wrz 09, 2005 4:27 pm
Posty: 972
Miejscowość: Warszawa
Łowcy głów.

_________________
"Going fast, coming soon,
We made love in the afternoon.
Found a flat, after that
We got married" :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Cze 25, 2014 5:42 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Aaaa... to jeszcze nie czytałam :) Ale teraz to już muszę!

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Wrz 24, 2014 9:15 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Wielkim fanem Beatlesów był niedawno zmarły pisarz Gabriel Garcia Marquez. Ostatnio dowiedziałem się, że podczas pracy nad "Sto lat samotności" (lata 66-67), gdy popadł w długi zaczął zastawiać wszystkie dobra materialne, zostawiając tylko suszarkę, grzejnik, gramofon oraz ...wszystkie płyty Beatlesów i Bartoka. :)
Poza tym publikował epitafium dla Johna po jego śmierci.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Wrz 25, 2014 1:38 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Wow, z tym Marquezem to jestem nieco zaskoczona. Nigdy nie pomyślałam, że taki pisarz mógłby zainteresować się muzyką popularną. Ciekawi mnie też to epitafium dla Johna. Czy ktoś ma na ten temat więcej informacji?

A tymczasem w najnowszym numerze kwartalnika "Książki. Magazyn do czytania" znajduje się artykuł o Angeli Merkel w kontekście jej biografii. Jest w nim informacja, że niemiecka kanclerz w czasach szkolnych, jako finalistka olimpiady z języka rosyjskiego, pojechała do Moskwy. Tam kupiła sobie pierwsze w życiu LP - płytę Beatlesów. Nie podano jednak, jaką płytę.

Zachęcona tym faktem pobuszowałam trochę w sieci i na przykład tutaj http://www.myself.de/myself-menschen/an ... -interview pani kanclerz przyznaje, że wprawdzie nie zna na pamięć każdej linijki z Bruce'a Springsteena czy Beatlesów, ale bardzo chętnie ich słucha ;)

Z nieco innej beczki - w tym numerze "Książek" jest też artykuł o ghostwriterach. Jeden z nich przyznaje, że sławni ludzie często przynoszą mu np. "wydaną na Zachodzie biografię Lennona" i proszą, aby ich "autobiografia" była w tym stylu. Ciekawe, o którą biografię Lennona chodzi? Obstawiam, że o Normana (chociaż nie została ona wydana tylko na Zachodzie, lecz także u nas).

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Wrz 25, 2014 8:05 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Rita napisał(a):
Wow, z tym Marquezem to jestem nieco zaskoczona. Nigdy nie pomyślałam, że taki pisarz mógłby zainteresować się muzyką popularną. Ciekawi mnie też to epitafium dla Johna. Czy ktoś ma na ten temat więcej informacji?


Też mnie ono ciekawi. Dowiedziałem się o nim z artykułu o Marquezie, który ma dopiero wyjść. Jest tam tylko taki mały cytat pisarza: Wydaje mi się, że świat był chyba taki sam od dnia moich narodzin do chwili, gdy Beatlesi zaczęli śpiewać. Epitafium zostało opublikowane 16 grudnia 80 roku i pewnie jest gdzieś do zdobycia.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Wrz 25, 2014 10:45 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Zdaje się, że to jest treść. O ile znam hiszpański, a nie znam...

Sí: la nostalgia sigue siendo igual que antes

Ha sido una victoria mundial de la poesía. En un siglo en que los vencedores son siempre los que pegan más fuerte, los que sacan más votos, los que meten más goles, los hombres más ricos y las mujeres más bellas, es alentadora la conmoción que ha causado en el mundo entero la muerte de un hombre que no había hecho nada más que cantarle al amor. Es la apoteosis de los que nunca ganan.Durante 48 horas no se habló de otra cosa. Tres generaciones -la nuestra, la de nuestros hijos y la de nuestros nietos mayores- teníarnos por primera vez la impresión de estar viviendo una catástrofe común, y por las mismas razones. Los reporteros del a televisión le preguntaron en la calle a una señora de ochenta años cuál era la canción de John Lennon que le gustaba más, y ella contestó, como si tuviera quince: «La felicidad es una pistola caliente». Un chico que estaba viendo el programa dijo: «A mí me gustan todas». Mi hijo menor le preguntó a una muchacha de su misma edad por qué habían matado a John Lennon, y ella le contestó, como si tuviera ochenta años: «Porque el mundo se está acabando».

