www.beatles.kielce.com.pl
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/

Nasze koncerty przez duże K
https://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/viewtopic.php?f=6&t=3496
Strona 7 z 9

Autor:  Argus9 [ Czw Lis 26, 2015 6:59 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

King Crimson w przyszłym roku w Polsce! :D

Robert Fripp i spółka na 4 koncertach:

Zabrze
17.09.2016
18.09.2016

Wrocław
20.09.2016
21.09.2016

Autor:  Yer Blue [ Czw Lis 26, 2015 7:08 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Obecność obowiązkowa :)

Autor:  Argus9 [ Pią Lis 27, 2015 2:20 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Wprawdzie do polskich koncertów King Crimson jeszcze prawie rok, ale oto setlista z wczorajszego koncertu w Vancouver. Przewaga materiału „klasycznego” - zdecydowana! :D

Larks' Tongues in Aspic, Part One
Pictures of a City
VROOOM
Meltdown
The ConstruKction of Light
Level Five
Epitaph
One More Red Nightmare
Easy Money
The Letters
The Talking Drum
Larks' Tongues in Aspic, Part Two
Starless

Bis
Devil Dogs of Tessellation Row
The Court of the Crimson King
21st Century Schizoid Man

Autor:  Yer Blue [ Pią Lis 27, 2015 5:11 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

No zdecydowanie secik prawie wymarzony. Mam nadzieję, że do września go nie zepsują.

Autor:  dr Maxwell [ Pią Lis 27, 2015 6:28 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Yer Blue napisał(a):
Obecność obowiązkowa :)


Bilet kupiony :20 września 2016 !

Autor:  Argus9 [ Pią Lis 27, 2015 11:09 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

W ramach zapowiedzi koncertowych na rok 2016 - informacja, która pewnie niewielu zelektryzuje :( ale ja Bardzo Cieszę się na kolejną wizytę w Polsce Wishbone Ash :D

12.02.2016 - Kraków
13.02.2016 - Warszawa
14.02.2016 - Bydgoszcz

Absolutna Klasyka Rocka:
https://www.youtube.com/watch?v=vd-a-_AT1GA

Autor:  Helter-Skelter [ Sob Lis 28, 2015 9:41 am ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Argus9 napisał(a):


Jureczku, szczerze, bez wymyślnych tortur przyznaję, że słabo znam jeden z Twoich ulubionych zespołów.
Chciałbym to zmienić,prośba więc, czy może mógłbyś założyć wątek w którym poprowadziłbyś do poznania
ciekawszych płyt tego zespołu?
Czy zacząć od płyty sygnowanej Twoim :wink: nickiem , czy od innej?
Poza tym akurat mój gust trochę znasz , więc bedzie Ci łatwiej wybrać przynajmniej dla mnie.

Autor:  Argus9 [ Śro Gru 02, 2015 3:46 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Helter-Skelter napisał(a):
...przyznaję, że słabo znam jeden z Twoich ulubionych zespołów.
Chciałbym to zmienić,prośba więc, czy może mógłbyś założyć wątek w którym poprowadziłbyś do poznania
ciekawszych płyt tego zespołu?

Wpuszczasz mnie w ciężkie zadanie :wink: i nie mam pewności, czy akurat "specyficzne" Wishbone Ash trafi w Paletę Gustu Twego :) , ale ja mam takie podejście: jeśli chociaż JEDNEJ osobie spodoba się chociaż JEDEN wykonawca, albo choć JEDEN utwór z Obszaru Muzyki, którą Lubię, Cenię i uważam, że Warto Ją „propagować”, to zawsze jestem niezmiernie ukontentowany. Taka jakby… Spełniona „misja” :wink:
viewtopic.php?f=16&t=3690&start=0&p#p50318

Autor:  ziggi [ Sob Gru 12, 2015 1:04 am ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Muszę przyznać że zupełnie nie znałem nagrań zespołu. Pierwsze przesłuchania bardzo pozytywne.

Autor:  Argus9 [ Wto Gru 15, 2015 12:26 am ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

ziggi napisał(a):
Muszę przyznać że zupełnie nie znałem nagrań zespołu. Pierwsze przesłuchania bardzo pozytywne.

