Czy dobra? Trudne pytanie.
"Norwegian wood" - czy szerzej proza Murakamiego - to książki o których ciężko mówić, pełne są uroku i prostoty, które ulatują kiedy ubrać je w słowa. Nie do końca wiem, jak opisać je w zakresie czy są dobre. Raczej chyba nie, nie niosą specjalnych przesłań, dobrze się je czyta, nie walą młotem po glowie. Refleksja nad nimi jest jakimś przeczuciem, emocją, pracuje raczej gdzieś "z tyłu głowy" niż z naszym świadomym uczestnictwem. Nie są to książki, w których fabuła jest najważniejsza, momentami w ogóle jej nie ma - zasadzają się na wrażeniowości, metaforach, momentach. Murakami robi w swojej prozie to, co moim zdaniem powinien robić dobry fotograf - chwyta chwilę. Tutaj ukłony w kierunku tłumaczy.
'Norwegian' zrobiło na mnie niesamowite wrażenie, przeczytałam po nim mnóstwo książek Murakamiego i żadna mnie tak nie poruszyła, choć na przykład "Koniec świata i Hard-boiled wonderland" uważam za całkiem udaną w sensie literackim.
PS.
greg napisał(a):
(W sumie to mi sie chyba nigdy nigdzie nie spieszy dochodze do takiego smutnego wniosku
)
A jak tam trzeci rozdział?