Powoli mija tydzień od tej imprezy, więc by nie odeszła w zapomnienie, parę słów.
Na stronie głównej jest wyczerpujący opis całego tego zamieszania, więc dla niezorientowanych zacytuję:
She's a woman to muzyczny projekt przygotowany przez grupę Beatles For Sale. Panowie z zespołu postanowili zaprosić do współpracy wokalistki. Wspólnie wykonali największe hity Beatlesów.
Pierwszy koncert w ramach tego projektu odbył się w Warszawie pod koniec maja, wystąpiły wtedy: Gaba Kulka, Natalia Przybysz i Ania Dąbrowska. Muzyczne wydarzenie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, bilety na koncert w warszawskim klubie DZIK szybko zostały wyprzedane.
Tym razem muzykę Beatlesów wykonają zaproszone do udziału w projekcie piosenkarki: Iza Lach, Natalia Przybysz (ponownie) i Ania Rusowicz. Teraz kilka słów ode mnie. Po pierwsze Iza lach nie dotarła, więc do teraz nawet nie wiem kto to jest. Ale były 2 pozostałe wokalistki. Zanim jednak dotarły na scenę około godziny grali sami Beatles Fo Sale z repertuarem głównie do 65 roku (poza 2 wyjątkami). Zaczeli od Taxmana (to jeden z nich
), co było miłym zaskoczeniem, potem było Ticket To Ride, jednak dość szybko wpadli w stagnację oklepanych, wczesnych przebojów. Chyba jedyny rodzynek jaki się im przydarzył to She's A Woman, ale pewnie tytuł imprezy zobowiązywał. Bardzo dużo było piosenek z A Hard Day's Night (naliczyłem 7), o dziwo tylko jedna z Beatles For Sale.
Gdy pojawiła się Ania Rusowicz rządził późniejszy repertuar. Ale żadnych rewelacji, bo same oklepane evergreeny, chociaż na takie Hey Jude ciężko narzekać. Tutaj miałem jednak inny problem, bowiem maniera wokalna Ani bardzo bardzo mi nie pasowała do numerów Beatli. Wiem, że innym się podobało ale dla mnie to była groteska.
Wszystko jednak poszło w niepamięć gdy na scenę wtargnęła
Natalia Przybysz. Głównie dla niej pofatygowałem się na ten koncert. Od razu 7 poziomów wyżej. Raz, że repertuar dobrała bardziej rockowy i wysublimowany, mniej oklepany, a dwa, że jej bardzo fajna, bluesowa barwa wokalu dodała piosenkom Beatli nowej jakości. Jej wykonanie Oh! Darling to było mistrzostwo. Rany, jak ten numer zabrzmiał kobieco i zmysłowo. Come Together i Don't Let Me Down - to samo. Ale szczytowym momentem występu było I Want You (She's So Heavy). Mój ulubiony numer zespołu, który pierwszy raz usłyszałem na żywo. Wreszcie ktoś się odważył
Skrócono tylko część kody zamykającej to arcydzieło, a tak poza tym identyczne napięcie i misterium jak w oryginale.
Potem jeszcze kilka bisów gospodarzy, czyli zespołu o nazwie czwartej płyty Beatlesów. Myślałem, że pierwszy raz nie będzie She Loves You na tego typu imprezie. Niestety, zagrali na sam koniec
Trudno
Dzięki Natalii Przybysz ciepło będę wspominał ten wrześniowy wieczór pod Pałacem Kultury. Tak jak i napotkanych fanów Beatli, niektórych bardzo spontanicznie, jak choćby Ritę. Nawet nie wiecie jako ona spontanicznie reaguje na te utwory, najbardziej nawet oklepane
Impreza doczekała się odnotowania w śniadaniówce TVN-u. Taki 2,5 minutowy skrót z tego co tam się działo (pod koniec, w tle słychać I Want You):
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/m ... 79995.html