Przyznaję, że nie liczę na ‘masową falę zachwytów’ (z wielu powodów) odnośnie jednego z moich NAJ zespołów, spodziewam się raczej sporadycznych reakcji pozytywnych, dlatego BARDZO Cieszę się :D , że nie znając Wishbone Ash ‘potrudziłeś się’, żeby jednak posłuchać, i że rezultat jest na Plus :D .

Nieco więcej o grupie tutaj:
viewtopic.php?f=16&t=3690
(choć to i tak niewiele, jak na 45-cio letnią historię WA, pełną wzlotów, upadków, zawirowań, odrodzeń, a jednak wciąż Owocującą Muzyką Naznaczoną Duchem Pierwszej Połowy Lat 70.)

Autor:  Yer Blue [ Nie Sty 24, 2016 2:03 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Black Sabbath ruszyli w pożegnalną trasę. Odkurzyli na tę okoliczność Hand Of Doom oraz After Forever, rezygnując z utworów z 13-tki, poza God Is Dead?. Mimo wszystko zmiany minimalne, czego się można było spodziewać.
Ozzy jest niestety w bardzo słabej formie wokalnej:
https://www.youtube.com/watch?v=_PQtQ-HIZDE
Niem wiem jak on dociągnie do końca, skoro juz na pierwszym koncercie tak słabo.

Przy okazji trasy wyszły 4 utwory z sesji do 13-tki. Isolated Man i Cry All Night są wg mnie bardzo udane:
https://youtu.be/Bv9tb5aTjK4
https://youtu.be/HGzNED1Fhig

Autor:  Fangorn [ Nie Sty 24, 2016 7:08 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Myślę, że Ozzy się rozkręci, jak tylko znów wejdzie w rutynę życia w trasie. Ostatnie koncerty grali przecież w lipcu 2014 roku. Jestem dobrej myśli :) Poza tym samo usłyszenie tych utworów na żywo będzie na pewno niesamowitym przeżyciem i słaba forma wokalna Ozzy'ego, nawet jeśli będzie w takiej, tego nie zepsuje. Jeśli chodzi o setlistę, to do lipca (Kraków) może się jeszcze troszkę zmienić, a ja liczę jednak na dodanie "Loner".

Nowa EP-ka ma być podobno sprzedawana tylko na koncertach, a tu widzę, że jest już na Youtube. Cóż...

Autor:  Fangorn [ Śro Lut 03, 2016 11:42 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Black Sabbath przenoszą (nie odwołują...) już trzeci koncert, bo Ozzy ma zapalenie zatok. Nie wiem, czy już zaczynać się martwić w kontekście koncertu w Krakowie...

Autor:  Yer Blue [ Śro Lut 03, 2016 11:54 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Trzeba mieć nadzieję, że to tylko chwilowa niedyspozycja. Ale jak usłyszałem fragmenty pierwszego koncertu tej trasy to się przeraziłem, bo chyba w życiu nie słyszałem tak niedomagającego wokalu. Ozzy wyraźnie osłabł, niech się rehabilituje. Kraków daleko, chyba nie ma powodów do niepokoju.