Así es: la única nostalgia común que uno tiene con sus hijos son las canciones de los Beatles. Cada quien por motivos distintos, desde luego, y con un dolor distinto, como ocurre siempre con la poesía. Yo no olvidaré nunca aquel día memorable de 1963, en México, cuando oí por primera vez de un modo consciente una canción de los Beatles. A partir de entonces descubrí que el universo estaba contaíninado por ellos. En nuestra casa de Sar, Angel, donde apenas; si teníamos dónde sentarnos, había sólo dos discos: una selección de preludios de Debussy y el primer disco de los Beatles. Por toda la ciudad, a toda hora, se escuchaba un grito de muchedumbres- «Help, i nedd somebody». Alguien volvió a plantear por esa época el viejo tema de que los músicos mejores son los de la segunda letra del catálogo: Bach. Beethowen, Brahms y Bartok. Alguien volvió a decir la misma tontería de siempre: que se incluyera a Bosart. Alvaro Mutis, que como todo gran erudito de la música tiene una debilidad irremediable por los ladrillos sinfónicos, insistía en incluir a Bruckner. Otro trataba de repetir otra vez la batalla en favor de Berliotz, que yo libraba en contra porque no podía superar la superstición de que es un oiseau de malheur, es decir, un pájaro de mal agüero. En cambio, me empeñé, desde entonces, en incluir a los Beatles. Emilío García Riera, que es taba de acuerdo conmigo y que es un crítico e historiador de cine con una lucidez un poco sobrenatural, sobre todo después del segundo trago, me dijo por esos días: «Oigo a los Beatles con un cierto miedo, porque siento que me voy a acordar de ellos por todo el resto de mi vida». Es el único caso que conozco de al guien con bastante clarividencia para darse cuenta de que estaba viviendo el nacimiento de sus nostalgias. Uno entraba entonces en el estudio de Carlos Fuentes, y lo encontraba escribiendo a máquina con un solo dedo de una sola mano, conlo lo ha hecho siempre, en medio de una densa nube de humo y aislado de los horrores del universo con la música de los Beatles a todo volumen.

Como sucede siempre, pensábamos entonces que estábamos muy Iejos de ser felices, y ahora pensamos lo contrario. Es la trampa de la nostalgia, que quita de su lugar a los momentos amargos y los pinta de otro color, y los vuelve a poner donde ya no duelen. Como en los retratos antiguos, que parecen iluminados por el resplandor ilusorio de la felicidad, y en donde sólo vemos con asombro cómo éramos de jóvenes cuando éramos jóvenes, y no sólo los que estábamos allí, sino también la casa y los árboles del fondo, y hasta las sillas en que estábamos sentados. El Che Guevara, conversando con sus hombres alrededor del fuego en las noches vacías de la guerra, dijo alguna vez que la nostalgia empieza por la comida. Es cierto, pero sólo cuando se tiene hambre. En cambio, siempre empieza por la música. En realidad, nuestro pasado personal se aleja de nosotros desde el momento en que nacemos, pero sólo lo sentimos pasar cuando se acaba un disco.

Esta tarde, pensando todo esto frente a una ventana lúgubre donde cae la nieve, con más de cincuenta años encima y todavía sin saber muy bien quién soy, ni qué carajos hago aquí, tengo la impresión de que el mundo fue igual desde mi nacimiento hasta que los Beatles empezaron a cantar. Todo cambió entonces. Los hombres se dejaron crecer el cabello y la barba, las mujeres aprendieron a desnudarse con maturalidad, cambió el modo de vestir y de amar, y se inició la liberación del sexo y de otras drogas para soñar. Fueron los años fragorosos de la guerra de Vietnam y la rebelión universitaria. Pero, sobre todo, fue el duro aprendizaje de una relación distinta entre los padres y los hijos, el principio de un nuevo diálogo entre ellos que había parecido imposible durante siglos.

