Polski Serwis Informacyjny The Beatles

Istnieje od 2001 roku. Codzienna aktualizacja, ksiazki, filmy, plyty.
jesteś na Forum Polskiego Serwisu Informacyjnego The Beatles
Obecny czas: Sob Kwi 27, 2024 4:52 pm

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 165 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pon Paź 19, 2015 8:01 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Agafia napisał(a):
Parę dużych wydarzeń było moim udziałem, lat mogę już w tej chwili dokładnie nie pamiętać...
Yoko Ono -Torwar -1986r.
Page & Plant -Katowice, Spodek , chyba 1998 r.
Plant , po nim Sting (który mnie drażni i którego pożegnałam "po angielsku") -Stadion Gwardii,
Deep Purple z orkiestrą - Katowice (roku nie pamiętam)
the doors of 21st century - 2004 r. Wa-wa Torwar
Duran-Duran na Służewcu
Depeche Mode x 6 ;)
Rammstein w Sopocie.
Mogłam coś pominąć....


Page'a i Planta widziałem w czasie ich trasy Unleaded Tour 1994 , natomiast bardzo żałuję że nie wybrałem się na DP z epoki rockowego grania z Wilderem na perkusji :cry: w latach 90-tych.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Paź 19, 2015 8:03 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Dżejdżej napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Ja już drugi raz nie pojadę, chodzenie drugi raz na koncert tego samego zespołu / artysty nieczęsto mi się zdarza. Za dużo jest możliwości przebierania w koncertach. Już za 8 dni Deep Purple w Łodzi :)

Ale chyba nie dotyczy to Paula :wink:


Wszyscy tracą po tym pierwszym koncercie, nawet Paul, ale dla niektórych można robić wyjątki. Na Makke mam ochotę i czwarty raz, tylko niech się setlista trochę bardzie zmieni.
Black Sabbath z tym samym raczej setem nie jest dla mnie żadną atrakcją.
Inną kategorią są polskie zespoły czyli też tańsze bilety. W związku z tym zasada jednego koncertu nie istnieje.

Dżejdżej napisał(a):
PS
Ciekaw jestem Twych wrażeń z DP - jeśli są w takiej formie jak byli w czasie Tribut For Jon Lord w Royal Albert Hall nie powinni Cię rozczarować (podobały mi się nowe utwory z Now what !?)
Ja widziałem ich na przestrzeni 20 lat wielokrotnie , tylko raz zawiodła mnie trasa XXX lecia Machine Head (debiut Don Airey-jeszcze niezbyt pewnie czujący się w roli zastępcy Lorda i Gillan straszący na scenie haluksami - występował nie wiedzieć czemu w piżamie i boso :(- przylecieli wtedy prosto z Mardi grass w Nowym Orleanie, ubrani jeszcze w te charakterystyczne sznury karnawałowych koralików, moze to tłumaczy słabą formę :wink: )


Najgorsze w Deep Purple jest to, że Gillan (lata lecą) z roku na rok śpiewa coraz słabiej. Dlatego trzeba w końcu ich zobaczyć. Zderzenie z wielka legendą (wielka trójka Hard/Heavy rocka), więc bardzo ciekaw jestem jakie wrażenie na mnie zrobią.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Paź 19, 2015 8:53 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Yer Blue napisał(a):
Najgorsze w Deep Purple jest to, że Gillan (lata lecą) z roku na rok śpiewa coraz słabiej.

Niestety, nie wszyscy mają tak Nadprzyrodzone Walory Głosowe jak Macca. Nie wiem kiedy ostatnio Deep Purple grali na żywo Child In Time, ale od wielu lat nie ma już tego w ich koncertowym repertuarze. I nie dziwota…

W kółko powtarzam, że McCartney jest Bezprecedensowym Rockowym Fenomenem. Przyzwyczailiśmy się do Jego Formy i traktujemy to jako ‘normę’, a jest to jednak Wyjątkowość.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Paź 20, 2015 2:44 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Argus9 napisał(a):
Nie wiem kiedy ostatnio Deep Purple grali na żywo Child In Time, ale od wielu lat nie ma już tego w ich koncertowym repertuarze. I nie dziwota…