Autor:  Helter-Skelter [ Sob Lut 06, 2016 2:25 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Wpisujemy tu wielkie koncerty i marki zespołów są naprawdę dużego formatu. Ja ośmielę się wstawić tu zaproszenie na koncert polskiej grupy, której występ to dla mnie wydarzenie porównywalne z Waszymi propozycjami.
Po 30 latach reaktywował się jeden z moich ulubionych zespołów lat osiemdziesiątych i śmiem twierdzić, że to był jeden z najlepszych zespołów tamtego okresu, który z różnych przyczyn nie został tzw. "długowieczniakiem". Pewnie trochę zapomniany, ale ich debiutancki album rozszedł się w nakładzie...pół miliona egzemplarzy i był sprzedawany nawet w...USA (ciekawa anegdota na ten temat). Nie sądze by wielu wówczas powtórzyło ten wyczyn, a dziś to już tylko mrzonki z tymi złotymi płytami.
Chodzi o rzeszowską grupę RSC
Jako dzieciak byłem na ich koncercie, pokochałem ich muzykę zanim poznałem Kansas. Teksty wokalisty, Zbyszka Działy bez wątpienia miały wpływ na moje mini pisarstwo a wszystkie piosenki słucham regularnie aż do dziś.
Seria koncertów zapoczątkowana została przez okazjonalny koncert w Rzeszowie, kiedy to tłumy stawiły się na koncercie charytatywnym , tylko po to by ich znowu zobaczyć w orginalnym, pierwszym składzie(parę epizodów, nawet fonograficznych w międzyczasie bywało) Zainteresowanie mediów, reedycja ich pierwszego albumu w serii „Kultowe winyle na CD" i propozycje koncertowe skłoniły muzyków do ponownej współpracy a w przyszłym tygodniu w radiu grany będzie ich nowy utwór, bo są też plany nowego wydawnictwa.
Koncert na który się wybieram, odbędzie się w Bielsku-Białej 26 lutego, ale na ich stronce są podane inne miejsca gdzie można ich zobaczyć. Z wiadomości z pierwszej ręki wiem, że będzie to RSC bez Wiktora Kucaja, który jednak ostatecznie zrezygnował i basisty, którego zastąpi ktoś z póżniejszego składu. Całość ma charakter okazjonalny i eksperymentalny na zasadzie ...zobaczymy co z tego wyjdzie. Widać, że mają zdrowe i sensowne podejście do tematu, bez napinki na sukces.
Dla mnie to mega wydarzenie, jeśli miałoby to tak wyglądać jak na tym koncercie, to będę przeszczęśliwy

https://www.youtube.com/watch?v=4Y_JrVa1Vc0

Dla tych co mają więcej czasu i lubią ciekawostki, wywiad z głównymi członkami zespołu. Są kulisy tam kulisy zaskakująco słabego, drugiego miejsca w Jarocinie, anegdotka o sprzedaży płyt w Stanach i wiele ciekawostek z początków działalności tej grupy

https://www.youtube.com/watch?v=Kd2g712kgDY

Autor:  Argus9 [ Sob Lut 06, 2016 6:39 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Helter-Skelter napisał(a):
Chodzi o rzeszowską grupę RSC
Jako dzieciak byłem na ich koncercie, pokochałem ich muzykę zanim poznałem Kansas.

Teraz już rozumiem SKĄD u Ciebie lubienie Kansas :) - przy Twoich country-ciągotach jakoś mi to nie pasowało. Okazuje się, że droga do Kansas prowadzi z… Rzeszowa. Ale JAK na tej trasie ‘usprawiedliwić’ Nashville i Liverpool… :roll:

Nie wiedziałem o come-backu RSC - zdaj relację po koncercie. A ja wykorzystuję okazję :wink: , żeby przypomnieć, że również z Rzeszowa wywodzi się Tadeusz Nalepa - i choćby z tego powodu to miasto na stałe wpisuje się w Historię polskiego rocka.

Z kolei za tydzień Fangorn i ja będziemy się raczyć Wishbone Ash :D . Trochę mam „obawy”, bo wychodzi na to, że to ja Go wperswadowałem w ten koncert, a istnieje ‘ryzyko’, że nie zagrają Feniksa… :(

A nowa wiadomość jest taka, że jeśli ktoś lubi dobrą zabawę przy dobrym rock and rollu, to znowu daje o sobie znać Europejska Stolica Kultury - w niedzielę 1 maja we Wrocławiu wystąpi zespół Status Quo, gdzie na pewno zagra hit, który napisał Twój (to do Heltera) ulubiony (i mój też) John Fogerty - nogi same tupią :)
https://www.youtube.com/watch?v=t-8K8Hj8bxE

Autor:  Fangorn [ Sob Lut 06, 2016 7:04 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

"Feniksa" może nie zagrają, ale na pewno coś z albumu z greckim wojownikiem na okładce oraz inne wspaniałe utwory, więc myślę, że się nie zawiodę :)