El símbolo de todo esto -al frente de los Beatles- era John Lennon. Su muerte absurda nos deja un mundo distinto poblado de imágenes hermosas. En Lucy in the skay, una de- sus canciones más bellas, queda un caballo de papel periódico con una corbata de espejos. En Eleanor Rigby -con un bajo obstinado de clíelos barrocos- queda una muchacha desolada que recoge el arroz, en el atrio de una iglesia donde acaba de celebrarse una boda. «¿De dónde vienen los solitarios?», se pregunta sin respuesta. Queda también el padre Mac Kensey escribiendo un sermón que nadie ha de oír, lavándose las manos sobre las tumbas, y una muchacha que se quita el rostro antes de entrar en su casa y lo deja en un frasco junto a la puerta para ponérselo otra vez cuando vuelva a salir. Estas criaturas han hecho decir que John Lennon era un surrealista, que es algo que se dice con demasiada facilidad de todo lo que parece raro, como suelen decirlo de Kafka quienes no lo han sabido leer. Para otros, es el visionario de un mundo mejor. Alguien que nos hizo comprender que los viejos no somos los que tenemos muchos años, sino los que no se subieron a tiempo en el tren de sus hijos.

Jest tu ktoś, kto byłby w stanie to przetłumaczyć? Wszak fani Beatlesów znani są z licznych talentów...

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 26, 2014 2:54 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Sie 30, 2003 12:06 pm
Posty: 1537
Miejscowość: Wrocław
Hej,

Rita, dzięki za heads-up:

Tak: nostalgia pozostaje wciąż taka sama

To był tryumf poezji na świecie. W czasach, w których zwycięzcami są zawsze ci, którzy uderzają mocniej, ci, którzy zdobywają najwięcej głosów, strzelają więcej bramek, ci najbogatsi wśród mężczyzn i najpiękniejsze kobiety, pocieszające jest to, jakie poruszenie w świecie wywołała śmierci człowieka, który nie zrobił nic więcej, niż śpiewanie o miłości. To apoteoza tych, którzy nigdy nie wygrywają. Przez ostatnie 48 godziny nie mówimy o niczym innym. Trzy pokolenia- nasze, naszych dzieci i naszych wnuków – po raz pierwszy mają wrażenie przeżywania nieszczęścia wspólnego, i wynikającego z tych samych powodów. Reporterzy telewizyjni spytali na ulicy panią w wieku lat 80ciu, którą piosenkę John Lennon lubiła najbardziej, a ona odpowiedziała, jakby miała 15 lat: „Happiness is a warm gun” Zaś chłopiec, który oglądał program powiedział: "a ja lubię je wszystkie." Mój najmłodszy syn natomiast zapytał dziewczynę w swoim wieku, dlaczego zabili Johna Lennona, a ona odpowiedziała, jakby miał lat 80: "Bo świat się kończy"

Tak to jest: jedyna nostalgia, jaką przeżywa człowiek ze swymi dziećmi to piosenki Beatlesów. Każdy oczywiście powodowany innymi motywami i bólem indywidualnym, jak to zawsze jest z poezją. Nigdy nie zapomnę pamiętnego dnia w Meksyku w 1963 roku, kiedy po raz pierwszy usłyszałem w sposób świadomy piosenkę Beatlesów. Od tego czasu odkryłem, że wszechświat został wypełniony przez nich. W naszym domu w Sar, gdzie jeśli tylko mieliśmy chwilę przysiąść, leciały tylko dwa albumy: wybór preludiów Debussy'ego i pierwszy album Beatlesów. W całym mieście, o każdej godzinie, słychać było krzyk chłopaków: "Help, I Need somebody". Ktoś podniósł ponownie stary temat, że najlepsi muzycy zaczynają się na drugą literę alfabetu: Bach, Beethowen, Brahms i Bartok. Ktoś powiedział, znowu ten sam nonsens, aby włączyć w to Bosarta. Alvaro Mutis, który, jak wszyscy wielcy erudyci muzyki ma nieuleczalną słabość do cegieł klasycznych, nalegał na uwzględnienie Brucknera. Kolejny podjął ponownie walkę o Berliotza, której ja się przeciwstawiałem, bo nie mógłbym pozbyć się skojarzenia, że jest on niczym zły omen. Zamiast tego, od tego czasu starałem się włączyć Beatlesów. Emilio García Riera, który zgadzał się ze mną, a jest krytykiem filmowym i historykiem z nieco nadprzyrodzoną jasnością, szczególnie po drugim drinku, powiedział w tych dniach: "Słucham Beatlesów z pewnym strachem, ponieważ czuję, że będę o nich pamiętać przez resztę mojego życia." Jest to jedyny przypadek, o którym wiem, człowieka z wystarczającą wizją, aby uświadomić sobie, że był świadkiem narodzin swojej własnej nostalgii. Każdy, wchodząc w tym czasie do Carlosa Fuentesa, spotykał go piszącego na maszynie jednym palcem jednej ręki, jak to miał on w zwyczaju robić zawsze, pośród gęstej chmury dymu i odizolowanego od okropności wszechświata z muzyką the Beatles rozbrzmiewającą na cały regulator.