Wydawało mi się , że 20 lat temu w czasie trasy Purpendicular - ale chyba nie ( musiałbym sprawdzić DVD Live in Bombay /Korea) - dlatego śpiewa dużo z nowego materiału , który uwzględnia jego aktualne możliwości głosowe. Macca jest rewelacyjny - ale jak na rock'n'rollowca prowadził superhigieniczny tryb życia i to procentuje , czego o Gillanie absolutnie powiedzieć się nie da :wink: Jedyne co zaskakuje to jego niezmieniająca się uroda - posiwiał , ściął swe imponujące "pióra" - ale to nadal ten sam przystojniak , konkurujący niegdyś z Blackmorem o względy niewieście ( z lepszym skutkiem - niektórzy uważają to za prawdziwy pra-powód konfliktu obu panów )
Czytałem przed laty w jakimś plotkarskim amerykańskim piśmidle - a opowiadał to ponoć sam Gillan - jak to w szalonych latach 70-tych w czasie długich solówek Blackmore'a zwykł był schodzić ze sceny za kulisy na szybki "numerek" z którąś z groupies ; jeśli była to akurat ulubienica Ritchiego - to nie dziwię się takiemu konfliktowi.
Uraz pozostał , dlatego może teraz woli trzymać swoją Candy obok siebie na scenie :lol:


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 21, 2015 11:42 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Dżejdżej napisał(a):
Czytałem przed laty w jakimś plotkarskim amerykańskim piśmidle - a opowiadał to ponoć sam Gillan - jak to w szalonych latach 70-tych w czasie długich solówek Blackmore'a zwykł był schodzić ze sceny za kulisy na szybki "numerek" z którąś z groupies ; jeśli była to akurat ulubienica Ritchiego - to nie dziwię się takiemu konfliktowi.
Uraz pozostał , dlatego może teraz woli trzymać swoją Candy obok siebie na scenie :lol:

Historia rzeczywiście pikantna, ciekawe czy to prawda, ale faktycznie - to by wyjaśniało to ustawiczne nieodstępowanie Candy przez Blackmore’a :wink:

Yer Blue napisał(a):
Już za 8 dni Deep Purple w Łodzi :)

Światowa trasa Deep Purple „Now What?” trwa już 2 lata. Łódzki koncert (25 października) będzie pierwszym po aż 2-miesięcznej przerwie (od 31 sierpnia), więc można założyć, że polski występ jest Otwarciem kolejnego etapu tej trasy, co oznacza, że oprócz sztandarowego zestawu utworów z tego cyklu, właśnie w Łodzi być może pojawią się jakieś niespodziankowe zmiany w setliście :)

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 22, 2015 6:57 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Musze przyznać, że dotychczasowy set na tyle mi się podoba, że nie chciałbym żadnych zmian. Wszystkie 4 utwory z „Now What?” są fantastyczne, jest "Hard Lovin' Man" (jeszcze by wyleciał jak by coś się miało zmienić), jest cała żelazna, obowiązkowa klasyka (na "Child In Time" czy "Fools" nie ma już co liczyć). Pewnie jest jakaś szansa na "Blooodsuker", "Speed King"," When A Blind Man Cries" czy ostatni wybitny numer Purpli "Sometimes I Feel Like Screaming", ale jeśli miałyby wyprzeć z programu np. "Hard Lovin' Man", to ja już wolę brać to co jest :)

O, i super, że grają "The Mule"! Nie chcę zmian :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 22, 2015 9:16 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Yer Blue napisał(a):
Pewnie jest jakaś szansa na "Blooodsuker", "Speed King"," When A Blind Man Cries"

Blue Marzyciel :wink:

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Paź 23, 2015 5:44 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Na "Ślepca" sądzę , że szansa jest ...a może coś z nowego materiału ?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Paź 28, 2015 7:02 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Niedzielny koncert Deep Purple za nami. Były przeboje, emocje, niespodzianki i małe rozczarowania :)
Zespół podszedł do tematu ambitnie, zrobił zmiany w secie, ale dla mnie to właśnie było błędem. Chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie zagrał "Highway Star" oraz niezwykle dla mnie ważnego "Perfect Strangers". Nie było też "Lazy" ale to można jeszcze przeboleć. Swoją drogą te 3 utwory wg statystyk są w pierwszej piątce najczęściej wykonywanych w historii koncertów Purpurowych, dlatego podejrzewam, że każdy zdziwił się, że wyleciały.
Deep Purple to zespół instytucja, musiał zagrać na pewnym, wysokim poziomie. Najbardziej uderzały precyzją, szaleństwem, wirtuozerią - partie klawiszowe Dona Airey'a. Ian Paice jak zwykle bezbłędny pomimo solówki perkusyjnej, która była niepotrzebna. Ian Gillan niestety z połową głosu, ale jego widok powodował duży zachwyt. Na Morse'a nie mam haków, ale jak zwykle mu się dostaje, dlatego, że nie jest Blackmorem. Przechlapana rola.
Wyszedłem z koncertu bardzo zadowolony. Zagrali "Hard Lovin' Man" - absolutną torpedę ciężkiego grania. Było "Demon's Eye", którego nikt się nie spodziewał. Ale oprócz tego najjaśniejszymi momentami spektaklu były dla mnie utwory z "Now What?!". Zagrali po prostu 4 najlepsze numery z płyty - świetny "Après Vous" dorobił się nawet zaszczytu openera i był to elektryzujący początek.
Zagrali tez premierowy utwór "Get On Hip Boots" - bardzo mi się podobał. Odkurzyli "The Battle Rages On", którego nawet nie poznałem oraz "Silver Tongue", który był jednak słabym wyborem, zwłaszcza jak się pomyśli, że przez niego wyleciał, któryś z 3 killerów, o których wspominałem na początku.
Na pewno bisy mogły być lepsze - "Hush" to żaden utwór a "Black Night" został niepotrzebnie wydłużony.

Jak zwykle na intensywność odbioru wpłynęła ekipa, z którą podziwiałem koncert. Liczę panowie, że też dorzucicie ze 2 słowa o niedzielnym wydarzeniu.
U mnie Deep Purple nareszcie odhaczony :)

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Paź 29, 2015 1:12 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Yer Blue napisał(a):
Niedzielny koncert Deep Purple za nami. (...) Jak zwykle na intensywność odbioru wpłynęła ekipa, z którą podziwiałem koncert. Liczę panowie, że też dorzucicie ze 2 słowa o niedzielnym wydarzeniu.

Gdyby to był mój Pierwszy koncert Deep Purple, pewnie częściowo podzieliłbym rozczarowanie Yer Blue odnośnie repertuaru. Cóż, takie koncertowania dzieje…

Ian Gillan przez połowę, może dwie trzecie koncertu wydawał się być naprawdę w solidnej formie! W końcówce było słabiej (nawet kasłanie :( ). A był to pierwszy koncert po dwumiesięcznym odpoczynku - CO będzie dalej? (przedfinałowy ‘kultowy’ Hush miał skróconą część wokalną, a przecież Gillan jest 3 lata młodszy od McCartneya…)

Don Airey jest Godnym Zastępcą Jona Lorda. Jego Potężne i Kompetentne Hammondy są Filarem obecnej inkarnacji DP.

Steve Morse rzeczywiście nie ma łatwo… Jak wspólnie zgodziliśmy się z Maxwellem, Dobrze wypada w nowych utworach - tych ze „swojej ery”, natomiast uważamy, że beznadziejnie radzi sobie z klasykami z Ery Blackmore’a. Jest to sytuacja PATOWA - spróbuje zagrać Blackmore’owo - będzie źle, zagra po swojemu - też źle…
Ja gry Morse’a w Klasykach nie kupuję - wychowałem się na Klasycznym Deep Purple i już! (a niektóre manieryczne zagrywki Morse’a po prostu mnie denerwują! Technika, czy STYL i Feeling? …Ritchie wróć!)