Autor:  ziggi [ Sob Lut 06, 2016 7:58 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Helter-Skelter napisał(a):
Wpisujemy tu wielkie koncerty i marki zespołów są naprawdę dużego formatu. Ja ośmielę się wstawić tu zaproszenie na koncert polskiej grupy, której występ to dla mnie wydarzenie porównywalne z Waszymi propozycjami.
Po 30 latach reaktywował się jeden z moich ulubionych zespołów lat osiemdziesiątych i śmiem twierdzić, że to był jeden z najlepszych zespołów tamtego okresu, który z różnych przyczyn nie został tzw. "długowieczniakiem". Pewnie trochę zapomniany, ale ich debiutancki album rozszedł się w nakładzie...pół miliona egzemplarzy i był sprzedawany nawet w...USA (ciekawa anegdota na ten temat). Nie sądze by wielu wówczas powtórzyło ten wyczyn, a dziś to już tylko mrzonki z tymi złotymi płytami.
Chodzi o rzeszowską grupę RSC
Jako dzieciak byłem na ich koncercie, pokochałem ich muzykę zanim poznałem Kansas. Teksty wokalisty, Zbyszka Działy bez wątpienia miały wpływ na moje mini pisarstwo a wszystkie piosenki słucham regularnie aż do dziś.
Seria koncertów zapoczątkowana została przez okazjonalny koncert w Rzeszowie, kiedy to tłumy stawiły się na koncercie charytatywnym , tylko po to by ich znowu zobaczyć w orginalnym, pierwszym składzie(parę epizodów, nawet fonograficznych w międzyczasie bywało) Zainteresowanie mediów, reedycja ich pierwszego albumu w serii „Kultowe winyle na CD" i propozycje koncertowe skłoniły muzyków do ponownej współpracy a w przyszłym tygodniu w radiu grany będzie ich nowy utwór, bo są też plany nowego wydawnictwa.
Koncert na który się wybieram, odbędzie się w Bielsku-Białej 26 lutego, ale na ich stronce są podane inne miejsca gdzie można ich zobaczyć. Z wiadomości z pierwszej ręki wiem, że będzie to RSC bez Wiktora Kucaja, który jednak ostatecznie zrezygnował i basisty, którego zastąpi ktoś z póżniejszego składu. Całość ma charakter okazjonalny i eksperymentalny na zasadzie ...zobaczymy co z tego wyjdzie. Widać, że mają zdrowe i sensowne podejście do tematu, bez napinki na sukces.
Dla mnie to mega wydarzenie, jeśli miałoby to tak wyglądać jak na tym koncercie, to będę przeszczęśliwy

https://www.youtube.com/watch?v=4Y_JrVa1Vc0

Dla tych co mają więcej czasu i lubią ciekawostki, wywiad z głównymi członkami zespołu. Są kulisy tam kulisy zaskakująco słabego, drugiego miejsca w Jarocinie, anegdotka o sprzedaży płyt w Stanach i wiele ciekawostek z początków działalności tej grupy

https://www.youtube.com/watch?v=Kd2g712kgDY

Wyciągnąłem pierwszą płytę analogową zespołu.O ile pamiętam nabyłem ja gdzies w połowie lat 80 tych. .Krzysztof Hipsz który na odwrocie płyty umieścił kilkanaście zdań na temat zespołu określił ich muzykę jako "fly rock".

Autor:  Fangorn [ Nie Lut 14, 2016 7:09 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Wczorajszy koncert Wishbone Ash w warszawskiej Proximie... krótko: było wspaniale! :D