Jak zawsze, myśleliśmy, że jesteśmy bardzo blisko od bycia naprawdę szczęśliwymi, a teraz jest wręcz odwrotnie. To jest pułapka nostalgii, która zamiast usuwania gorzkich chwil, maluje je w inne barwy i umieszcza tam, gdzie już nie bolą. Jak w dawnych portretach, które wydają się ustawione w iluzorycznym blasku szczęścia i gdzie widzimy wszystko owleczone w zachwyt bycia młodym, lecz nie tylko tych, którzy tam byli, ale i dom i drzewa w tle i krzesła na których siedzieliśmy. Che Guevara, rozmawiając ze swoimi ludźmi, wokół ognia w długich nocach wojny, powiedział kiedyś, że nostalgia zaczyna się przy posiłku. To prawda, ale tylko wtedy, gdy jesteśmy głodni. Tak na prawdę, nostalgia zawsze zaczyna się od muzyki. Faktycznie, nasza osobista przeszłość oddala się od nas od chwili naszych narodzin, ale smuci nas to wyłącznie wtedy, gdy kończy się płyta.

Dziś po południu, myśląc o tym wszystkim przed obskurnym oknem, za którym padał śnieg, z ponad pięćdziesięcioma laty za mną i wciąż nie do końca pewien, kim jestem, i co, do cholery, ja tu robię, mam wrażenie, że świat był taki sam od momentu mojego urodzenia do chwili, gdy The Beatles zaczęli śpiewać. Wszystko zmieniło się właśnie wtedy. Mężczyźni pozwolili sobie na zapuszczenie włosów i brody, kobiety nauczyły się rozbierać się, ale w sposób dojrzały, zmienił się sposób ubierania, sposób kochania, zaczęła się wolność seksualna i wolność w używaniu używek, które pozwalały marzyć. To były ogłuszające lata wojny w Wietnamie i buntu studentów. Ale przede wszystkim, to był czas trudnej nauki relacji między rodzicami i dziećmi, początek nowego dialogu między nimi, który wydawał się niemożliwy przez wieki.

Symbolem tego –na czele Beatlesów - był John Lennon. Jego bezsensowna śmierć pozostawia nas w inny świecie, pełnym pięknych obrazów. W Lucy in the sky, jednej z jego najpiękniejszych piosenek, pozostaje koń z papieru gazetowego z krawatem z luster (sic:)). W Eleanor Rigby – z upartym barokowym basem- zostaje opuszczona dziewczyna, która podnosi ryż na dziedzińcu kościoła, gdzie ślub właśnie się kończy. "Skąd pochodzą samotni ludzie?" pytanie bez odpowiedzi. Pozostaje też Ojciec McKenzie piszący kazanie, którego nikt nie usłyszy, umywa ręce nad grobami, i zostaje twarz dziewczyny, którą zostawia ona przed wejściem do domu w słoiku przy drzwiach, aby założyć ją, gdy znów będzie wychodzić. Obrazy tych istot każą powiedzieć, że John Lennon był surrealistą, jednak jest to coś, co wszyscy mówią zbyt łatwo, gdy rzeczy wydają się odrobinę dziwne. Tak samo zwykli też mawiać o Kafce ci, którzy nie potrafią czytać. Dla innych John Lennon jest to wizjoner lepszego świata. Ktoś, kto uświadomił nam, że starzy nie są ci, którzy mają więcej lat, ale ci, którzy nie zdążyli na czas na pociąg swoich dzieci.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 26, 2014 5:49 pm 
Offline
Beatlesiak

Rejestracja: Śro Lut 11, 2004 11:07 pm
Posty: 1958
Miejscowość: Warszawa
Dzięki ogromne gregu!

Bardzo ciekawe to epitafium. Widać, że Marquez dobrze wiedział, o kim pisze.