Co powiedziawszy, wcale nie twierdzę, że niedzielny wieczór nie był udany, tym bardziej, że spędzony w Towarzystwie Maxwella i Yer Blue (że o Deep Purple nie wspomnę :wink: )

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Paź 30, 2015 6:58 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Argus9 napisał(a):

Ian Gillan przez połowę, może dwie trzecie koncertu wydawał się być naprawdę w solidnej formie! W końcówce było słabiej (nawet kasłanie :( ). A był to pierwszy koncert po dwumiesięcznym odpoczynku - CO będzie dalej? (przedfinałowy ‘kultowy’ Hush miał skróconą część wokalną, a przecież Gillan jest 3 lata młodszy od McCartneya…)

Don Airey jest Godnym Zastępcą Jona Lorda. Jego Potężne i Kompetentne Hammondy są Filarem obecnej inkarnacji DP.

Steve Morse rzeczywiście nie ma łatwo… Jak wspólnie zgodziliśmy się z Maxwellem, Dobrze wypada w nowych utworach - tych ze „swojej ery”, natomiast uważamy, że beznadziejnie radzi sobie z klasykami z Ery Blackmore’a. Jest to sytuacja PATOWA - spróbuje zagrać Blackmore’owo - będzie źle, zagra po swojemu - też źle…
Ja gry Morse’a w Klasykach nie kupuję - wychowałem się na Klasycznym Deep Purple i już! (a niektóre manieryczne zagrywki Morse’a po prostu mnie denerwują! Technika, czy STYL i Feeling? …Ritchie wróć!)


Gillan ,jak to wspomniałem - zarówno głosu jak i zdrowia nie szanował - efekty tego można było zauważyć już lata temu ) , poza tym gdyby Macca śpiewał non stop kawałki typu Helter Skelter , I'm Down czy "inne Monkey" nie wiem czy też nie zdarłby gardła-literalnie . Nie umniejszam bynajmniej Jego wspaniałej wciąż formy - ale miejmy na uwadze rodzaj wykonywanych utworów, repertuar DP jest "niszczący" dla głosu - zwłaszcza gdy słuchacze oczekują zarówno ekspresji Bloodsucker jak i liryki Child in time.

Don Airey - dopiero po latach "wszedł w buty" swego Wielkiego Poprzednika , ale nie zawsze tak było... , pamiętam jego pierwsze kroki w DP ( i to pomimo "osobistej kurateli" Lorda i wcześniejszego terminowania u Ritchiego)

Steve Morse - mimo , że w zespole gra już dłużej od Blackmore'a - nigdy nie przebije oryginału ( choć najbliżej tego zadania był moim zdaniem odtwarzając twórczo partie gitary w jubileuszowej wersji -XXX lecie - Koncertu na grupę i orkiestrę ). To jednak wyjątek - bo po pierwsze Ritchie nigdy chyba nie miał wielkiego serca do tego dzieła ? kaprysu kolegi , za to muzyczna chemia na scenie Jona i Steva była dla mnie prawdziwą ozdobą koncertów DP. Autentyczna radość ze wspólnego grania - to było widać nawet w ich mimice. Sprawą następną jest regres kompozytorski - po odejściu Blackmore'a przez ponad dwie dekady "wyszły" im może ze 3-4 klasyki ( i tu akurat do Steva nie można się przyczepić bo jego gitara w takim choćby "Sometimes I feel..." robi z utworu przebój).
Argus ,tak czy inaczej szans na powrót do DP "Człowieka w czerni" raczej nie ma - skoro nie pojawił się nawet na pożegnalnym koncercie dla Jona w Royal Albert Hall (co dla mnie osobiście było dużym nietaktem). Czyżby tak małostkowo pamiętał Lordowi zdanie - " there is a life after Ritchie Blackmore" wypowiedziane po odejściu w 1994 ? A była przecież niepowtarzalna okazja dla fanów zobaczyć ich razem - w końcu nawet Waters dał się przekonać do Live Aid 8 a Gilmour ozdobił jego solowy The Wall .


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Paź 30, 2015 10:17 am 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Paź 12, 2010 6:31 pm
Posty: 866
Yer Blue napisał(a):
Zagrali "Hard Lovin' Man" - absolutną torpedę ciężkiego grania.