Długo: miałem pewne obawy co do tego, czy koncert spodoba mi się tak bardzo, jak albumy Wishbone Ash z lat 70., a konkretnie debiut i „Argus”. Oczywiście zakładałem, że będzie mi się podobało, choćby przez sam fakt ich wykonania przez ten sam zespół. Może nie do końca ten sam, bo ze składu pozostał jedynie Andy Powell, ale po tych nowszych utworach, które znam w wersji studyjnej, mogłem spodziewać się dobrego, solidnego poziomu także po pozostałych, młodszych stażem muzykach. Obawiałem się też trochę, że bardziej rockowe utwory będą, jakby to powiedzieć, utemperowane, ugrzecznione; nastawiałem się więc bardziej na ballady. Okazało się jednak, że w obu wypadkach moje obawy były nieuzasadnione. Muzycy grali wspaniale, świetnie się rozumieli na scenie; długie i częste solówki gitarowe były odpowiednio długie i częste; Andy Powell zachował zaskakująco dobry głos jak na swoje lata; a ballad to już prawie nie pamiętam po solidnej dawce mocnego, głośnego, gitarowego grania, jaką zaserwowali muzycy Wishbone Ash warszawskiej publiczności.

Na początek poszedł „The Power” z 2007 r., którego riff i gitara rytmiczna nieodmiennie przypominają mi The Rolling Stones; dalej jeszcze nowszy, bo z 2014 r., „Deep Blues” – oba przyjemnie bujające i odpowiednie na otwarcie koncertu. Jednak nie ukrywam, że liczyłem na następne utwory, czyli te z „Argusa”. Wszelkie obawy zostały rozwiane, gdy wybrzmiał wstęp do „Warrior” (refren jest wybitnie koncertowy), a zaraz potem dostojny „Throw Down the Sword”. Widać było, że publiczność żywiej reagowała na utwory z tego albumu. Potem przyszedł czas na piosenkę z „Blue Horizon”, która wprawdzie nie dorównywała poprzednim dwóm jako kompozycja, ale na koncercie w tym właśnie miejscu w setliście sprawdzała się doskonale. Melodyjny „Way Down South”, bo o nim mowa, zapewnił kolejne miejsce na wspaniałe solówki gitarowe i dobrze wprowadził do instrumentalnego „The Pilgrim”, gdzie panowie mogli się „wyszaleć” ku uciesze fanów. Potem Wishbone Ash przeszli do zagrania kilku rock & rollowych kawałków, które zdecydowanie zyskały w porównaniu do wersji studyjnych. Szczególnie „Front Page News” był ostrzejszy i bardziej dynamiczny, także „Rock n' Roll Widow” był zdecydowanie bardziej rock & rollowy niż na albumie „Wishbone Four”. Pomiędzy nimi zagrali „Heavy Weather” z 2011 r., którego szczerze mówiąc nie za bardzo pamiętam (poza riffem).

Po „Rock 'n Roll Widow” nastąpiło dość „drastyczne” przejście do zupełnie innych klimatów w postaci „Sometime World”. Gdyby zamienić kolejność „Rock 'n Roll Widow” i „Heavy Weather”, dramaturgia byłaby chyba lepsza, ładniej narastałaby – po dwóch mocnych rockerach lekkie spowolnienie i przejście do powoli rozpędzającego się utworu „Sometime World”. Albo może jakiś stosowny wstęp „konferansjerski” ze strony Powella. W każdym razie kolejne dwa utwory z „Argusa”, czyli właśnie „Sometime World” i „Blowin' Free” wypadły znakomicie – i znacznie mocniej niż na albumie. Tu muszę nadmienić, że koncert był dla mnie zaskakująco rockowy i głośny. Panowie nie próbowali oddać brzmienia lat 70., przez co wszelkie gitarowe fragmenty (a było ich mnóstwo) brzmiały nowocześnie, ostro, głośno i odpowiednio hard rockowo (kilka zmian i mielibyśmy prawie heavy metal :wink: ). Po drugiej części „Argusa” nastąpił powrót do lat 80. w postaci dwóch utworów, „Living Proof” i „Open Road”. Oba były – znowu – mocniejsze niż na albumach studyjnych, a drugi przekształcił się we wspaniały popis gitarowy Andy'ego Powella i Muddy'ego Manninena. Pięknych, rozbudowanych i angażujących obie strony partii gitarowych było zresztą co niemiara. To był „koniec” koncertu (piszę w cudzysłowie, bo i tak wszyscy czekali na bisy). Moja pierwsza myśl, gdy po gitarowej końcówce „Open Road” zespół odłożył instrumenty i się ukłonił: „Hej, co to ma być? Wracać do grania! Ja chcę jeszcze!” :)

Zespół na szczęście powrócił, by uraczyć publiczność dwoma spokojniejszymi utworami: specjalnie przygotowaną na występy w Polsce „Persephone” (jak podkreślił Powell, utwór ten jest szczególnie popularny i darzony wyjątkowym sentymentem właśnie w Polsce) oraz nieśmiertelnym „Feniksem”, który był nieco inny niż w wersji studyjnej (szczegóły może przybliżyć Argus, który na pewno zna każdą nutkę na pamięć). Te dwa utwory, a szczególnie „Phoenix”, były wspaniałym ukoronowaniem występu; w ostatnim utworze świetnie było widać i słychać, że zespół dał z siebie wszystko, co najlepsze, a każdy z muzyków miał swój moment, choć to oczywiście Andy Powell „rządził” na scenie jako wokalista i jeden z gitarzystów. Owacje pokazały, że publiczności występ bardzo się podobał; podobne wrażenie odnieśli chyba także muzycy Wishbone Ash, skoro wrócili po chwili na drugi bis (sporo osób skierowało się już do wyjścia; nawet Argus był zaskoczony :wink: ). I zagrali kawałek, którego brak w setliście uznałem za największy minus występu: „The King Will Come” z genialnym riffem (świetne w tym utworze jest to, że na ten riff trzeba trochę poczekać, nie uderza on od razu, a dopiero po minutowym wstępie). Widać było wśród publiki, że nie tylko ja uwielbiam ten utwór. Jak dla mnie, mogli go grać jeszcze dobrych kilka minut :)

Tak jak inne piosenki z albumu z 1972 r., „The King Will Come” zabrzmiał mocniej i ostrzej. Nie powiem, że lepiej niż w wersji studyjnej, ale na pewno nowocześniej (nie, żeby "Argusa" trzeba było unowocześniać). Lepiej zabrzmiały na pewno takie piosenki, jak „Rock 'n Roll Widow”, „The Living Proof” czy „Front Page News”. Co do szczegółowego porównania wersji studyjnych i koncertowych, to nie znam tych pierwszych na tyle, by coś więcej napisać. Niewielka, jak się okazało, ilość ballad była akurat dla mnie miłym zaskoczeniem. Liczyłem może na więcej „konferansjerki” ze strony Powella, który poza jedną anegdotką i wspomnieniem o szczególnej popularności „Argusa” i „Persephone” w Polsce ograniczał się do dziękowania i chyba raz zadał to nieśmiertelne „Jak się bawicie?”. No ale to tylko szczegół. Brakowało za to na pewno Powellowi drugiego głosu – basista Bob Skeat i gitarzysta Muddy Manninen dołączali wprawdzie w chórkach, ale zawsze w tle. Głos Powella bardzo ładnie się zestarzał, ale drugi wokal dodałby mocy i klimatu niektórym utworom. Co do akustyki klubu to nie mam za bardzo porównania, ale na pewno było odpowiednio głośno :D

Na pewno zapamiętam ten koncert na długo, nie żałuję wydanych pieniędzy i bez wątpienia cieszę się, że Argus mnie zachęcił do pójścia na występ Wishbone Ash. Niech ci, co nie byli, żałują. Teraz z chęcią zaznajomię się z niepoznaną dotychczas częścią dyskografii WA :)

Autor:  Yer Blue [ Pon Lut 15, 2016 3:49 pm ]
Temat postu:  Re: Nasze koncerty przez duże K

Dzięki za obszerną i ciekawą relację, Fangorn. Persefona to chyba mój ulubiony utwór Wisbonów, także mam czego żałować. Taki odpowiednik Parents Budgie.

I dzięki dla Argusa za 2 minuty „Phoenixa”. Bardzo pozytywne zaskoczenie dla mnie. Może nie widziałem ich na żywo ale słyszałem :) Ten utwór to mistrzostwo luźnego podejścia wersji koncertowej.

Strona 7 z 9 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/