Helter-Skelter napisał(a):
...czekam na relację z koncertu
Takie relacje najlepsze są jednak ‘na gorąco’…
Helter-Skelter napisał(a):
Jakoś...przeżyję
Dla niewtajemniczonych - Helter miał być na tym koncercie, ale los chciał inaczej…
A zatem, przyjechałem do stolicy pod rzeczony klub, idę - widzę autobus na numerach z UK (czyli nie Kansas?), obchodzę autobus, patrzę: a tu w warszawskim słońcu na krzesełku siedzi sobie Steve Walsh!
- wokalista i klawiszowiec zespołu od 40-tu lat. Zwykły, malutki człowiek, z twarzą smagłą od wiatrów, o indiańskich rysach… bardzo smutny… Takie Spotkanie!
Mam autograf i mam wspólne zdjęcie
. Zamieniłem kilka zdań - Steve Walsh potwierdził to, co krążyło od niedawna w sieci: że tą trasą kończy karierę, odchodzi od zespołu - czuje się zmęczony. „To kwestia wieku. Chodzi o mój głos. Czas odejść.” W ogóle się nie uśmiechał, był bardzo smutny… Pomyślałem: ‘Ostatni Mohikanin’… I zdałem sobie sprawę, że rzeczywiście wiele wokali Kansas to wysokie rejestry. I pomyślałem, że Steve Walsh (63 lata) to przecież ‘junior’ przy Paulu (72), ale przecież Macca to Wyjątek od reguły…
Tak więc była to ostatnia okazja zobaczenia i usłyszenia Steve’a Walsha w Polsce (a w zasadzie przedostatnia, bo wbrew temu co podałem wyżej, nie był to jedyny koncert Kansas w naszym kraju - nazajutrz grali jeszcze w Sopocie - nie wiedziałem wcześniej, że dorzucono ten dodatkowy występ).
Sam koncert miał tylko jedną wadę - trwał 90 minut
. Szkoda, bo panowie wyraźnie się rozkręcali wraz z upływem czasu. Ze sceny ziało niezłym ogniem! Ze skrzypiec leciały iskry! Np. wykonanie ‘Down The Road’ tak żywiołowe, że już się nie chce wracać do słuchania wersji studyjnej… Było i hard rockowo, i lirycznie. No i te piękne Kansasowe partie instrumentalne. Muzycy tych roczników to profesjonaliści - nigdy nie zawodzą. Byli zdziwieni tak energetycznym przyjęciem i mile zaskoczeni, że publiczność zna słowa utworów - parę razy byłem już świadkiem takiej reakcji - niektórzy zachodni wykonawcy wciąż traktują nas jak kulturową prowincję…
Dla zorientowanych - drobna zmiana w repertuarze: po ponadczasowo-wzruszającym ‘Dust In The Wind’, zamiast przebojowego ‘Can I Tell You’ zagrali ‘Cheyenne Anthem’ i ta balladowa para zabrzmiała cudownie!
A finałowy ‘Carry On Wayward Son” w wersji na żywo z melodyjnego przeboju przerodził się w wulkaniczny hard rock. Godny Finał!
A to pełen repertuar z 22 lipca (ale data!
)
1. Mysteries And Mayhem / Lamplight Symphony
2. The Wall
3. Point Of Know Return
4. Song For America
5. Hold On
6. Dust In The Wind
7. Cheyenne Anthem
8. Belexes
9. Icarus - Borne On Wings Of Steel
10. Miracles Out Of Nowhere
11. Down The Road
12. Portrait (He Knew)
Bis:13. Fight Fire With Fire
14. Carry On Wayward Son
_________________
WISH is the future and
ASH was the past, what stood in between was
WISHBONE ASH.