Yer Blue napisał(a):
Na Morse'a nie mam haków, ale jak zwykle mu się dostaje, dlatego, że nie jest Blackmorem.

Steve Morse , trzeba mu oddać ma swój charakterystyczny styl , który pozwala zapomnieć o "człowieku w czerni" ...ale tylko gdy gra repertuar po 1996 roku. Pewnie jest to celowy zabieg , ale "ucieka " od Blackmore'a przy każdej nadarzającej się "okazji". Najbardziej zabrakło mi gitary Ritchiego właśnie w Hard Lovin' Man", którego wykonanie pozostawiło we mnie uczucie niedosytu.
Argus9 napisał(a):
Don Airey jest Godnym Zastępcą Jona Lorda. Jego Potężne i Kompetentne Hammondy są Filarem obecnej inkarnacji DP.

Nigdy dotąd nie widziałem Airey'a tak pewnego siebie. Jego rola w grupie jest nie do przecenienia.
Argus9 napisał(a):
Co powiedziawszy, wcale nie twierdzę, że niedzielny wieczór nie był udany, tym bardziej, że spędzony w Towarzystwie Maxwella i Yer Blue (że o Deep Purple nie wspomnę :wink: )

Zgadzam się z wzajemnością. :D Czas tak szybko upłynął.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Paź 30, 2015 9:42 pm 
Offline
Admiral Halsey
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pią Mar 28, 2014 4:48 am
Posty: 615
Miejscowość: Zamość / Warszawa
A 3 lipca 2016 Iron Maiden we Wrocławiu! :) Ciekawe, czy zagrają "Empire of the Clouds".

_________________
Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 31, 2015 10:54 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Sie 28, 2005 10:56 pm
Posty: 4281
Miejscowość: Bielsk Podlaski
Czytałem gdzieś, że nie ma szans na "Empire of the Clouds" bo trzeba by było wozić orkiestrę na trasy. Za dużo zachodu. Chyba gdzieś na internetowej stronie Teraz Rocka była wzmianka o tym, wypowiedziana z ust któregoś muzyka.

Dżejdżej napisał(a):
Gillan ,jak to wspomniałem - zarówno głosu jak i zdrowia nie szanował - efekty tego można było zauważyć już lata temu ) , poza tym gdyby Macca śpiewał non stop kawałki typu Helter Skelter , I'm Down czy "inne Monkey" nie wiem czy też nie zdarłby gardła-literalnie . Nie umniejszam bynajmniej Jego wspaniałej wciąż formy - ale miejmy na uwadze rodzaj wykonywanych utworów, repertuar DP jest "niszczący" dla głosu - zwłaszcza gdy słuchacze oczekują zarówno ekspresji Bloodsucker jak i liryki Child in time.


To jest ciekawe wytłumaczenie formy Gillana i jednoczesne usprawiedliwienie w kontekście obecnych możliwości wokalnych starszego McCartneya. Gdyby Macca śpiewał wyłącznie ekspresyjne rzeczy to jego obecna sytuacja wokalna z pewnością nie byłaby tak zadowalająca.

_________________
Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Paź 31, 2015 11:21 pm 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Nie wiem jak wygląda obecna forma wokalna innych tytanów hard rocka (Ozzy , Plant) - w kontekście formy Gillana , ale np. Elton John ( z bardziej Maccowych i beatlesowskich klimatów muzycznych ) zachował czysty i mocny głos - to byłby kolejny przyczynek do tematu :rodzaj śpiewanych utworów a forma wokalna wraz z upływem lat.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lis 01, 2015 1:51 am 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Dżejdżej napisał(a):
...forma wokalna wraz z upływem lat.
Koncertowa Długa Żywotność - jest to osobny temat, do osobnych rozważań. Prawdę mówiąc, biorąc pod uwagę CZAS Narodzin Rocka i Jego Wykonawców, obecnie i od pewnego czasu PO RAZ PIERWSZY jesteśmy świadkami sytuacji, gdy dawni Młodzi Gniewni są teraz Weteranami w wieku 70+ (są to głównie muzycy urodzeni w latach 40.) i nadal działają - oczywiście nie wszyscy (niektórzy nie dożyli, a niektórzy choć przeżyli nie są aktywni).