_________________
On nie ma duszy, mówisz...
Popatrz jeszcze raz
Psia dusza większa jest od psa
My mamy dusze kieszonkowe
Maleńka dusza, wielki człowiek
Psia dusza się nie mieści w psie
I kiedy się uśmiechasz do niej
Ona się huśta na ogonie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 26, 2014 6:48 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Sie 30, 2003 12:06 pm
Posty: 1537
Miejscowość: Wrocław
Mi epitafium to się bardzo podoba. Mam tylko obawę, że tłumaczenie nie oddaje tego, jak ładnie brzmi ono po hiszpańsku ;)

Poruszające i głębokie, oprócz tego, że widać, iż Marquez wiedział, o kim pisze, to na pewno widać też, że wiedział, jak pisać.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 26, 2014 7:23 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Dzięki Greg za tłumaczenie.
Dawno nie czytałem czegoś równie pięknego. Kilka myśli zachowam sobie głęboko w pamięci, np. w ostatnim zdaniu. Bardzo inspirujące i pobudzające. A 3 ostatnie akapity są po prostu magiczne, chociaż pamiętamy, że Eleonora jest Paula.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Wrz 26, 2014 10:22 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Dzięki, Greg! Świetna robota!
Nie wiedziałam, że z Ciebie taki iberysta!
Wspaniałe epitafium!
Ale gotowa jestem uwierzyć, że po hiszpańsku faktycznie brzmi jeszcze piękniej - wiadomo, w oryginale.
(co, rzecz jasna, absolutnie nie oznacza, że Twoje tłumaczenie nie brzmi!)

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Wrz 28, 2014 8:02 pm 
Offline
Sierżant Pepper

Rejestracja: Śro Lip 21, 2004 1:31 pm
Posty: 135
Miejscowość: Blue Island
Epitafium autorstwa Gabriela Garci Marqueza po raz pierwszy usłyszałam w radiowej Trójce, tekst (nieco skrócony) czytał Piotr Kaczkowski. Było to krótko po śmierci Johna. Wówczas brzmiało to nieprawdopodobnie przejmująco pięknie i smutno...Zapisałam go w jednym ze swoich "beatlesowskich" zeszytów dawno temu...
Wielkie dzięki za przypomnienie tego niezwykłego pożegnania.

Muchas gracias Greg za tłumaczenie 8)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Wrz 29, 2014 3:03 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Maj 10, 2006 10:11 am
Posty: 1293
Miejscowość: Piernikowo
Mads Mikkelsen lubi The Beatles!
A tu dowiecie się, jaka jest jego ulubiona piosenka Czwórki z Liverpoolu:
http://will-grahams-concerned-sink.tumb ... ds-talking

_________________
"Czekaj i nie trać nadziei"
"Żeby czekać trzeba żyć"
"Do, or not do - there is no try"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Wrz 29, 2014 4:17 pm 
Offline
Dr Robert
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Lip 30, 2014 2:54 pm
Posty: 265
Miejscowość: Pepperland
Ostatnio jakos natknalem sie na wykonanie come together przez Arctic Monkeys na igrzyskach i znalazlem wywiad, w ktorym wokalista AM Alex Turner ubostwia Lennona za jego teksty, szczegolnie come together i am the walrus.
Tutaj caly wywiad:
http://www.nme.com/news/arctic-monkeys/66216

Tak nawiasem mowiac to muzyke Beatli chyba tez lubi, bo co chwile wykonuje jakies covery, jak nie Monkeysami, to kiedys the last shadow puppets

_________________
"Life is very short, and there's no time for fussing and fighting, my friend"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 01, 2014 5:49 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Dorothy napisał(a):
Epitafium autorstwa Gabriela Garci Marqueza po raz pierwszy usłyszałam w radiowej Trójce, tekst (nieco skrócony) czytał Piotr Kaczkowski. Było to krótko po śmierci Johna.


Tak. Też pamiętam. Był to rok 1982.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 25, 2014 9:00 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Ostatnio Ozzy Osbourne powiedział kilka fajnych słów godnych zacytowania:
"Zawsze powtarzałem, że nie stworzyłem jeszcze swojego Sgt. Peppera, mając na myśli arcydzieło najlepszego zespołu na świecie, The Beatles. Jeśli powiedziałbym, że którykolwiek z moich wcześniejszych albumów jest jak '‘Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band' oznaczałby to, że każdy kolejny jest oceniany niżej. Jestem perfekcjonistą, dążę wciąż do tego jednego albumu."

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Sty 30, 2016 6:51 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Mike Portnoy i Neal Morse.

Fanem tych muzyków nie jestem, ale to jak radzą sobie w tej zgadywance budzi mój duży dla nich respekt :)
https://www.youtube.com/watch?v=NEYjQ0fiBmo

Przy Long Long Long miałem ubaw :)

Patrony o What Goes On: worst beatles song ever!! Oj jest trochę takich smaczków :D

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 196 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 15 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY