Christopher napisał(a):
Dziękujemy za cenne spostrzeżenia
Nie zabraniamy naszym fan klubowiczom, wyrażania oraz publikowania własnych obserwacji, badań i nie robimy cenzury
Zaraz zaraz, to jakieś nieporozumienie, albo rozmywanie/zaklinanie rzeczywistości. Nazywajmy rzeczy po imieniu: moje zwrócenie uwagi, że w boksie ‘niebieskim’ NIE MA MATERIAŁU KTÓREGO NIE MA, to nie są moje „spostrzeżenia”, tylko takie są FAKTY DYSKOGRAFICZNE. A to, że autor artykułu stwierdził, że ten materiał TAM JEST, to nie są jego „własne obserwacje”, czy „badania”, tylko ROZMINIĘCIE SIĘ Z FAKTAMI DYSKOGRAFICZNYMI (oczywiście niecelowe, przecież nikt tu nie podejrzewa złej woli).
Christopher napisał(a):
...muszę zwrócić uwagę że to dopiero 1 część, więc to nie jest całość tekstu (kolejna część ukaże się 30 marca).
Przepraszam, a co to ma do rzeczy?
JAK kolejna część tekstu może wpłynąć na fakt, że w części 1. zdarzyły się jednak informacje NIEPRAWDZIWE?
Christopher napisał(a):
A co do źródeł wiadomo, że są różne a rozróżnienie przy globalizacyjnym się świecie tych słusznych i wiarogodnych, od niesłusznych i przeinaczonych, jest trudne
Tu się
zdecydowanie nie zgodzę. Tzn. fan początkujący rzeczywiście ma z tym problem, natomiast fan obyty, świadomy (że nie powiem: doświadczony), który przeczytał ileś tam artykułów (dobrych i kiepskich), ileś tam książek (kiepskich i dobrych), odwiedził ileś tam miejsc internetowych (rewelacyjnych i beznadziejnych) bez pudła DOBRZE WIE: którzy autorzy, które książki, które miejsca internetowe, które nazwiska, które publikacje są
godne zaufania i wiarygodne, a które nie. Poza tym, przecież jest internet, fora, dyskusje, przepływ informacji, wymiana opinii - można bez trudu (albo z wysiłkiem) taką ‘listę wiarygodności’ sobie ustalić.
Christopher napisał(a):
W sumie oto w tym chodzi (dyskusja),
Szanowny Prezesie, zgoda, ale NIE MOŻNA „dyskutować” o tym czy utwór Something
jest na albumie Abbey Road, czy go tam
nie ma…
Żeby nie przedłużać. Moja (przypadkowa) „interwencja” dotyczy
dwóch kwestii:
Autor artykułu o reedycjach pisząc o boksie ‘The Beatles Collection’ chyba natknął się na jakieś
dziwne źródło, które jest po prostu
dezinformacyjną bombą. Niestety (jak sądzę nieświadomie) powielił te dezinformacje i na zasadzie „podaj dalej” upublicznił je. Stąd moja reakcja: TAK NIE BYŁO! Przy czym, to źródło musi być wyjątkowo trefne i rzadkie, bo przyznam, że NIGDY NIGDZIE nie widziałem, czy to w internecie, czy to w książkach, tak rażących błędów dotyczących tego wydawnictwa.
Oczywiście, w opracowaniach dyskograficznych Beatlesów wciąż zdarzają się rozbieżności, ale głównie dotyczą dat wydania, a nie ZAWARTOŚCI, nie odnośnie zestawu utworów! A przecież boks ‘niebieski’ nie jest wydawnictwem niszowym; to znana oficjalna pozycja w Fab-Dyskografii (zresztą w artykule nazwana „pierwszym poważnym zestawem dyskograficznym”), firmowana przez EMI/Parlophone/Apple.
Dobrze udokumentowana i opisana - w wielu miejscach, wystarczy kliknąć. Dlatego: NIE PRZEKŁAMUJMY FAB-HISTORII.
A sprawa druga, to RADA dla autora artykułu (na zasadzie: raz się sparzyłeś, drugi raz nie dotykaj) - ja już więcej z tego „źródła” bym nie korzystał. Skoro zawiodło tak ewidentnie w przypadku wydawnictwa znanego, to…
Przecież, jak mniemam, celem autora cyklu jest UPORZĄDKOWANIE tematu, a nie ZBAŁAGANIENIE…
Pozdrawiam Lublin
PS. A rodzina Bestów (z wnukiem włącznie) naprawdę nie ma żadnego wpływu na SPRAWDZALNĄ FIZYCZNIE zawartość boksu ‘The Beatles Collection’, w którym brak albumu MMT i nie-albumowych utworów singlowych nie tylko JEST FAKTEM (namacalnym), ale da się również łatwo i logicznie wyjaśnić.
_________________
WISH is the future and
ASH was the past, what stood in between was
WISHBONE ASH.