Wcześniej takie GRANIE W ZAAWANSOWANYM WIEKU miało miejsce tylko w obrębie muzyki jazzowej i bluesowej i jeszcze pop, ale (z przyczyn oczywistych) nie dotyczyło artystów rockowych.

Zachowanie w późnym wieku sprawności instrumentalnej - gitara, klawisze, czy nawet perkusja wydaje się być w sposób naturalny „łatwiejsze” niż zachowanie Sprawności Wokalnej. Problemy szczególnie dotyczą wokalistów posługujących się wysokimi rejestrami: takiemu Leonardowi Cohenowi na starość zapewne łatwiej zachować zgodność z dawnym tonem swojego głosu, niż np. Jonowi Andersonowi.

Osobna kwestia (poza higieną, czy nie-higieną życia), to właśnie Ekspresja. Chyba 5 lat temu, w przeciągu zaledwie 2/3 dni byłem na koncertach dwóch Legend lat 70. - Budgie i Nazareth. Obaj wokaliści: Burke Shelley i Dan McCafferty to niemal rówieśnicy (rok różnicy). Ale ten drugi w latach młodości na albumach Nazareth często chrypiąco zdzierał gardło, podczas gdy na płytach Budgie wokalista śpiewał zdecydowanie bardziej „zachowawczo”. I gdy po 40 latach obaj próbowali odtworzyć swoje wyczyny sprzed dekad, wiadomo kto wypadł fatalnie, a który „dał radę”.

Powiedziałem, że w obecnych czasach po raz pierwszy jesteśmy świadkami koncertów rockowych w wykonaniu artystów w wieku 70+. Sądzę, że również są to OSTATNIE takie okazje - mam na myśli nie nieuchronność biologiczną, tylko PRAWDZIWOŚĆ koncertów.

Obawiam się (a raczej: jestem pewien), że w przyszłości wiekowi wykonawcy będą się podpierali wszelaką technologią (obecną i przyszłą), żeby się podreperować (czytaj: oszukać odbiorców) podczas występów „na żywo” (coś jak obecne operacje plastyczne). Pośmiertny ‘występ’ hologramowego Michaela Jacksona utwierdza w takim przewidywaniu. Nikt nie będzie ryzykował (ani akceptował) kasłającego PO LUDZKU Iana Gillana…

Dlatego należy się cieszyć z KAŻDEGO AUTENTYCZNEGO KONCERTU - WRAZ Z PRAWDZIWYMI NIEDOSKONAŁOŚCIAMI, jako przeciwieństwo laboratoryjnej plastikowej SZTUCZNEJ „perfekcji”.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lis 01, 2015 5:29 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Masz rację Argus , moje spostrzeżenia koncertowe potwierdzają Twe uwagi.
Dwa koncerty Cohena , które ostatnimi laty widziałem były znakomite ( inna sprawa , że muzyków ma wybornych a to stanowi duży plus na scenie ) a Jego głos z wiekiem brzmi wręcz DOSTOJNIEJ.
Natomiast Watersowi zarzucano podpieranie się playbackiem w czasie ostatniej trasy The Wall , czego sam nie byłem w stanie autorytatywnie stwierdzić ( mimo dokładnych obserwacji dobrą lornetką ) , typowych dla plybacku kiksów dźwiękowych nie zauważyłem - ale fakt , że przy takim budżecie jak on ma, można robić prawdziwe cuda.

Inny problem na który chciałem zwrócić uwagę podejmując kwestię wieku wykonawców jest sprawa ich wyglądu na scenie.
W niektórych wypadkach ma to znaczenie - zwłaszcza gdy "za młodu" uchodzili za symbol seksu i urody ( w myśl klasycznego sloganu - Sex, drugs & rock'n'roll ).
Tu broni się naprawdę niewielu ( nawet przy olbrzymiej kasie na chirurgów plastyków , masażystów , fitnesstrenerów i innych magików - genów nie da się oszukać ).
Z pewnością Macca należy do czołówki ( choć to już niemożliwe by wyglądał jak u Eda Sullivana ) ale największe wrażenie robią na mnie Roger Daltrey prezentujący w rozchełstanej koszuli imponujący "bodybuilding" (Live in Boston) oraz D. Bowie ze swym młodzieńczym wyglądem z trasy Reality czy nawet liftingowany Coverdale.
Niektórzy starzeją się bardzo "dostojnie" z klasą i czasem wyglądają wręcz lepiej niż za młodu - Clapton , Waters , Brooker albo nawet jeśli inaczej to nadal interesująco - Gillan , Gabriel , Plant.
Inni nie przejmują się swym wyglądem wcale (Steve Howe - mógłby dziś "robić" za maskotkę Iron Maiden) albo wręcz epatują widzo-słuchaczy swym image zużytym w intensywnym procesie roc'n'rollowania (Keith Richards , Lemmy ).
Najgorzej czas obchodzi się z płcią piękną - może dlatego , że ich uroda rozkwita i ginie wcześnie jak kwiat.
Dlatego tak mało mamy udanych wizualnie "come backów" Pań - co by nie powiedzieć o "cyborgowej" Cher - to jedyny znany mi taki przykład ( na tyle udany, że potrafiła zawrócić w głowie na jakiś czas rockmanowi z Bon Jovi ). Dlatego też chyba nie udało się nigdy reaktywować ABBY - Panie nawet dla dużej kasy nie chciały niszczyć swej legendy związanej z sex appeal.
Najgorsze jest to , że z tego samego powodu mogę się nie doczekać nigdy DVD mojej ukochanej Kasi B. - od Jej krótkiej serii koncertów w Hammersmith Odeon minął już ponad rok... Ale nie będę miał Jej za złe - gdy porównuję słynną trasę z 1979 ze zdjęciami z tych ubiegłorocznych koncertów nie dziwię się Jej "hesitation".
To znakomita kompozytorka i wykonawczyni , tak bardzo chciałbym na żywo zobaczyć choć fragment albumu Hounds of love - ale to przede wszystkim kobieta.
To tak jakby Annie Dymnej kazać zagrać rolę Ani w sequelu Sami swoi - pewnych legend nie wolno niszczyć.

PS
W Polsce pamiętam , że jedyną rockmanką , która obroniła swój wygląd była nieodżałowana Mira Kubasińska - super zgrabna w ostrej mini w czasie któregoś ze Zlotów Dinozaurów w Sopocie w 80-tych . Kora to już bowiem trochę inna historia - bliższa chyba Cher (kasa).


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lis 01, 2015 12:19 pm 
Offline
Beatlesiak
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lis 19, 2013 3:54 pm
Posty: 1338
Dżejdżej napisał(a):
Inny problem na który chciałem zwrócić uwagę podejmując kwestię wieku wykonawców jest sprawa ich wyglądu na scenie.
Dlatego tak mało mamy udanych wizualnie "come backów" Pań

Słuszne uwagi.
Z damskich wyjątków, wspomniałbym Tinę Turner.

_________________
WISH is the future and ASH was the past, what stood in between was WISHBONE ASH.

Image


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Nie Lis 01, 2015 8:49 pm 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
O tak ! - dziękuję Ci za przypomnienie tej słynnej "Babci Rock'nRolla"


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 13, 2015 10:49 am 
Offline
Mean Mr Mustard
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Lut 07, 2012 7:49 am
Posty: 158
Miejscowość: Chicago
Trudno się Kasi dziwić , że się ociąga z wydaniem DVD - choć wszyscy mają jeszcze nadzieję
https://www.youtube.com/watch?v=-H6T_JibR90
Finał ściągnięty trochę z The Wall
https://www.youtube.com/watch?v=Cn_KC4mP0UI
a jeszcze 20 lat temu jako trzydziestopięciolatka wyglądała tak (+fenomenalni Clapton&Brooker w muzycznym tle)
https://www.youtube.com/watch?v=YLHLPbEQ-hE


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 165 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 122 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY